Vandr, odnośnie
Hellraiserów.
Akurat w ciągu ostatniego tygodnia obejrzałam pierwsze cztery!
Mam je już od dawna, kupiłam w zestawie za jakieś psie pieniądze,chyba 40 zł
Pierwszy raz obejrzałam Hellraisera będąc w liceum, były to lata 90-te, czas wspaniałych horrorów.
Na VHS oglądało się Freddiego Krugera, Poltergeisty, Hellraisery, Obcego, Predatora, TO, ech... można by długo wymieniać.
Niektóre są ponadczasowe, niektóre trącą już myszką, ale do wszystkich wracam z cenobicką rozkoszą.
Królowały wtedy przerażające demony, w czym Cenobici wiedli prym, do tej pory śni mi się Szczękający.
Hellraisery pierwszy i drugi to wspaniałe, gęste horrory, gdzie niebezpieczeństwo czyha za każdą... ścianą.
Postać Pinheada jest porażająca, ale ciekawsza w drugiej części, gdzie na chwilę odnajduje własne człowieczeństwo. Genialne jest założenie, że te potwory rodem z dna piekieł były kiedyś ludźmi!
Powiem tak, można je teraz oglądać i puszczać dzieciom, ale to już nie jest TO samo. W zalewie gier i współczesnych filmowych horrorów z wypasionymi efektami po prostu giną. I trzeba znać je z własnego dzieciństwa, żeby zamykać oczy, gdy haki szarpią ciało wujka Franka.
Każdy ma jakiś prywatny zestaw staroci, które kocha miłością niezmienną. Dla mnie to jeszcze "Piwnica", "Twierdza", "Koszyk", "Neonowi maniacy"... Cud-malyna.