Michał Ogórek się znalazł
2012 Czerwiec 21Magazyny WojskoweRankiem obudziłem się dość wcześnie. Wyszedłem z baraku i spojżałem na słońce. Myślałem, że uśmiechnie się do mnie, ale w Zonie to niemożliwe. Zastanawiałem się także nad całą tą aferą, Wadimem, Barem, X16. Byłem zbyt osłabiony psychicznie po tej pigułce. Nie ma co! Obudziłem dwóch Jankesów i ruszyliśmy na małe polowanko. Kojarzyłem niektóre miejsca, w magazynach ostatnio byłem, gdy przyleciałem do Zony jako żołnierz Specnazu. Dezercja i do Agropromu! Chyba to był największy błąd mojego życia.
Poszliśmy na pole minowe. Z powodu min obaj trochę zbieleli ze strachu. Parsknąłem i ruszyliśmy dalej. Nagle na drodze stanęły nam trzy dziki. Każdy dla jednego. Pierwszy zaatakował Scarface, strzał w głowę i dzik zturlał sie jak drops na dół. Drugi uderzyłem ja, a potem Ice. Koty bardzo się podekscytowały i zaczęły nawijać po "amerykańsku". Podszedłem do swojego dzika i używając nożu odciąłem kopyto. Łukasz poprosił o nie, Kuchmistrz przyrządzi swój specjał na piosenki Boba Marleya. Nagle Scarface podbiegł do mnie i powiedział w swoim jazgocie:
- Enemy! Army! Russian Army! Let's get out of here!
Grałem ja w parę gierek komputerowych, więc szybko zorientowałem się w sytuacji. Od strony Baru na drodze pojawiły się jednostki Specnazu z czołgiem BTR. Przeładowałem AK i kazałem Ice'owi biec do obozu powiadomić resztę. Scarface'a "umieściłem" za górką. Sam schowałem się za traktorem. Wojskowych było ze 30, nie licząc oczywiście załogi czołgu. Na polowanie wziąłem tylko dwa magazynki i trzy granaty. Kot miał tylko strzelbę TOS. No nic, trzeba rozgrzać towarzystwo. Rzuciłem pierwszy granat w sam środek plutonu bojowego. Położyłem 9 szczęściarzy. Reszta zauważając pułapkę, schowała się za czołgiem. Dałem kotowi drugi granat. Nawet nieźle rzucił. Zabił wszystkich siędzących na czołgu. Ostatni F1 zostawiłem na specjalną okazję - na to, żeby wrzucić do czołgu. Wojskowi dopiero teraz spostrzegli nas i ostrzelali. Ostrzał trwal ze 2 minuty. Musieli szybko przeładowywać. Nagle Scarface dostał w nogę. Nie mogłem powstrzymać krwotoku bandażami, musiałem użyć apteczki naukowca. Chciałem ją zostawić dla siebie, ale w tej sytuacji. Chłopak ledwo wstał. Kazałem mu stąd uciekać. Jak to Kot, uciekł od razu. W tej chwili pojawiły się posiłki. Snajperzy na wieżach celnie strzelali do zlęknionych żołnierzy. Po 3 minutach walka ustała. Pierwszy podbiegłem do rozwalonego oddziału i kazałem przynieść duży wózek. Spojżałem na trupy, ludzie z Wolności zaczęli "rewizję" zwłok. Ja sobie wziąłem tylko parę magazynków i granatów. U oficera znalazłem medalik i jakiś list. Gdy spojżałem na twarz przeraziłem się. Przecież to był Pułkownik Jakow, dowódca batalionu A w Agropromie. Nagle sobie przypomniałem, że nie jestem jakiś Wadim, tylko Dymitr Iwanowicz Gorkiej. Wyjąłem niebieskie Reveny i zapaliłem jednego. Palenie to teraz jeden z moich największych nałogów. Gdy załadowaliśmy trupy wróciliśmy pewni siebie do bazy...