Oko Moskwy

Powyżej 5000 znaków.

Moderator: Realkriss

Re: Oko Moskwy

Postprzez GaRRuSS w 13 Kwi 2010, 17:09

Super opowiadanie! Bardzo mi się spodobało :wink: Już się nie mogę doczekać kontynuacji!
Awatar użytkownika
GaRRuSS
Stalker

Posty: 76
Dołączenie: 11 Kwi 2010, 20:08
Ostatnio był: 31 Sie 2019, 06:12
Miejscowość: Прип'ять
Frakcja: Wolność
Ulubiona broń: Vintar BC
Kozaki: 0

Reklamy Google

Re: Oko Moskwy

Postprzez Dziki w 19 Kwi 2010, 23:37

*


Gdy Aleksjiego ogarnęła ciemność poczuł się dosłownie tak jakby nic nie ważył. Przynajmniej zdawał sobie sprawę, iż żyje, gdy poruszał palcami, chyba, że tak właśnie wygląda śmierć jak nie przenikniona ciemna pustka. Było to uczucie naprawdę dziwne tak jakby unosił się w powietrzu i po części tak też było. Lecz owy moment trwał jedynie chwilę, po czym oślepiające światło uderzyło prosto w jego oczy. Szybko je zamknął i do tego zasłonił twarz rękoma, a chwilę później poczuł, iż wylądował na czymś twardym. Do tego jego włosy po raz kolejny dotknął delikatny wiatr tak charakterystyczny dla całej zony. Musiał chwilę przeczekać, lecz już po chwili rozsunął ręce na boki. Okazało się, iż leży na wybetonowanej powierzchni, przez którą przebiły się już liczne chwasty. Powierzchnia wydawała się bardzo stara, co mógł wnioskować po owych roślinach. Przez upadek miał nieco otępiałe zmysły, ale nadal był w stanie poruszać kończynami. Mimo to nadal leżąc podniósł wzrok nieco wyżej. Pierwsze, co ujrzał to idealnie bez chmurne letnie niebo, i słońce krążące nad strefą. Lecz nie minęło kilka sekund aż zobaczył pewien kształt, który miał mu zapaść w pamięć do końca jego dni. Otóż około sto metrów przed nim stały dwie ogromne wręcz albo monstrualnie wielkie anteny jak sądził. Wyglądało to tak jakby ktoś zlepił zasieki w jeden wielki stalowy prostokąt. Był to naprawdę imponujący widok, a przez ogrom obydwu budowli niemal zakręciło mu się w głowie.

Patrzył z wielkim podziwem na konstrukcje, o których jak dotąd nic nie wiedział. Mimo swych rozmiarów była ona do reszty przeżarta rdzą, a w niektórych miejscach brakowało wielu części, małych lub większych, co nie zmieniało faktu, iż budowla sama w sobie budziła respekt. Dopiero po dobrych kilku minutach wpatrywania się w anteny ujrzał, iż tuż pod nimi znajduje się kilka betonowych bunkrów, które, równie jak podłoże były już bardzo zarośnięte. Wszystko w Okół oblepiały rośliny i suche krzaki. Do każdego z bunkrów prowadziły normalnej wielkości stalowe ciężkie drzwi. Tylko jeden jednak miał uchylone drzwi tak by dało się wejść do środka. Po za tym bunkry wydawały się bardzo stare i zaniedbane. Nieco z lewej strony stały jeszcze dwa budynki typowo biurowe. Nie imponowały wielkością w porównaniu do anten, lecz na pewno przerażały tą osobliwą pustkę. Te wszystkie puste okna, otwarte na oścież drzwi, plakaty propagandowe ZSRR, to wszystko składało się na to jedno wielkie oraz ponure miejsce. Budynki na pewno były kiedyś pokryte jakąś farbą, lecz przez piętno czasu wszystkie kolory po prostu wyblakły i zniknęły, podobnie jak wszyscy ludzie.

Aleksji uznał w końcu, iż nie może spędzić całego czasu na leżeniu. Powoli i ostrożnie się podniósł dotykając obolałego kolana, którym boleśnie uderzył o beton. Nie było to nic przyjemnego, w jego sytuacji w tak nieznanym miejscu nie mogło skończyć się dobrze. Starał się nie panikować, lecz mimo to pochwycił w ręce swoje AKSU, które jeszcze przed wejściem w anomalię było przeładowane. Teraz, gdy już stał na równych nogach dostrzegł, iż otacza go kilka set metrów powierzchni a dalej ciągnął się już tylko nieprzenikniony ciemny las. Tam na pewno nie miał zamiaru wchodzić, ale musiał przecież znaleźć jakieś wyjście …. Musiał. Wiatr zaczął wiać coraz mocniej, co zmusiło go by ruszył w kierunku jednego z najbliższych bunkrów. Szedł miarowym i stanowczym krokiem próbując przy okazji założyć kaptur koloru zielonego na swoją głowę, oczywiście nie wychodziło mu to za dobrze. Idąc tak dostrzegł, iż z otwartych drzwi przez dosłownie kilka ułamków sekundy wydobyło się jakieś światło. Swój wzrok jak i karabin pokierował w tamtą stronę. Co gorsza niebo zaczynało się zmieniać, dość szybko w jego stronę nadciągały wielkie ciemne chmury na pewno zwiastując kolejną letnią burzę? Aleksji musiał zdecydować. Oparł się o betonową ścianę bunkra i zagryzł wargę.

- Gdzie ja tak właściwie jestem… - Rzekł sam do siebie, przerywając śmiertelnie piękną ciszę tego miejsca. Nikt mu jednak nie odpowiedział. Westchnął i spojrzał na groźne chmury, który były coraz bliżej. W końcu zrobił krok do przodu i zaczął kroczyć ku otwartym metalowym drzwiom. Im bliżej do nich podchodził tym bardziej czuł jakby swego rodzaju mistykę bijącą z wnętrza owej betonowej i tajemniczej budowli. Nie minęła minuta a stanął wkrótce w progach bunkra. Na dole nie było żadnych lamp a całe zejście w dół było kryte nieprzeniknioną ciemnością. W tym momencie na myśl nasunęło mu się tysiące horrorów gdzie bohater wędrował takimi schodami. Z kieszeni kombinezonu powoli wyjął swoją latarkę czołową, którą nałożyła głowę. Po chwili snop światła rozświetlił cały biegnący na dół ciasny i wilgotny korytarz. Schody biegły kilka metrów w dół i zakręcały w bok a ściana uniemożliwiała dostrzeżenia, co jest dalej. Samo schodzenie po schodach mogło być ryzykowne, ponieważ były bardzo śliskie. Mimo to ciekawość wzięła górę nad zdrowym rozsądkiem. Zachowywał się teraz jak typowy nieokrzesany i nie profesjonalny kot prosto z Kordonu. Jego kroki na schodach odbijały się głuchym echem, a im niżej schodził tym jego oddech był coraz bardziej gwałtowny. Najbardziej przeszkadzała mu ta okropna wszech obecna wilgoć, lecz lepsze to niż moknięcie na zewnątrz. Nim wyjrzał zza zakrętu połknął ślinę i wezbrał w sobie siły. Szybko i gwałtownie wystawił karabin przed siebie, ale…. Okazało się, że dalej biegły kolejne schody, które znów zakręcały po kilku metrach. Aleksji schodził coraz, niżej zdając sobie sprawę, iż robi się coraz zimniej i mokro. Skończył liczyć, gdy doszedł do około czterdziestu metrów a kondygnacja biegła coraz niżej. W pewnym momencie nawet oddech sprawiał mu trudność, przez niedziałające i zapchane wentylatory. Najgorsza była ta podziemna cisza, co chwila czuł na sobie obcy wzrok i to na pewno nie ludzki. Miał wrażenie, iż wszech ogarniająca go ciemność zaraz go pożre.

Lecz w końcu nadszedł upragniony moment, gdy jego stopy dotknęły końca schodów. Podłoga była tutaj zalana wodą aż, po jego kostki, co tłumaczyłoby zimno i wysoką wilgotność powietrza. Ponownie ruszył do przodu aż po kilku metrach znalazł się na rozwidleniu dróg gdzie tunele prowadziły, w trzy różne strony i zdawały się nie mieć żadnego końca. Wszystko było tutaj takie ciasne, klaustrofobiczne a jakby tego było mało w wodzie pływały stare gazety plakaty, kubki, puszki oraz inne tego typu śmieci. Wtenczas niczym objawienie z tunelu po prawej tak jak poprzednio na chwilę pojawił się tajemniczy rozbłysk światła. Teraz dostrzegł również, iż w tamtą stronę po betonowych, popękanych ścianach wiedzie najwięcej rur oraz linii energetycznych. Wiedziony niczym za nos pokusą, bez nawet najmniejszego zastanowienia ruszył za źródłem światła a przynajmniej w tamtą stronę. Nie zwracał uwagi nawet już, na buty, do których powoli wlewała się niezwykle lodowata woda. Mimo coraz to głębszej wody, która teraz sięgała mu aż do kolan raźno posuwał się na przód, aż wreszcie stanął przed wyrwą w ścianie. Nawet nie myślał po prostu przez nią przeszedł i znalazł się w suchym sporym pomieszczeniu. Stało tutaj wiele starych komputerów, półek z dziwnymi już zakurzonymi słoikami oraz segregatorami. Na kafelkowej i mocno zabrudzonej podłodze dostrzegł, kubki po kawie, potłuczone szklanki oraz wiele różnych dokumentów i kartek, na których pozapisywano niezliczone ciągi cyfr, których on kompletnie nie rozumiał. Gdzie nie gdzie walały się stare i mocno już spróchniałe krzesła. Aleksji dokładnie rozejrzał się po całym pomieszczeniu. Po środku stał spory stół z kilkoma monitorami oraz idealnie wiernie odwzorowaną makietą anten i budynków na zewnątrz. Rzecz jasna na makiecie wszystko wyglądało nie nagannie schludnie, ale rzeczywistość miała się do tego, co najmniej nijak. Lecz oprócz tego najbardziej zaciekawiły go ogromne wręcz ołowiane wrota, które były lekko rozwarte tak by przynajmniej jedna osoba mogła się przez nie przecisnąć. Rzecz jasna jakaś siła popychała go w tamtą stronę wodziła nim.

Aleksji kompletnie zafascynowany przecisnął się przez wrota i stanął w ogromnym wręcz pomieszczeniu. Po środku znajdowało się jakieś dziwaczne urządzenie wielkości normalnego domu. Widniało na nim mnóstwo dźwigni, kołowrotów, zaworów, monitorów oraz nieliczonej ilości rur oraz kabli, które prowadziły wprost do owej maszyny. Tutaj również wszystko było zaniedbane. Wszędzie leżały odłamki ściany, tynk, kawałki betonowego sufitu. Aleksji miał dziwne wrażenie, że znalazł się w kompletnie innym wymiarze, i że całe to ogromne pomieszczenie zawali się grzebiąc go pod tonami betonu i stali. Nagle uwagę Stalkera przykuł jednak punkt światła, który stawał się coraz większy. Mieścił się on tuż przed maszyną a na pewno nie był oto żadna lampa tym bardziej, że tutaj nie było elektryki. Serce waliło mu jak młot a na czole wystąpił obfity pot. Światło w końcu urosło do rozmiarów szafy i o dziwo było bardzo przyjemne i w jakiś dziwny sposób przyciągało. Aleksji przewiesił broń przez ramię i zbliżył się do cudownego i kojącego zmysły zjawiska. Ostrożnie wyciągnął rękę w jego kierunku, po czym to rozbłysło na chwilę. Stalker spadł na podłogę i ponownie dziś zakrył swe oczy. Po niecałej minucie znów patrzył na owy punkt. Lecz coś się zmieniło … ostrożnie podwinął rękaw i ujrzał, iż, jego wielka szpecąca blizna kompletnie zniknęła a sam czuł się wręcz wyśmienicie. Szybko powstał z uśmiechem na twarzy i wyciągnął obydwie dłonie w kierunku światła. Mim oto w tym momencie poczuł, iż znów robi się niezwykle lekki a światło zaczęło się oddalać jak z resztą całe pomieszczenie.
- Nie, nie ! – Krzyczał Aleksji chcąc się wyrwać, lecz tak jak na początku ogarnęła go ciemność i znów miał wrażenie, iż szybuje w powietrzu. Lecz jego myśli krążyły tylko wokół tego, czego przed chwilą dostąpił. Dla niego teraz był to istny cud.

*

- Wkręt uspokój się do cholery ! – Krzyknął Wiktor i uderzył otwartą dłonią młodzika prosto w twarz. Chłopak spojrzała niego z przerażeniem i wskazał na mały zagajnik.
- Ale co jeśli tam jest i potrzebuje pomocy ?! – Mówił patrząc raz to na kompana a raz w miejsce gdzie ostatni raz widzieli swego towarzysza, który rozpłynął się jakieś czterdzieści minut temu. Wiktor zachował zimną krew i cały czas trzymając młodzika za kołnierz potrząsał nim i wmawiał, iż nic już nie da się zrobić. Zona była okrutnym miejscem. Lecz w tym oto momencie stało się coś zupełnie nie oczekiwanego i nie przewidzianego. Otóż w miejscu gdzie zniknął Aleksji rozbłysło oślepiające niebieskie światło a niecałe kilka sekund później klęczał tam właśnie on. Było w tym coś dziwnego. Aleksji nie był zmęczony , był pogodny i pełen energii lecz wyraz jego twarzy kompletnie temu przeczył.
- O ja serdecznie Pier*olę …. – Rzekł Wiktor patrząc na Aleksjija przecierając przy tym oczy. Wkręt gapił się po prostu w niego nie mogąc nic z siebie wyrzucić.
- Panowie… - Zaczął Aleksji powoli wstając i otrzepując się z kurzu. Widoczne wcześniej drgania powietrza ustały , ponieważ anomalia po prostu zniknęła. – Znalazłem coś, co jest warte więcej niż jakieś zasrane artefakty….
Привет от папы Путина! - Napis na hełmie żołnierza Rosyjskiego gdzieś w Gruzji.

"Sztuką nie jest mówić o wartościach i człowieczeństwie. Sztuką jest się samemu do tego stosować."
Awatar użytkownika
Dziki
Opowiadacz

Posty: 134
Dołączenie: 19 Lut 2010, 00:47
Ostatnio był: 23 Paź 2014, 10:49
Frakcja: Wojskowi Stalkerzy
Ulubiona broń: Vintar BC
Kozaki: 69

Re: Oko Moskwy

Postprzez M.R.O.K. w 20 Kwi 2010, 16:44

Dziki nie zawodzisz i tym razem. Jak zwykle kilka literówek, które mi osobiście nie przeszkadzają
A poza tym fajny motyw oazy i do tego ruchomej

DAC MU OPOWIADACZA
Awatar użytkownika
M.R.O.K.
Redaktor

Posty: 166
Dołączenie: 20 Kwi 2009, 14:28
Ostatnio był: 19 Wrz 2016, 19:45
Frakcja: Wolność
Ulubiona broń: --
Kozaki: 4

Re: Oko Moskwy

Postprzez Dziki w 02 Maj 2010, 01:15

Rozdział II W Mrok

- Czekaj, bo ja to chyba już nie nadążam… - Stwierdził Wkręt łapiąc się za głowę, gdy szli przez pole wprost do Doliny Mroku gdzie prowadził ich Aleksji. Wiktor szedł z tyłu, co jakiś czas oglądając się za siebie. Zawsze o dziwo starał się jak najbardziej unikać tego miejsca, przez co już nie raz nakładali wiele kilometrów drogi, ale nie tym razem. Żar lał się teraz z nieba, przez co cała trójka była już całkowicie zlana potem mimo to dalej dziarsko szli przez zarośnięte radioaktywnym zbożem pole. Gdyby nie cały ten burdel faktycznie byłoby tutaj jak w raju, stwierdził w myślach Aleksji, po czym z spokojem wciągnął powietrze zamierzając się, do udzielenia odpowiedzi, gdy mijał właśnie opuszczony i pozbawiony jednego koła ciągnik.

- Nie będę specjalnie dla ciebie tego powtarzał, a z resztą… - Po tym przerwał na chwilę, gdy musiał przeskoczyć przez rów, z którego po chwili wybiegł dość pokaźnych rozmiarów szczur. – Trafiliśmy na żyłę złota. Czuję się normalnie jak nowo narodzony ! Kto wie, co się stanie, jeśli dotrzemy tam pierwsi, wyobraźnie sobie nie tknięty bunkier i tony artefaktów ! – Aleksjija widocznie zaczynała powoli ponosić fantazja, ale co też na to poradzi, od wczoraj ma w sobie naprawdę ogromny nadmiar energii. By nieco się rozładować po drodze bawił się bagnetem od AK 47 który kupił kiedyś u pewnego Handlarza albo i nawet Kopacza. Wkręt bezradnie rozłożył ręce i z dezaprobatą pokiwał głową. Nie miał już siły by dyskutować z niezwykle rześkim towarzyszem. Wiktor jednak w tym momencie gwizdnął cicho i dał im znak by wszyscy się położyli. Aleksji runął na ziemię dosłownie sekundę później, przy tym niestety boleśnie uderzając o wyniszczoną puszkę. Następnie zaklął cicho i obrócił się by spojrzeć na Wiktora. Stary człowiek opierał się właśnie o kilka kamieni celując swym L85 przed siebie w znany tylko jemu punkt. Nastała zupełna cisza przerywana jedynie szumem zboża, oraz dalekim poszczekiwaniem psów dochodzącym wręcz na pewno prosto z Doliny Mroku. Wkręt klęczał z boku i powoli by nie wydawać zbędnego dźwięk przeładowywał swoje MP 5 . Wiktor jeszcze chwilę patrzył się przed siebie, po czym ruchem ręki dał znak by Aleksji ruszał dalej.

Mężczyzna odpowiedział skinieniem głowy, po czym od razu zaczął w zgarbionej pozycji iść na przód. Nie wiedział, o co też właściwie chodziło, ale wolał na wszelki wypadek zachować swego rodzaju środki ostrożności. Nerwowo ściskał bagnet w jednej ręce, podczas gdy w drugiej trzymał swoje złożone AKSU. Najbardziej zawsze w Zonie denerwowała go ta cisza, w którą od czasu do czasu mieszały się przypadkowe dźwięki, miała w sobie coś, co sprawiało, iż normalnemu człowiekowi od razu przechodziły ciarki po plecach, a to nigdy nie zwiastowało nic dobrego. Zboże było bardzo wysokie tak, więc całkowicie zakrywało ich sylwetki, co jednak wiązało się z pewnym ryzykiem, ponieważ nic nie widzieli. Aleksji słyszał za sobą wyraźny oddech Wkręta, który w jego mniemaniu wręcz na pewno był bardzo zdenerwowany.
W tym momencie zdarzyło się coś zupełnie nie oczekiwanego. Aleksji poczuł jak wpada na coś skórzanego, gdy po tym jak odwrócił głowę do tyłu z powrotem spojrzał przed siebie. Zderzenie szczególnie odczuł jego nos, który teraz błagał o pomoc. Od razu poleciał do tyłu prosto na ziemie puszczając przy tym nie wielki karabin i jedną ręką chwytając się za obolałe miejsce. Lecz mimo to zachował trzeźwość umysłu. Jego wzrok powędrował miejsce gdzie miał być przedmiot, z którym się zderzył, lecz zdecydowanie się rozczarował. Przed nim klęczał bandyta odziany w długi zielonkawy skórzany płaszcz. Jego twarz zakrywała czarna kominiarka okalająca całą głowę zaś sam trzymał się za głowę gdzie pewnie przez przypadek uderzył go Aleksji. Niestety tamten też był na tyle rozsądny by spojrzeć, kto go tak urządził. W tym momencie ich spojrzenia spotkały się a bandyta niemal natychmiast sięgnął po swoją dwururkę, która na pewno z takiej odległości nie zostawiłaby zbyt wiele z Przewodnika. Aleksji miał teraz tylko jeden pomysł. Od razu zerwał się z ziemi i poleciał w kierunku bandyty, który już kierował w jego stronę broń.

Bagnetem, który dzierżył w jednej ręce celował prosto w pierś jego oprawcy. Nim bandyta zdążył dobrze podnieść broń ostrze niezawodnie przebiło skórzany płaszcz i przeszło przez jego ciało niczym jak masło. Wróg odruchowo pociągnął za spust posyłając śrut w powietrze nie czyniąc przy tym całe szczęście nikomu żadnej krzywdy. Aleksji po chwili przekręcił ostrze, przez co człowiek krzyknął, a chwilę później wyjął je i zadał kolejny cios, a po nim następny. Bandyta darł się w niebogłosy aż po chwili z jego ust poczęła wyciekać krew brudząc przy tym całą kominiarkę jak i płaszcz a krzyk kompletnie ustał. Przewodnik skończył zadawać ciosy i szybko oddychając rozejrzał się wkoło. Nie musiał czekać długo aż kilka metrów przed nim pojawił się kolejny bandyta ubrany tym razem w szarawą dresową kurtkę. Twarz tego okalał ciemny szal a oczy spoglądały raz to na ciało towarzysza a raz to na oprawcę. Jego dżinsowe spodnie po chwili poruszyły się a bandyta krzyknął.

- Ty Pier*olony skór*ielu ! – Nie miał zamiaru się patyczkować. Aleksji zdał sobie sprawę, iż przeciwnik nie ma zamiaru wygłaszać monologu jak w typowym filmie akcji. Przewodnik niemal od razu, gdy go dostrzegł uskoczył do tyłu i niezdarnie począł biec przez zboże by po, chwili paść plackiem na ziemię, gdy seria z Obokana poleciała prosto za nim. Niestety jedna z kul drasnęła go bardzo boleśnie w ramię, przez co zęby Aleksjia zatrzasnęły się a sam chwycił się za ranę. Strzały jednak bardzo szybko ustały, gdy przerwał je odgłos z zupełnie innej broni. Od razu rozpoznał ten charakterystyczny dźwięk. Postanowił jak najszybciej wstać by dotrzeć do swych towarzyszy, ponieważ był pewien, iż bandytów w okolicy jest na pewno o wiele więcej. Nieco chwiejąc się wstał i pobiegł w stronę, z której słyszał strzały, by po chwili wpaść niemal prosto na, Wkręta który właśnie dobijał Ciężko rannego bandytę odzianego w dres, swą nie wielką kolbą. Wiktor w tym czasie spojrzał karcąco na Aleksjia i rzekł.
- Co ty odwalasz ?! - Głos miał jak na swój wiek bardzo zdecydowany i nieprzyjemny, co nawet nieco przeraziło Przewodnika.
- Pieprzyć to spadamy ! – Oświadczył stanowczo Wkręt po czym szybko wyjął swoje PDA. Obrzucił mapę jedynie wzrokiem, po czym oświadczył. – Za mną jesteśmy już blisko Doliny.
Nikt chyba nie miał zamiaru się sprzeciwiać, a po za tym nie było na to po prostu czasu. Młodzik niemalże prawdziwym pędem ruszył przed siebie spoglądając wraz z swym wiernym MP 5 na boki. Aleksji jeszcze po drodze pochwycił swoją broń , zaś zbędny już teraz bagnet schował do ciemnej skórzanej pochwy tuż przy sporym pasie. W pewnym momencie zaczęli biec ile tylko mieli sił w nogach a, za sobą słyszeli już wrzaski bandytów.

- Dorwać Gnoi ! – Krzyczał ktoś za jego plecami, lecz Aleksji nie śmiał się nawet odwrócić. Po niecałych kilku minutach, pole skończyło się a sami znaleźli się między gęsto zarośniętymi krzakami, gdzie stał widoczny post komunistyczny wojskowy Gazik. Wszystkie szyby jak prawie każdy samochód w zonie miał powybijany zaś sam pozbawiony został niemalże wszystkich wartościowych części, a jego bagażnik był całkowicie opróżniony. Mimo to nie zatrzymywali się, po prostu biegli dalej. W pewnym momencie każdemu z nich zdawało się, iż temperatura staje się do zniesienia a sami dosłownie topią się w swoim pocie, co , rzecz jasna nie było specjalnie przyjemnym uczuciem. Kruki siedzące na pobliskich liniach energetycznych patrzyły na nich z spokojem kracząc przy tym niezwykle głośno. To właśnie z nimi głównie kojarzono to ponure i pozbawione praktycznie stalkerów miejsce. Po chwili teren stał się nie równy a bieganie stało się łatwiejsze, ponieważ zmierzali dokładnie na dół. Tutaj teren nie był już tak gęsto zalesiony, dzięki czemu wprawne oczy Przewodnika wyłapały zarys zdewastowanej fabryki oraz kilka innych budynków przed nimi. Do jednego kompleksu nie warto było się zapuszczać, ponieważ, jak twierdzili starzy wyjadacze jakiś stalker otworzył laboratorium i teraz mnóstwo mutantów zaczęło stamtąd wychodzić prosto na powierzchnię. Teren zdawał się być tutaj o wiele mniej przyjazny niżeli na wysypisku gdzie, chociaż można było dostrzec koty kopiące w górach śmieci. Tutaj nie było zupełnie nic. Wszystko wydawało się takie posępne i niedostępne, a rozrzucone kawałki betonowych kół, oraz wraki autobusów na oddalonej drodze zdecydowanie potęgowały niezwykły klimat tego miejsce, chociaż zdecydowanie nie dorównywał miejscu gdzie znajdowały się anteny kryjące pod sobą niezwykłą tajemnicę. Brakowało tu nawet oznak przebywania stalkerów, jak chociażby naboje, materace, butelki, puszki i tym podobne rzeczy. Aleksji zaczynał rozumieć, dlaczego Wiktor zawsze unikał tego miejsca niemalże jak ognia. Kątem oka dostrzegł, Wkręta obserwującego idące w oddali kilka zombie. Szli teraz normalnym tempem, chociaż nadal mieli w rękach gotowe do użycia karabiny. Wiktor zachował spośród nich największy profesjonalizm. Najpierw omiótł cały teren lornetką, po czym jako pierwszy zabrał głos.

- Musimy znaleźć dobre miejsce do spania nie długo zajdzie słońce. – Oświadczył idąc cały czas do przodu, gdy wiatr zaczął rozwiewać jego nieco już szare włosy.
- W pełni się zgadzam. – Odparł Wkręt potakując do tego nadal nerwowo spoglądając na oddalające się z zasięgu wzroku Zombie. Rzeczywiście słońce powoli i ospale zaczęło chylić się ku zachodowi , co sprawiło, iż niebo zaczynało przybierać charakterystyczny pomarańczowy odcień. – Może ten stary posterunek ? – Spytał wskazując na widoczny w miarę blisko opuszczony posterunek gdzie obok na betonowym bloku widniał już wyblakły i zamazany znak Wolności. Miejsce z daleko wydawało się całkiem przystępne, z każdej strony mogli wszystko dostrzec było oddalone również od zabudowań gdzie mogły siedzieć mutanty. Swoją drogą Aleksji już miał zdecydowanie dosyć tego miejsca, które od momentu, gdy je ujrzał wzbudziło w nim , negatywne emocje.
- Jestem za. – Odpowiedział Wiktor przystając na chwilę by zawiązać swój wojskowy but.
- Ja też. – Dodał jeszcze Aleksji czekając na kompana i opierając się przy tym o całkiem wysokie liściaste drzewo.
- No to postanowione.


Chciałbym z tego miejsca podziękować wszystkim za wspieranie mnie w pisaniu i oczywiście za nadaną rangę :D Teraz nie będzie już tak wielkich przerw więc mam nadzieje że dalej będę mógł bez przeszkód dla was pisać. I dalej liczę na dalszą konstruktywna krytykę, która pomaga wyeliminować wiele błędów jak i to wszystko udoskonalać.
Ostatnio edytowany przez Dziki, 02 Maj 2010, 21:38, edytowano w sumie 1 raz
Привет от папы Путина! - Napis na hełmie żołnierza Rosyjskiego gdzieś w Gruzji.

"Sztuką nie jest mówić o wartościach i człowieczeństwie. Sztuką jest się samemu do tego stosować."
Awatar użytkownika
Dziki
Opowiadacz

Posty: 134
Dołączenie: 19 Lut 2010, 00:47
Ostatnio był: 23 Paź 2014, 10:49
Frakcja: Wojskowi Stalkerzy
Ulubiona broń: Vintar BC
Kozaki: 69

Re: Oko Moskwy

Postprzez qcyk0015 w 02 Maj 2010, 12:00

Bardzo ciekawy i wciągająca opowieść, obszerne opisy otoczenia i odczuć bohaterów, takie jakie lubię. Spodobała mi sie wstawka z nosem Aleksjija :D
Brak, lub źle postawione przecinki oraz kilka literówek nie rażą aż tak bardzo po oczach. Tekst swietny :D
Awatar użytkownika
qcyk0015
Stalker

Posty: 70
Dołączenie: 16 Kwi 2010, 20:57
Ostatnio był: 22 Kwi 2016, 19:00
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Fast-shooting Akm 74/2
Kozaki: 18

Re: Oko Moskwy

Postprzez Dziki w 02 Maj 2010, 23:18

*

Rzeczywiście Dolina Mroku bardzo zmieniła się od czasu, gdy droga do centrum stanęła otworem. Rzadko, kto się tutaj zapuszczał a co dopiero spał. Nigdzie oprócz na opuszczonych posterunkach nie można było dostrzec śladów obecności stalkerów , nawet w oddali nie dało się dosłyszeć jakichkolwiek ludzkich dźwięków. Ciągle do uszu docierało jedynie wycie lub szczekanie. Zdecydowanie nazwa tego miejsca nabrała zupełnie nowego znaczenia. Lecz w jednym z owych posterunków niedaleko fabryki siedziała trójka mężczyzn trzymających ciągle w dłoniach karabiny. Szeptali do siebie i co jakiś czas rozglądali się na boki, zupełnie jakby ktoś lub też raczej coś miało ich zaskoczyć. Ogarniała ich niemalże całkowita ciemność i tylko dzięki światłu księżyca widzieli coś więcej niż jedynie własne kontury. Wszyscy na pewno byli bardzo zdenerwowani lub też nawet przerażeni po tym, gdy ujrzeli w jednym z odległych okien fabryki coś na kształt czarnej postaci, która dosłownie mignęła im przed oczami. Aleksji uznał, iż wręcz na pewno jest to teraz najgorsze i najbardziej straszne miejsce w zonie. Przewodnik siedział na przewalonym i spróchniałym kawałku ściętego drzewa słuchając kolejnego wywodu Wkręta. Wiktor jak zwykle był obrócony do nich tyłem i wolał się zająć dogłębnym obserwowaniem krzaków oraz okolicznych budynków. Tak tutaj wszystko się zmieniło … niestety na gorsze.
- Nienawidzę tego miejsca, jest no takie… wiesz o co mi chodzi ? – Spytał Wkręt ciągle wyjmując i wkładając magazynek od swojego pistoletu maszynowego. Aleksji za to potaknął i jeszcze raz przyjrzał się obandażowanej ranie, jaką zafundował mu bandyta.

- Rozumiem cię i to chyba aż za dobrze. – Odparł w końcu rozglądając się na boki, lecz nie dostrzegł nic zupełnie nic. Wszystko było takie puste , zimne , nie ludzkie i wynaturzone. Naprawdę zaczynało mu brakować szwędających się pod nogami kotów czy też luzaków z Wolności, którzy odpuścili sobie pilnowanie bariery i zajęli się walką o centrum. Za Powinnością nigdy nie przepadał, zawsze wolał dobry towar z magazynów niż poranne musztry w przeciwieństwie do robota-Wiktora. Wkręt westchnął głośno i wyjął z kieszeni PDA by zaraz potem szybko rzucić na nie okiem. Następnie z powrotem je schował i zaczął znów szeptać.
- Podobno jacyś goście dostali się do Prypeci. Pewnie to i tak g*wno prawda ale zawsze fajnie jest posłuchać takich bajeczek. – Mówił z nie wielkim uśmiechem na ustach, który spełzł mu zaraz z twarzy, gdy stado kruków przeleciało nad ich głowami kracząc jak najgłośniej tylko mogły. Aleksji wzdrygnął się i jakby bardziej ścisnął swoje AKSU. Kiedyś było tutaj w miarę normalnie, a teraz to miejsce może przyprawić człowieka o paranoje , stwierdził w myślach, gdy zorientował się, iż znów ogląda się do tyłu.
- Piszą coś więcej ? – Spytał cicho Aleksji. Wkręt obrócił się nerwowo i kontynuował.
- No piszą, że zorganizowali jakiś posterunek w Prypeci gdzie podobno wcześniej stacjonowali wojskowi. – Tutaj musiał zakończyć, ponieważ przerwało mu prychnięcie Wiktora.
- Jasne. Nie bez powodu nikt nigdy nie wrócił z Prypeci. Wyobraź sobie ile tam musi być syfu. – Rzekł Wiktor przykładając swoją lunetę od L85 do oka, po czym dokładnie zlustrował okna fabryki by nie przegapić żadnego istotnego szczegółu tej ponurej, opuszczonej budowli.

- Na pewno nie więcej niż tutaj. – Dodał od siebie Aleksji z westchnięciem, po czym mimo woli spojrzał prosto w niezwykle rozgwieżdżone niebo. Jako dziecko zawsze lubił przesiadywać godzinami na podwórku przed domem by gapić się nocą w niebo. Tutaj to zupełnie straciło jakiekolwiek znaczenie , tu nie było czasu na sentymenty, chociaż tylko to mu w tej chwili pozostało.
Wtenczas z nie aż tak daleko ozwał się potworny i na pewno nie ludzki wrzask trwający chyba kilka sekund. Wiatr zerwał się nagle płosząc kilkanaście ptaków z całej okolicy. Cała trójka niemal jednocześnie rzuciła się za prowizoryczną barykadę uformowaną z kilku beczek , kartonów , drewnianych krzeseł oraz innych tego typu śmieci. Aleksji przeskakując potrącił jedno krzesło wywołując tym samym nie mały huk a z jego ust wyrwało się typowe wręcz dla każdego Słowianina wymowne k*rwa. Lecz nie to nimi tak wstrząsnęło. Po niecałej chwili blisko rozległy się tym razem ludzkie głosy. Nawet stąd było w nich słychać przerażenie i strach oraz masę bluzgów. Kilka sekund po tym nastąpiła prawdziwa kanonada strzałów, lecz każdy karabin uciszał się niezwykle szybko aż wreszcie kakofonia strzałów całkowicie ustała. Teraz nastała ciszę przeszywały tylko jęki pełne bólu oraz rozpaczy. Cokolwiek się tam wydarzyło, nie trwało na pewno długo. Trójka kompanów zaś siedziała i patrzyła się przed siebie dokładnie na wzgórze, z którego wczoraj zbiegali i które również prowadziło do Wysypiska. To na pewno gdzieś tam rozegrało się to wszystko co trwało może niecałe trzy minuty.
- Cholera, co to było ? – Spytał dygocząc przy tym Wkręt. – Przecież tutaj nie powinno nikogo być…
- Widocznie ktoś się znalazł i teraz gryzie ziemię. – Odparł beznamiętnie, ale cicho Wiktor powoli przeładowując wycelowaną w wzgórze broń. Aleksji za to niesiony dziwacznym uczuciem pomieszanym z odwagą oraz głupotą zaczął wstawać i wolno wychodzić po za barykadę.
- Człowieku ! Stój ! Wracaj tutaj kretynie ! – Naciskał szepcząc Wkręt, ale spotkał się jedynie z definitywną odmową.

- Spokojnie zaraz wrócę czekajcie… - Po tych słowach zaczął kierować swoje ostrożne kroki w kierunku domniemanego miejsca zajścia. Był już starym wyjadaczem także skradanie się było dla niego dziecinne łatwe gdyby nie liczyć trzęsących się rąk oraz uginających się prawdopodobnie z strachu kolan. To na pewno mu nie pomagało. Im był coraz bliżej jęków tym bardziej jego ciało odmawiało posłuszeństwa. Miał już serdecznie dosyć, ale coś w jego wnętrzu cały czas mówiło „idź dalej” przy tym kierując jego ruchami. Był niemal pewien, iż nigdy wcześniej się tak nie bał nawet na wypadzie do Czerwonego lasu. W pewnym momencie jednak zorientował się, iż jęki ustały a zastąpiło je dziwne warczenie oraz coś na kształt kroków, co gorsza był teraz tego bardzo, ale to bardzo blisko. Przed nim znajdowało się piaszczyste wcięcie w wzgórzu, które wyglądało jak swego rodzaju wiata uformowana z ziemi. Strach tym razem wygrał. Aleksji niemal bez zastanowienia przywarło do tego czując jak jego serce nagle przyśpieszyło a zszargane nerwy wołają o pomoc. Postanowił na moment zamknąć oczy. Jego podświadomość cały czas starała mu się wmówić iż to wszystko jest jedynie wytworem jego wyobraźni, że to nie istnieje, lecz to nijak miało się do brutalnej rzeczywistości. Palce nerwowo zaciskały się na AKSU na tyle, że krew przestała do nich dopływać. Zęby całkowicie się zacisnęły a ręce i nogi cały czas drżały.

Jednakże w pewnym momencie usłyszał jak coś uderzyło o ziemię nad nim. Aleksji powoli otworzył oczy i zobaczył przed sobą coś, co będzie wspominać jeszcze bardzo długi czas i co będzie prześladować go w jego koszmarach. Dokładnie około pół metra przed nim zwisało od pasa w dół ciało bandyty odzianego w ich lekki pancerz. Twarzy wykrzywiał przeraźliwy grymas a policzki były dosłownie rozerwana na strzępy podobnie jak niemalże cały kombinezon. Krew swobodnie kapała na spodnie Aleksjia tocząc się ciągle z licznych ran. Oczy były niemalże wywrócone do góry nogami i spoglądały prosto na Przewodnika , niemalże błagalnym i proszącym o pomoc wzrokiem. Ciało w pewnym momencie poruszyło się a kilka sekund później uniosło się w górę i zniknęło, co poprzedził poprzedni mrożący krew w żyłach wrzask. Ciało Aleksjia w tym momencie zesztywniało a jemu samemu zakręciło się w głowie. Był jedynie przystawić swoją rękę do ust by powietrze wylatujące z płuc nie narobiło tak wielkiego hałasu. Wrzask ponowił się, a kroki jakby się nasiliły. Przewodnik spojrzał z strachem na plamę krwi która widniała teraz na ziemi , jego butach i spodniach. Odczekał jeszcze kilka minut aż wszystkie potworne odgłosy umilkły lub oddaliły się, i zaraz pędem ruszył w dół prosto do posterunku. Uciekał tak jakby goniła go przynajmniej sfora Nibyolbrzymów albo cała zgraja snorków. Przedzierając się przez ciemne chaszcze dosłownie wpadł na prowizoryczną barykadę, za którą siedzieli jego kompani. Lufa Wiktora od razu powędrowała w jego kierunku podobnie jak Wkręta którego odrzuciło do tyłu. Aleksji niezdarnie przerzucił się na drugą stronę i zamarł leżąc na ziemi i patrząc przy tym w niebo. Widział jedynie gwiazdy w które wpatrywał się niemalże niczym prawdziwy fanatyk. Przed oczami zaczynało mu przelatywać całe życie.

- Aleksji ! Aleksji do cholery ! – Mówił Wkręt szturchając go rękami. Lecz to Wiktor wybudził go z swego rodzaju transu , jednym i dobrze wymierzonym płaskim ciosem prosto w policzek który przyniósł bardzo dobre wyniki. Przewodnik najpierw chwycił się za policzek a następnie spojrzał po twarzach swych towarzyszy i zaczął mówić.
- … pi*rdole mam dosyć , dosyć k*rwa dosyć…- Mówił po czym ustabilizował swój oddech. Teraz docierał do niego powoli fakt iż otarł się o śmierć.
- Ej , spokojnie… - Zaczął Wkręt jeszcze raz potrząsając nim tak by na pewno już się wybudził. Aleksji przełknął ślinę co przyszło mu naprawdę z wielkim trudem ponieważ miał wrażenie że gardło zmniejszyło mu się przynajmniej kilkakrotnie. Potrząsnął nerwowo głową i oparł się o jedną z niebieskich zardzewiałych beczek.
- Ja… ja muszę iść spać… - Stwierdził z niewiarygodnym wręcz spokojem chociaż jego drętwe ruchy zdawały się całkowicie temu przeczyć. Wkręt widocznie chciał coś jeszcze dopowiedzieć lub też go powstrzymać ale Wiktor zdecydowanym szturchnięciem dał mu do zrozumienia że ma siedzieć cicho. Aleksji w tym czasie ułożył się na boku a jego umysł ogarnęła ciemność. Twarz … ta przeklęta twarz…
Привет от папы Путина! - Napis na hełmie żołnierza Rosyjskiego gdzieś w Gruzji.

"Sztuką nie jest mówić o wartościach i człowieczeństwie. Sztuką jest się samemu do tego stosować."
Awatar użytkownika
Dziki
Opowiadacz

Posty: 134
Dołączenie: 19 Lut 2010, 00:47
Ostatnio był: 23 Paź 2014, 10:49
Frakcja: Wojskowi Stalkerzy
Ulubiona broń: Vintar BC
Kozaki: 69

Re: Oko Moskwy

Postprzez M.R.O.K. w 03 Maj 2010, 09:02

Stary jak ty to robisz, że klimat jest tak odczuwalny. Dopiero kiedy skończyłem czytać zauważyłem, że cała krew spłynęła mi do głowy, a ręce podrętwiały :E Dziki co tu dużo pisać zajebioza :!:
Awatar użytkownika
M.R.O.K.
Redaktor

Posty: 166
Dołączenie: 20 Kwi 2009, 14:28
Ostatnio był: 19 Wrz 2016, 19:45
Frakcja: Wolność
Ulubiona broń: --
Kozaki: 4

Re: Oko Moskwy

Postprzez Darkon w 03 Maj 2010, 23:56

Dziki, nie wiem co ty robisz, że tak piszesz, ale zdecydowanie rób tak dalej!!

Kolejna świetna część. Klimat jest dosłownie namacalny, a opowiadanie czyta się z zapartym tchem. Mam wrażenie i chyba nie tylko ja, że każda kolejna część jest coraz lepsza od poprzedniej. Co prawda zauważyłem kilka literówek, ale nie są one w stanie popsuć przyjemność czytania. Z niecierpliwością czekam na kolejną część.

Moim zdaniem zarówno twoje wcześniejsze opowiadanie "Tajemnice Prypeci" jaki i to które piszesz obecnie są najlepszymi opowiadaniami na stronie, a mam powody by tak sądzić, albowiem chociaż zalogowany jestem od niedawna to czytałem tu wiele opowiadań jako gość i twoje są najlepsze. A ten kto twierdzi inaczej niech się pilnuje bo nie zna ni dnia ni godziny...

10/10
Uśmiechnij się! Jesteś w ukrytej snajperce!
"Bycie w Wolności to twoja Powinność" - Grave

Image
Awatar użytkownika
Darkon
Stalker

Posty: 84
Dołączenie: 25 Mar 2010, 22:45
Ostatnio był: 03 Mar 2015, 12:45
Miejscowość: To tu, to tam...
Frakcja: Wolność
Ulubiona broń: Sniper Rifle SVDm2
Kozaki: 10

Re: Oko Moskwy

Postprzez MatrixSTR w 05 Maj 2010, 02:41

Mi osobiście bardzo się twoje opowiadania podobają :) masz fajny styl :) Co prawda rzucają mi się w oczy błędy i literówki ale za to rekompensuje to świetna fabuła :) tylko jedna rzecz mnie wnerwia ;) gdy czytam i czytam a tu nagle koniec, a ja chce dalej czytać ;)
Pisz dalej, jak najdłużej i jak najwięcej :)
Pozdrawiam :)
Awatar użytkownika
MatrixSTR
Modder

Posty: 1097
Dołączenie: 26 Maj 2009, 23:44
Ostatnio był: 08 Lis 2024, 17:19
Miejscowość: Gdzieś Daleko W Wielkopolsce
Frakcja: Wolność
Ulubiona broń: Vintar BC
Kozaki: 276

Re: Oko Moskwy

Postprzez Dziki w 05 Maj 2010, 18:13

*

Tym razem kompani pozwolili pospać Aleksjiemu do godziny mniej więcej dwunastej. Przewodnik zaczął się budzić dopiero, gdy z PDA Wkręta zaczęła wydobywać się typowa stara muzyka. Aleksji z wolna przewrócił się na plecy i otworzył oczy. Dziś niebo było zachmurzone, mało tego wręcz na pewno zwiastowało to nadejście burzy albo przynajmniej sporej ulewy, które bardzo często odwiedzały zonę. Była to jednak ciekawa odmiana po parnych i ciepłych dniach, których swoją drogą wręcz nienawidził. Zaraz po tym rozejrzał się jeszcze wkoło. Dostrzegł Wkręta i Wiktora grających razem zdobycznymi prawdopodobnie kartami. Młodzik wyglądał na wyraźnie poirytowanego, za to Wiktor mimo woli uśmiechał się i co jakiś czas spoglądał na trzy butelki „kozaka” za sobą.
- No zobaczcie obudziła się nasza królewna. – Stwierdził Wkręt wstając powoli i odkładając przy tym karty. Wiktor w tym czasie spakował wygraną wódkę do swojego plecaka podobnie z resztą jak inne rzeczy. Aleksji musiał przetrzeć najpierw oczy i delikatnie potrząsnąć głową by coś powiedzieć. Dopiero po tym był w stanie wydukać kilka słów.

- Która jest godzina ? – Młodzik uśmiechnął się i wziął do ręki swoje PDA, po czym rzekł.
- Dokładnie dwunasta trzydzieści jeden, a co ? – Przewodnik jednak nie odpowiedział. Za to podpierając się rękami wstał i począł błądzić wzrokiem by znaleźć swoje AKSU. Jak się okazało leżało między kilkoma skrzynkami gdzie mu wczoraj wpadło. Bez słowa pochwycił broń i ją przeładował. Towarzysze spojrzeli na niego pytająco, ale nic nie odpowiedział. Trzymając AKSU w jednej ręce wyjął jeszcze z swojej kieszeni nieco już nieświeży batonik. Szybko go odpakował i ugryzł kawałek. Może nie było to najlepsze jedzenie na początek dnia, ale nie miał zbyt wielkiego wyboru. Gdy już skończył schował papierek do kieszeni i uchwycił AKSU w obydwie ręce. Zakaszlał raz i skierował swoje kroki ku wzgórzu gdzie wiodła droga na wysypisko.
- A ty gdzie znowu leziesz ? – Spytał Wiktor grzebiąc przy okazji w swoim plecaku. Wkręt znów zaczął przeglądać jakieś wiadomości na swoim PDA i wydawał się wręcz odcięty od realnego świata.

- Zaraz wrócę idę .. idę się odlać. – Stwierdził Aleksji i ruszył dalej. Wiktor wzruszył ramionami i dalej przerzucał przedmioty w swoim plecaku. Wiatr niemalże ustał, co było swego rodzaju „ciszą przed burzą” i to chyba wręcz dosłownie. Miał wrażenie, że jego nogi są w tym momencie jak z ołowiu. W końcu zniknął z oczu kompanom i przedzierał się przez chaszcze, które dokładnie wczoraj w nocy przechodził. Nie budziło to zbyt dobrych wspomnień, a do tego czuł, iż nadal ma rozdygotane ciało a jego palce ciągle wystukują rytm jakiejś piosenki na AKSU. Im wchodził wyżej tym jego oddech stawał się bardziej uporczywy. Czuł, że musi tam iść, po prostu musi. Kilka kruków przeleciało nad jego głową lecąc w kierunku centrum Doliny Mroku. Nagle jego oddech ustał podobnie jak krok, gdy ujrzał, owe miejsce gdzie wczoraj w nocy się ukrywał. Od razu w oczy rzuciła mu się rozległa plama krwi. Tym samym spojrzał jeszcze na zaschnięte ślady posoki na spodniach. Stał tak dobrą chwilę wspominając wczorajszy widok. Musiało minąć kilka minut nim tak naprawdę ruszył się do przodu. Powoli trzymając broń w pozycji gotowej do oddania strzału wszedł po chwili na krótki odcinek płaskiego terenu.

To, co zobaczył na pewno spaczyłoby psychikę wielu ludzi, którzy dopiero, co przybyli do zony. Otóż cały krótki odcinek był usłany ciałami. Niektóre z nich były całkowicie rozszarpane. Wnętrzności wywleczone z bandytów walały się pod jego butami, a sam odór rozkładających się ciał i krwi był w pewnym momencie po prostu nie do zniesienia. Czuł jak robi mu się niedobrze a obraz zaczął nieco się przekrzywiać. Ci wszyscy bandyci mieli otwarte oczy, tylko jeszcze jedno ciało zostało dekapitowane. Ich wzrok był skierowany ku górze prosto na zachmurzone niebo. Kruki już ucztowały na zwłokach bandyty, któremu rozerwano całe plecy. Długi skórzany płaszcz w kolorze brązowym był teraz kompletnie zakrwawiony i podziurawiony. Nie był to jednak koniec okropności. Otóż kilka innych ciał wyglądało tak jakby były wysuszone. Skóra bezwładnie zwisała na kościach wprawiając każdego w obrzydzenie. Na szyi miały za to dziwne cztery długie ślady jakby po zębach czy też mackach. Wtenczas Aleksji dostrzegł ciało, które wczoraj zwisało dokładnie przed jego twarzą. Otóż truchło bandyty było niemal całkowicie zmasakrowane. Jego palce czy ręce leżały w odległości kilku metrów od samego torsu wygiętego w iście makabryczną pozę. Nie zostało z nich dosłownie nic…

Przewodnik nie wytrzymał. Poczuł silny spazm w żołądku a po chwili zwymiotował z boku. Dopiero po chwili, gdy skończył przetarł usta rękawem i jeszcze raz spojrzał na miejsce jatki. Widział wiele, mógł śmiało nazywać się weteranem, ale po tym, co tu dzisiaj zobaczył naprawdę w to zwątpił. Tak zona zebrała swoje krwawe żniwo. Aleksji przykucnął i odstawił karabin na bok. Zdał sobie sprawę, że gdyby nie ci bandyci mutanty na pewno dorwałyby ich. To on mógł być teraz jednym z tych trupów pozbawionych całej krwi czy jakiejś części swego ciała. Od tego momentu nigdy więcej miał się nie pokazywać w tym przeklętym miejscu. Przewodnik powoli powstał nieco chwiejąc się na boki. Musiał powstrzymać kolejny odruch wymiotny, co mu się całe szczęście udało. Całe jego ciało przechodziły dreszcze a sam czuł się tak dziwnie pusty. Nie miał zamiaru zostawać tutaj dłużej. Ostatni raz omiótł wzrokiem miejsce rzezi i odwrócił się do niego plecami by począć iść prosto do opuszczonego posterunku. Szedł wolno, głównie przez to, iż nogi w jakiś sposób odmawiały mu posłuszeństwa. W końcu jego oczom ukazali się kompani, którzy już byli właściwie gotowi do wyjścia. Siedzieli teraz na krzesłach wyciągniętych z barykady. Obydwoje mieli w ustach papierosy, które na pewno nie dawno zapalili. Wkręt jako pierwszy spojrzał na idącego z wolna Aleksjiego i rzekł.

- Coś długo ci to sikanie zajęło. – Stwierdził wydmuchując po kilku sekundach dym z płuc. Przewodnik nie odpowiedział. Albo nie słyszał tego co mówił albo nie chciał tego słyszeć.
- Sprężaj się. Naukowcy zaczęli nadawać, że za dwie godziny ma się zbliżyć emisja. Pakuj graty i idziemy do tego domu ochrony koło fabryki. – Rzekł Wiktor trzymając już papierosa w jednej ręce między palcami, podczas gdy drugą wskazywał dwu-piętrowy budynek zaraz naprzeciw fabryki, tuż obok kilku średnich rozmiarów silosów.
- Dla..dlaczego nie wchodzimy do fabryki ? – Spytał nieco nie trzeźwo pakując pudełko zapałek i papierosów do torby. Wkręt nieco się poruszył ale jednak głos zabrał stary Wiktor.
- Wszystkie mutanty tam pobiegną. Nie są takie durne też się muszą ukryć. – I rzeczywiście miał racje. W końcu, jeśli nie uciekną do podziemi zaczną lgnąć watahami do fabryki a oni byli by wtedy najprawdopodobniej dobrą zakąska w czasie Emisji. Nie Aleksji nie chciał skończyć jak tamci… tamci.
Po niecałych kilku minutach był już gotowy. AKSU przewiesił sobie przez ramię, odbezpieczył swoją Beretę, którą schował do kabury a plecak założył na plecy. Wszyscy gotowi i zwarci ruszyli w dół prosto na drogę gdzie stał stary post-komunistyczny autobus służący do ewakuacji. Obok niego stało z kolei kilka innych, ale już prywatnych i bardzo wyniszczonych samochodów osobowych. Niektóre były otwarte, przez co na siedzeniach czy bagażnikach dało się dostrzec liczne walizki z starymi rzeczami. Niedaleko znajdował się jeszcze przystanek autobusowy oraz miejsce, które budziło ogromny respekt. Podobno to właśnie stamtąd rozlazły się wszystkie mutanty, a świadczyły o tym liczne zadrapania i ślady krwi na ścianach czy chociażby na ziemi. Budynek był zdewastowany a na nie wielkim placu znajdowała się ciężarówka, która na swojej pace miała zamontowany , nie wielki pomalowany na żółto dźwig. Przechodząc obok wszyscy patrzyli z przejęciem na okna mając dziwne wrażenie, że ktoś ich teraz obserwuje. Najwięcej zainteresowania i strachu nie wykazywał zwykle bojący się wszystkiego Wkręt, ale Aleksji , któremu oddech przyśpieszył na samą wzmiankę o mutantach zamieszkujących laboratoria pod tym miejscem. Gdy już minęli pojazdy oraz ową budowlę mogli poczuć na sobie pierwsze krople deszczu, które po kilkunastu sekundach przerodziły się w prawdziwą ulewę. W tym momencie przyśpieszyli kroku tak, więc równie szybko znaleźli się obok zardzewiałych i podziurawionych silosów. Aleksji pamiętał jeszcze czasy, gdy mieszkał tutaj wraz z ludźmi z Wolności aż do momentu, gdy pojawił się ten najemnik. Z tego, co pamiętał nazywał się Szrama i to dzięki niemu Wolność kontroluje teraz magazyny wojskowe.

Deszcz bardzo utrudniał widok toteż Aleksji, jako osoba posiadająca najlepszy wzrok prowadził do owego budynku ochrony. Minęło trochę czasu aż w końcu Przewodnik, jako pierwszy przekroczył próg budowli. Ściany były koloru biało zielonego a kolory zdecydowanie już wyblakły. Podłoga była usłana płytkami, z których praktycznie połowa już popękała. Nie było tu praktycznie żadnych mebli ani też krzeseł zupełnie nic. Jedyne, co wzbudzało jakąś uwagę to ślady pazurów na poszczególnych ścianach, ale na pewno były zbyt stare by mieszkał tu jakiś mutant. Aleksji, gdy wszedł od razu zdjął kaptur i zaraz przetarł swoje włosy. Nie byli zbyt zachwyceni tym miejscem, lecz lepsze to niż oberwanie emisją czy też moknięcie na zewnątrz. Aleksji przysiadł w jednym z kątów i od razu odpiął od swego plecaka śpiwór. Zaraz po tym z spokojem na nim usiadł i wyjrzał za okno. Wkręt jakimś cudem znalazł taboret który ledwo, co go utrzymywał. Wiktor w tym samym czasie przeszukiwał kolejne piętro, ale niestety nie znalazł niczego przydatnego. Aleksji po dość długiej chwili postanowił zadać pytanie Wkrętowi, który znowu zaczynał grzebać przy swoim PDA.

- Ile czasu zostało ? – Spytał Przewodnik siedząc pod ścianą na śpiworze. Wkręt z początku nie zareagował.
- Co ? Że niby do czego ? Aha tak. Czekaj. – Mówił roztargniony Wkręt po czym zerknął na Ekran PDA – Dwadzieścia minut. A co ?
- Wiesz że tu tego nie przeżyjemy nie ? – Spytał Aleksji patrząc raz to na Wiktora a raz to na Wkręta. Wiedział że to beznadziejny pomysł. Przecież ten budynek ledwo co daje jakiekolwiek schronienie. Kompani zamilkli gdy Przewodnik zaczął szukać czegoś po bocznych kieszeniach swego plecakach. Nagle zdawało się że na jego twarzy pojawił się cień uśmiechu.
- Połknijcie to. – Rzekł rzucając każdemu z nich dziwaczną czarną kapsułkę. Wiktor spojrzał na to z wielką rezerwą. Wkręt niemalże gdy to złapał zaczął pytać.
- Skąd ty to masz ?
- Kupiłem od naukowców w Jupiterze. Łykajcie dalej ,nie mamy czasu. – Odparł aż sam otworzył opakowanie od kapsułki i od razu połknął. Zaraz po nim uczynił to samo Wkręt oraz Wiktor. Aleksji poczuł nagle dziwaczny ucisk w żołądku. Zaraz po tym zesztywniały mu ręce , nogi i całe ciało. Czuł jak zatrzymuje się jego oddech a sam głęboko zaczyna odpływać w ciemność. Nie czuł już nic zupełnie nic, jego świadomość kompletnie zniknęła.
Ostatnio edytowany przez Dziki, 05 Maj 2010, 19:36, edytowano w sumie 1 raz
Привет от папы Путина! - Napis na hełmie żołnierza Rosyjskiego gdzieś w Gruzji.

"Sztuką nie jest mówić o wartościach i człowieczeństwie. Sztuką jest się samemu do tego stosować."
Awatar użytkownika
Dziki
Opowiadacz

Posty: 134
Dołączenie: 19 Lut 2010, 00:47
Ostatnio był: 23 Paź 2014, 10:49
Frakcja: Wojskowi Stalkerzy
Ulubiona broń: Vintar BC
Kozaki: 69

Re: Oko Moskwy

Postprzez DanieloZ w 05 Maj 2010, 19:16

Chłopie...prawdziwy talent !!! Czytałem twoje "Tajemnice Prypeci" i teraz czytam to dzieło... Piękne! :E
Świetnie oddajesz klimat opuszczonych budowli, tajemniczych krzyków w oddali, pogody itp.- czyli wszystkiego związanego z ponurą i dziwną Zoną - Może napisałbyś jednak książkę o Zonie, stalkerach i ich przygodach? :D
To byłby HIT roku ! Oby tak dalej !
Otwórz oczy i spójrz na świat z innej perspektywy, być może odkryjesz coś, co zmieni twoje życie.
Awatar użytkownika
DanieloZ
Stalker

Posty: 84
Dołączenie: 27 Lut 2010, 20:27
Ostatnio był: 07 Lut 2015, 16:55
Miejscowość: Siemianowice Śl.
Frakcja: Wolność
Ulubiona broń: Sniper Rifle SVDm2
Kozaki: 6

Re: Oko Moskwy

Postprzez qcyk0015 w 05 Maj 2010, 19:32

Pomijając kilka błędów i czasami brak jakiejś literki, opowiadanie jest naprawdę świetne. Świetnie oddajesz klimat Zony :D
Pisz dalej, idzie ci naprawdę dobrze.
Awatar użytkownika
qcyk0015
Stalker

Posty: 70
Dołączenie: 16 Kwi 2010, 20:57
Ostatnio był: 22 Kwi 2016, 19:00
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Fast-shooting Akm 74/2
Kozaki: 18

PoprzedniaNastępna

Powróć do Teksty zamknięte długie

Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 13 gości