Częśc 2: Doświadczenie nie przychodzi z nikąd.
- Cześć Grubasie - Przywitał się Pawlik z Barmanem po czym dostał brudną, postrzępioną
szmatą w morde.
- K*rwa - krzyknął chłopak.
- Wy*ebać Ci przez tą lade ? - Odrzekł Barman - mówiłem Ci, żebyś tak na mnie nie mówił,
jestem po prostu świątecznie zaokrąglony !
- Przestań z tymi amerykańskimi bajkami - powiedział Młody rozglądając się wokół.
Wiadome było, że Barman zawsze umiał zażartować, ale czasami mu to nie wychodziło i chłopaki odbierali to bardziej jako zaczepke niż żart. Pawlik zauważając, że nic ciekawego się ostatnio nie wydarzyło znów przystąpił do rozmowy z facetem zza lady.
- Słuchaj...
- Nareszcie zaczynasz jak człowiek - Przeszkodził mu Barman
- Słuchaj jest interes - potrzebuje jakiegoś pistoletu, ale coś klasy Fort'a 12'stki, albo
USP i troche amunicji do tego, ponadto musisz mi naprawić kurtke.
- Wiesz, że to będzie kosztować ? - Odpowiedzał z uśmieszkiem właściciel Baru.
- Mam 500Rubli, sam zdecyduj co będzie najlepszym wyborem.
- To więc tak... - Szef zastanawiając się chwile podłubał w nosie, podrapał się po głowie i
odrzekł - Będzie ten Fort i 3 magazynki amunicji za 500Rubli, a za naprawe pancerza
przyniesiesz mi Galarete. Pasuje ?
- Jasna sprawa panie kapitanie, trzymaj pancerz - powiedział chłopak po czym rzucił
zniszczoną kurtke na lade. - Da się coś z tym zrobić ? - dodał.
- K*rwa, gdzieś Ty był - ze zdumieniem Barman popatrzył na kurtke, po czym chlapnął jednego głębszego i nalał dla Pawlika, który nie patrząc na nic zrobił to samo. - to wygląda gorzej niż rondel mojej matki, to co to z tym robiłes ?
- Byłem na misji...
- Aha... wystarczy, zrobimy tak, naprawie to w godzine, może dwie i Ci powiem, a Ty idz się przespać, widać, że jesteś zmęczony.
- Czekam. - Odpowiedział młodziak, po czym udał się do jakiegoś hangaru, aby zdrzemnąć się przy ognisku. Nowicjusz nie zdążył odpocząć nawet godziny i musiały go obudzić strzały strażników Powinności, a jako że nie chciało mu się już spać, to poszedł do Barmana. Praca okazała się skończona, a dokładności robót fachowca nie można było niczego zarzucić.
- Dzięki - powiedział Młody, po czym zostawił na ladzie połówke Kozaka i oddalił się ze
swoim sprzętem.
- Czas iść do tego Wańki, czy jak mu tam. Tak szczerze mówiąc, ma idiotyczną ksywke, a może to imie ? P*erdolić to. - Powiedział do siebie Pawlik, po czym załadował magazynek do swojego nowiutkiego Fort'a.
Czas naglił, a na niebie zaczęły zbierać się ciemne chmury - Trzeba było się pospieszyć,
nowicjusz ruszył z kopyta i niemal w pół godziny dotarł do Rostok'u bez szczególnie
większych problemów, jedynie zabił kilka psów, wiedział, że coś jest nie tak. Wszystko by
było TAK, żeby nie to co zauważył tuż za betonowymi płytami, to był zombie. Na szczęście młodzieniec już wiedział jak się z tym obchodzić i powoli wycofując się oddawał pojedyncze, celne strzały w głowe przeciwnika, i tak po całym magazynku naboi w głowe zombie runął na ziemie niczym drzewo w trakcie huraganu. Chłopak odwrócił się na pięcie i odszedł w przeciwną stronę, nie patrząc za Siebie.
- Uff, mało brakowało, jeszcze ten pieprzony pistolecik... wolałbym chyba kamieniami rzucać
- Narzekał niedoświadczony stalker - ale dałem rade. - powiedział, po czym uśmiechnął się.
Wszystko by wyglądało jak należy, gdyby nie coś co zmyło ten uśmiech z twarzy dzieciaka, usłyszał dźwięk, był to szelest trawy, może liści. Chłopak bez wachania podniósł swoją prawą noge i sięgnął po nóż umocowany przy kostce. Ręka zombiego już niemal dotknęła barków z góry obstawionego przegranego, kiedy plac przeszył dźwięk wyciąganego ostrza, które po chwili trafiło prosto w oko mutanta. Teraz nie było innego wyjśćia, już nie mógł wstać, stalker nareszcie poczuł się bezpiecznie.
- Ale się zesrałem, nie wiedziałem, że tu teraz tak niebezpiecznie, Barin mówił, że miało
być tak pięknie - Zacytował pewną sławną piosenke.
Pawlik był już niemal na miejscu, zbliżał się do pewnego zrujnowanego budynku, w którym miał czekać Wańka. Był to stary, zniszczony budynek, pamiętający najświetniejsze czasy komunizmu, nosił na sobie jeszcze plakaty z widniejącym Stalinem, zachowane w bardzo dobrym stanie. Chłopak wszedł przez wielkie, stalowe drzwi, które wydawał straszny i nieprzyjemny dźwięk, przecinający się z szelestem szczurów, truchtających w rurach kanalizacji. Drzwi się otworzyły, a przed oczami Pawlika ukazał się...
Piszcie coś, jakieś uwagi, komentarze i moje niedokładnośći, nie wiem czy kontynuować historie gówniarza z Zony, bo tylko dla Siebie nie pisze