Rozdział II W Mrok
- Czekaj, bo ja to chyba już nie nadążam… - Stwierdził Wkręt łapiąc się za głowę, gdy szli przez pole wprost do Doliny Mroku gdzie prowadził ich Aleksji. Wiktor szedł z tyłu, co jakiś czas oglądając się za siebie. Zawsze o dziwo starał się jak najbardziej unikać tego miejsca, przez co już nie raz nakładali wiele kilometrów drogi, ale nie tym razem. Żar lał się teraz z nieba, przez co cała trójka była już całkowicie zlana potem mimo to dalej dziarsko szli przez zarośnięte radioaktywnym zbożem pole. Gdyby nie cały ten burdel faktycznie byłoby tutaj jak w raju, stwierdził w myślach Aleksji, po czym z spokojem wciągnął powietrze zamierzając się, do udzielenia odpowiedzi, gdy mijał właśnie opuszczony i pozbawiony jednego koła ciągnik.
- Nie będę specjalnie dla ciebie tego powtarzał, a z resztą… - Po tym przerwał na chwilę, gdy musiał przeskoczyć przez rów, z którego po chwili wybiegł dość pokaźnych rozmiarów szczur. – Trafiliśmy na żyłę złota. Czuję się normalnie jak nowo narodzony ! Kto wie, co się stanie, jeśli dotrzemy tam pierwsi, wyobraźnie sobie nie tknięty bunkier i tony artefaktów ! – Aleksjija widocznie zaczynała powoli ponosić fantazja, ale co też na to poradzi, od wczoraj ma w sobie naprawdę ogromny nadmiar energii. By nieco się rozładować po drodze bawił się bagnetem od AK 47 który kupił kiedyś u pewnego Handlarza albo i nawet Kopacza. Wkręt bezradnie rozłożył ręce i z dezaprobatą pokiwał głową. Nie miał już siły by dyskutować z niezwykle rześkim towarzyszem. Wiktor jednak w tym momencie gwizdnął cicho i dał im znak by wszyscy się położyli. Aleksji runął na ziemię dosłownie sekundę później, przy tym niestety boleśnie uderzając o wyniszczoną puszkę. Następnie zaklął cicho i obrócił się by spojrzeć na Wiktora. Stary człowiek opierał się właśnie o kilka kamieni celując swym L85 przed siebie w znany tylko jemu punkt. Nastała zupełna cisza przerywana jedynie szumem zboża, oraz dalekim poszczekiwaniem psów dochodzącym wręcz na pewno prosto z Doliny Mroku. Wkręt klęczał z boku i powoli by nie wydawać zbędnego dźwięk przeładowywał swoje MP 5 . Wiktor jeszcze chwilę patrzył się przed siebie, po czym ruchem ręki dał znak by Aleksji ruszał dalej.
Mężczyzna odpowiedział skinieniem głowy, po czym od razu zaczął w zgarbionej pozycji iść na przód. Nie wiedział, o co też właściwie chodziło, ale wolał na wszelki wypadek zachować swego rodzaju środki ostrożności. Nerwowo ściskał bagnet w jednej ręce, podczas gdy w drugiej trzymał swoje złożone AKSU. Najbardziej zawsze w Zonie denerwowała go ta cisza, w którą od czasu do czasu mieszały się przypadkowe dźwięki, miała w sobie coś, co sprawiało, iż normalnemu człowiekowi od razu przechodziły ciarki po plecach, a to nigdy nie zwiastowało nic dobrego. Zboże było bardzo wysokie tak, więc całkowicie zakrywało ich sylwetki, co jednak wiązało się z pewnym ryzykiem, ponieważ nic nie widzieli. Aleksji słyszał za sobą wyraźny oddech Wkręta, który w jego mniemaniu wręcz na pewno był bardzo zdenerwowany.
W tym momencie zdarzyło się coś zupełnie nie oczekiwanego. Aleksji poczuł jak wpada na coś skórzanego, gdy po tym jak odwrócił głowę do tyłu z powrotem spojrzał przed siebie. Zderzenie szczególnie odczuł jego nos, który teraz błagał o pomoc. Od razu poleciał do tyłu prosto na ziemie puszczając przy tym nie wielki karabin i jedną ręką chwytając się za obolałe miejsce. Lecz mimo to zachował trzeźwość umysłu. Jego wzrok powędrował miejsce gdzie miał być przedmiot, z którym się zderzył, lecz zdecydowanie się rozczarował. Przed nim klęczał bandyta odziany w długi zielonkawy skórzany płaszcz. Jego twarz zakrywała czarna kominiarka okalająca całą głowę zaś sam trzymał się za głowę gdzie pewnie przez przypadek uderzył go Aleksji. Niestety tamten też był na tyle rozsądny by spojrzeć, kto go tak urządził. W tym momencie ich spojrzenia spotkały się a bandyta niemal natychmiast sięgnął po swoją dwururkę, która na pewno z takiej odległości nie zostawiłaby zbyt wiele z Przewodnika. Aleksji miał teraz tylko jeden pomysł. Od razu zerwał się z ziemi i poleciał w kierunku bandyty, który już kierował w jego stronę broń.
Bagnetem, który dzierżył w jednej ręce celował prosto w pierś jego oprawcy. Nim bandyta zdążył dobrze podnieść broń ostrze niezawodnie przebiło skórzany płaszcz i przeszło przez jego ciało niczym jak masło. Wróg odruchowo pociągnął za spust posyłając śrut w powietrze nie czyniąc przy tym całe szczęście nikomu żadnej krzywdy. Aleksji po chwili przekręcił ostrze, przez co człowiek krzyknął, a chwilę później wyjął je i zadał kolejny cios, a po nim następny. Bandyta darł się w niebogłosy aż po chwili z jego ust poczęła wyciekać krew brudząc przy tym całą kominiarkę jak i płaszcz a krzyk kompletnie ustał. Przewodnik skończył zadawać ciosy i szybko oddychając rozejrzał się wkoło. Nie musiał czekać długo aż kilka metrów przed nim pojawił się kolejny bandyta ubrany tym razem w szarawą dresową kurtkę. Twarz tego okalał ciemny szal a oczy spoglądały raz to na ciało towarzysza a raz to na oprawcę. Jego dżinsowe spodnie po chwili poruszyły się a bandyta krzyknął.
- Ty Pier*olony skór*ielu ! – Nie miał zamiaru się patyczkować. Aleksji zdał sobie sprawę, iż przeciwnik nie ma zamiaru wygłaszać monologu jak w typowym filmie akcji. Przewodnik niemal od razu, gdy go dostrzegł uskoczył do tyłu i niezdarnie począł biec przez zboże by po, chwili paść plackiem na ziemię, gdy seria z Obokana poleciała prosto za nim. Niestety jedna z kul drasnęła go bardzo boleśnie w ramię, przez co zęby Aleksjia zatrzasnęły się a sam chwycił się za ranę. Strzały jednak bardzo szybko ustały, gdy przerwał je odgłos z zupełnie innej broni. Od razu rozpoznał ten charakterystyczny dźwięk. Postanowił jak najszybciej wstać by dotrzeć do swych towarzyszy, ponieważ był pewien, iż bandytów w okolicy jest na pewno o wiele więcej. Nieco chwiejąc się wstał i pobiegł w stronę, z której słyszał strzały, by po chwili wpaść niemal prosto na, Wkręta który właśnie dobijał Ciężko rannego bandytę odzianego w dres, swą nie wielką kolbą. Wiktor w tym czasie spojrzał karcąco na Aleksjia i rzekł.
- Co ty odwalasz ?! - Głos miał jak na swój wiek bardzo zdecydowany i nieprzyjemny, co nawet nieco przeraziło Przewodnika.
- Pieprzyć to spadamy ! – Oświadczył stanowczo Wkręt po czym szybko wyjął swoje PDA. Obrzucił mapę jedynie wzrokiem, po czym oświadczył. – Za mną jesteśmy już blisko Doliny.
Nikt chyba nie miał zamiaru się sprzeciwiać, a po za tym nie było na to po prostu czasu. Młodzik niemalże prawdziwym pędem ruszył przed siebie spoglądając wraz z swym wiernym MP 5 na boki. Aleksji jeszcze po drodze pochwycił swoją broń , zaś zbędny już teraz bagnet schował do ciemnej skórzanej pochwy tuż przy sporym pasie. W pewnym momencie zaczęli biec ile tylko mieli sił w nogach a, za sobą słyszeli już wrzaski bandytów.
- Dorwać Gnoi ! – Krzyczał ktoś za jego plecami, lecz Aleksji nie śmiał się nawet odwrócić. Po niecałych kilku minutach, pole skończyło się a sami znaleźli się między gęsto zarośniętymi krzakami, gdzie stał widoczny post komunistyczny wojskowy Gazik. Wszystkie szyby jak prawie każdy samochód w zonie miał powybijany zaś sam pozbawiony został niemalże wszystkich wartościowych części, a jego bagażnik był całkowicie opróżniony. Mimo to nie zatrzymywali się, po prostu biegli dalej. W pewnym momencie każdemu z nich zdawało się, iż temperatura staje się do zniesienia a sami dosłownie topią się w swoim pocie, co , rzecz jasna nie było specjalnie przyjemnym uczuciem. Kruki siedzące na pobliskich liniach energetycznych patrzyły na nich z spokojem kracząc przy tym niezwykle głośno. To właśnie z nimi głównie kojarzono to ponure i pozbawione praktycznie stalkerów miejsce. Po chwili teren stał się nie równy a bieganie stało się łatwiejsze, ponieważ zmierzali dokładnie na dół. Tutaj teren nie był już tak gęsto zalesiony, dzięki czemu wprawne oczy Przewodnika wyłapały zarys zdewastowanej fabryki oraz kilka innych budynków przed nimi. Do jednego kompleksu nie warto było się zapuszczać, ponieważ, jak twierdzili starzy wyjadacze jakiś stalker otworzył laboratorium i teraz mnóstwo mutantów zaczęło stamtąd wychodzić prosto na powierzchnię. Teren zdawał się być tutaj o wiele mniej przyjazny niżeli na wysypisku gdzie, chociaż można było dostrzec koty kopiące w górach śmieci. Tutaj nie było zupełnie nic. Wszystko wydawało się takie posępne i niedostępne, a rozrzucone kawałki betonowych kół, oraz wraki autobusów na oddalonej drodze zdecydowanie potęgowały niezwykły klimat tego miejsce, chociaż zdecydowanie nie dorównywał miejscu gdzie znajdowały się anteny kryjące pod sobą niezwykłą tajemnicę. Brakowało tu nawet oznak przebywania stalkerów, jak chociażby naboje, materace, butelki, puszki i tym podobne rzeczy. Aleksji zaczynał rozumieć, dlaczego Wiktor zawsze unikał tego miejsca niemalże jak ognia. Kątem oka dostrzegł, Wkręta obserwującego idące w oddali kilka zombie. Szli teraz normalnym tempem, chociaż nadal mieli w rękach gotowe do użycia karabiny. Wiktor zachował spośród nich największy profesjonalizm. Najpierw omiótł cały teren lornetką, po czym jako pierwszy zabrał głos.
- Musimy znaleźć dobre miejsce do spania nie długo zajdzie słońce. – Oświadczył idąc cały czas do przodu, gdy wiatr zaczął rozwiewać jego nieco już szare włosy.
- W pełni się zgadzam. – Odparł Wkręt potakując do tego nadal nerwowo spoglądając na oddalające się z zasięgu wzroku Zombie. Rzeczywiście słońce powoli i ospale zaczęło chylić się ku zachodowi , co sprawiło, iż niebo zaczynało przybierać charakterystyczny pomarańczowy odcień. – Może ten stary posterunek ? – Spytał wskazując na widoczny w miarę blisko opuszczony posterunek gdzie obok na betonowym bloku widniał już wyblakły i zamazany znak Wolności. Miejsce z daleko wydawało się całkiem przystępne, z każdej strony mogli wszystko dostrzec było oddalone również od zabudowań gdzie mogły siedzieć mutanty. Swoją drogą Aleksji już miał zdecydowanie dosyć tego miejsca, które od momentu, gdy je ujrzał wzbudziło w nim , negatywne emocje.
- Jestem za. – Odpowiedział Wiktor przystając na chwilę by zawiązać swój wojskowy but.
- Ja też. – Dodał jeszcze Aleksji czekając na kompana i opierając się przy tym o całkiem wysokie liściaste drzewo.
- No to postanowione.
Chciałbym z tego miejsca podziękować wszystkim za wspieranie mnie w pisaniu i oczywiście za nadaną rangę
Teraz nie będzie już tak wielkich przerw więc mam nadzieje że dalej będę mógł bez przeszkód dla was pisać. I dalej liczę na dalszą konstruktywna krytykę, która pomaga wyeliminować wiele błędów jak i to wszystko udoskonalać.
Привет от папы Путина! - Napis na hełmie żołnierza Rosyjskiego gdzieś w Gruzji.
"Sztuką nie jest mówić o wartościach i człowieczeństwie. Sztuką jest się samemu do tego stosować."