Pamiętnik Żołnierza

Kontynuowane na bieżąco.

Moderator: Realkriss

Pamiętnik Żołnierza

Postprzez Elementary w 05 Cze 2009, 01:53

Witam, jest to moja pierwsza tego typu praca. Przydałaby się jakaś sensowna krytyka ;)





"Pamiętnik Żołnierza"





-Grigorij! Grigorij! Chodźże tu! - Zawołał Jewgienij wymachując ręką.
-Czego znowu chcesz... - odparł znudzony Grigorij.
-Patrz! - wskazał ręką na małe całe zarośnięte zagłębienie w ziemi, które na pierwszy rzut oka wyglądało jak duża kępa trawy.
-I to wszystko?! Trawa?! Pogięło Cię do szczętu... lepiej idź do obozu i łyknij kozaka. - Odparł Grafit, bo tak na niego wołali.
-Nie. Przyjrzyj się, widzisz, tam. - wskazał palcem w trawę.
-Nic nie widzę, coś Ci się przywidziało... - rzekł i zawrócił się w stronę obozu
Wtem Tijon (bo takie miał Jewgienij przezwisko) szarpnął go za ramię o mało nie przewracając i zaczął odgarniać trawę, po czym wyraźnie ukazał im się pordzewiały właz średnicy może pół metra.
-Jołki połki! Wygląda na to żeśmy coś znaleźli! I wygląda jakbyśmy byli tu pierwsi! - ucieszył się Grafit - otwieramy! Przygotuj broń.
Bez słowa zaczęli mocować się z włazem i w końcu udało im się rozpieczętować dziewicze podziemie.
-Hej, jak myślisz, co tam jest? - zapytał Tijon starszego kolegi.
-A bo ja wiem myślisz?! Zejdziemy i się dowiemy, wrzucaj flarę! - zagrzmiał.
Kot wrzucił flarę i zobaczyli drabinkę i zaraz niżej podłogę. Tijon wsadził głowę do środka zapalając wcześniej latarkę i zobaczył krótki korytarz i szkielet ubrany w resztki kombinezonu a obok leżało AK bez magazynka. Leżał po drugiej stronie szkieletu.
-Grigorij! tu jest trup! - wrzasnął.
-Pokaż! Właź do środka, rozejrzymy się trochę! - pogonił kota - No właź, co się ociągasz! - ponaglił stanowczo.
Po czym Tijon zeskoczył w dół a zaraz za nim Grafit wślizgnął się niczym drapieżnik.
-O job twoju mat! Ale rzeźnia... - zaklął Grafit i obaj zajrzeli dalej widząc większe pomieszczenie ze stalowymi drzwiami otwartymi na wpół. Ściany zarówno korytarza jak i pomieszczenia były pokryte dziurami po pociskach i dawno zaschłą krwią, która jednak zostawiła swój ślad tak gęsto, że trudno było określić kolor ścian. Na podłodze zobaczyli jedenaście szkieletów w resztkach kombinezonów, niektóre miały w rękach karabiny, dwa kolejne pistolety. Obeszli bez słowa pomieszczenie, przeszukali ciała i znaleźli dwa stare PDA.
-Bierz broń i wszystko co uznasz za przydatne i spieprzamy stąd! - stwierdził Grafit.
Tijon tylko skinął głową i po chwili wypalił - czemu ten jeden ma założoną maskę?
-Nie mam pojęcie, bierz co wartościowe i spadamy! - warknął w pośpiechu Grigorij jednocześnie pakując do plecaka magazynki do AK i skrzynkę z amunicją 5x45.
Po wyjściu, obaj przerażeni, zamknęli właz i udali się do obozu.

Ciężko im się szło, z pełnymi plecakami amunicji, konserw i medykamentów, do tego każdy miał przez ramię przewieszone po pięć sztuk broni. Obaj zastanawiali się co się tam wydarzyło i w pewnej chwili Grafit nie wytrzymał.
-Dawaj te PDA! - musimy się dowiedzieć co się tam stało, może coś się uda wyciągnąć z tego szmelcu. - Zagrzmiał Grafit - no już, dawaj, dawaj. - pogonił go.
-Zaraz może się dowiemy. - stwierdził z nieukrywaną ciekawością Jewgienij.
O dziwo PDA włączyło się. Było na nim parę zdjęć jakiejś kobiety z dzieckiem, domu z ogródkiem i ładnego auta. Przeglądając znalezione PDA natrafili na folder "Bałałajka" a w nim:

Kod: Zaznacz wszystko
"Bałałajka" - Ściśle tajne

Raport pierwszej grupy wywiadowczej
ppor. Misza Alieksiejewicz

Kodowanie P.O.R., klucz numer 953667:

%^๩*&^$#)*&67%()*&(*&^&(9083%^*&6(978^$%^@$5*(&8796&^5^&*%&^4^*&*&897*&$54#$#*%&**(7&$$#%^*&679&^$5#4%##@12#%%*56*๩*&$#)*&67%()*&(*&^&(9083%^*&6(978^$%^@$5*(&876&^5^&*&%&^4^&*&897*&$54$%#*%&**(7$$#%^*&679&^%^%^๩*&^$#)*&67%()*&(*&^&(9083%^*&6(978^$%^@$*(&8796&^5^*&%&^4^*&*&897*&$54#$%#*%&**5#4%#$@12#%%*56*&((*^%4^%^๩*&^$#)*&67%()*&(*&^&(9083%^*&6(978^$%^@$5*(&8796&^5^&*%&^4^*&*&897*&$54#$#*%&**(7&$$#%^*&679&^$5#4%##@12#%%*56*๩*&$#)*&67%()*&(*&^&(9083%^*&6(978^$%^@$5*(&876&^5^&*&%&^4^&*&897*&$54$%#*%&**(7$$#%^*&679&^%^%^๩*&^$#)*&67%()*&(*&^&(9083%^*&6(978^$%^@$*(&8796&^5^*&%&^4^*&*&897*&$54#$%#*9&^%^$5#4%#$@12#%%*56*&((*^%4^%^๩*&^$#)*&67%()*&(*&^&(9083%^*&6(978^$%^@$5*&*%&^4^*&*&897*&$54#$#*%&**(7&$$#%^*&679&^$5#4%##@12#%%*56*๩*&$#)*&67%()*&(*&^&(9083%^*&6(978^$%^@$5*(&876&^5^&*&%&^4^&*&897*&$54$%#*%&**(7$$#%^*&679&^%^%^๩*&^$#)*&67%()*&(*&^&(9083%^*&6(978^$%^@$*(&8796&^5^*&%&^4^*&*&897*&$54#$%#*%&**(7&$$#%^*&#$@12#%%*56*&((*^%4^



-Jakiś raport... yhm... zobaczmy co jest dalej. - zasugerował kot.
-Racja. Stąd i tak niczego się nie dowiemy. - zgodził się i wypalił - Patrz! Coś mam!
-O w mordę! - Zdziwili się obaj prawie w tym samym czasie.
Zobaczyli swoisty pamiętnik, chyba dowódcy:



Kod: Zaznacz wszystko
Miejsce: ---
Czas: --/--/2008 | 22:09

Mamy mało czasu, to cholerstwo nas zabije, prędzej czy później... Siedzimy tu już chyba tydzień, nie wiem co się stało z resztą, ale udało mi się znaleźć Wołodija i Borysa. Zabarykadowaliśmy drzwi. Słyszę jak się poruszają za pancernymi drzwiami, czasem nawet walą w nie jak sto diabłów aż się ze ścian sypie i coś jęczą, jakby się porozumiewali. Przerażające. G*wno słychać przez to żelastwo na dobrą sprawę, ale przynajmniej jest w miarę bezpieczne. W barykadę mamy cały czas wycelowane karabiny do których amunicji nam brakuje. Wołodij ma chyba dwa magazynki do AK i jeden w Makarowie, Borys jeden w Makarowie i dwa po części opróżnione do AK. Ja mam tylko AK i półtora magazynka a Makarowa zgubiłem podczas wędrówki po tym cholernym labiryncie... Konserwy się kończą, zostało z pięć w sumie. Długo nie pociągniemy tej imprezy jeśli nikt nie przyjdzie z pomocą. Teraz moja kolej na spanie, Wołodij z Borysem trzymaja wartę.



Miejsce: ---
Czas: --/--/2008 | 05:44

Borys od tych odgłosów zza drzwi już pier*olca dostaje. Poci się jak kot na widok psa. Widzę to w jego oczach, długo tak nie pociągnie. Aby tylko nie strzelił sobie w łeb bo amunicji na brakuje. Dwie godziny temu słyszeliśmy strzały zza pancernych drzwi ale ucichły po chwili. Widocznie te cholerstwo załatwiło strzelca bo nadal ich słychać. Te ciągłe walenie w drzwi już mnie doprowadza do szaleństwa. W głowie ciągle mam pytanie "co się stanie jak drzwi nie wytrzymają?", "Co jest za drzwiami?". Podczas odprawy nie było mowy o żadnych stworzeniach! Mieliśmy wejść, zobaczyć co tu się działo wcześniej i wyjść. Były nas dwie grupy, weszliśmy do tego podziemnego kompleksu przez właz odkryty przez wcześniejszą ekipę. Pierwsza grupa badała długi korytarz prowadzący chyba na zachód a my mieliśmy pójść w pierwszą odnogę na północ. Szliśmy chyba z dobre półtorej godziny przez pomieszczenia wyglądające jakby miały być koszarami. Pokoje z łóżkami, pomieszczenia sanitarne i inne takie duperele. Doszliśmy do jakiegoś tunelu, dość znacznych rozmiarów, który był zawalony zaraz po lewej od miejsca w którym dołączał do niego mniejszy korytarz którym szliśmy. Poszliśmy w drugą stronę napotykając kilka ciężarówek z jakimiś skrzyniami. Ledwie usłyszeliśmy wrzaski i krzyki pochodzące z kierunku z którego przyszliśmy po czym przez radio zaczął wrzeszczeć sierżant Pietrienko aby mu pomóc i krótkofalówka ucichła. Potem urwał mi się film, jakbym wypił cysternę Kozaka! Obudziłem się w jakimś pomieszczeniu, prawie nietkniętym zębem czasu. Nie wiedziałem gdzie jestem i zastanawiałem się co to do ciężkiej cholery było. Do tej pory się zastanawiam. Wziąłem broń i poszedłem przed siebie idąc przez korytarze kompleksu spotykając po drodze Borysa w podobnym stanie jak i ja. Pół godziny błąkania się po kompleksie znaleźliśmy Wołodija i razem szliśmy jeszcze z pół godziny. Znaleźliśmy pomieszczenie w którym się znajdujemy teraz aby zrobić postój. I zaczęły się jakieś dziwne rzeczy dziać. Kierunek z którego przyszliśmy nie był chyba bezpieczny. Słychać było tam jakieś kroki, jęki, wrzaski i czasem strzały. Jednak po jakimś czasie ucichły. Jednocześnie z ustąpieniem poprzednich pojawiły się te za pancernymi drzwiami które próbowaliśmy otworzyć bez skutku. Chyba są zamknięte na amen od drugiej strony. Postanowiliśmy czekać.



Miejsce: ---
Czas: --/--/2008 | 17:36

Licznik trzeszczy jak najęty od jakiegoś czasu, ale nie przekracza normy teoretycznie. Borysowi odbija. Mówi że powietrze jest zanieczyszczone, majaczy coś o drzwiach, że one są otwarte i wystarczy tylko je "ruszyć". Nawet spróbowaliśmy i szlag trafił cały wysiłek... To było do przewidzenia. Od pół godziny leży w kącie w masce przeciwgazowej. Z resztą g*wno mnie to obchodzi, nie jest moim synem. Za to głosy za drzwiami stały się głośniejsze i znów walą w drzwi jak jasny grom.



Miejsce: ---
Czas: --/--/2008 | 07:11

Za drzwiami było słychać strzały! Jak nic, strzały! Odgłosy ukochanego AK! Nigdy wcześniej nie cieszyłem się tym dźwiękiem! Po chwili ucichły. Okazało się że to nasi! Właśnie przytargali tu palnik i wypalają dziurę w drzwiach. Ledwie żyję, ale opłacało się czekać. Niestety Borys nie żyje...


-Spójrz na datę: dwa tysiące ósmy. Ta sprawa coś nieładnie pachnie... Dawaj to drugie PDA, zobaczymy co tam znajdziemy! - spocił się z podekscytowania Grafit
PDA się nie włączało. Próbowali kilka razy lecz bez skutku.
Szlag jasny by to trafił jasną cholerę jedną! - wzburzył się Grigorij, po czym siadł na trawię obok Jewgienija.
-Musimy pomysleć co z tym fantem zrobić... Pokaż mi te ich dokumenty, wziąłeś je? Prawda?
-Ehe, trzymaj... - podał kompanowi plik identyfikatorów, przepustek, dowodów tożsamości. - Tu oddzielnie masz tego co leżał w masce. - wskazał.
-No nic Jewgienij, pomyślimy, pomyślimy...
i Kasia

Za ten post Elementary otrzymał następujące punkty reputacji:
Positive Stalker Daniel.
Awatar użytkownika
Elementary
Stalker

Posty: 73
Dołączenie: 01 Cze 2009, 01:26
Ostatnio była: 24 Cze 2012, 22:04
Miejscowość: Warszawa
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: RP-74
Kozaki: 9

Reklamy Google

Re: Pamiętnik Żołnierza

Postprzez mathus92 w 05 Cze 2009, 13:43

Po krótce: opowiadanie ciekawe, ale niestety tworzą je same dialogi (aż mi się Harry Potter przypomniał...). Popracuj trochę nad opisami, których tutaj praktycznie nie ma. Wyłapałem kilka błędów fleksyjnych oraz rzucił mi się w oczy brak przecinków przed "aby", "który", "co" itp. Na pewno błędów było jeszcze więcej, ale nie mam teraz czasu, może wieczorem siąde i sprawdze dokładnie. A co do zakodowanego tekstu, fajnie by było, gdyby wiadomość faktycznie była kodowana, byłby taki smaczek w opowiadaniu.
Jeszcze ostatnia bardzo subiektywna sprawa: nie podoba mi się taki "luzacki" styl wypowiedzi bohaterów (przynajmniej takie mam odczucia po przecztaniu tekstu) - nie pasuje mi jakoś do ludzi, którzy dzień w dzień walczą o życie. Pozdrawiam,
Mathus92
Awatar użytkownika
mathus92
Stalker

Posty: 118
Dołączenie: 25 Cze 2007, 23:29
Ostatnio był: 14 Sie 2010, 18:17
Miejscowość: Zakopane
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Vintar BC
Kozaki: 0

Re: Pamiętnik Żołnierza

Postprzez Strzelec w 05 Cze 2009, 15:35

A mi się bardzo podoba, czekam z niecierpliwością na kontynuację. Chyba nawet spodziewam się jaką... :D
Image
Awatar użytkownika
Strzelec
Stalker

Posty: 69
Dołączenie: 06 Lis 2008, 22:26
Ostatnio była: 21 Lip 2018, 21:22
Miejscowość: Kinsela
Frakcja: Wojsko
Kozaki: 1

Re: Pamiętnik Żołnierza

Postprzez nismoztune w 05 Cze 2009, 21:25

Podoba mi się opowiadanie, ale brakuje opisów. Droga do obozu to niezbyt udane i bezpieczne miejsce do przeglądania dokumentów i PDA.
Awatar użytkownika
nismoztune
Stalker

Posty: 186
Dołączenie: 18 Paź 2008, 22:20
Ostatnio był: 30 Sie 2023, 19:39
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Akm 74/2
Kozaki: 19

Re: Pamiętnik Żołnierza

Postprzez Elementary w 06 Cze 2009, 03:17

"Pamiętnik Żołnierza"



Cały postój trwał może z 10 minut. Ruszyli dalej i w milczeniu bacznie obserwując otoczenie jednocześnie zastanawiając się co znajdą w drugim PDA i co przydarzyło się grupie żołnierzy.
-Zbliżamy się do nasypu. Musimy wymyślić jakąś bajeczkę dla wojskowych albo ich obejść. - stwierdził Jewgienij.
-Nic nie będziemy wymyślać, przejdziemy obok starej lokomotywy. Jestem pewien że by się przyczepili do tej naszej małej zbrojowni którą niesiemy - rzucił pół żartem Grafit.
Na tym rozmowa się skończyła i odbili w lewo w stronę przejścia przez nasyp.
Chmury zaczęły zasnuwać niebo i wiatr przybrał na sile niosąc piasek i liście. Po chwili zaczęło kropić co spowodowało, że przyspieszyli kroku. Trawa była wysoka i utrudniała im marsz, ale nie przejmowali się tym zbytnio ponieważ byli już do tego przyzwyczajeni.
W końcu doszli do miejsca gdzie można było przekroczyć nasyp. Rozejrzeli się wokół nie dostrzegając niczego podejrzanego.
- Łyknij sobie. - rzucił Grafit, pociągając duży łyk "Kozaka" i podał mu butelkę. - Tylko nie wypij wszystkiego...
- Taa... - Odparł z niechęcią i również pociągnął zdrowo z butelki.
W głowach im się lekko zakręciło i zaczęli biec pod górę ile sił w nogach, następnie przez tory i biegiem w dół jednocześnie odbijając delikatnie w prawo aby oddalić się od silnie napromieniowanego żelastwa jakim była wykolejona, ruda od rdzy lokomotywa. Po przebiegnięciu jeszcze kawałka zatrzymali się i rozejrzeli wokół obserwując otoczenie w poszukiwaniu nieprawidłowości. Zauważyli jedynie drzewa, kilka anomalii, drogę w oddali i wszechobecną wysoką trawę.
- Ufff. Nogi mi siadają od targania tego wszystkiego - wykrztusił Tijon i użył zestawu popromiennego, na wszelki wypadek.
Grafit zrobił dokładnie to samo, lecz nie odezwał się ani słowem.
Do obozu doszli zmoknięci ale bez żadnych przygód. W obozie panowała atmosfera taka jak zawsze, przy ognisku siedzieli niedoświadczeni stalkerzy, rozmawiali, jedli, pili i grali na gitarze a posępne zabudowania tylko przypominały, że nie są na biwaku lecz w Zonie.
W pewnym momencie postać przy ognisku spojrzała w stronę wejścia i spostrzegła Grafita i Tijona.
-Chłopaki! Patrzcie! - Kominiarz (tak owa postać była przezywana) skinął głową w stronę obu podróżników.
Koty patrzyły na zbliżającego się Jewgienija niosącego pięć karabinów z ogromnym podziwem, przecież do tej pory nie był dalej niż na wysypisku a przytargał pięć karabinów. Grafita również podziwiali, jak zawsze. Był w Zonie już trzy lata.
- Cześć żółtodzioby, jak leci? - żartobliwie zapytał Grafit.
- Gdzieście byli? Skąd to macie? - posypały się pytania. Grigorij musiał coś wymyślić aby nie zdradzić miejsca które znaleźli.
- W starym gospodarstwie, było w starej skrzyni. - odparł i szybkim krokiem poszli do Sidorowicza.
Jewgienij nie odzywał się i poszedł za Grafitem. Gdy wyszli za ogrodzenie idąc wolnym krokiem w stronę schronu Sidorowicza Tijon zapytał
- Co dalej?
- Sprzedamy dobra a później przyjrzymy się dokumentom. Tylko ani słowa Sidorowiczowi, najlepiej wcale się nie odzywaj.
Weszli do bunkra i powitał ich Sidorowicz wraz z nieznaną im postacią. Była ubrana w dziwny kombinezon, jakiego Grafit nigdy wcześniej nie widział, a nań zarzucony był płaszcz z kapturem. Nie mogli zobaczyć twarzy postaci. O ścianę był oparty karabin - Wintorez. Jewgenij gapił się na to dzieło sztuki rusznikarskiej i dostał wypieków na twarzy. Przykuł on również uwagę Grafita, jako, że był on w przeszłości w specnazie i miał w ręku taką broń nie raz, nie dwa. Od razu zauważył, że to nie jest zwykły Wintorez. Mógł zauważyć jedynie to, że był wyważony bo miał inną niż zwykle kolbę i większy niż standardowo magazynek. - dwadzieścia pocisków? trzydzieści? Co jeszcze jest zmodyfikowane?- Zastanawiał się. Mało nie zapomniał co miał do zrobienia.
Zwrócił też uwagę na faceta w płaszczu. - Kolor płaszcza wskazuje na to, że lubi siedzieć w ukryciu, zieleń maskująca... Kto to do cholery jest i skąd ma tą broń? - Myślał dalej.
- Witaj. Nie widziałem Cię tu wcześniej. - Grafit przywitał się i wyciągnął rękę w pokojowym geście.
- Nieuważnie patrzysz. Witaj. - Postać odwzajemniła gest i ukazała swe oblicze, szczupłą kamienną twarz, ciemne oczy, twarz jakich wiele.
W tym czasie Jewgienij już zaczął się targować z Sidorowiczem, jako że miał do tego smykałkę.
- Dziewięćset za sztukę, niżej niet! - stwierdził stanowczym głosem Tijon.
- Niech będzie. - zaakceptował cenę handlarz po czym zaczął liczyć ruble. - Za granaty dam po stówce.
- W porządku.
Handlarz wypłacił im w sumie dwanaście tysięcy rubli. Jewgienij wyszedł na zewnątrz i czekał na Grafita aż skończy. Zastanawiał się co jest na drugim PDA. Nie dawało mu to spokoju i wymyślał masę teorii, co mogło się tam wydarzyć aż podszedł do niego jeden z bardziej doświadczonych stalkerów i poczęstował papierosem.
- Zapalisz? - zapytał. Po chwili ponowił pytanie - zapalisz?
- A tak, tak, z chęcią. - odparł zamyślony Tijon i wyjął z paczki papierosa. - Zamyśliłem się.
- Widać. Nazywają mnie Dimitr, a Ciebie jak wołają?
- Tijon lub Jewgienij. Wolę jednak Jewgienij. - odparł. Nie lubił tego przezwiska, nawet nie pamiętał skąd się wzięło.
- Byłeś żołnierzem jak widzę. Chodzisz jak żołnierz. - Dimitr zagaił do dalszej rozmowy.
- Byłem. Jestem strzelcem wyborowym. Raczej byłem. Ty chyba też skoro zwróciłeś uwagę na taki szczegół.
- Oczywiście. W specnazie jak Twój kolega i ten gość co tu dziś przyszedł bóg wie skąd.
- Skąd wiesz że byli w specnazie? - Jewgienij zapytał z błyskiem w oku.
- Chodzą, myślą, mówią, zachowują się jak żołnierze specnazu. - Odrzekł, spostrzegając zaciekawienie Jewgienija nieznajomą postacią. - Intryguje mnie ten facet w płaszczu. Chcę się dowiedzieć tego i owego o nim. - Ciągnął dalej.
- Mnie też on niepokoi, nie każdy głupi chodzi z taką bronią. Widziałeś jego karabin? - spytał jakby chciał się o nim dowiedzieć jak najwięcej.
- Masz rację, ale z bliska go nie widziałem, ale Ty tak. Wiesz jak wygląda normalny Wintorez?
- Wiem, ten nie jest normalny. Ma inny celownik, większy magazynek i zmodyfikowaną kolbę. - odparował bez namysłu.
- Brawo! - Ucieszyła się nieznajoma postać wychodząca właśnie z bunkra.
Obaj nie zauważyli jak wychodzi ponieważ stali tyłem. Jewgienij się speszył bo nawet się z nim nie przywitał ale zaczął o nim rozmawiać z nowo poznanym stalkerem. Zastanawiał się też ile nieznajomy słyszał z tej rozmowy przez co czuł się niepewnie.
- Dużo wiesz o broni? - kontynuował.
- Niewiele, ale potrafię celnie strzelać. - odparł, nie przechwalając się zbytnio.
- Więc jutro pokażesz mi jak celnie potrafisz strzelać, tymczasem bywajcie.
Postać oddaliła się w stronę obozu szybkim krokiem nie oglądając się za siebie. Jewgienij i Dimitr stali chwilę w milczeniu i kończyli palić.
- Ja też już pójdę, narazie. - Dimitr wyrzucił niedopałka i również udał się w stronę obozu.
Zaczęło się ściemniać, Jewgienij spojrzał na zegarek - była 18:53. Ciężkie chmury złowrogo patrzyły z nieba i wydawało się jakby zaraz miały runąć na ziemię z niewyobrażalnym łoskotem. Zastanawiał się co miał na myśli ten facet mówiąc "pokażesz mi jak celnie potrafisz strzelać". Czemu tak doświadczony stalker jakim owa postać niewątpliwie była, miałby się interesować kotem który ledwie był w zonie dwa miesiące z hakiem. Po chwili porzucił jednak tą myśli z założeniem "co będzie to będzie" i zaczął na powrót rozmyślać o znalezionym PDA.
Nie długo potem wyszedł od Sidorowicza Grafit z uśmiechem na twarzy.
- Naprawiliśmy PDA i Sidorowicz nic nie wie. - zypalił z miejsca Grigorij. - Chodźmy sprawdzić co na nim jest.
- Okej, tamten dom będzie odpowiedni, co sądzisz? - zapytał i wskazał palcem jeden z domów.
- Jest w porządku, nikt nam nie powinien przeszkadzać. - I udali się do uzgodnionego miejsca. - Dowiedziałeś się czegoś o tym gościu? - kontynuował.
- Nie, niczego istotnego. Ale coś mi chyba zaproponował.
- Zaproponował? - zapytał Grafit z nieukrywanym zdziwieniem. - Co zaproponował?
- Podczas rozmowy powiedziałem, że celnie strzelam a on na to "pokażesz mi jak celnie potrafisz strzelać". Przyłapał nas jak rozmawialiśmy o jego karabinie. - zdał relację Jewgienij.
- O proszę! Kot ma swoją wielką szansę! - zażartował akcentując słowo "kot".
- Znalazł się dziadek od siedmiu boleści... Ślepy jak kot! - odparował bez namysłu i obaj wybuchnęli śmiechem.
Akurat wchodzili do budynku. Na zewnątrz było już ciemno i ponuro. Jedynie dobrze uzbrojeni strażnicy, ognisko, rozmowy, śmiechy i śpiewy przy akompaniamencie gitary i harmonijki dawały poczucie swoistego bezpieczeństwa. Rozejrzeli się po pomieszczeniach, ściany były odrapane z farby, podłoga już lekko spróchniała, okna zabite deskami i resztki jakichś mebli i trzy krzesła. Krzesła wydawały się być jeszcze na tyle wytrzymałe aby utrzymać ciężar mężczyzn. Jedno okazało się już mocno nadgryzione zębem czasu i gdy Jewgienij usiadł na nim, rozpadło się na dwie części a on sam runął na podłogę. Grigorij nie wytrzymał i zaczął głośno rechotać.
- Zamknij się, to nie jest śmieszne psia mać! Jeszcze ktoś tu przylezie i będzie klops. - Stwierdził zdenerwowany Jewgienij po czym usiadł na drugim krześle, które okazało się stabilne i wytrzymałe.
Grigorij wyciągnął naprawione PDA, włączył i zaczęli przeglądać zawartość.



Kod: Zaznacz wszystko
Miejsce: Kordon bezpieczeństwa, okolice mostu kolejowego.
Czas: 18/09/2008 | 19:31

Wczoraj znaleźliśmy jakiś właz, jego pozycję oznaczyłem na mapie. Od razu dostaliśmy rozkaz zbadania wnętrza, więc zebrałem oddział. Same żółtodzioby, pierwszy raz w terenie, jutro rano rano wyruszamy. Boję się myśleć co się stanie jeśli na coś się natkniemy. Te stworzenia są piekielnie szybkie, przypominają psy i szwęda się ich tu masa. W zeszłym tygodniu rozszarpały jednego z naszych.



Miejsce: Kordon bezpieczeństwa, okolice mostu kolejowego.
Czas: 23/09/2008 | 15:52

Od dwóch dni próbujemy sforsować drzwi, ale nie dajemy rady bo są zaspawane. Próbujemy je wyważyć ale próby spełzają na niczym. Co najlepsze, słychać zza nich jakieś odgłosy, pewnie jakieś pokraki się tam zadomowiły. Mam nadzieję, że te młodziki sobie dadzą radę je wystrzelać. O niecelne strzelanie się nie martwię, ale czy zachowają zimną krew.




Miejsce: Kordon bezpieczeństwa, okolice mostu kolejowego.
Czas: 25/09/2008 | 19:31

Na zewnątrz postawiliśmy posterunek. Dwóch ludzi cały czas stoi na warcie i pilnuje aby nic nam nie złoiło d*pska, to dobrze. Cały czas mocujemy się z drzwiami, próbujemy je wyważyć nieprzerwanie od dwóch dni i nic tylko się ze ścian sypie. Wezwałem przez radio aby skombinowali nam palnik i wysłałem dwóch ludzi do bazy aby go przynieśli. Przy okazji przyniosą jakieś jedzenie bo to co mamy się już kończy.



Miejsce: Kordon bezpieczeństwa, okolice mostu kolejowego.
Czas: 26/09/2008 | 16:24

Za drzwiami chyba są ludzie! Próbowali otworzyć drzwi i było słychać jakby ludzką mowę ale te drzwi wszystko dość skutecznie tłumią. Zaczęliśmy mocniej próbować je otworzyć. Zmienialiśmy się co 5 minut ale niestety się nie udało. Czekamy aż Wania z Aleksym wrócą z palnikiem i jedzeniem. Rano powinni być.



Miejsce: Kordon bezpieczeństwa, okolice mostu kolejowego.
Czas: 27/09/2008 | 06:02

Cholerne bestie nas zaatakowały.  Udało się odeprzeć atak bez żadnych strat. Przywlokły się za Wanią i Aleksym najprawdopodobniej, dobrze że nie zaatakowały ich po drodze bo chyba byśmy nie mieli palnika i żarcia. Zaraz zabieramy się do otwierania drzwi, mam nadzieję, że ludzie w środku jeszcze żyją. Myślę, że jakoś im się udało tam dotrzeć innym wejściem. Skontaktowałem się z dowództwem i mamy przyprowadzić tych ludzi w bezpieczne miejsce, do bazy.



Miejsce: Kordon bezpieczeństwa, okolice mostu kolejowego.
Czas: 27/09/2008 | 07:49

To ja wysłałem sygnał S.O.S, jestem Jurij Władimirow, dowódca oddziału. Wszyscy nie żyją, zaatakował nas jeden z uratowanych, podobno był martwy. Wiem, że wcześniej bredził o zanieczyszczonym powietrzu i założył maskę przeciwgazową jak twierdzili pozostali dwaj. Pewnie kolejny przypadek jakiejś mutacji, zabierzcie ciało do badań. Wszyscy usiłowali go trafić ale był tak szybki... Wystrzelaliśmy się wszyscy nawzajem, żółtodzioby z przerażenia pruli po ścianach i kolegach ale ubili tego zmutowanego. Ja też dostałem, jest ze mną kiepsko.


- Słodki jezu! - powiedział blady na twarzy Grigorij - Trafili na snorka!
- Ale historia... - odparł Jewgienij, również nieco zmieszany. - Ale zaraz! Pokażno te ich dokumenty!
- Co? Po co? - zdziwił się Grafit.
- Po prostu pokaż. - rzekł Jewgienij.
- Trzymaj. - podał Jewgienijowi plik dokumentów - Ale nadal nie wiem po kiego grzyba Ci te dokumenty...
- Raz... dwa... - liczył Jewgienij - osiem! Jest! "Jurij Władimirow", widzisz? Oficer, dowódca! - podał Grafitowi dokument - Wśród trupów nie było oficera!
- Faktycznie... - zmieszany stwierdził Grafit.
- Dalej licząc, patrz, dziewięć... - kładł kolejne dokumenty przed Grafitem. - dziesięć... jedenaście... dwanaście! Jest dwanaście! Brakuje tam trupa! Rozumiesz!
- Jołki połki, ale Ty masz łeb człowieku. - pochwalił go Grafit.
- Przeczucie miałem, to wszystko. - odrzekł Jewgienij nie chwaląc się. - Zastanawiam się co się z nim stało...
- Pewnie przyszli po niego swoi, przecież wysłał S.O.S - stwierdził.
- Wątpię, znasz przecież armię. - Jewgienij nie ustępował. - Może nadal żyje! Może jest w Zonie?! Bez dokumentów i tak by go nie wypuścili!
- Może. Ale kogo to obchodzi? Nawet jeśli jest to pewnie jest już martwy...
- Nie sądzę... Jutro o tym pomyślimy, muszę się z tym przespać. - odparł Jewgienij wstając z krzesła.
- Masz rację, więc dobranoc.
Po pożegnaniu się, Jewgienij wyszedł z budynku i skierował się do swojej pryczy. Podobnie postąpił Grafit. Było już późno i padał lekki deszcz. Księżyca nie było widać, więc noc była prawie całkiem czarna. Straszna. W końcu to Zona.
i Kasia
Awatar użytkownika
Elementary
Stalker

Posty: 73
Dołączenie: 01 Cze 2009, 01:26
Ostatnio była: 24 Cze 2012, 22:04
Miejscowość: Warszawa
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: RP-74
Kozaki: 9

Re: Pamiętnik Żołnierza

Postprzez Matthew w 06 Cze 2009, 09:43

Fabuła jak narazie bardzo dobra, czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy! :)
No i napisane też nieźle.
" Złota Kula wypełnia tylko najskrytsze życzenia, tylko takie, które muszą się spełnić, bo inaczej nie ma już po co żyć!".

" Szczęście dla wszystkich za darmo! I niech nikt nie odejdzie skrzywdzony!".
Awatar użytkownika
Matthew
Stalker

Posty: 79
Dołączenie: 24 Maj 2008, 09:57
Ostatnio był: 25 Gru 2011, 14:47
Miejscowość: Piła
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Sniper Rifle SVDm2
Kozaki: 0

Re: Pamiętnik Żołnierza

Postprzez nismoztune w 08 Cze 2009, 02:23

Opowiadanie ciekawe. Nie podoba mi się zbytnio Jewgienij. Jak na byłego żołnerza to powinien się znać na broni. Jego umiejętności trochę sobie przeczą. Z jednej strony bardzo dobrze strzela, o dziwo po dwóch miesiącach pobytu w zonie znakomicie zna się, na rzeczy, a z drugiej strony traktują go jak ostatnią łamagę. Kiedy szli przez Zone coś było im za łatwo i mieli to gdzieś. Prawie brak opisów otoczenia i wioski kotów. Trzeba to poprawić. Uważam, że wątek z tajemniczą postacią jest świetny. Całość oceniam na 4 w pięciostopniowej skali. Czekam na ciąg dalszy.
Awatar użytkownika
nismoztune
Stalker

Posty: 186
Dołączenie: 18 Paź 2008, 22:20
Ostatnio był: 30 Sie 2023, 19:39
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Akm 74/2
Kozaki: 19

Re: Pamiętnik Żołnierza

Postprzez Elementary w 08 Cze 2009, 12:33

Zrobię co w mojej mocy aby następna część była lepsza pod tym względem :) A co do Jewgienija - jest byłym żołnierzem rosyjskiej armii, zwykłym piechurem którego wyszkolili na "mięso armatnie" - on nie ma się znać, tylko walczyć. Ale tak czy inaczej, popracuję nad tym. Dziękuje za opinię i ocenę. Podbudowała mnie nieco :)
i Kasia
Awatar użytkownika
Elementary
Stalker

Posty: 73
Dołączenie: 01 Cze 2009, 01:26
Ostatnio była: 24 Cze 2012, 22:04
Miejscowość: Warszawa
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: RP-74
Kozaki: 9

Re: Pamiętnik Żołnierza

Postprzez nismoztune w 08 Cze 2009, 18:57

Tak jak podstawowym narzędziem pracy pisarza jest pióro, to podstawowym narzędziem żołnierza jest broń. Nawet "mięso armatnie" musi znać się na broni, toż z kijkiem na mutanty nie chodzi.
Ostatnio edytowany przez nismoztune, 13 Sty 2010, 20:25, edytowano w sumie 1 raz
Awatar użytkownika
nismoztune
Stalker

Posty: 186
Dołączenie: 18 Paź 2008, 22:20
Ostatnio był: 30 Sie 2023, 19:39
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Akm 74/2
Kozaki: 19

Re: Pamiętnik Żołnierza

Postprzez Elementary w 13 Sty 2010, 16:40

Pamiętnik Żołnierza



Jewgienij spojrzał na zegarek - dochodziła wpół do czwartej. Rozejrzał się wokół i... nie było w piwnicy nikogo. Prycze puste, śpiwory nie zwinięte, karabinów nie ma, nic nie ma. - Gdzie się wszyscy podziali do cholery? - Ubrał buty, wziął AK w rękę i wyjrzał na schody - cisza. Wszedł po cichu na górę, noc ciemna, ledwie cokolwiek widać. Zobaczył światło na strychu które wnet zgasło.
- Co jes...? - tok myślenia przerwał mu cichy gwizd - Grafit ze strychu po lewej go dostrzegł i ręką wskazał, aby gnał ile sił na strych. W międzyczasie zaczęły do niego docierać odgłosy otoczenia.
Sytuacja nie była ciekawa - ktoś lub coś łaziło wokół. Jewgienij szybko układał w myślach jakiś plan - lecę pędem na strych... tylko który? Po lewo, bo bliżej... Nie nie... Na wprost bo więcej widzę po bokach i nie ma żadnego śmiecia po drodze... A może jednak w lewo? No dobra... W tym momencie na drodze ledwie coś błysnęło i pojawiły się dwa ledwie widoczne punkty. Stanęły w miejscu. - Oczy - pomyślał. - Oczy?! A gdzie głowa? Umysł Jewgienija rozbudził się już całkowicie. Serce zaczęło walić jak młotem, słuch został zagłuszony przez pulsującą w głowie krew i odgłos bijącego serca.
- DAWAAAAAJ!!! - Grafit ryknął tak głośno, że chyba sam bóg go usłyszał. Odciągnęło to uwagę potwora i Jewgienij ruszył pędem do drabiny na strych po lewej. Jednym susem wskoczył na drabinę, wrzucając w tym samym momencie karabin do środka i wspiął się w mgnieniu oka na górę.
- Co to... uf... było? chrrr... - wykrztusił ledwie dysząc.
- Pijawki... Tak, te z opowieści. - Grafit uprzedził pytanie odpowiedzią. - Przespałeś emisję moczymordo, dobudzić Cię nie mogłem jak zobaczyłem co się na zewnątrz dzieje! Wszyscy się pochowali na strychy albo zabarykadowali u Sidorowicza. A ja Ci dupsko osłaniałem, abyś mógł sobie smacznie chrapać! Odpłacisz mi kiedy indziej.
- Dzię... dziękuję. Naprawdę. - Jewgienij zrozumiał powagę sytuacji i dotarło do niego co się stało przed paroma minutami. - Mało brakowało...
- Ha, ha, ha - radosny śmiech nieznajomego wypełnił pomieszczenie - Takiego czegoś w życiu nie widziałem! Mówię Wam, to będzie krążyć po okolicy przez wiele dni. Gratulacje, jesteś sławny Jewgieniju - pompatycznie rzekł nieznajomy.
Słońce wschodziło, mozolnie wspinało się po nieboskłonie zalewając wszystko wokół ciepłymi promykami. Pomoc była już w drodze, wezwana przez kogoś na drugim strychu. Mieli wyruszyć z Baru jak zacznie świtać. - Czyli będą lada moment - myśl Grafita przeszyła jego świadomość i pozytywnie nastawiła, ponieważ w Barze mieli ciężarówkę na chodzie, którą odpowiednio opancerzyli i przymocowali na dachu i z tyłu Cekaem. Mieli też jakąś technologię pozwalającą zobaczyć niewidzialne potwory które nadal wałęsały się wokół zmurszałych zabudowań.
Do uszu wszystkich zgromadzonych dotarł nasilający się warkot silnika. Po chwili pojazd był już widoczny. Zapiszczały hamulce. Zgrzyt skrzyni biegów i skrzypienie zawieszenia.
Ciężarówka zjechała z asfaltu i skierowała się po piaszczystej drodze w kierunku budynków.
Po chwili rozległ się odgłos serii z karabinu. Jedna bestia nie żyje! I następna! Jedną staranował kierowca, śluz z paszczy potwora rozmazał się na masce i ciało bydlaka zostało zmiażdżone przez przednie koło. Karabiny nie przestawały strzelać. Bocznymi drzwiami wysiedli dzielni Stalkerzy niosący nam pomoc i rozprawili się z ostatnią wypruwając z niej wnętrzności.
Co to był za widok! W mgnieniu oka trupem padły cztery pijawki. Wszyscy powychodzili z ukrycia i wnet zaczęli częstować ich wódą, chlebem i konserwami. Ktoś wyciągnął stół z jednego z domów a i nawet krzesła się znalazły. Zasiedli do posiłku zarówno koty jak i bardziej doświadczeni podróżnicy.
- No nic, nasz wypad musimy przełożyć na jutro - rzekł nieznajomy do Jewgienija i poszedł do schronu Sidorowicza.
i Kasia
Awatar użytkownika
Elementary
Stalker

Posty: 73
Dołączenie: 01 Cze 2009, 01:26
Ostatnio była: 24 Cze 2012, 22:04
Miejscowość: Warszawa
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: RP-74
Kozaki: 9

Re: Pamiętnik Żołnierza

Postprzez Elementary w 18 Sty 2010, 16:59

Pamiętnik Żołnierza



Pośród zabudowań stał ogromny zielono-brudny Ural 375, zaraz obok wystawała równie wielka postać. Dumnie opierał się łokciem o błotnik, prężąc się przy tym niemiłosiernie. Chmurna facjata którą podkreślały szpakowate włosy i wąs, również próbowała wyrazić nieopisaną dumę. Reszta załogi odpoczywała, rozmawiała ze stalkerami przebywającymi w obozie, niektórzy ucztowali i opowiadali historie przy stole wystawionym tuż obok beczki z ogniskiem.
- Ten wielki to dowódca chyba, patrz jaki dumny - Zagaił do rozmowy Grafit, gdy tak siedzieli z Jewgienijem na skrzynce kawałek dalej i spożywali śniadanie. - Jakby miał bąka zaraz puścić. Pewnie zaraz będzie się wydzierał i rekrutował do tego ich śmiesznego oddziału.
- Ha! Racja. Ale wielki faktycznie jest. A barach to jak nas dwóch razem wziętych. - Podsumował Jewgienij i pociągnął łyk herbaty. - Ciekawe co to za odział i po co rekrutują tu. Przecież większość gówno wie o Zonie, jak ja na przykład.
- Dobre pytanie, ale mniejsza o to bo mam coś ciekawego. Podsłuchałem jak Sidorowicz i ten z Wintorezem o nich gadali. Podobno ta ekipa skumała się z wojskowymi po tym jak grupa renegatów z Wolności się do nich podłączyła. Ci renegaci podobno wynieśli z Wolności masę cennego sprzętu. Teraz trzęsą portkami bo jak Wolność ich wytropi to będą mieli pozamiatane. A uwierz mi, tropi ich jak cholera! Do tego Powinnościowce nie bardzo chcą się mieszać, nie wiem dlaczego. - Ciekawe co to za sprzęt skoro wysłali psy gończe po parę karabinów... Mów dalej. - Wtrącił Jewgienij.
- No właśnie do tego zmierzam! Podłączymy się do nich, ale tak no wiesz... na niby, potem zwiejemy i weźmiemy co się da. - Grafit dumnie przedstawił cały plan opowiadając dalej ze szczegółami.
- Fantazja Cię ponosi. - Oschle stwierdził ni?znajomy, pojawiając się jakby znikąd za ich plecami.
- Co do...? Jak Ty...?
- Gdyby na moim miejscu był teraz ktoś inny, wpadłbyś jak śliwka w kompot. W gówniany kompot w którym nie popływałbyś długo. I nie nazywam się "Ten z Wintorezem"... Wiem, że Ty jesteś Jewgienij jakiśtam, rozmawialiśmy już, ale plan się zmienił nieznacznie i jednak wyruszamy dziś. Zaraz. - Gdzie wyrusza... - Próbował się zapytać Grafit - Weźmiemy ze sobą... - Wskazał na Grafita palcem i podrapał się z zadumą po głowie - jak Ci tam było... eh Granatnika, no tak.
- Grafita. Mówią na mnie Grafit i gdzie wyruszamy? Po co? Jakie wyruszamy! Nawet Cię nie znam! - nerwowo próbował przekazać, mając w myślach wizje zrujnowanego do szczętu planu.
- Uspokój się, bez nerwów! C?odźcie ze mną. - Ton głosu i ogólna postawa mężczyzny budziła ogromne zaufanie, toteż obaj poszli z nieznajomym do walącej się chałupy i usiedli na kupie gruzu.
- Test odwołany Jewgieniju, idziesz na ze mną? - Zapytał nieznajomy - Oczekuję odpowiedzi "tak" lub "nie". Jeśli się zdecydujesz, wytłumaczę Ci wszystko po drodze. To samo tyczy się Ciebie, mości Granatniku - spojrzeniem dał do zrozumienia, że mówi śmiertelnie poważnie. Zapadła grobowa cisza i zarówno Jewgienij jak i Grafit poczęli w myślach rozważać za i przeciw.
- Idę! - powiedział Grafit - A co mi tam... W razie co rozwalę go jedną serią - pomyślał.
- Idę! - zawtórował Jewgienij, myśląc - jest nas dwóch, będzie dobrze.
- Świetnie! To bierzcie zabawki i za dziesięć minut spotykamy się w norze u Sidorowicza.
Postać udała się w stronę schronu przedzierając się przez chaszcze. Jewgienij z Grafitem podążyli do swojej piwnicy i poczęli pakować się do plecaków. Śpiwór, żarcie, wóda i leki, - wyliczał Jewgienij w myślach - Granaty - są. Amunicja - jest. Maska - do plecaka.
Grafit pewnie też w głowie zrobił listę, spakował rzeczy do plecaka i poszli do bunkra Sidorowicza. Budzili jakieś podejrzenia wśród ludzi zgromadzonych w obozowisku niosąc na sobie cały ekwipunek. Nie przejmowali się tym. Bardziej zastanawiali się co on? właściwie robią.
Weszli do dziury w ziemi, która była schronem handlarza. Zeszli w dół schodami naruszonymi zębem czasu, szarpnęli ciężkie drzwi i weszli do środka.
- Wejdźcie, zaryglujcie za sobą drzwi. - Żwawo syknął zza biurka grubas - No nie?ociągać się, włazić! - Otworzył kratę prowadzącą na zaplecze i wepchnął ich wgłąb pomieszczenia.
Znaleźli się w obskurnej zakopconej dymem papierosowym norze, ledwie oświetlonej przez lampę wiszącą tuż pod sufitem. Przy stole w głębi prawie pustego pomieszczenia siedziały jeszcze cztery sylwetki.
- Podejdźcie tu, usiądźcie - nieznajomy rzekł nie wstając od stołu - To jest Dimitrij, którego już zapewne znacie, będzie nam osłaniał dupska. Ten tutaj to Misza Michaił, czyli wsparcie ogniowe z erkaemu - nieznajomy przedstawiał osobowości siedzące przy stole wskazując po kolei palcem.
- Ja jestem major Nikołaj Paczenko, a tak naprawdę to nie major - rzucił dla rozluźnienia atmosfery taki żart. Będę Was?ym aniołem stróżem.
- Na mnie możecie mówić, jak wszyscy z resztą mówią, Nikita, albo... - odezwał się i przerwał wpół słowa pomarszczony siwy facet, którego włosów łysina nie oszczędziła. - Niech Was nie zmyli mój wiek... Teraz Wy się przedstawcie. - wskazał palcem na Grafita.
- Grigorij, Grafit na mnie mówią.
- Jewgienij... - prz?rwał mu Paczenko. - Ty i Granat będziecie w ataku.
Paczenko zaczął mówić gestykulując, aby lepiej zobrazować co mówi.
- Więc jak widzicie, zebrałem Was tu w pewnym konkretnym celu! Eh... Szlag... Pieprzenie... Po prostu szukam ludzi, aby zapolować. A na co, to dowiecie się później. Bo teraz czas nas nagli. Dostałem informację, że niedaleko stąd rozbił się śmigłowiec wiozący jakiś towar z zewnątrz. Co śmieszniejsze, nikt nie wie dla kogo to był transport... Zakładamy więc, że dla nas skoro nikt się nie przyznaje.... Może być groźnie, może nie.
Podzielimy się na dwie grupy. Dowódcami grup będziemy my, czyli Nikita i ja. Grupa numer jeden to Granatnik, Jewgienij i ja jako dowódca. Grupę numer dwa tworzy Nikita, Michaił i Dimitrij.
Będziemy podróżowali oddzielnie. - zapadła chwila ciszy, mówca upewnił się, czy wszyscy słuchają - Pierwsza grupa, pójdzie wzdłuż nasypu - pokazał na mapie leżącej na stole - tędy i dalej przez lasek do tutaj. - Paczenko dziobnął paluchem w miejsce na mapie - grupa będzie czekała na kontakt.
Dwójka pójdzie tędy - przejechał palcem po mapie - a tu odbijecie w te stronę i dalej prosto. Zaczaicie się gdzieś w tym zagajniku i skontaktujecie się z Jedynką.
- Koniec odprawy. Musimy się spieszyć. Najpierw wyruszymy po sprzęt i dopiero zaczniemy właściwą akcję.
Wszyscy obecni wstali z krzeseł i skierowali się do wyjścia. Spędzili tam około godziny i z ulgą opuścili zadymione pomieszczenie. Była jedenasta za piętnaście, pogoda była wręcz idealna, niebo zasnuły delikatne chmury co sprawiło, że nie było tak gorąco. Wielki Ural nadal stał pośród zabudowań a załoga zbierała się w do wyjazdu. Tym razem Ogromny facet nie prężył się dumnie, tylko grzebał pod maską. - Heh, i gdzie ta jego duma teraz? - pomyślał z uśmiechem Grafit, obserwując, lub wręcz gapiąc się na członków drużyny. Maszerowali dalej w stronę torów kolejowych a on przyglądał się jaką towarzysze mają broń. Wintoreza już widział, toteż obserwował erkaem Michaiła. RPK - 74M z dwójnogiem i bębnowym magazynkiem. Następnie swój wzrok skierował na Nikitę który niósł swojego przerobionego Mosina. - Arcydzieło... - pomyślał Grafit i szturchnął Jewgienija, aby też się przyjrzał lecz on już patrzył na karabin Nikity.
- Piękna rzecz... Kolba i drewniane okładziny zastąpione tworzywem. I długa lufa. - Szeptał Grafit jakby zahipnotyzowany. - W kaburze przy pasie rewolwer jakiś. Ten koleś jest naprawdę stary... - Był to wyraz szacunku.
Potem jego spojrzenie przykuł Dimitrij, który w ogóle karabinu nie miał!
Cała grupa doszła do jakiegoś gęstego lasu w którym było niesamowicie wręcz ciemno pomimo, że na niebie nie było już ani jednej chmury. Zaczęli się przedzierać przez niewyobrażalnej wielkości krzaki, które plątały się wokół ciała. Smród rozkładającej się roślinności nie był aż taki straszny biorąc pod uwagę, że nie było tu wiatru i bezpośredniego dostępu słońca. Jewgienij zdał sobie sprawę, że tak daleko obok obozu jeszcze nie był. Po paru minutach Ich oczom ukazały się ruiny jakiegoś budynku wokół którego ten mały lasek wyrósł. Ściany były popękane, porośnięte grubą warstwą mchu. Części ścian w ogóle nie było, a przez niektóre przebiły się nawet drzewa tworząc zapierającą dech w piersi konstrukcje.
Major Paczenko prowadził ich wgłąb budowli poprzez gruzy, dziury w ścianach i jakieś resztki futryn, aż w końcu dotarli do czegoś, co było chyba kiedyś klatką schodową prowadzącą do piwnicy. W ziemi była kilkumetrowej głębokości dziura a na dno prowadziła drewniana drabinka skonstruowana z konarów pobliskich drzew.
- Dotarliśmy na miejsce - Tryumfalnie stwierdził Major Nikołaj Paczenko - Na dole mam małą bazę. Chodźmy.
Drabinką w dół ruszył najpierw Major a za nim reszta.
- Uważajcie, bo czasem w korytarzach czają się jakieś monstra - Rzucił i ruszył dalej. Na dnie "klatki schodowej" była dziura w ścianie przez którą drużyna dostałą się do wnętrza jakiejś piwnicy. - Pewnie trafimy na jakieś potwory... brrr - Pomyślał Jewgienij i się nieco przestraszył własnych myśli.
Wszyscy włączyli latarki i podążali za Nikołajem ostrożnie stawiając kolejna kroki i nasłuchując czy wokoło nic nie hałasuje. Labirynt tuneli był duży. Można było się w nim zgubić, nie mając przewodnika. Wszędzie leżał gruz, resztki wyposażenia wnętrza, jakieś beczki, skrzynki a z sufitu pełzły po ścianach i zwisały swobodnie korzenie drzew i krzaków rosnących na powierzchni. Cienie tych wszystkie rzeczy leżące wokoło które poruszały się wraz z nimi mroziły krew w żyłach. Tylko Major miał gogle noktowizyjne i znał drogę.
- Jak coś się tu pojawi to jesteśmy w dupie. - drżącym głosem stwierdził Dimitrij odbezpieczając broń.
- A żebyś wiedział. - szczęk bezpiecznika jakby potwierdził strach Jewgienija i zaraz po nim Grafita.
- Mordy w kubeł! Bo gówno słyszę... - Wyszeptał głos z przodu.
Podążali dalej przez labirynt korytarzy jeszcze dobre pięć minut, zanim Jewgienijowi nie przeszła przez głowę myśl którą podzielił się z Grafitem:
- Pamiętasz tych biedaków co to ich w tamtej dziurze znaleźliśmy? Tu jest jeszcze mniej miejsca... - To wystarczyło, aby solidnie nastraszyć kompana.
- Zamknij się, bo zaraz spodnie zafajdam! Zamknij się i idź dalej...
I szli dalej kolejnych kilka minut aż w końcu... cyk cyk cyk cyk - szczęk zamka pracującej broni z tłumikiem spowodował wypływ krwi adrenaliny u każdego z drużyny. Nikt nie wiedział co się stało. Coś mignęło przed ich latarkami. Cyk cyk cyk traach! Źródło głośnego hałasu w mig zostało oświetlone.
- Mówiłem, że mogą być nieproszeni goście. - Major przeładował swój karabin mówiąc te słowa. Jewgienij, Grafit i Dimitrij zaniemówili patrząc na żywego, lecz już na dobre martwego, trupa leżącego pod ciężkim metalowym regałem który się na niego zwalił.
- Już jesteśmy na miejscu. - Nikołaj wymacał ciężkie stalowe drzwi i otworzył je wpuszczając wszystkich do środka. - To właśnie przyciąga tu te stworzenia, mam tu trochę żarcia i wyczuwają. - Zaryglował za wszystkimi drzwi a Nikita zapalił lampy naftowe i rozgościł się w sporym pomieszczeniu. Reszta też się usadowiła w wygodnych miejscach.
- Teraz dam Wam trochę sprzętu i lepsze ubrania, bo w tym daleko nie ujdziecie. Mam tu trochę ciekawych rozpylaczy, zobaczcie co Wam pasuje - powiedział Major do Grafita, Dimitra i Jewgienija wskazując na ogromną stalową szafę stojącą w rogu pomieszczenia. Major, Nikita i Misza zaczęli rozpalać w kuchence która znajdowała się w sąsiednim pomieszczeniu i przygotowywać posiłek.
Gdy Grafit otworzył szafę, wszystkich trzech zamurowało - dobre kombinezony, kamizelki, broń i amunicja a oni mieli "coś sobie wybrać"
- Odpoczniemy trochę, zjemy i zostawimy tu niepotrzebne graty. Przed zachodem słońca wyruszymy. - Ktoś krzyknął z "kuchni".



Czekam na opinie i mam nadzieję, że się spodoba:)
i Kasia
Awatar użytkownika
Elementary
Stalker

Posty: 73
Dołączenie: 01 Cze 2009, 01:26
Ostatnio była: 24 Cze 2012, 22:04
Miejscowość: Warszawa
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: RP-74
Kozaki: 9

Re: Pamiętnik Żołnierza

Postprzez Elementary w 20 Sty 2010, 17:55

Pamiętnik Żołnierza



Grafit, Jewgienij i Dimitr ubrali się w nowe ubrania - solidne kombinezony z wszytą kamizelką kuloodporną i wzmocnieniami na nogach i rękach. Jewgienij odłożył swoje rozsypujące się AK-74 i wraz z innymi zaczęli oglądać arsenał zgromadzony w szafie.
Po kilku minutach szperania w szafie odezwał się Grafit - Ja wezmę ten! - i zaczął celować tu i ówdzie przyzwyczajając się do nowej broni. Oczy świeciły mu się jak dziecku które dostało nową zabawkę.
- Dobry wybór. - Odezwał się Major Paczenko, patrząc z uznaniem na Grafita który dzierżył w dłoniach bojową Saigę 20 z bębnowym magazynkiem mieszczącym 12 naboi. - Ma ogromną siłę ognia, niewyobrażalną... Odrzut jest równie silny. - Kontynuował Paczenko - A co zrobisz jak się zatnie, albo skończy się amunicja?
- Hmm... - Zdumiał się Grafit nie myśląc o tym problemie wcześniej po czym sięgnął na powrót do szafy i wyciągnął zeń wiekowy pistolet Mausera C-96. - To powinno załatwić sprawę.
- Racja... A Ty Jewgieniju co wyszperałeś? - skierował pytanie do Jewgienija.
- Mam to AK-74 - mówiąc to pokazał AK-74 z celownikiem kolimatorowym i granatnikiem - ...i ten pistolet. - pokazał Majorowi Colta wz. 1911.
- Ahh, to prawdziwa perełka, nigdy mnie nie zawiódł, obchodź się z nim ostrożnie. - Delikatnie rozczulił się Nikołaj i następne pytanie skierował do Dimitra.
- Coś już wybrałeś?
- Tak, mogę wziąć ten automat i pistolet? - Odpowiedział pytanie, trzymając w rękach AK-74U ze zintegrowanym tłumikiem i równie dobrze wyciszone HK USP.
- Śmiało! Bardzo dobry zestaw. Jak ktoś padnie trupem to nawet tego nie usłyszy - zażartował Nikołaj.
Kolejnych parę minut ferajna zaznajamiała się z nowymi narzędziami zniszczenia i wymieniali się poglądami.
- Majorze, skąd masz tu tyle takiego kozackiego sprzętu? To znaczy... to dziwne, ale ja Ty z Nikitą to tu przytargaliście? - Zapytał nieśmiało Dimitrij.
- Nazbierało się. To cały sekret.
- A ta strzelba Grafita? Tego nie można tak po prostu znaleźć! - Naciskał dalej.
- No znam takiego człowieka, trochę ciężko go znaleźć. Zwą go Dimka Modyfikator, od niego dostałem w ramach odpłacenia za przysługę. - Major poszedł do kuchni sprawdzic co się dzieje z jedzeniem.
Nikita z Michaiłem właśnie nakładali podgrzaną fasolę z puszki do menażek. Do każdej włożyli dużą pajdę lekko czerstwego chleba i zanieśli wszystko do pomieszczenia obok, gdzie stał stół. - No panowie, żarełko gotowe! Zostawcie zabawki i chodźcie do stołu - mówiąc to Nikita z ogromnym uśmiechem na twarzy zasiadł do posiłku. Wszyscy zaczęli jeść zachwalając kuchnię dziadka Nikity.
Po posiłku Major wyciągnął ze skrzynki stojącej pod stołem pięć par gogli noktowizyjnych. - Dla każdego po jednej. nie pogubcie. - Paczenko wyciągał dalej, już z drugiej skrzynki - Granaty. Dla każdego po trzy. Nie pogubcie. - zarechotał głośno i odprawił drużynę po amunicję.
Wszyscy spakowali tylko najpotrzebniejsze rzeczy i byli gotowi do drogi.
- No to teraz uwaga panowie, bo Nikita nasmrodził fasolą...
- He hehe heh, na mnie nie licz, nie wejdę tam. - zarechotał najstarszy członek oddziału
- ...i za drzwiami mamy pełno chętnych, więc może ktoś zechce sprawdzić co tam się dzieje? - major dokończył, zaszkliły mu się oczy na widok armaty Grafita toteż wbił w niego wzrok.
- Zobaczymy co to cacko potrafi. - Grafit czuł się pewnie ze swoją bronią. Wyjrzał przez odsuwany wizjer w pancernych drzwiach i... - faktycznie masa chętnych, stary nieźle gotuje - pomyślał, po czym założył gogle. Za drzwiami było kilka chodzących trupów.
- Dobra! Otwieraj na "trzy" a ja zrobię z nich sieczkę!
Major skinął głową na znak akceptacji.
- Raz... dwa...
- Trzy! - Ryknął Grafit i drzwi otwarły się na oścież.
Szybko zbadał co się dzieje. Jeden... drugi... trzeci... Bam! Bam! Bam! - Wypalił trzy razy aż odrzut broni zachwiał nim na nogach. Trzech przeciwników zamieniło się w kupę fruwających flaków. Bam! Bam! - Resztki kolejnych dwóch zaczęły zdobić ściany i sufit. Wyskoczył z pomieszczenia i się szybko rozejrzał. - Jest! - pomyślał widząc czającego się w rogu przeciwnika. Bam! Fragmenty żywego trupa wbiły się w ścianę razem z ołowiem który milisekundę wcześniej z ogromną prędkością wydostał się z lufy.
Kolejny przeciwnik podążał korytarzem na wprost w kierunku Grafita. Bam! Bam! Przeciwnik rozpadł się na dwie części. Grafit zrobił pięć kroków w przód obserwując jedyne przejście dalej. Reszta drużyny zaryglowała wrota i już była gotowa do dalszej drogi. Bam! Bam! Kolejne dwa strzały przypieczętowały los kolejnego żywego trupa. Magazynek był już pusty. Po przeciwnikach zostały jedynie resztki.
i Kasia
Awatar użytkownika
Elementary
Stalker

Posty: 73
Dołączenie: 01 Cze 2009, 01:26
Ostatnio była: 24 Cze 2012, 22:04
Miejscowość: Warszawa
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: RP-74
Kozaki: 9

Następna

Powróć do O-powieści w odcinkach

Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 1 gość