Pamiętnik Żołnierza

Kontynuowane na bieżąco.

Moderator: Realkriss

Re: Pamiętnik Żołnierza

Postprzez Elementary w 21 Sty 2010, 16:33

Pamiętnik Żołnierza




Grafitowi dzwoniło w uszach po oddanych chwilę wcześniej strzałach. Spojrzał na Majora mówiącego coś do niego.
- Nie słyszę! - Odruchem wrzasnął - W uszach mi dzwoni! - Wskazał palcem na swoje ucho i zaczął w nim grzebać z myślą, że to pomoże odzyskać tymczasowo utracony słuch.
- ..a ...e - Grafit patrząc na majora z pytającą miną próbował odcyfrować co mówi, obserwując wargi. Do jego uszu docierały jedynie pojedyncze litery.
- Co?! Jeszcze raz! - Wrzeszczał nadal
- Mówię, że ma pie*dolnięcie! Idziemy dalej! - Wydarł się major pokazując ręką, że idą dalej a Grafit zrozumiał w końcu co mówi.
- No i to jakie!
Ruszyli obskurnymi korytarzami z powrotem na powierzchnię tą samą drogą co przyszli do kryjówki. Nie spotkali w tunelach żywej duszy. Gdy dotarli do dziury w ścianie Major, który szedł na przedzie, wychylił głowę aby sprawdzić czy na zewnątrz nie ma żadnej niespodzianki. - Czysto! Idziemy! - Wspiął się na górę po drabince z gałęzi i ruszył dalej tą samą drogą prowadząc drużynę przez gęstwinę. - Cholerne gałęzie. - Mruknął Jewgienij potykając się o korzeń ukryty pod zmurszałymi liśćmi. Gdy wyszli z mrocznego lasku słońce mozolnie wędrowało ku zachodowi i gama kolorów którą byli w stanie zobaczyć rano, drastycznie się zmieniła na cieplejszą. Najwięcej było odcieni czerwieni i pomarańczu. Prawie jak w raju.
- To rozdzielamy się Majorze? - zapytał Jewgienij.
- Tak. Nikita idzie do asfaltówki i tamtędy dalej do wyznaczonego punktu a my przez dzikie ostępy pójdziemy. - szybko odpowiedział Nikołaj. - zachowujemy ciszę radiową przez cały czas, wyłączamy PDA i zostawiamy tylko gogle włączone jak się ściemni. Nikt nas nie może namierzyć.
- Teraz gazu, bo musimy być na miejscu zanim się całkowicie ściemni.
Obie drużyny rozeszły się szybkim krokiem, każda podążając wcześniej ustaloną trasą. - Przynajmniej wyjście z tej nory nie było tak straszne, he? - rzucił Jewgienij kontynuując marsz. Przedzierali się przez dużą polanę usianą wysoką trawą sięgającą prawie do pasa. Zbliżali się do jakiegoś lasu. - Pójdziemy brzegiem lasu, w razie co to się schowamy. - rzucił Nikołaj nie zwalniając kroku.
Przedzieranie się przez gęstą i wysoką trawę pochłaniało więcej sił niż Jewgienij zakładał. Myślał, że będzie łatwiej.
- Co do...?! - Major zatrzymał się tuż przed śladem, świeżo wygniecionej przez jakiś pojazd, trawy.
- Czołg? Transporter? - rzucił Jewgienij
- Coś na gąsienicach w każdym razie. Brzydko to pachnie. - dodał Grafit. - Armia?
- Lecimy dalej, zanim nas ktoś tu wypatrzy. Widać nas jak na dłoni... - Faktycznie było ich widać jak na dłoni. Ciemnozielone kombinezony wśród jasnej trawy widać było z daleka. Ruszyli jak najszybciej mogli w stronę lasu. Na samej granicy zatrzymali się, aby się rozejrzeć. Dowódca wyjął lornetkę i zaczął obserwować teren. Parę kilometrów dalej był drugi las a pomiędzy polana z równie wysoką jak do tej pory trawą. Jewgienij wlazł na drzewo i również wyjął lornetkę. Polana, pomiędzy odległym lasem a ich pozycją, była przecięta śladami na które wcześniej wpadli. - Nikołaj! Ślady prowadzą wzdłuż polany w tamtą stronę! - Wskazał palcem kierunek w którym mieli iść i zszedł z drzewa.
Drużyna ruszyła dalej idąc na granicy lasu. Przemieszczali się obserwując wszystko dookoła i z bronią gotową do strzału. Po przejściu paru kilometrów Paczenko zatrzymał się i przerwał grobową ciszę - Coś tu je... - w tym momencie gogle noktowizyjne Jewgienija rozsypały się na tysiące kawałków.
PADNIJ! - Zaryczał Grafit i rzucił się za pobliskie drzewo. Major i oszołomiony Jewgienij zrobili to samo gdy do ich uszu dotarł odległy huk wystrzału.
- Ja pier*olę! Sekundy! Ile! - Wydarł się Jewgienij rozgorączkowany - Trzy! Cztery! - odpowiedział sobie w myślach. - Skąd? - Zadał w myślach kolejne pytanie. - Tam... nie... Jak ja stałem? - Myślał dalej.
- To snajper. Wali z tamtego lasu - Jewgienij ostrzegł towarzyszy, wskazując kciukiem za siebie. - Tylko stamtąd może strzelać!
- Co?! Skąd wiesz?! - Zapytał zaskoczony Major.
- Jaki...? - równie zszokowany Grafit próbował coś powiedzieć.
- Huk wystrzału! Pięć sekund po trafieniu! Pięć razy trzysta czterdzieści metrów daje... tysiąc siedemset! Dwa kilometry! Do lasu będzie ponad dwa kilometry... - Jewgienij, czerwony na twarzy, wypluwał z siebie potok słów. - ku*wa... - Wtrącił jeszcze na koniec dysząc ciężko.
- No toś mi ćwieka zabił... - z nieukrywanym podziwem stwierdził Major. - Przydałby się tu teraz stary dobry wujek Nikita... - westchnął ciężko.
- Nie mamy nic przeciwko temu strzelcowi - Stwierdził Grafit. - Nie mamy nawet niczego o takiej donośności! - zastanawiał się dalej. - Granaty dymne?
- Nie ma... Ten przeklęty sukinsyn nas wystrzela jak tak dalej pójdzie! - Zdenerwował się Paczenko. - Pewnie obserwował dłuższą chwilę... aż będziemy bliżej. - Mówił dalej, gdy w tym czasie Jewgienij poprawiał oporządzenie i ściągał resztki gogli z głowy.
- Walimy w tą trawę i czekamy aż się ściemni? - Rzucił Grafit i w tym czasie pocisk odłupał kawał z drzewa za którym ukryty był Jewgienij. Po chwili dotarł do ich uszu huk wystrzału.
- Biegniemy dalej w ten las, bo jeszcze ten ch*j kogoś zabije... - Odezwał się Major i kolejny pocisk świsnął obok drzewa Jewgienija. - ...Widzicie tamte gęste krzaki? - Wskazał palcem. - Lecimy po kolei, najpierw Jewgienij.
- Okej. Schowam się za tamtym drzewem. - Wskazał drzewo zaraz za krzakami Raz, dwa... Trzy! - Jewgienij wystrzelił zza drzewa jak z procy i pobiegł za krzaki. Schował się za drzewo dając kolegom znak, że mogą biec.
Następny pocisk uderzył w drzewo. Tym razem w to za którym siedział Major.
- Leć! - Krzyknął a Grafit pobiegł. Paczenko zerwał się zaraz za nim i prawie ślizgiem wpadł za drzewo. - Ehhh. Blisko było... - Nikołaj wyciągnął mapę i zaczął drapać się w zadumie po brodzie. - Dwójka pewnie jest po drugiej stronie lasu. Połączymy się z nimi przez radio i ściągniemy ich tu. - Major wyjął z plecaka małą radiostację. Po chwili nawiązał kontakt z Nikitą.
- Nikita! Dzięki bogu... - Wrzasnął z ulgą do słuchawki.
- Miała być cisza radiowa. Co się stało? - Zapytał starszy głos w słuchawce.
- Mamy tu snajpera, łoi do nas jak do kaczek! Prawie rozwalił Jewgienija! - Major nadawał dalej, spojrzał na mapę i podał Nikicie swoją pozycję.
- Z tej strony duży oddział wojskowych! Przeczesują las, pewnie po was idą. Snajper nadał gdzie jesteście, założę się. - mówił głos ze słuchawki. - Wejdźcie głębiej w las i się przyczajcie, gdy będą bliżej strzelajcie! My pójdziemy za nimi i zaatakujemy od tyłu. Koniec odbioru.
Wszyscy słyszeli rozmowę i pędem ruszyli wgłąb lasu który stawał się coraz gęstszy i ciemniejszy. Do całkowitego zachodu słońca zostało niewiele czasu. Przedarli się dwa kilometry wgłąb lasu.
i Kasia
Awatar użytkownika
Elementary
Stalker

Posty: 73
Dołączenie: 01 Cze 2009, 01:26
Ostatnio była: 24 Cze 2012, 22:04
Miejscowość: Warszawa
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: RP-74
Kozaki: 9

Reklamy Google

Re: Pamiętnik Żołnierza

Postprzez Domianos w 21 Sty 2010, 22:05

Świetne mozna poczuc klimat z niecierpliwoscia czekam nan następne :E
Awatar użytkownika
Domianos
Łowca

Posty: 407
Dołączenie: 23 Lis 2009, 22:32
Ostatnio był: 25 Wrz 2024, 18:16
Miejscowość: Szczecin
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Akm 74/2U
Kozaki: 28

Re: Pamiętnik Żołnierza

Postprzez Elementary w 23 Lut 2010, 21:51

Kolejna spora przerwa w pisaniu mi się przytrafiła, lecz kolejna część już jest w drodze. Bądźcie cierpliwi, niedługo ujrzy światło dzienne.

--
Edit:

Aaa, jeszcze jedno - dziękuję za pochlebną opinię :)
i Kasia
Awatar użytkownika
Elementary
Stalker

Posty: 73
Dołączenie: 01 Cze 2009, 01:26
Ostatnio była: 24 Cze 2012, 22:04
Miejscowość: Warszawa
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: RP-74
Kozaki: 9

Re: Pamiętnik Żołnierza

Postprzez _Naznaczony_ w 24 Lut 2010, 14:12

Moj pierwszy post wiec witam wszystkich! :E
Co do powiesci ma klimat no to czekamy cierpliwie na ciag dalszy
_Naznaczony_
Jam jest weteran z Czarnobyla
Awatar użytkownika
_Naznaczony_
Stalker

Posty: 51
Dołączenie: 21 Lut 2010, 15:50
Ostatnio był: 20 Lip 2010, 21:26
Frakcja: Wolność
Ulubiona broń: Vintar BC
Kozaki: 1

Re: Pamiętnik Żołnierza

Postprzez Elementary w 28 Lut 2010, 20:23

Pamiętnik Żołnierza




Wybrali odpowiednie miejsca na zasadzkę. Teren lekko schodził w dół, drzewa w tym miejscu były nieco rzadsze niż wcześniej. Wróg zapewne się nie spodziewał co go czeka, w tym miejscu mógł się schować za drzewem i co najwyżej położyć. Jedynie kilka spróchniałych kłód mogło stanowić problem.
Major znalazł właściwą pozycję, aby osłaniać resztę grupy samemu pozostając mniej lub bardziej niewidocznym. Ukrył się w małym, zarośniętym zagłębieniu z którego mógł obserwować całe przedpole. Jewgienij znalazł miejsce za obalonym drzewem pod którym był wystarczający prześwit, aby prowadzić przezeń ogień. Pozycja była idealna, aby osłaniać towarzyszy i mieć względnie duże pole widzenia.
W wypadku Jewgienija, który przeklął już chyba wszystkich bogów za fakt braku posiadania noktowizora, sprawa była nieco utrudniona. Liczył na to, że wróg będzie używał latarek.
Ustalili, że Grafit zaatakuje wroga od tyłu, czekając wcześniej aż ten go minie. Był ukryty prawie sześćdziesiąt metrów dalej, w gęstwinie krzaków pod drzewem. Warunki pozwalały mu na taką brawurę. Słońce już prawie całkowicie schowało się za horyzontem, pozostawiając po sobie jedynie czerwoną łunę na zachodzie. W lesie ciężko było coś zauważyć. Szczególnie jeśli się nie ruszało siedziało w krzakach.

Michaił i Dimitrij pod wodzą Wuja Nikity czaili się za oddziałem żołnierzy, klnąc w myślach buty grzęznące w podmokłym gruncie. - ku*wa... Oficer jaki? - myślał Dimitr - trochę mięcha armatniego... jeden, drugi... - liczył w myślach liczebność wroga.
- Cholerne żółtodzioby, pewnie prosto z poboru... Słychać ich z kilometra. Do tego widać z czterech... - Szepnął do Nikity. - Dwudziestu naliczyłem.
- Taa, widzę. - Nikita zimno odszepnął, jakby ktoś przerwał mu tok myśli.

Grafit siedział w swoim krzaku wytężając słuch i wzrok. W uszach miał tępe dudnienie krwi pompowanej wraz z adrenaliną, które zdawało się zakłócać każdy inny dźwięk.
Zauważył światła latarek w pewnej odległości. Czuł się niepokonany, czuł, że może wszystko, że może wyskoczyć z krzaka jak pieprzony Rambo i ich wszystkich wystrzelać. Czuł się nieśmiertelny, ale wiedział, że musi w krzaku siedzieć. Opanował emocje i dał ręką znak Majorowi, który to cichym gwizdem powiadomił Jewgienija o zbliżającym się nieprzyjacielu. Teraz wszyscy byli świadomi zbliżającego się zdarzenia.
Przeciwnik był już kilkanaście metrów i zbliżał się do Grafita. Żołnierze szli w dość ciasnym szyku, świecąc nierozważnie latarkami. Na przedzie szedł oficer. Nie wiedział jeszcze, że w jego gardło wycelowany już jest karabin Majora z dokręconym tłumikiem dźwięku i ognia. Żaden z nich nie wiedział.
- Niemożliwe! - Grafit usłyszał jak postać znajdująca się zaledwie kilka metrów rozmawia przez radio. - Oni nie mogli zniknąć! Tak po prostu zniknąć! Muszą tu gdzieś być!
- Nasi strzelcy otoczyli cały las od tej strony, nie wyszli z niego. Niech Twoi ludzie szukają dalej. - odpowiedział niewyraźnie głos ze słuchawki
- Moi ludzie?! Moi ludzie pilnują tego cholernego mostu! W zamian dostałem tych żałosnych nieudaczników, nie potrafiących odróżnić buta lewego od prawego! Nie umieją nawet własnych gaci znaleźć, nie wspominając o tych kilku turystach! - oficer wydzierał się na osobnika ze słuchawki. - Obserwować dalej! Bez odbioru!
- Eeee... Taajest dowódco - Odparł głos ze słuchawki kończąc wymianę zdań.
Wszyscy obserwowali żołnierzy, krew buzowała w żyłach, mięśnie były gotowe do działania, karabiny wycelowane w przeciwnika. Major przestawił przełącznik ognia na pozycję "ogień ciągły", Jewgienij z kolei obserwował sytuację przez celownik kolimatorowy i już wycelował karabin w źródło świata które było latarką. W lufie podwieszonego granatnika już znajdował się granat, który zdawał się tylko czekać na chwilę w której zetknie się z jakąś przeszkodą i zasypie otoczenie zabójczymi odłamkami.
- W takiej ciemności nawet nie będą wiedzieli co ich trafiło... - pomyślał Jewgienij i obserwował przeciwnika dalej.

Nikita ze swoją bandą byli około czterdziestu metrów za przeciwnikiem, chowając się w ciemności która zdawała się być smołą, która zalała cały świat. Wszystko wydawało się jednej barwy. Czarnej.
- Cicho! Stop! - Szepnął najstarszy z nich - coś słyszę. - Wszyscy zamarli w bezruchu nasłuchując.
- Niemożliwe! Oni nie mogli zniknąć! Tak po prostu zniknąć! Muszą tu gdzieś być! - Jedna z postaci głośno rozmawiała przez radio.
- Moi ludzie?! Moi ludzie pilnują tego cholernego mostu! W zamian dostałem tych żałosnych nieudaczników, nie potrafiących odróżnić buta lewego od prawego! Nie umieją nawet własnych gaci znaleźć, nie wspominając o tych kilku turystach! Obserwować dalej! Bez odbioru! - Postać skończyła wydzierać się do słuchawki.
- Uwaga panowie, przygotujcie się. - szepnął Nikita do wszystkich - To darcie na pewno usłyszeli nasi chłopcy tam z przodu, więc zaraz się zacznie. - chwilą pauzy upewnił się, że wszyscy usłyszeli - Michaił, leć tam kawałek dalej, kryj nas. - wskazał palcem kierunek - Dimitr, leć ostrożnie przodem, tędy z lewej, dalej wiesz co robić. Ja pójdę tu przodem i się gdzieś ułożę. Uważajcie na naszych. - Grupa rozeszła się w ustalonych kierunkach.
Powalone pod kątem czterdziestu kilku stopni drzewo, wydawało się w odczuciu Michaiła odpowiednim miejscem, aby ustawić nań swoje RPK-74 kalibru 7.62. Jak pomyślał, tak też uczynił. Lufę oparł na pniu w miejscu gdzie odbiegała od niego gałąź. Po wykonaniu tej czynności zmierzył okolicę i lepiej zapoznał się z nowym położeniem wrogich żołnierzy.
Dimitr podkradł się do wroga i wyciągnął na wszelki wypadek nóż. Był już w odległości kilkunastu metrów.
- Dla takich chwil chce się tu żyć. To jest to! - Układał w myślach plan. Adrenalina buzowała, napędzała do działania.
Dowódca drugiej grupy, Nikita, wspiął się po cichu na drzewo i usadowił się na grubej gałęzi. Miał dobry widok na pozycje wroga. Jego karabin już był gotowy do oddania strzału a on czekał na odpowiedni moment w skupieniu. W tym momencie gdzieś pod spodem usłyszał szelest. Spojrzał w dół, jednocześnie wyciągając swojego Mausera. Wycelował w źródło hałasu i zobaczył postać wyłaniającą się z obszernego krzaka.
- Co do... diabła? - Nikita przyglądał się postaci podkradającej się do wroga. W myślach próbował doszukać się sensu działania osobnika poniżej.
Postać usadowiła się przy drzewie i wycelowała broń w któregoś żołnierza.
Kilka sekund później ogłuszający huk wystrzału ogarnął całą okolicę. Wojskowi jeszcze nie pojęli co się stało. Oświetlili latarkami swojego, już martwego, kolegę. Ujrzeli zakrwawiony korpus pozbawiony głowy i prawej ręki, jakby wyrwanej razem z całym barkiem i płucem. Wszyscy żołnierze stanęli jak wryci, gdy zrozumieli co się wydarzyło. Tajemnicza postać przyjrzała się efektowi swojego działania i zerwała do szaleńczego biegu. Jednym susem strzelec wpadł za duże drzewo. W międzyczasie, deszcz pocisków kalibru 7.62 dopadł jeszcze kilku rozszarpując ciała. Sekundę później odezwał się charakterystyczny dźwięk automatu kałasznikowa. Walił jak popadło. O dziwo z pozytywnym skutkiem. Latarki zamierały w bezruchy lub gasły jedna po drugiej.
Strzelanina była głośniejsza od chóru Aleksandrowa, co chwilę było słychać potężny huk towarzyszący wystrzałowi z Sajgi. RPK przestało strzelać na dłuższy moment i Nikita zobaczył, jak zza grubego drzewa wybiega żołnierz. Miał wyłączoną latarkę, lecz nie przeszkodziło to w zlokalizowaniu go w ciemności. Noktowizory okazały się nieocenioną pomocą.
Nikita umieścił krzyż celownika na biegnącej postaci, która po chwili przycupnęła za jednym z drzew i zaczęła wymieniać magazynek w swoim karabinie. Powoli ściągnął spust. Delikatny odrzut Mosina kopnął Nikitę w ramię. Postać osunęła się na bok oddając ostatnie tchnienie.
W tym właśnie czasie Michaił wymienił magazynek. Kilku żołnierzy czaiło się w małym zagłębieniu, próbując pojąc sytuację. Następnych trzech siedziało za spróchniałym, powalonym drzewem. Spojrzał przez przyrządy celownicze karabinu i ustawił je tak, aby pociski trafiły w kłodę. Pociągnął za spust. Seria trafiła tam gdzie wycelowany był karabin, pociski przebiły wiotką przeszkodę wraz z kryjącymi się za nią ludźmi. Michaił wycelował swoje śmiercionośne narzędzie we wcześniej zauważonych przeciwników siedzących w zagłębieniu. Gdy tylko przyrządy celownicze były we właściwym położeniu, w miejscu w które celował wybuchł granat, rozrywając ciała nieszczęśników na kawałki.
Osobą siejącą spustoszenie z pomocą granatnika był Jewgienij. Właśnie go przeładował i namierzył kolejną latarkę. Kilka serii powaliło przeciwnika a przynajmniej uniemożliwiło mu prowadzenie skutecznego ognia. Latarka przestała się poruszać. Nie było widać wrogów.
Dimitrij ze swoim wytłumionym AK gonił akurat uciekającego w popłochu wojaka. Po chwili potknął się on o jakiś korzeń. To zaważyło o jago istnieniu. Duży wojskowy nóż znalazł się w celu, wbił się aż po samą rękojeść w kark żołnierza, druzgocząc tym sposobem kręgosłup, elementy układu oddechowego, trawiennego a czubek wyszedł przebijając tchawicę. Niemożliwym stało się kontynuowanie ucieczki w takim stanie.

Strzały ucichły. Cisza zdawała się przeszywać nawet ogarniającą wszystko ciemność. Major umieścił nowy magazynek w swojej broni i wyszedł ze swojej małej krzaczastej twierdzy poszukać towarzyszy...
i Kasia
Awatar użytkownika
Elementary
Stalker

Posty: 73
Dołączenie: 01 Cze 2009, 01:26
Ostatnio była: 24 Cze 2012, 22:04
Miejscowość: Warszawa
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: RP-74
Kozaki: 9

Re: Pamiętnik Żołnierza

Postprzez Adam w 28 Lut 2010, 20:28

Miło się czyta. Powinnaś zgłosić się na opowiadacza. Piszesz o wiele lepiej ode mnie (skromny) :E. Bardzo dużo ludzi pisze źle i nie może przerazić czytelnika Strefą. Ty do tego grona nie należysz ;)

Edit:

Ciekawe, kto cię natchnął do pisania ;)
Image
Image
Awatar użytkownika
Adam
Redaktor

Posty: 2524
Dołączenie: 27 Gru 2007, 12:13
Ostatnio był: 20 Wrz 2023, 17:49
Miejscowość: Kutno
Frakcja: Wojsko
Ulubiona broń: FT 200M
Kozaki: 393

Re: Pamiętnik Żołnierza

Postprzez Elementary w 28 Lut 2010, 20:36

Czy piszę lepiej od Ciebie, nie wiem, nie mnie to oceniać. Piszesz bardzo ciekawie i przyznam, że trochę inspiracji zaczerpnęłam ze słów Twych. Do tego nie wiem do kogo się na opowiadacza zgłosić :) A czy moja Strefa, aż tak przeraża? Wszak o ani jednej morderczej anomalii nic nie ma powiedziane ;)
Dziękuję za miłe słowo.
i Kasia
Awatar użytkownika
Elementary
Stalker

Posty: 73
Dołączenie: 01 Cze 2009, 01:26
Ostatnio była: 24 Cze 2012, 22:04
Miejscowość: Warszawa
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: RP-74
Kozaki: 9

Re: Pamiętnik Żołnierza

Postprzez Adam w 28 Lut 2010, 20:40

Jedno PW do Kowka i możesz to mieć jak w banku. Strefa musi być nieprzewidywalna ;)
Image
Image
Awatar użytkownika
Adam
Redaktor

Posty: 2524
Dołączenie: 27 Gru 2007, 12:13
Ostatnio był: 20 Wrz 2023, 17:49
Miejscowość: Kutno
Frakcja: Wojsko
Ulubiona broń: FT 200M
Kozaki: 393

Re: Pamiętnik Żołnierza

Postprzez Elementary w 28 Lut 2010, 20:48

Aj, to przy okazji do niego napiszę. Strefa strefą, ale mam nadzieję, że brak (jak do tej pory) nieodłącznych elementów nie razi aż tak bardzo :)
i Kasia
Awatar użytkownika
Elementary
Stalker

Posty: 73
Dołączenie: 01 Cze 2009, 01:26
Ostatnio była: 24 Cze 2012, 22:04
Miejscowość: Warszawa
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: RP-74
Kozaki: 9

Re: Pamiętnik Żołnierza

Postprzez Elementary w 01 Mar 2010, 06:18

Następny odcinek gotowy. W przygotowaniu jest wersja "w całości", niebawem (tj. jak będzie) się ukaże. Teraz życzę miłego czytania :)




Pamiętnik Żołnierza




Strzały ucichły. Cisza, rozdzierana jękami rannych, konających żołnierzy, zdawała się przeszywać nawet ogarniającą wszystko ciemność. Major umieścił nowy magazynek w swojej broni i wyszedł ze swojej małej krzaczastej twierdzy poszukać towarzyszy.
Cichym gwizdem i ręką dawał znaki innym, że nie widzi wroga. Po chwili wszyscy zebrali się obok dużego krzaka z którego chwilę wcześniej Major ostrzeliwał przeciwnika. Dłuższą chwilę wszyscy obserwowali otoczenie i nie mogli wyjść z podziwu jak łatwo im poszło pokonanie tak licznego przeciwnika. Wszędzie wokół leżały ciała.
– Krwawa łaźnia! – odezwał się, jak pierwszy Jewgienij. – Nie będziemy chyba tak tu sterczeć.
– Racja. Przeszukajcie tamte trupy, bierzcie ich blachy, papiery i wszystko co wyda się nietypowe lub przykuje Waszą uwagę. Uzupełnijcie zapas amunicji w razie potrzeby i możliwości. – Nikita wydał rozporządzenie wskazując palcem bliżej nieokreślony kierunek – My obejrzymy tamtych.
Wszyscy w pośpiechu zabrali się za przeszukiwanie zwłok poległych żołnierzy, zabierając jedzenie w puszkach, granaty, amunicję i nieśmiertelniki.
– Mam coś! – tryumfalnie poinformował wszystkich Dimitrij, pokazując kluczyk do którego przyczepiona była mała statua wolności. – Zapewne pasuje do jakiejś stacyjki samochodowej. Może się przydać.
– Brawo. „Szukajcie a znajdziecie”, tak napisane jest w biblii. – Odpowiedział Paczenko przeszukując zwłoki oficera.
Po kilku chwilach reszta drużyny, czekając na Majora zebrała się wokół nieszczęśnika bez głowy i ręki. Tłumiąc śmiech, rozprawiali o jego losie, gdyby przypuszczalnie stał się chodzącym trupem.
– Co zrobi chodzący trup bez głowy i ręki, gdy ktoś schowa jego głowę do szafy? No co? Nic! Za to szafa się zapyta „gdzie moja głowa?” – Nikt nie odpowiedział za to wszyscy z trudem tłumili śmiech. Nawet Nikita się zaczął śmiać.
– Psychopaci... Powinni Was pozamykać w więzieniu dla umysłowo chorych. – rzucił Major nieukrywając uśmiechu malującego się na ustach. – Ruszamy dalej, chyba, że ktoś ma ochotę zostać i zapoznać się bliżej z naszym bezgłowym przyjacielem. – Śmiech reszty drużyny Paczenko uznał jako potwierdzenie słuszności swojego toku myślenia.
– Moment, zobaczę jeszcze, czy nie ma czegoś ciekawego. – Zatrzymał wszystkich Jewgienij i począł przeszukiwać mocno zakrwawione zwłoki. – Jakieś dokumenty. Nie tknięte, ale teczka cała uświniona... – Pokazał wszystkim znalezisko, trzymając foliową teczkę z róg. – Żeś trafił w piz*u... Nie mogłeś strzelać do jakiegoś innego?
– Taa... – żartobliwie przytaknął Grafit nadstawiając plastykową torbę pod dokumenty.
– Idziemy, no już. – Popędził ich major Paczenko. – Pójdziemy trasą Nikity. Po drodze może uda nam się znaleźć pojazd pasujący do kluczyków które znalazł Dimitrij.
Po chwili byli już w drodze kierując się w stronę z której przybyli żołnierze.
Zanim dotarli na drugą stronę lasu minęło dobre pół godziny. Marsz okazał się zadziwiająco spokojny.
Ostrożnie podkradli się do miejsca, gdzie zaczynała gęsta, wysoka trawa, zauważyli kilka postaci grzebiących w silniku transportera opancerzonego oddalonego o kilkadziesiąt metrów. Kilka metrów od transportera stał żołnierz obserwujący las. Mężczyźni najwyraźniej próbujący naprawić pojazd co chwila próbowali, czy silnik „zaskoczy”.
– Słuchajcie no, jest cień szansy, że pojazd pasuje do naszych kluczyków. Możemy spróbować go przejąć. – Zaczął Major swoim dowódczym tonem. – Mamy tłumiki, więc nie będzie problemu. A taki pojazd by się nam przydał.
– Nie za dużo tego strzelania na dziś? – Z przekąsem rzucił Jewgienij.
– Mam wrażenie, że to się może udać, jest ich tylko trzech. – Dopowiedział Grafit i przytaknęli mu Misza, Dimitrij i Nikita.
– No dobra, jestem za. – Jewgienij musiał się zgodzić. Przeanalizował szybko wszystkie „za” i „przeciw”, co wyszło mu in plus w końcowym rozrachunku. – Więc jak działamy?
– Mam taki pomysł... – zaczął Dimitrij i upewnił się, że wszyscy słuchają. – ...co jakiś czas, uruchamiają rozrusznik powodując hałas. To dobry moment, aby po cichu unieszkodliwić tego z przodu. Tamci przy pojeździe go nie widzą, bo im zasłania. – Dimitr upewnił się krótką pauzą, że wszyscy słuchają i pojmują co mówi. – Ja się do niego podkradnę i ciach! W tym czasie jeden z nas podkradnie się z drugiej strony, obejdzie ich na okrągło i załatwi tych co grzebią w silniku. Reszta osłania. – Wszyscy skinęli głowami na znak akceptacji.
– Ma ręce i nogi. Działamy. Jewgienij, lecisz na tych dwóch. – Tak skwitował to Paczenko.
Drużyna mozolnie ustawiała się na pozycjach, pełznąc w trawie, aby uniknąć wykrycia. Trawa była na tyle wysoka, że stanowiła doskonałą osłonę przed wzrokiem przeciwników. Ciemność sprezentowała im dodatkowy margines błędu. Po dłuższej chwili wszyscy byli na pozycjach.
Major obserwował i osłaniał poczynania Jewgienija, będącego już tylko kilka metrów od dwóch żołnierzy klnących na zepsuty pojazd. Jeden z nich rutynowo wszedł do kabiny.
Dimitrija, osłanianego przez Nikitę i Michaiła, dzieliła od wroga odległość zaledwie kilku kroków. Trzymał swoje USP w pogotowiu, tradycyjnie z nożem do pary. Na wszelki wypadek. Czekał na moment, kiedy żołnierz przekręci kluczyk w stacyjce a silnik zacznie rzęzić, maskując odgłosy popełnianej zbrodni.
Moment ten nadszedł zaskakująco szybko. Urządzenie rozruchowe zaczęło ciężko obracać wał korbowy we wnętrzu dwunasto cylindrowego silnika. Bezwładne ciało, pozbawione już przez Dimitrija życia, osunęło się na ziemię, tym samym odbywając swoją, być może, ostatnią podróż.
W tym samym czasie, plask pocisku uderzającego potylicę żołnierza został zagłuszony odgłosami poruszających się elementów wewnątrz pojazdu. Ciało upadło na ziemię. Tego też nikt nie usłyszał.
Znów zapada martwa cisza. Niczego nie świadomy, ostatni żywy członek załogi opuścił kabinę. Rozejrzał się wokół i ostatni raz podrapał się po głowie.
i Kasia
Awatar użytkownika
Elementary
Stalker

Posty: 73
Dołączenie: 01 Cze 2009, 01:26
Ostatnio była: 24 Cze 2012, 22:04
Miejscowość: Warszawa
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: RP-74
Kozaki: 9

Re: Pamiętnik Żołnierza

Postprzez Elementary w 05 Mar 2010, 13:30

Kolejna część. Uwagi, sugestie mile widziane. Nie krępujcie się napisać co Wam na wątrobie leży :) Miłego czytania.



Pamiętnik Żołnierza




– Co zrobimy z trupami? – zapytał Jewgienij, gdy już wszyscy zebrali się przy transporterze. – Jak ich znajdą a pojazdu nie będzie, zaczną coś podejrzewać.
– No właśnie, co z trupami? W lesie ich pełno. Jak ich znajdą a lasu nie będzie, zaczną coś podejrzewać. – Przedrzeźniał go Grafit – Żeś wymyślił... Trzy trupy chyba nie robią w tej chwili różnicy.
– Nie, nie. Słuszna uwaga. Jak znajdą załogę transportera bez pojazdu, zaczną go szukać i załatwią każdego kogo znajdą w jakimkolwiek tego typu pojeździe. A tak, możemy zdobyć trochę czasu, zanim zauważą zniknięcie tej kupy żelastwa. – Wtrącił się Nikita.
– Weźmy trupy ze sobą, później się ich pozbędziemy i po problemie... Wielkie mi ALE. – Zmieszany Grafit dostrzegł jaką głupotę wypowiedział sekundę wcześniej.
– Tak uczynimy. Niech ktoś zobaczy co jest w środku i naprawi to... to co się zepsuło. – Przerwał Major i poczuł się źle z tym, że jego ojciec był mechanikiem, a on prawie niczego nie wiedział o maszynach.
– Na zewnątrz byłem w jednostce remontowej przez jakiś czas, zajmę się tym. – Spod masywnej pokrywy wydobyły się przytłumione słowa Michaiła, który już grzebał w silniku. – Się liznęło tego i owego... Cały czas się człowiek uczy. Heheh. – Charakterystycznie zarechotał.
– To lepiej powiedz w jakiej jednostce Cię nie było... Przez „jakiś czas”. Jak takiś mądry.
Jewgienij z Grafitem wślizgnęli się do wnętrza pojazdu. Wnętrze było małe i niewygodne. Siedzenia obite twardym brezentem, okazały się wyjątkowo komfortowe. – Jezu chryste, jak to się w ogóle uruchamia? – Przeszło przez myśl Grafitowi siedzącemu na miejscu kierowcy. Żółtawe światło zamontowanej w środku lampy zalewało całe wnętrze. Zajrzał w każdą szczelinę w którą tylko zdołał. Nie znalazł nic. Jewgienij, przy radiostacji, znalazł za to metalowy pojemnik z amunicją, trochę jedzenia zapakowanego w papierowy worek i dużą teczkę z jakimiś dokumentami. – Przyjrzymy się temu później – Pomyślał. Następnym jego znaleziskiem okazał się karabin. Lecz nie taki wcale zwykły. Pozbawiony wszelkich zbędnych części, nawet kolby, karabin leżał w dłoni nad wyraz wygodnie.
Chwyt był całkowicie przerobiony i wygrawerowane na nim litery „DM”. Palec idealnie leżał na spuście. – Zrobiony od zera czy jak? – Komora sprężania była bardzo krótka, podobnie jak lufa. Cały karabin, o ile można go tak nazwać, był niewiele większy od dużych pistoletów. Można było dostrzec podobieństwa do popularnego Automatu Kałasznikowa z tym, że to co Jewgienij trzymał w ręku, strzelało dziewięcio milimetrową amunicją.
W pojeździe znajdowało się również kilka wyrzutni RPG z amunicją i zwykła amunicja karabinowa, oraz amunicja do armaty znajdująca się we wierzy.
Następnym, mrożącym krew w żyłach, znaleziskiem była dziura. Przestrzelina pozostawiona przez duży pocisk.
– Poprzednia załoga chyba marnie skończyła. – rzucił bez namysłu. – Znalazłem dziurę.
Poprzedni właściciele faktycznie mogli opuścić pojazd martwi. Biorąc pod uwagę fakt, że wewnątrz w kilku miejscach, widoczne były nieuważnie starte ślady okopcenia. Świeże spawy, nie rzucające się zanadto w oczy, dopełniały teorię.
Michaił, grzebiący w tym czasie w silniku, odkrył przyczynę nie uruchamiającego się motora. Był to maleńki kamyczek, który utknął w filtrze paliwa i zablokował przepływ płynu.
– Niech ktoś spróbuje odpalić! – Krzyknął spod pokrywy.
– Idę, idę! – Odpowiedział Dimitrij i wszedł na miejsce kierowcy. Jewgienij z Grafitem opuścili już pojazd. Rozmawiali z resztą drużyny. – Uwaga! Odpalam! – Ostrzegł wszystkich.
Przesunął dźwignię zmiany biegów w pozycję neutralną, wcisnął pedał sprzęgła, przestawił przełącznik odpowiadający za pompę paliwa w pozycji „włączone” i nacisnął przycisk z napisem „start”. Rozrusznik znów poruszył dwanaście tłoków. Po chwili w odpowiednich cylindrach pojawiła się mieszanka i iskra spowodowała jej wybuch. Rurą wydechową spaliny wydostały się do atmosfery.
Silnik radośnie warkotał na wolnych obrotach powodując przyjemny, w tej sytuacji, hałas.
Gdy po chwili silnik się rozgrzał, obroty ustabilizowały się a Dimitrij przestawił przełącznik autoregulacji ciśnienia w oponach na pozycję „teren”. Grupa stojąca obok transportera usłyszała w trzewiach potwora syk uchodzącego powietrza, a cały ciężki pojazd delikatnie opadł w skutek mniejszego ciśnienia w oponach.
– Przeklęci amatorzy... Nic nie uszanują. – Dimitrij zdenerwował się, gdy zauważył, że peryskop nie działa i był zmuszony otworzyć okienko, służące do obserwacji drogi, którego podpórka była urwana i należało ją czymś podeprzeć. Wszystkie przekleństwa zagłuszył pracujący silnik.
Major wspiął się na pancerz i zajrzał do włazu.
– Można wsiadać?! – Krzyknął do kierowcy.
– Można! Załóż hełmofon! – Kierowca również krzyknął, wykonując rękami gest, jakby zakładał na głowę garnek a następnie założył okrycie głowy o którym mówił i wetknął wtyczkę kabla w odpowiednie miejsce.
Nowa załoga weszła do pojazdu i usadowiła się na miejscach. Wszyscy założyli hełmy służące ochronie słuchu i ułatwiające porozumiewanie się.
– Dokąd jedziemy? – Dimitrij odezwał się do hełmofonu.
– Jedź tam, w stronę lasu. Widzisz? – Odpowiedział Paczenko
– Cud, że jeździ... Robi się. – Kierowca wcisnął pedał sprzęgła, włączył, pierwszy z sześciu, bieg i zaczął powoli puszczać sprzęgło. Pojazd drgnął. Obroty nieznacznie spadły i kierowca skorygował je wciskając delikatnie pedał gazu. Pojazd już się toczył, jechał, coraz szybciej i szybciej. Pojazdem trzęsło na nierównościach kryjących się pod wysoką trawą.
Jewgienij włączył odbiornik radiowy i nasłuchiwał co się w eterze dzieje. Wojsko o niczym nie wiedziało.
– Na zewnątrz cisza! – Krzyknął do hełmofonu.
– Przyjąłem!
Michaił operował głównym uzbrojeniem pojazdu. Obrócił wieżę w lewo, w prawo a następnie skierował lufę na wprost. Mechanizmy wspomagające zdawały się działać.
Podróżowali przez dużą polanę przez prawie pół godziny nie napotykając żadnego oporu. Noc była tak czarna jak wcześniej, światło słońca odbite od powierzchni księżyca nie docierało do ziemi. Niebo zasnute było ołowianymi chmurami. Rozbity śmigłowiec ukazał się ich oczom. Gdy objechali mały zagajnik. Mapy Majora mówiły prawdę.
– Podjedź do niego, ostrożnie. Nie bawimy się w obserwację. Bierzemy co mamy wziąć i spadamy na pełnym gazie. Ile jest paliwa? – Ryknął Major, aby przekrzyczeć głośny silnik i mieć pewność, że wszyscy słyszą.
– Dziś mamy fart, ponad pół baku. I jeszcze w kanistrach jest sporo.
– Dobra, gazu do śmigłowca... gaz do dechy, lepiej mieć to już za sobą. – Krzyknął Major i prawie z podekscytowania wyszedł z siebie.
Dimitrij jedną ręką złapał się uchwytu przyspawanego do wewnętrznej strony pancerza i wdepnął pedał gazu do oporu. Silnik pracował na jeszcze wyższych obrotach, wytwarzając jeszcze większy hałas. Pojazd przyspieszył na nierównościach i teraz pędził przez wysoką trawę jak szalony. Załoga próbowała się utrzymać na miejscach. Każdy trzymał się czegoś stabilnego, aby nie poobijać się na kwaśne jabłko o metalowe elementy.
i Kasia
Awatar użytkownika
Elementary
Stalker

Posty: 73
Dołączenie: 01 Cze 2009, 01:26
Ostatnio była: 24 Cze 2012, 22:04
Miejscowość: Warszawa
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: RP-74
Kozaki: 9

Re: Pamiętnik Żołnierza

Postprzez Elementary w 16 Mar 2010, 17:40

Pamiętnik Żołnierza



Kilkanaście chwil później raptownie zatrzymali się przy rozbitym śmigłowcu. Załoga pojazdu szybko opuściła swoje miejsca. Nikita, Dimitrij, Michaił i Grafit obserwowali okolicę. Major z Jewgienijem podbiegli do rozbitej maszyny.
Księżyc wyłonił się zza chmury i teraz oświetlał okolicę na tyle, że można było bez gogli jako-tako widzieć szczegóły wraku leżącego na małej polanie. Ogromny Mi-25 spoczywał na brzuchu, niczym dogorywający zwierz nie mogący już dalej iść. Zasobniki rakietowe prawdopodobnie urwały się podczas twardego lądowania na co wskazywało zagłębienie które maszyna stworzyła szorując o ziemię. Podwozia również nie było. Zapewne nie wytrzymało tak agresywnego lądowania, ponieważ luki w których podczas lotu schowane są koła były otwarte, co wskazywało na to, iż pilot próbował ocalić życie, amortyzując w ten sposób lądowanie.
Ogromne płaty śmigieł były powykrzywiane. Ogon nienaturalnie wygięty w górę, wskazując na to, że pierwszy dotknął ziemi w brutalny sposób. Z przodu maszyny, gdzie znajdowały się kabiny pilotów widać było fragment przedniego podwozia wygięty na bok. Same kabiny również bardzo ucierpiały. Pozbawione szyb zwiastowały śmierć pilotów. Całości dopełniały przestrzeliny sporego kalibru, którymi cały kadłub był przyozdobiony.
– Zobaczę w środku. – Rzucił Jewgienij i zabrał się do otwierania bocznych drzwi. Od razu pomógł mu Major i obaj mocowali się ze zdeformowanymi wskutek uderzenia o ziemię drzwiami.
– Raz, dwa, trzy i z całej siły, okej?
Major skinął głową na znak, że się zgadza i zaczął odliczać. Na „trzy” pociągnęli z całych sił, zapierając się nogami o ziemię. Drzwi z hukiem puściły i odsunęły się nieznacznie. Przez szczelinę możnabyło wejść do środka ładowni. Jewgienij od razu wcisnął się do środka trzymając w pogotowiu Colta.
Zapalił latarkę przymocowaną na klatce piersiowej. Ujrzał kilka metalowych skrzyń, trzy ciała i stanął jak wryty. Każdy normalny człowiek stanąłby jak wryty, gdyby ktoś włożył mu nóż w podbrzusze.
– Okurwa... – Jewgienij wyszeptał przekleństwo i pociągnął kilkakrotnie za spust uśmiercając przeciwnika. Widok zasnuła mu niezrozumiała czerń i czuł, że traci równowagę. Odgłosy stawały się niewyraźne, zrozumiał jedynie, że Major krzyczy „Jewgienij dostał pomóżcie!”. W tym momencie jego świadomość przemieniła się w koszmar.
i Kasia
Awatar użytkownika
Elementary
Stalker

Posty: 73
Dołączenie: 01 Cze 2009, 01:26
Ostatnio była: 24 Cze 2012, 22:04
Miejscowość: Warszawa
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: RP-74
Kozaki: 9

PoprzedniaNastępna

Powróć do O-powieści w odcinkach

Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 5 gości