Tak to właśnie wygląda – 12 track’ów opisujących każdą z lokacji w Zewie za dnia i nocy, a także różnego rodzaju ambient zachęcający zwykłych stalkerów do walki, czy o pieniądze, czy władzę, czy własne chore ambicje – Zona jest domem każdego z nich i to słychać w tych soczystych dźwiękach wypływających z moich, co prawda słabych, głośników. Nie będę pisał peanów na cześć każdego z utworów z osobna, bo w gruncie rzeczy mógłbym, ale nie widzę takiej potrzeby – każdy kto w głębi siebie chce “posłuchać jak wygląda Zona” z pewnością zrobi to po przeczytaniu wstępu do tego felietonu. :)
Panowie z GSC już wcześniej raczyli nas wysublimowanymi dźwiękami w trailerach, nawet tych z 2002 roku, gdzie S.T.A.L.K.E.R był jeszcze bardziej U.F.O. niż C.Z.A.R.N.O.B.Y.L.S.K.I. Niemniej jednak poprzeczka postawiona była wysoko, lecz i tym razem nie została strącona przez płynny i gimnastyczny skok sporo nad nią. Bo przeciętnemu graczowi nie zrobi to różnicy, czy oprawa muzyczna będzie “dobra”, “bardzo dobra”, czy tylko “zadowalająca” – liczą się wrażenia z gry. Developerzy S.T.A.L.K.E.R’a pokazali coś innego – dźwięk nie tylko jako dodatek, ale sztuka sama w sobie i usytuowali ją (czyli sztukę) w osobnym katalogu na płycie instalacyjnej Zewu Prypeci.
Słuchając fragment zatytułowany “Zaton, dzień” narodził mi się obraz złowrogo wschodzącego słońca nad bagiennym pustkowiem pełnym niebezpieczeństw. Stalkerzy przemierzają Zonę w celach tylko im wiadomym, zmagając się z anomaliami i mutantami stworzonymi przez Matkę Zonę – kreatorkę i władczynię. Czuć ten element niepewności, bycia obserwowanym… Większe wrażenie jednak tego odczucia dosięgnąć może człowieka, gdy przesłucha “Prypeć, dzień” – tu początkowo sielankowy klimat stopniowo zagęszcza się niczym smoła w stygnącym kotle. Apogeum jednak następuje (przynajmniej dla mnie) w “Prypeci nocą”. Wszystkie stwory, świadome bojącej się wszystkiego co ciemne i mroczne natury człowieka, wychodzą ze swoich kryjówek i czekają… Na jeden, jedyny błąd zabłąkanego w te tereny stalkera, czy to błysk latarki, czy może niechcący kopnięty kamień zdradzający jego obecność.
PS. Outro, jak sama nazwa wskazuje, dla utrzymania całej “historii” ścieżki dźwiękowej – darować sobie aż do przesłuchania wszystkich wcześniejszych fragmentów. :)
Do zaskoczonych nie należę :-)
Mierda, ale my starzy jesteśmy…
Będzie konkret
Wszystkich 5 pozostałych forumowiczów da z siebie wszystko! :E
Byłem tu