Tajemnice Prypeci

Powyżej 5000 znaków.

Moderator: Realkriss

Re: Tajemnice Prypeci

Postprzez _Naznaczony_ w 25 Lut 2010, 11:38

Bardzo mi sie podoba,ciekawe opowiadanie
_Naznaczony_
Jam jest weteran z Czarnobyla
Awatar użytkownika
_Naznaczony_
Stalker

Posty: 51
Dołączenie: 21 Lut 2010, 15:50
Ostatnio był: 20 Lip 2010, 21:26
Frakcja: Wolność
Ulubiona broń: Vintar BC
Kozaki: 1

Reklamy Google

Re: Tajemnice Prypeci

Postprzez Dziki w 26 Lut 2010, 21:05

*

Noc jak zwykle była w zonie przygnębiająca a do tego , na zewnątrz rozpętała się naprawdę spora burza przez co Grigorji i reszta musieli znaleźć schronienie. Okazało się iż niedaleko nich znajdowało się gospodarstwo gdzie Wolność utworzyła punkt ochronny dla stalkerów. Było to coś w rodzaju swoistego „przystanku.” Gospodarstwo składało się z kilku starych i bardzo zniszczonych budynków. Był tutaj dom gdzie Wolność miała swój miejscowy sztab. Owy budynek gdyby nie worki z piaskiem i straż na około niezbyt by imponował. Tynk odpadał z ścian , było też wiele dziur w dachu przez które deszcz padał członkom Wolności na głowy. Wiele okien było potłuczonych zaś ściany w środku niemal wszędzie były pokryte śladami po pazurach jednak Wolność twierdziła iż mutanty opuściły tą okolicę. Sam dom miał też sporą wyrwę w dawnej kuchni którą wypchano starymi skrzynkami oraz workami z piaskiem. Zawsze jak dostrzegł to Grigorji wystawiali tam Snajpera który obserwował jedną część wzgórza z której był najlepszy widok na Czerwony las. Następnym Budynkiem była stara sporych rozmiarów i równie zniszczona stodoła. I tutaj nie obyło się bez zadrapań na ścianach które przypominały stalkerom kto był niedawnym mieszkańcem. Oczywistym uchybieniem były też dziury w dachu i ścianie. Gdzie niegdzie walały się śrubki , stare koła czy metalowe części. Stały tu również dwa pojazdy a mianowicie czerwony samochód osobowy z wieloma zadrapaniami na lakierze oraz niemal doszczętnie zniszczony i całkowicie pordzewiały traktor. Mimo wszelkich obecnych nie wygód nikomu to nie przeszkadzało ponieważ wszyscy cieszyli się iż mają na jedną noc spokojne miejsce do spania. W samym środku stodoły siedziało dwudziestu pięciu stalkerów. Większość już spała jednak niektórzy nadal siedzieli przy ręcznie zrobionych koksownikach do których nie dolatywały krople deszczu. Przy jednym z nich siedział właśnie Grigorji wraz z swoimi towarzyszami.

- To kim ty byłeś przed przybyciem ? – Spytał w końcu Brodacz kończąc swoją historię. Zwrócił się on do Wikuła który wlepiał się gorączkowo w swoje PDA. Jego SWD na razie z wielkim zainteresowaniem oglądał Szpadel który mimo ekscytacji nadal nie ufnie spoglądał w stronę nowej dwójki.
- Eee tam nie warta opowiedzenia – Stwierdził odkładając wreszcie swoje by zaraz dorzucić nieco kawałków drewna do koksownika.
- Dalej nie chrzań tylko mów. – Odparł Grigorji. Wikuł pokiwał tylko głową lecz w końcu zaczął mówić nieco nie spokojnym głosem co dla jego osoby było bardzo dziwne ponieważ był chyba najbardziej wyluzowanym i odprężonym członkiem drużyny.
- Więc … wcześniej byłem myśliwym w Ukrainie często polowałem na wilki i takie tam. Z początku w ogóle nie zwracałem uwagi na zonę jednak dwa lata temu gdy przez przypadek przy kłótni zastrzeliłem w lesie kolegę. No co ?! Mówię przecież że przez przypadek ! Zostawiłem go rannego, za bardzo się bałem a nie miałem dokąd uciekać. Wziąłem całą kasę z domu i wyruszyłem a broń kupiłem na miejscu w kordonie. Początki nie były łatwe zdecydowanie nie , jednak w tych lasach czuję się jak w domu. W końcu gdy na dobre się rozkręciłem albo polowałem na mutanty albo likwidowałem kogo musiałem. – Stwierdził a na jego twarz znowu wypełzł cwaniacki uśmiech. Teraz przynajmniej wszyscy zrozumieli skąd się wzięła ta blizna na jego twarzy.
- Frajer – Stwierdził pod nosem Szpadel tak by jednak niektórzy to usłyszeli ale Wikuł odpuścił mimo uszu.

- A ty ? – Spytał teraz brodacz opierając się o ścianę i popalając przy tym swoje cygaro. Dimitrji z początku nie zorientował się iż ktoś do niego mówi lecz już po chwili odwrócił się w jego stronę i swoim ciężkim basowym głosem odparł.
- Nie ważne. Liczy się to że tu jestem – Odparł zdawkowo jego twarz zrobiła się jeszcze bardziej nieprzyjemna niż zwykle. Dimitrji był z kolei najbardziej nieprzyjemną i milczącą osobą w ekipie. Na każde pytania odpowiadał lakonicznie jednak Grigorji niemiał wątpliwości co do jego zdolności bojowych. Dzięki niemu już nie raz uniknęli jakiejś starej miny czy grupy Bandytów co frustrowało Szpadla który również miał coś do powiedzenia w tym temacie.
- No weź Dimitrji , każdy już mówił – Brodacz nie odpuszczał i chciał przekonać za wszelką cenę go by powiedział chociaż urywek.
- Nie , powiedziałem – Odparł zdecydowanie tym samym nieprzyjemnym dla ucha głosem. Grigorji nawet nie próbował bo rozmowa z tym gościem to jak rozmowa z kamieniem albo ścianą.

*

- Nie do diabła won za obóz ! – Krzyknął Atoni jeden z dowódców oddziału Wolności.
- Ale przecież za domem – Nadal smętnie błagał Gnat jednak mina Atoniego z każdą sekundą zmieniała się na gorsze. Stali w przedsionku domu na gospodarstwie gdzie utworzyli swój tymczasowy posterunek a i przy okazji swego rodzaju schronisko dla stalkerów dzięki którym mieli stały przypływ gotówki. Po bokach stały dwie bardzo skromne komody a nad jedną z nich wisiało zdjęcie oprawione w bardzo gustowną ale bardzo starą drewnianą ramkę.
- Nie ! Tam już tak śmierdzi że nawet pijawka nie odważyła by się tu podejść ! Nie można nawet okna otworzyć ! – Krzyczał dalej Atoni czerwieniejąc z złości a hełm na jego głowie latał na lewo i prawo. Gdy skończył na chwilę podrapał się po zaroście ponieważ nie golił się od kilku dni.
- Błagam no … - Gnat nie odpuszczał. Po chwili przez przedsionek przeszło dwóch żołnierzy powinności rozmawiając gorączkowo o tym jakie mogą być różnice między poszczególnymi artefaktami no i oczywiście kiedy dostarczą kolejny towar zielska. Przerwało to na chwilę rozmowę między Gnatem a Antonim przez co ten ostatni nieco już ochłonął. Zaraz gdy tamci wyszli Gnat znowu zaczął się płaszczyć i błagać.
- Ej no nie rób tego koledze ! – Zaprotestował stanowczo przy okazji nie chcący szturchając swoją Obokana ręką. Antoni na powrót się zezłościł i pogroził mu stanowczo pięścią.

- Jak chcesz się wyszczać to za obóz do jasnej cholery ! – Gnat miał przez chwilę wrażenie iż dowódcy oczy wylatują z orbit a on sam sięga już po swojego ulepszonego GP 37 by rozwalić natręta i pozbyć się problemy raz na zawsze.
- No błagam ! – Spróbował jeszcze raz co było zdecydowanie wielkim błędem.
- WYP*RDALAJ ! – Wrzasnął niemal z całych sił Antoni budząc przy tym pewnie połowę zony ale musiał się jednak jakoś wyżyć. Gnat w tym momencie jakby zmalał i wystraszony niemal wybiegł z domu. Od razu wychodząc gdy stanął na podniszczonych schodach poczuł jak krople deszczu odbijają się od jego kombinezonu i spadają na jego głowę tak więc szybko założył kaptur by się jeszcze bardziej nie zmoczyć. Teraz to on był zły. Wzrokiem szybko omiótł obóz i dostrzegł jednego z ich strzelców siedzącego przy wraku rozebranej na części ciężarówki. On również był już całkowicie przemoczony jednak nadal od czasu do czasu zerkał przez lunetę swojego VSS czy w pobliży nie ma jakiś mutantów albo tych meneli z powinności.
- Dupa – Stwierdził Gnat i poprawił swoją broń którą zawiesił na plecach. Westchnął jeszcze i ruszył w kierunku bramy albo raczej prowizorycznej bramy. Była ona zbudowana z resztek stali kilku worków oraz tym podobnych śmieci których ci z Wolności zdołali znaleźć. Może nie była zbyt imponująca ale na pewno spełniała swoje zadanie , mogła uchronić ich przed ostrzałem. Pierwsze krople deszczu już przedarły się przez pewne części kombinezonu co wywołało ciarki na jego plecach. Jego buty co jakiś czas stukały o morką ziemię lub wydawały charakterystyczny plusk lądując w kałuży. Gdy zbliżył się do bramy zobaczył trzech ludzi Wolności siedzących przy ognisku pod podziurawioną wojskową wiatą. Wszyscy niemal równocześnie spojrzeli w jego stronę a na ich twarze wpełzły wredne uśmiechy.

- Co Gnat na sikanko nie ? – Stwierdził pierwszy a reszta wybuchła gromkim śmiechem.
- Gówno cię to obchodzi – Odparł już i tak zły idąc przed siebie. Tamci znowu się zaśmiali i po kolei nalali sobie do kubków nieco wódki.
- Tylko się nie oblej – Rzucili jeszcze gdy wychodził. Gnat rzekł coś pod nosem jednak tamci już tego nie usłyszeli. Przeszedł drogą jeszcze kilka metrów aż skręcił w bok i wkroczył między trawę a krzaki. Wiatr i deszcz wzmogły się przez co nawet nie mógł nic zrobić. Parszywy dzień , pomyślał w duchu. Grzmoty i błyskawice zaczęły rozświetlać całą strefę budując jedyny i tylko znany stalkerom nastrój. Normalnie nigdy by nie wystawiłby nosa za drzwi w taką pogodę jednak potrzeba i to dość nagła robiła swoje. Dopiero gdy się odwrócił w deszcz nie rzucał mu się w twarz mógł się wysikać. Gdy już zakładał swojego Obokana na ramię z zdumieniem usłyszał za sobą dziwny szelest. W pierwszej chwili pomyślał że to tylko wiatr jednak gdy ten dźwięk powtórzył się jeszcze kilka razy zdjął broń , szybko ją przeładował i wycelował w kilka krzaków niedaleko za jego plecami. Po lufie delikatnie spływały krople a deszcz utrudniał widoczność a cała pogoda go rozpraszała jednak mimo to dźwięk ucichł.

- Kto tam jest ?! Wyłaź ! – Krzyknął a chwilę później ciemne chmury rozjaśniła ogromna błyskawica. Odgłos grzmotu był niemalże ogłuszający. Nikt nie odpowiadał mimo to Gnat się nie poddawał i nadal z podejrzliwością celował w to miejsce. Przestąpił kilka kroków przed siebie łamiąc przy tym kilka gałęzi i szyszek. W końcu lufa karabinu opadła a on sam uśmiechnął się do siebie i pokiwał głową. Po tym jeszcze delikatnie stuknął się w czoło. Zadowolony z siebie usłyszał ten sam dziwny dźwięk tyle że tym razem z lewej strony. Znowu uniósł karabin odbezpieczył go ponownie i wycelował. Nagle jeszcze raz rozległo się trzaskanie ale z lewej strony. Chwilę później znowu z prawej , z tyłu aż niemal w końcu usłyszał niemal dosłownie za sobą wyraźny trzask. Nie odwracał się. Za sobą słyszał tylko sapanie a na karku mimo spływającej wody aż za dobrze czuł ciepły oddech na swoim karku a jego licznik Geigera zaczął maniakalnie pikać.
- K*rwa – Stwierdził. Chwilę później rozległ się krzyk pełen bólu i cierpienia mrożąc do szpiku kości jednak stalkerzy tego nie słyszeli , nie mogli przez potworną burzę jaka szalała na zewnątrz i tłumiła każdy dźwięk.
Ostatnio edytowany przez Dziki, 26 Lut 2010, 22:24, edytowano w sumie 1 raz
Привет от папы Путина! - Napis na hełmie żołnierza Rosyjskiego gdzieś w Gruzji.

"Sztuką nie jest mówić o wartościach i człowieczeństwie. Sztuką jest się samemu do tego stosować."
Awatar użytkownika
Dziki
Opowiadacz

Posty: 134
Dołączenie: 19 Lut 2010, 00:47
Ostatnio był: 23 Paź 2014, 10:49
Frakcja: Wojskowi Stalkerzy
Ulubiona broń: Vintar BC
Kozaki: 69

Re: Tajemnice Prypeci

Postprzez Ścierwnik Barbridge w 26 Lut 2010, 22:15

Świetne opowiadanie, naprawdę dobrze się czyta. Widać trochę baboli, i ten wstęp do dzisiejszej części trochę odstawał od reszty. Za to co już tu jest dałbym ci co najmniej 8/10.
:wódka: No kozaczek dla ciebie. Naprawdę dobre, oby tak dalej :E
Pij, znając miarę!
Miara - starorosyjska jednostka objętości. 1 miara = ok. 26,24 litra.
97% ludzi nie widziało wódki Kozak, jeśli należysz do tych 3% pij ją dalej.
:

[*] Umieść tą świeczkę w swoim podpisie na znak protestu przeciw karczowaniu puszczy Tupolewami.
Awatar użytkownika
Ścierwnik Barbridge
Kot

Posty: 22
Dołączenie: 22 Paź 2009, 15:15
Ostatnio był: 08 Cze 2013, 15:51
Miejscowość: Tea who you yeah bunny
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Fast-shooting Akm 74/2
Kozaki: 2

Re: Tajemnice Prypeci

Postprzez Dziki w 04 Mar 2010, 02:04

*

Chwilę po tym jak Dimitrji stwierdził definitywnie iż nie opowie swojej historii , wszyscy jednogłośnie stwierdzili iż idą spać. Grigorji jednak nie mógł zasnąć tak więc teraz gdy wszyscy w ogromnym budynku spali on pod szorstkim szarym kocem oglądał dogłębnie mapy operacyjne która dało mu dowództwo. Rozmyślał też nad tym co zrobi gdy już dojdą do laboratorium. Nie chciał ich zabijać jednak jeśli będą stanowi ć zagrożenie będzie musiał to zrobić.

Tysiące myśli przewijało się przez jego głowę gdy jeszcze raz czytał wyraźny rozkaz. Po za tym nikt nie przygotował go na „taką” zonę. Mieli być w oddziale i szybko wykonać zadanie by kilka godzin później znaleźć się w domu. W tym czasie koksownik dogasał a Brodacz zaczął donośnie chrapać dzierżąc w dłoni swój pistolet. To nieco pobudziło Grigorjia tak więc odkrył koc i rozejrzał się po całym budynku. W Okół panowała cisza nie licząc rzecz jasna Żołnierzy Wolności na zewnątrz którzy przeklinali pogodę oraz burzy która coraz bardziej przybierała na sile. Nie raz on sam miał wrażenie że wiatr i błyskawice zaraz zerwą podziurawiony dach jednak stara budowla trzymała się dalej. Grigorji patrząc na chrapiącego w niebogłosy Brodacza również zechciał zasnąć. Westchnął i wypuścił cicho powietrze z płuc. Poprawił swój plecak który miał służyć za prowizoryczną poduszkę i gdy miał już ułożyć tam swoją głowę zdarzyło się coś nieoczekiwanego. Miał wrażenie że w jednej z dziur w ścianie coś się przez moment poruszyło. Nawet te dwa dni w strefie nauczyły go iż niczego ale to niczego nie wolno zostawiać przypadkowi a po za tym uczyli ich tego też w oddziałach specjalnych. Powoli i ostrożnie przybliżył oczy do wyrwy w ścianie kątem oka dostrzegając kilka spróchniałych desek w jednym z bliższych kątów. Nie widział za wiele jedynie deszcz i krzaki oraz drzewa które poruszały się nerwowo na wietrze. Jak sięgnąć pamięciom zawsze lubił deszcz jednak ten , to miejsce sprawiało iż nawet coś tak trywialnego było niezwykłe i pełnej tego czegoś , tej … grozy. Nagle jego serce przyśpieszyło a pot niemal natychmiast wystąpił na jego zarośniętej już nieco twarzy. Otóż w oddali dostrzegł niewyraźną postać oddaloną o jakieś trzydzieści metrów. Wpatrywała się w niego i stała tam mimo tej strasznej pogody. Nawet będąc tutaj w schronieniu bał się jak nigdy dotąd. W tym czymś było coś nienormalnego co przyśpieszało diametralnie puls w jednej chwili. To na pewno nie był człowiek.

*

Wladimir niemal już zasypiał dzierżąc w rękach swojego SWD i wpatrując się w niego od czasu do czasu w okolicę. Siedział na starej przyczepie do siana zapełnionej teraz bagażami i pustymi skrzynkami. Ubrany był w typowy lekki zwiadowczy pancerz Wolności na który by schronić się przed deszczem narzucił na to zdobyczną zieloną wojskową pałatkę. Przy karabinie postawił sobie zegarek by wiedzieć kiedy ma nadejść zmiana mimo to czas wlekł się niemiłosiernie doprowadzając go niemal do furii.

- Wladimir odezwij się tutaj Gibki – Ozwał się głos z krótkofalówki którą schował między butami by nie dotarły do niej krople deszczu. Szybkim ruchem ręki nie opuszczając SWD chwycił urządzenie i ochrypłym , zmęczonym głosem odpowiedział.
- Tutaj Wladimir.
- Jaka sytuacja ? Masz jakieś rewelacje ? – Spytał Gibki przez urządzenie lekko zniekształconym głosem przez kiepskiej jakości sprzęt który kilka dni temu sprzedał im Barman.
- Szczerze ? Gówniana ! Nic się nie dzieje, a do tego burza się wzmogła. Kiedy do jasnej cholery przyślecie zmianę ?! – Spytał rozgoryczony i zły opierając się o wyniszczoną oraz pozbawioną zamka metalową skrzynkę.
- Jeszcze zostało ci…
- Weź ty nie pierdziel tylko podeślij tutaj kogoś z żarciem bo wykituje. – Znów odparł Wladimir ziewając głośno. Podkulił jeszcze kolana by było mu cieplej. Herbata i ciepłe jedzenie zdecydowanie teraz tego potrzebował. Nastała chwila ciszy a na jego nos zaczęły kapać drobne krople deszczu , z zielonej pałatki. Dopiero po dobrych kilku minutach czekania ponownie usłyszał niewyraźny głos Gibkiego.
- Dobra zaraz pójdzie do ciebie Yuri z jedzeniem , na razie trzymaj się.

- Ta trzymaj się – Po tych słowach wyłączył krótkofalówkę i odłożył ją z powrotem między wysokie wojskowe buty. Mimo wszelkich okropieństw uśmiech wpełzł na jego twarz spowodowany tym iż za kilka minut będzie mógł zjeść coś ciepłego. Odetchnął o wrócił do swojego karabinu ponownie przykładając jedno oko do lunety. Nie śpiesząc się dokładnie zaczął oglądać teren. Dostrzegł znak informujący w którą stronę jechać do Prypeci oraz wywróconą ciężarówkę w jednym z przydrożnych rowów. Był starym weteranem to fakt jednak strefa takimi widokami zawsze działała na niego niepokojąco. Szybko przesunął lunetę na krzaki i drzewa w których dotąd nie dostrzegł nic nowego. Jednak przez chwilę miał wrażenie iż dostrzegł coś miedzy zagajnikiem krzaków. Przyjrzał się temu miejscu dokładnie jednak przez deszcz i zachlapany celownik nie widział zbyt wiele. Na dodatek za sobą usłyszał odgłos kroków zmierzający w jego stronę. Tak to pewnie Yuri z żarciem , pomyślał przecierając obiektyw rękawem. Kroki zatrzymały się na wejściu do przyczepy i na moment umilkły.
- Połóż to między krzakami i nie przeszkadzaj – Rzekł z powrotem przystawiając oko do lunety. Obraz nieco się wyostrzył ale nadal było to za mało. Ręką zaczął kręcić przy przyrządach celowniczych tak by widok stał się jeszcze wyraźniejszy. Po za tym przyczepa zaskrzypiała co znaczyło iż ktoś na nią wszedł , mimo to nie przejmował się tym tylko spoglądał dalej.
- Nie przeszkadzaj mówię … chyba … chyba coś mam czekaj. – Dodał jeszcze skupiając się nad owym znaleziskiem. Wtedy to znowu uderzyła błyskawica swym światłem rozświetlając cały okoliczny teren. Wtedy już mógł wyraźnie zobaczyć to co wypatrzył. Było to ciało jakiegoś stalkera lecz gdy wpatrywał się dłużej zobaczył zieloną naszywkę wolności na zmasakrowanych zwłokach. Szybko oderwał oko od lunety i otworzył usta nie mogąc się tym nadziwić.
- Ja pie*dole Yuri mamy duży problem ! – Niemal krzyknął nadal gapiąc się w stronę ciała jednego z jego kompanów. Kroki znów się przybliżyły aż wreszcie ktoś zatrzymał się za jego plecami. To podziałało drażniąco na snajpera tak więc niemal od razu odruchowo odwrócił się i zaczął mówić.

- Co jest mowę ci odjęło czy ja…. – Przerwał gdy już skończył obrót. Jego oczy rozszerzyły się w panicznym strachu gdy dowiedział się iż nie był to Yuri. Przed nim stało coś co przypominało człowieka jednak na głowie miało założoną maskę przeciw gazową której szybki były spękane i zabrudzone świeżą jak i zaschłą krwią. Oddech Wladimira stał się gwałtowny a on sam zastygł patrząc a puste ślepia tego … „czegoś”. Stwór był ubrany w wyniszczoną koszulkę wojskową oraz w spodnie moro. Był większy od niego a skórę miał bladą niemal jak kreda. W dodatku cały niemal był pokryty jeszcze świeżą krwią zmieszaną z błotem i wodą.
- Nie , nie – Cicho rzekł snajper. Ostatnią rzeczą jaką zobaczył była unosząca się i lecąca w zawrotnym tempie ręka prosto w kierunku jego twarzy. Potem …. A potem była już tylko nieprzenikniona ciemność.
Привет от папы Путина! - Napis na hełmie żołnierza Rosyjskiego gdzieś w Gruzji.

"Sztuką nie jest mówić o wartościach i człowieczeństwie. Sztuką jest się samemu do tego stosować."
Awatar użytkownika
Dziki
Opowiadacz

Posty: 134
Dołączenie: 19 Lut 2010, 00:47
Ostatnio był: 23 Paź 2014, 10:49
Frakcja: Wojskowi Stalkerzy
Ulubiona broń: Vintar BC
Kozaki: 69

Re: Tajemnice Prypeci

Postprzez Nitro w 07 Mar 2010, 14:51

Coraz bardziej się rozkręca, i bardziej wciąga. Tak trzymać!! Czekam na następne części.
Pozdrawiam Nitro.
Wiosna w Czarnobylu: trawka się czerwieni, ptaszki wesoło podszczekują.
Awatar użytkownika
Nitro
Stalker

Posty: 83
Dołączenie: 24 Maj 2008, 01:13
Ostatnio był: 05 Lut 2018, 23:53
Miejscowość: z pokoju ;)
Frakcja: Samotnicy
Kozaki: 0

Re: Tajemnice Prypeci

Postprzez Dziki w 09 Mar 2010, 01:58

Zawieszę tylko na kilka dni do tego weekendu i będę pisał dalej ;)
Привет от папы Путина! - Napis na hełmie żołnierza Rosyjskiego gdzieś w Gruzji.

"Sztuką nie jest mówić o wartościach i człowieczeństwie. Sztuką jest się samemu do tego stosować."
Awatar użytkownika
Dziki
Opowiadacz

Posty: 134
Dołączenie: 19 Lut 2010, 00:47
Ostatnio był: 23 Paź 2014, 10:49
Frakcja: Wojskowi Stalkerzy
Ulubiona broń: Vintar BC
Kozaki: 69

Re: Tajemnice Prypeci

Postprzez M.R.O.K. w 10 Mar 2010, 20:05

Już dawno nie czytałem tak dobrego opowiadania
Serio
Uśmiałem się z Brodacza !
Pozdro
Awatar użytkownika
M.R.O.K.
Redaktor

Posty: 166
Dołączenie: 20 Kwi 2009, 14:28
Ostatnio był: 19 Wrz 2016, 19:45
Frakcja: Wolność
Ulubiona broń: --
Kozaki: 4

Re: Tajemnice Prypeci

Postprzez Dziki w 12 Mar 2010, 22:52

*

Grigorji niemal od razu odsunął się od małej wyrwy w ścianie. Wiedział na pewno jedno. To coś , na pewno nie było człowiekiem. Deszcz nadal padał a niczego nie świadomi stalkerzy spali spokojnie w sporym zdewastowanym budynku. Żołnierz musiał szybko coś wymyślić ponieważ to nie zwiastowało absolutnie nic dobrego. Na razie postanowił odetchnąć i ustabilizować oddech co przyszło mu z naprawdę wielkim trudem. Rozejrzał się i kątek oka dostrzegł jak jakiś członek Wolności wbiega do budynku. Mimo sporej burzy jaka panowała na zewnątrz mógł dostrzec iż jego kostium był ubrudzony krwią niemal od góry do dołu a on sam trzymał się za rękę. To pogorszyły o jeszcze bardziej zagmatwało całą sytuację. Grigorji szybko chwycił to co miał pod ręką i zaczął pakować to do plecaka. Rewolwer który schował pod poduszką włożył do zielonej kabury a następnie ujął swojego AK w ręce. Wszyscy jeszcze spali jednak on postanowił każdego z nich po kolei obudzić. Podszedł z wolna i uklęknął przy Brodaczu który spał oparty o zniszczoną ścianę.

- Ej , obudź się. No dalej cholera wstawaj spaślaku ! – Wypalił Grigorji. Brodacz ziewnął niemal niczym niedźwiedź którego czasami przypominał i zaspanym wzrokiem spojrzał na kompana.
- Czego chcesz jest noc idź spać. – Stwierdził zamykając oczy. Grigorji nie dawał jednak za wygraną. I popchnął wielkiego faceta.
- Nie mamy czasu wstawaj. Coś tu nie gra pobudź innych trzeba stąd jak najszybciej wiać – Rzekł do Brodacza który patrzył na niego z wielkim niezadowoleniem. Powoli ale to bardzo powoli wstał i przeciągając się zaczął mówić. Przy okazji przez przypadek potrącił starą część od jednego z traktorów.
- Pogięło cię czy jak ? O co ci chodzi ? – Spytał donośnym głosem lecz zamilkł gdy Grigorji pokazał mu iż ma być cicho. Żołnierz jedynie zaczął przemykać się między śpiącymi stalkerami w kierunku wyjścia. Brodacz chciał coś jeszcze powiedzieć i go zatrzymać ale jedynie machnął w jego kierunku ręką i zaczął budzić Szpadla. W tym czasie Grigorji zbliżył się do ogromnych drzwi budynku. Widział przez deszcz jak kilku żołnierzy Wolności siedzi przy bramie pod wiatą i śmieje się z czegoś siedząc przy koksowniku i jedząc jakieś konserwy. Dostrzegł również strażnika przy płocie który za pomocą lornetki obserwował teren. Ponury widok opuszczonego gospodarstwa od razu podziałał na niego przygnębiająco więc od razu nałożył kaptur na głowę i ruszył w kierunku sztabu. Niemal od razu wychodząc do jego uszu dobiegł dźwięk błyskawic a pierwsze krople deszczu zaczęły wkradać się przez jego ubrania. Nie było to nic przyjemnego ale i tak była to ciekawa odmiana od parnych i gorących dni. Widział jak kilka dachówek przez wiatr spadło na kupę gruzu z domu jednak i tak nie słyszał huku przez burzę. Jednak mimo to kątem oka dostrzegł jak jakaś czarna postać przenika między budynkami. Grigorji momentalnie odwrócił się w tą stronę i delikatnie podniósł broń. Przestąpił krok na przód i rzekł.

- Hej ! Kto tam jest ?! – Odpowiedział mu tylko kolejny grzmot rozświetlając niebo i okoliczne tereny. Nigdy nie lubił ryzykować jednak tu nic nigdy nie było pewne tak więc zaczął iść w tamtym kierunku. Co jakiś czas powtarzał słowa jednak nadal nikt nie odpowiadał. Gdy był już blisko przycisnął się bokiem do ceglanej ściany budynku. Następnie tak jak go uczono szybko i agresywnie wyjrzał za końca ściany celując karabinem przed siebie. Z początku dostrzegł tylko stary i pordzewiały siatkowy płot a raczej jego resztki jednak im bardziej się przyglądał dostrzegł iż jeszcze dalej pod ścianą niedaleko okna siedzi ktoś w zielonej pałatce z wszytą odznaką Wolności. To go uspokoiło więc złożył karabin na ramię i krzyknął w kierunku człowieka.
- Ej ! Tutaj dlaczego nie odpowiadasz ? – Mówiąc to podchodził do niego i machał ręką jednak tamten był niczym kamienny posąg niewzruszony siedział dalej mając między ramionami jakąś broń , chyba G3. Gdy Grigorji stał zaledwie metr od człowieka wyciągnął w jego kierunku rękę.
- Kolego , halo. – Głos mu się załamał pod koniec gdy wiatr zawiał z niezwykłą siłą. Człowiek przewrócił się na bok. Teraz żołnierz mógł wyraźnie dostrzec iż stalker ma rozpłatane gardło a na jego zakrwawionym pancerzu widać było liczne ślady pazurów i wzięć. Przerażony Grigorji wyciągnął rewolwer w kierunku trupa i drżąc się zaczął iść do tyłu. Już po chwili odwrócił się i zaczął biec ile sił miał w nogach w kierunku budynku w którym wszyscy spali. Po drodze minął kolejne skupisko gruzu i stary pordzewiały piekarnik. Wbiegając do budynku dostrzegł również iż śmiejący się strażnicy przy prowizorycznej bramie zniknęli. Przeczucie go tym razem nie zawiodło. Musieli się stąd jak najszybciej wynosić. Będąc już w budynku nie dbał o to czy ktoś się obudzi. Potrącił kilku stalkerów którzy od razu rzucili w jego stronę kilka przekleństw. Jego kompania za to była już na nogach i kończyła się pakować.

- No zobaczcie kogo nam przywiało – Zaczął mówić rozgoryczony Wikuł zakładając torbę i plecak na ramię – Chyba ci już zupełnie odbiło.
- Cicho , zamknij się ! – Odparł żołnierz łapiąc oddech. Przy okazji oparł się o drewniany mebel który pewnie kiedyś służył za miejsce do przechowywania narzędzi. – Tam , zaraz za budynkami znalazłem… - Tutaj przerwał by znowu złapać oddech.
- No co ? Co znalazłeś ? – Ponaglił go Szpadel sprawdzając stan magazynka. Grigorji wyprostował się , odetchnął i kontynuował.
- Znalazłem martwego strażnika. Coś go dosłownie rozszarpało , miał rozerwaną szyję a z reszty też nie wiele zostało. – Mówił to z przejęciem o cały czas wskazywał na drzwi przez które wbiegł. Po twarzach kompanów widział iż są bardzo zdziwieni ale raczej mu nie wierzą. Brodacz roześmiał się gromkim śmiechem i rzekł basowym głosem.
- Dobre Grigorji dobre , możemy już iść spać ? – Spytał nadal się uśmiechając a ktoś z przypadkowych i już rozbudzonych stalkerów dodał równie rozbawionym głosem.
- Radzę ci przestać pić człowieku albo nie pal już tego gówna od Wolności – Reszta się zaśmiała. Jedynie Szpadel i Dimotrji stali z boku z poważnymi minami. Obydwoje zachowywali się jak para robotów albo jakiś wyrafinowanych morderców. Grigorji chwycił się za głowę i krzyknął ile miał sił.
- Ja k*rwa nie żartuję debilu ! Musimy stąd wy*ierdalać teraz ! – Zdecydowanie nie miał on czasu na jakieś negocjacje czy tłumaczenia. Reszta zgromadzonych po prostu ucichła. Dało się teraz słyszeć głosy zewnątrz i wszech obecne grzmoty jak i również spadające deszczowe krople. Cisza pewnie trwała by dalej gdyby nie to iż z zewnątrz dobiegł Ryk na tyle głośny iż wszyscy zebrani mogli go usłyszeć. Potem rozległy się strzały. Jednak potworny Ryk rozległ się jeszcze kilka razy. Stalkerzy z początku stali wryci i zamurowani jednak już po chwili wszyscy zaczęli pośpiesznie się pakować.

- Spadamy ! – Stwierdził Brodacz i jako pierwszy rzucił się ku wyjściu. Z grupy Grigorjia wszyscy byli gotowi tak więc jako pierwsi udali się do wyjścia. Po za tym Brodacz bardzo się przydał. Robił za swego rodzaju taran. Rozpychał wszystkich na boki przez co reszta miała normalne przejście. Niemal po kilku sekundach byli już na zewnątrz. Zastali jeszcze więcej niż mogli sobie wyobrażać. Kilka ciał żołnierzy Wolności leżało rozszarpanych przy wejściu do Budynku. Wyglądało na to iż chcieli uciekać ponieważ nie mieli przy sobie nawet broni. Każdy z nich prócz Dimirjia stał gapiąc się z otwartymi ustami na okropny widok. Wszystko to potęgowała krew zmieszana z błotem i deszczem co było niezbyt przyjemne.
- Dalej ! – Ponaglił ich Dimirji i przeładował swojego SPASA niczym Terminator. Tak ten gościu według Grigorjia zasługiwał na jego miano , ponieważ zawsze zachowywał się jak zimny Robot. Gdy mieli już zerwać się do biegu ktoś wypadł z budynku potykając się o framugę wpadł w kałużę krwi. Po mundurze poznali iż jest to członek Wolności a Wikuł swoim niezwykle bystrym wzrokiem dostrzegł imię napisane na jego czapce. Brzmiało ono „Antonji”. Owy człowiek gdy ich zobaczył natychmiast się podniósł i zaczął coś mówić machając rękoma w każdą możliwą stronę. Niestety jego głos zagłuszała gwałtowna burza. Gdy ci próbowali zrozumieć co do nich mówi coś wyskoczyło z wejścia do sztabu Wolności. Cień przemknął przez powietrze i runął na biednego i rozdygotanego członka Wolności. Pierwsze co ujrzeli to krew która buchnęła z szyi biednego stalkera zaś on sam spadł na kilka drewnianych skrzyń przy okazji je niszcząc. Wszyscy z nich po prostu znieruchomieli w miejscu i nie przejmowali się wybiegającymi , krzyczącymi i strzelającymi stalkerami z dużego budynku. Stwór który powalił człowieka wyglądał jak człowiek jednak miał na sobie typową starą maskę przeciw-gazową oraz poszarpane ubrania ubrudzone posoką. Grigorji był najbardziej wstrząśnięty ponieważ nigdy w swoim całym życiu nie widział nic podobnego. Potwór zaryczał i zacharczał przeraźliwie a nogi cofnął nieco do tyłu. Szykował się do skoku.
Привет от папы Путина! - Napis na hełmie żołnierza Rosyjskiego gdzieś w Gruzji.

"Sztuką nie jest mówić o wartościach i człowieczeństwie. Sztuką jest się samemu do tego stosować."
Awatar użytkownika
Dziki
Opowiadacz

Posty: 134
Dołączenie: 19 Lut 2010, 00:47
Ostatnio był: 23 Paź 2014, 10:49
Frakcja: Wojskowi Stalkerzy
Ulubiona broń: Vintar BC
Kozaki: 69

Re: Tajemnice Prypeci

Postprzez M.R.O.K. w 13 Mar 2010, 11:41

Przeczytałem jednym tchem
stary to jest świetne
a ten snork, świetna akcja
rozkręciłeś się pisz dalej
Albo napisz książkę
Co tu dużo gadać zaje******
Awatar użytkownika
M.R.O.K.
Redaktor

Posty: 166
Dołączenie: 20 Kwi 2009, 14:28
Ostatnio był: 19 Wrz 2016, 19:45
Frakcja: Wolność
Ulubiona broń: --
Kozaki: 4

Re: Tajemnice Prypeci

Postprzez Ścierwnik Barbridge w 13 Mar 2010, 11:53

Coraz lepiej, ale ja nie widzę żadnych przecinków. Pewnie je ten snork zeżarł. Świetna część, ale interpunkcja tak jak ten Wolnościowiec leży i kwiczy. Popracuj nad tym. A na razie :wódka: dla ciebie. :E
Pij, znając miarę!
Miara - starorosyjska jednostka objętości. 1 miara = ok. 26,24 litra.
97% ludzi nie widziało wódki Kozak, jeśli należysz do tych 3% pij ją dalej.
:

[*] Umieść tą świeczkę w swoim podpisie na znak protestu przeciw karczowaniu puszczy Tupolewami.
Awatar użytkownika
Ścierwnik Barbridge
Kot

Posty: 22
Dołączenie: 22 Paź 2009, 15:15
Ostatnio był: 08 Cze 2013, 15:51
Miejscowość: Tea who you yeah bunny
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Fast-shooting Akm 74/2
Kozaki: 2

Re: Tajemnice Prypeci

Postprzez M.R.O.K. w 13 Mar 2010, 11:57

No interpunkcja marna
ale z takim stylem pisania to książkę o stalkerze bym zobaczył
oczywiście pod twoim autorstwem
Awatar użytkownika
M.R.O.K.
Redaktor

Posty: 166
Dołączenie: 20 Kwi 2009, 14:28
Ostatnio był: 19 Wrz 2016, 19:45
Frakcja: Wolność
Ulubiona broń: --
Kozaki: 4

Re: Tajemnice Prypeci

Postprzez Dziki w 13 Mar 2010, 15:26

Jeśli mogę się już jakoś wytłumaczyć albo trochę to cały czas problem z klawiaturą a angielskim Wordem ale wezmę to sobie do serca i będę się starał ;)
Привет от папы Путина! - Napis na hełmie żołnierza Rosyjskiego gdzieś w Gruzji.

"Sztuką nie jest mówić o wartościach i człowieczeństwie. Sztuką jest się samemu do tego stosować."
Awatar użytkownika
Dziki
Opowiadacz

Posty: 134
Dołączenie: 19 Lut 2010, 00:47
Ostatnio był: 23 Paź 2014, 10:49
Frakcja: Wojskowi Stalkerzy
Ulubiona broń: Vintar BC
Kozaki: 69

PoprzedniaNastępna

Powróć do Teksty zamknięte długie

Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 0 gości