Ja mu dałem nienabity pistolet, więc gość spróbował do mnie strzelić, nie wyszło mu, więc w nogi. I zasuwa galopem do bazy wojskowej by wezwać pomoc. Ja za nim, nieco kulawym kłusem, bo plecak przyciężkawy i zadyszki dostawałem co rusz. Ale, myślę sobie - niech biegnie koziczka. Zdziwi się
No i się zdziwił, bo w bazie zastał tylko stosy trupów... Jedyne co mu się udało zdobić, to dorwać jakąś inną broń. Ale długo się nią nie nacieszył
Za to wkurzyłem się, bo mi zniknął major czy tam pułkownik z więzienia w bazie neytralnej stalkerów. A już chciałem mu dać uciec...