przez Fett w 28 Lut 2010, 14:16
Pewnie powinienem powiedzieć tak jak reszta, że Pijawka to skurczybyk, który potrafi przyprawić o zawrót głowy i niepokój przed nią nie pozwoli Ci usiedzieć na miejscu, jeśli wzywa Cię nagła potrzeba, ale... No właśnie, jest to ale. Pierwszy mój kontakt z nią był w podziemiach Agropromu, gdzie jej ryk przyprawił mnie o niezłe dreszcze. Do czasu gry w Zew Prypeci właśnie ten mutant górował u mnie na pierwszym miejscu. Jednakże po zabawie w Zatonie i Jupiterze muszę przyznać, że nie robią one już na mnie takiego wrażenia. Wiem, że dosłownie wszędzie mogę się ich tam spodziewać i jestem gotów na ich atak, który wykonają znienacka będąc niewidzialnymi - ale właśnie być może dlatego już się do nich przyzwyczaiłem i trafiły drugie miejsce tuż obok Snorków - czyli normalka.
Dopiero po grze w Zew Prypeci wystraszyłem się wtedy, gdy usłyszałem ryki: coś na mnie szarżowało, a ja za cholerę nie mogłem tego dostrzec. Jako że mutant/y wydobywał dosyć pokaźny głos, myślałem, że to będzie coś pokroju Snorka lub Pijawki - a wcale bym się nie zdziwił, bo w budynkach, podziemiach i piwnicach też można na nie trafić. Tym większe było moje zdziwienie, gdy nagle coś zaczęło mnie atakować, a ja nawet nie widziałem swojego wroga. Spojrzawszy pod nogi ukazały mi się Rodenty, które bezlitośnie próbowały pozbawić mnie nóg... Niby takie małe, giną od jednego trafienia, a ryki mają jak porządna Pijawka. Czasami trudno się w porę zorientować, co Cię atakuje, gdyż w ciemnościach ciężko je zauważyć, a odgłosy jakie wydają sprawiają, iż jesteś nastawiony na grubszego zwierza.
Ponadto Rodenty to wcale nie taki łatwy wróg jakby się mogło wydawać. Ostatnio zabiły bez mojego udziału dwóch najemników (w tym jednego w egzo), a mnie też nie raz ładnie pokąsały...