przez Dziki w 26 Lut 2010, 21:05
*
Noc jak zwykle była w zonie przygnębiająca a do tego , na zewnątrz rozpętała się naprawdę spora burza przez co Grigorji i reszta musieli znaleźć schronienie. Okazało się iż niedaleko nich znajdowało się gospodarstwo gdzie Wolność utworzyła punkt ochronny dla stalkerów. Było to coś w rodzaju swoistego „przystanku.” Gospodarstwo składało się z kilku starych i bardzo zniszczonych budynków. Był tutaj dom gdzie Wolność miała swój miejscowy sztab. Owy budynek gdyby nie worki z piaskiem i straż na około niezbyt by imponował. Tynk odpadał z ścian , było też wiele dziur w dachu przez które deszcz padał członkom Wolności na głowy. Wiele okien było potłuczonych zaś ściany w środku niemal wszędzie były pokryte śladami po pazurach jednak Wolność twierdziła iż mutanty opuściły tą okolicę. Sam dom miał też sporą wyrwę w dawnej kuchni którą wypchano starymi skrzynkami oraz workami z piaskiem. Zawsze jak dostrzegł to Grigorji wystawiali tam Snajpera który obserwował jedną część wzgórza z której był najlepszy widok na Czerwony las. Następnym Budynkiem była stara sporych rozmiarów i równie zniszczona stodoła. I tutaj nie obyło się bez zadrapań na ścianach które przypominały stalkerom kto był niedawnym mieszkańcem. Oczywistym uchybieniem były też dziury w dachu i ścianie. Gdzie niegdzie walały się śrubki , stare koła czy metalowe części. Stały tu również dwa pojazdy a mianowicie czerwony samochód osobowy z wieloma zadrapaniami na lakierze oraz niemal doszczętnie zniszczony i całkowicie pordzewiały traktor. Mimo wszelkich obecnych nie wygód nikomu to nie przeszkadzało ponieważ wszyscy cieszyli się iż mają na jedną noc spokojne miejsce do spania. W samym środku stodoły siedziało dwudziestu pięciu stalkerów. Większość już spała jednak niektórzy nadal siedzieli przy ręcznie zrobionych koksownikach do których nie dolatywały krople deszczu. Przy jednym z nich siedział właśnie Grigorji wraz z swoimi towarzyszami.
- To kim ty byłeś przed przybyciem ? – Spytał w końcu Brodacz kończąc swoją historię. Zwrócił się on do Wikuła który wlepiał się gorączkowo w swoje PDA. Jego SWD na razie z wielkim zainteresowaniem oglądał Szpadel który mimo ekscytacji nadal nie ufnie spoglądał w stronę nowej dwójki.
- Eee tam nie warta opowiedzenia – Stwierdził odkładając wreszcie swoje by zaraz dorzucić nieco kawałków drewna do koksownika.
- Dalej nie chrzań tylko mów. – Odparł Grigorji. Wikuł pokiwał tylko głową lecz w końcu zaczął mówić nieco nie spokojnym głosem co dla jego osoby było bardzo dziwne ponieważ był chyba najbardziej wyluzowanym i odprężonym członkiem drużyny.
- Więc … wcześniej byłem myśliwym w Ukrainie często polowałem na wilki i takie tam. Z początku w ogóle nie zwracałem uwagi na zonę jednak dwa lata temu gdy przez przypadek przy kłótni zastrzeliłem w lesie kolegę. No co ?! Mówię przecież że przez przypadek ! Zostawiłem go rannego, za bardzo się bałem a nie miałem dokąd uciekać. Wziąłem całą kasę z domu i wyruszyłem a broń kupiłem na miejscu w kordonie. Początki nie były łatwe zdecydowanie nie , jednak w tych lasach czuję się jak w domu. W końcu gdy na dobre się rozkręciłem albo polowałem na mutanty albo likwidowałem kogo musiałem. – Stwierdził a na jego twarz znowu wypełzł cwaniacki uśmiech. Teraz przynajmniej wszyscy zrozumieli skąd się wzięła ta blizna na jego twarzy.
- Frajer – Stwierdził pod nosem Szpadel tak by jednak niektórzy to usłyszeli ale Wikuł odpuścił mimo uszu.
- A ty ? – Spytał teraz brodacz opierając się o ścianę i popalając przy tym swoje cygaro. Dimitrji z początku nie zorientował się iż ktoś do niego mówi lecz już po chwili odwrócił się w jego stronę i swoim ciężkim basowym głosem odparł.
- Nie ważne. Liczy się to że tu jestem – Odparł zdawkowo jego twarz zrobiła się jeszcze bardziej nieprzyjemna niż zwykle. Dimitrji był z kolei najbardziej nieprzyjemną i milczącą osobą w ekipie. Na każde pytania odpowiadał lakonicznie jednak Grigorji niemiał wątpliwości co do jego zdolności bojowych. Dzięki niemu już nie raz uniknęli jakiejś starej miny czy grupy Bandytów co frustrowało Szpadla który również miał coś do powiedzenia w tym temacie.
- No weź Dimitrji , każdy już mówił – Brodacz nie odpuszczał i chciał przekonać za wszelką cenę go by powiedział chociaż urywek.
- Nie , powiedziałem – Odparł zdecydowanie tym samym nieprzyjemnym dla ucha głosem. Grigorji nawet nie próbował bo rozmowa z tym gościem to jak rozmowa z kamieniem albo ścianą.
*
- Nie do diabła won za obóz ! – Krzyknął Atoni jeden z dowódców oddziału Wolności.
- Ale przecież za domem – Nadal smętnie błagał Gnat jednak mina Atoniego z każdą sekundą zmieniała się na gorsze. Stali w przedsionku domu na gospodarstwie gdzie utworzyli swój tymczasowy posterunek a i przy okazji swego rodzaju schronisko dla stalkerów dzięki którym mieli stały przypływ gotówki. Po bokach stały dwie bardzo skromne komody a nad jedną z nich wisiało zdjęcie oprawione w bardzo gustowną ale bardzo starą drewnianą ramkę.
- Nie ! Tam już tak śmierdzi że nawet pijawka nie odważyła by się tu podejść ! Nie można nawet okna otworzyć ! – Krzyczał dalej Atoni czerwieniejąc z złości a hełm na jego głowie latał na lewo i prawo. Gdy skończył na chwilę podrapał się po zaroście ponieważ nie golił się od kilku dni.
- Błagam no … - Gnat nie odpuszczał. Po chwili przez przedsionek przeszło dwóch żołnierzy powinności rozmawiając gorączkowo o tym jakie mogą być różnice między poszczególnymi artefaktami no i oczywiście kiedy dostarczą kolejny towar zielska. Przerwało to na chwilę rozmowę między Gnatem a Antonim przez co ten ostatni nieco już ochłonął. Zaraz gdy tamci wyszli Gnat znowu zaczął się płaszczyć i błagać.
- Ej no nie rób tego koledze ! – Zaprotestował stanowczo przy okazji nie chcący szturchając swoją Obokana ręką. Antoni na powrót się zezłościł i pogroził mu stanowczo pięścią.
- Jak chcesz się wyszczać to za obóz do jasnej cholery ! – Gnat miał przez chwilę wrażenie iż dowódcy oczy wylatują z orbit a on sam sięga już po swojego ulepszonego GP 37 by rozwalić natręta i pozbyć się problemy raz na zawsze.
- No błagam ! – Spróbował jeszcze raz co było zdecydowanie wielkim błędem.
- WYP*RDALAJ ! – Wrzasnął niemal z całych sił Antoni budząc przy tym pewnie połowę zony ale musiał się jednak jakoś wyżyć. Gnat w tym momencie jakby zmalał i wystraszony niemal wybiegł z domu. Od razu wychodząc gdy stanął na podniszczonych schodach poczuł jak krople deszczu odbijają się od jego kombinezonu i spadają na jego głowę tak więc szybko założył kaptur by się jeszcze bardziej nie zmoczyć. Teraz to on był zły. Wzrokiem szybko omiótł obóz i dostrzegł jednego z ich strzelców siedzącego przy wraku rozebranej na części ciężarówki. On również był już całkowicie przemoczony jednak nadal od czasu do czasu zerkał przez lunetę swojego VSS czy w pobliży nie ma jakiś mutantów albo tych meneli z powinności.
- Dupa – Stwierdził Gnat i poprawił swoją broń którą zawiesił na plecach. Westchnął jeszcze i ruszył w kierunku bramy albo raczej prowizorycznej bramy. Była ona zbudowana z resztek stali kilku worków oraz tym podobnych śmieci których ci z Wolności zdołali znaleźć. Może nie była zbyt imponująca ale na pewno spełniała swoje zadanie , mogła uchronić ich przed ostrzałem. Pierwsze krople deszczu już przedarły się przez pewne części kombinezonu co wywołało ciarki na jego plecach. Jego buty co jakiś czas stukały o morką ziemię lub wydawały charakterystyczny plusk lądując w kałuży. Gdy zbliżył się do bramy zobaczył trzech ludzi Wolności siedzących przy ognisku pod podziurawioną wojskową wiatą. Wszyscy niemal równocześnie spojrzeli w jego stronę a na ich twarze wpełzły wredne uśmiechy.
- Co Gnat na sikanko nie ? – Stwierdził pierwszy a reszta wybuchła gromkim śmiechem.
- Gówno cię to obchodzi – Odparł już i tak zły idąc przed siebie. Tamci znowu się zaśmiali i po kolei nalali sobie do kubków nieco wódki.
- Tylko się nie oblej – Rzucili jeszcze gdy wychodził. Gnat rzekł coś pod nosem jednak tamci już tego nie usłyszeli. Przeszedł drogą jeszcze kilka metrów aż skręcił w bok i wkroczył między trawę a krzaki. Wiatr i deszcz wzmogły się przez co nawet nie mógł nic zrobić. Parszywy dzień , pomyślał w duchu. Grzmoty i błyskawice zaczęły rozświetlać całą strefę budując jedyny i tylko znany stalkerom nastrój. Normalnie nigdy by nie wystawiłby nosa za drzwi w taką pogodę jednak potrzeba i to dość nagła robiła swoje. Dopiero gdy się odwrócił w deszcz nie rzucał mu się w twarz mógł się wysikać. Gdy już zakładał swojego Obokana na ramię z zdumieniem usłyszał za sobą dziwny szelest. W pierwszej chwili pomyślał że to tylko wiatr jednak gdy ten dźwięk powtórzył się jeszcze kilka razy zdjął broń , szybko ją przeładował i wycelował w kilka krzaków niedaleko za jego plecami. Po lufie delikatnie spływały krople a deszcz utrudniał widoczność a cała pogoda go rozpraszała jednak mimo to dźwięk ucichł.
- Kto tam jest ?! Wyłaź ! – Krzyknął a chwilę później ciemne chmury rozjaśniła ogromna błyskawica. Odgłos grzmotu był niemalże ogłuszający. Nikt nie odpowiadał mimo to Gnat się nie poddawał i nadal z podejrzliwością celował w to miejsce. Przestąpił kilka kroków przed siebie łamiąc przy tym kilka gałęzi i szyszek. W końcu lufa karabinu opadła a on sam uśmiechnął się do siebie i pokiwał głową. Po tym jeszcze delikatnie stuknął się w czoło. Zadowolony z siebie usłyszał ten sam dziwny dźwięk tyle że tym razem z lewej strony. Znowu uniósł karabin odbezpieczył go ponownie i wycelował. Nagle jeszcze raz rozległo się trzaskanie ale z lewej strony. Chwilę później znowu z prawej , z tyłu aż niemal w końcu usłyszał niemal dosłownie za sobą wyraźny trzask. Nie odwracał się. Za sobą słyszał tylko sapanie a na karku mimo spływającej wody aż za dobrze czuł ciepły oddech na swoim karku a jego licznik Geigera zaczął maniakalnie pikać.
- K*rwa – Stwierdził. Chwilę później rozległ się krzyk pełen bólu i cierpienia mrożąc do szpiku kości jednak stalkerzy tego nie słyszeli , nie mogli przez potworną burzę jaka szalała na zewnątrz i tłumiła każdy dźwięk.
Ostatnio edytowany przez
Dziki, 26 Lut 2010, 22:24, edytowano w sumie 1 raz
Привет от папы Путина! - Napis na hełmie żołnierza Rosyjskiego gdzieś w Gruzji.
"Sztuką nie jest mówić o wartościach i człowieczeństwie. Sztuką jest się samemu do tego stosować."