Witam was, drodzy forumowicze.
Każdy mezczyzna z forum na pewno mnie kojarzy. Wielu z was byli mną zaintrygowani. Wszyscy byli mną generalnie zafascynowani z oczywistych wzgledów - kobieta interesująca się stalkerem, grami, komputerem i grafiką - to przeciez prawdziwy skarb, a w tym wypadku do tego unikalny, toż to 'piękność'.
Z Aśką - a raczej moją 'drugą tożsamością' - niektórzy przegadali godziny na gadu ([nie ważne kto] i tak dalej). W sumie wszystko było okej, niestety niektórzy zaczęli mnie na prawdę wkurzać, co prowadziło do kłótni. Argumenty były proste - 'nie mam aparatu', 'wstydzę się', 'nie mam głosu'. Unikanie spotkania w cztery oczy na początku było łatwe, ale po jakimś czasie coraz więcej osób chciało się ze mną widzieć.
Chciała bym.. urgh, a może chciałbym?.. zwrócić uwagę klawiszowi, jako jedyny nadal chyba nie wierzy że jestem kobietą - i ma rację, ot co - gratulację.
Zadziwiły mnie dwie osoby.
[nie ważne kto] - miłość przez internet, żart czy żarcik kolego? Te opowieści o niespełnionych fantazjach (w sumie z nieistniejącą osobą, heh), o (sic!) dzieciach.. Haha. Co do dzieci.. Zachowałeś się bardzo infantylnie, chociaż zarzucałeś to mi.
Klawisz - według mnie miał wszystko w d*pie
ciekawi mnie tylko czy w ogóle ma jakąkolwiek część stalkera..
--
Na koniec dodam słowa pewnego usera..
"Przyjaźń przez internet jest jeszcze w miarę akceptowana, ale miłość? Kolego, miłość to widzieć obiekt pożądania codziennie, niczym wschód słońca.."