przez Elektryk w 11 Sie 2008, 13:46
Rozdział IV - granica
Władek poczuł pod sobą coś miękkiego. Nie była to goła ziemia. Otworzył oczy. Niebo było czerwone. Z trudem przechylił głowę w lewo. Leżał na kocu a dookoła niego były porozrzucane strzykawki. Zobaczył także swego brata który patrzał na niego
-Widzę, że już ci się polepszyło - zapytał Józek. Władek szybkim ruchem zerwał się się z ziemi i rozejrzał się. Był w jakimś obozie. Ognisko, czołg, piętrowy budynek,szlaban, jakieś koty i ten zdrajca pośrodku. Chciało mu się krzyczeć. Zdołał tylko wyszeptać:
-Pieprz się fajo - po tych słowach natychmiast ustały wszystkie rozmowy przy ognisku.
-Przestań, bardzo mi przykro za to co się stało ale ty też nie jesteś bez winy. Chciałeś mnie zabić
-Kto zaczął! Ja tylko walczyłem o przetrwanie - zapadła grobowa cisza. Przerwało je przeraźliwie beknięcie jakiegoś kota.
-Pozdrowienia od tasiemca - dodał inny. Józek nie zwrócił na to uwagi. Wstał i podbiegł do Władka.
-Stary, sorki ale sam byłem zestresowanym. Myślałem, że nic ci nie będzie.
-Ja...ja byłem potrzebny ci tylko abyś mógł dostać te pieprzone przepustki. A teraz chcesz się mnie pozbyć. Ty je...
-Czekaj - przerwał mu Józek - czy przeniósł bym cię tu gdybyś mi był obojętny. Sam ryzykowałem życiem. Tu czai się gromada bestii. Dobrze, że ta granica jest pod panowaniem neutralnych. Jak szedłem tu pod przykryciem nocy to prawie dopadły mnie te psy. Na szczęście tutejsi nam pomogli. Mając ciebie na plecach nie miałem szans aby dosięgnąć broni i ...
-Oj nie przeginaj druta! - krzyknął Władek i odwrócił się w stronę siedzących przy ognisku szukając w nich potwierdzenia swoich racji. Oni jednak patrzeli na niego z wyrzutem. Część kiwała głowami na znak, że Józek nie kłamie
-A więc to prawda? - zapytał ich Władek po czym otrzymał od grubego Stalkera znak głową, żeby lepiej się pogodzić.
-Władzio - odezwał się Józek - naprawdę cię przepraszam. Też byłem zestresowany.
-A powiesz mi w końcu gdzie to jest? - Józek spojrzał na kotów nastawiających uszy.
-No dobra ale jak będziemy sami - odpowiedział po czym nastawił pięść do "żółwika" na znak pojednania.
-No przecież nie mogę być ograniczony jak konto Gościa w Windowsie - powiedział Władzio jednocześnie stukając pięścią pięść brata.
-To znowu coś związanego z grami komputerowymi?
-No coś w tym guście - z uśmiechem odparł Władzio po czym razem z Józkiem usiedli obok ogniska.
-No fajne z was bratki! Tak ładnie się godzicie - rozpoczął nieudolnie rozmowę jakiś Stalker.
-No tak nas wychowano - odburknął Józko po czym wyciągnął z plecaka 2 puszki mielonki dla siebie i brata.
-A gdzie was niesie. Wy też zmierzacie do baru - zapytał inny stalker.
-No coś w tym sensie, mamy ten tego...wiadomość dla barmana od Sidorowicza - rzekł Władek przyglądając się smalcu w puszce z mielonką.
-Taaa jasne. Bo nie mógłby mu przekazać tego przez radio. Widać, że tworzycie jakąś drużynę która szuka przygód.
-No tworzymy drużynę, mamy nawet nazwę. Nazywamy się...
-Stul dziub - przerwał mu Józek - nie ma żadnej nazwy chłopcy
-Jest! Nazywamy się Giwera Team i zrobiłem nawet koszulki z naszymi zdjęciami. Super nie? - Po tych słowach Józek zakrztusił się mielonką
-Nawet ich nie wyciągaj! - wysapał Józek przez zamknięte zęby. Było już za późno. Władzio zdążył już wyjąć z plecaka dwa jaskrawozielone T-shirty z namalowanymi na piersi flintami, dwoma twarzami niepodobnymi do nikogo oraz białym napisem "Giwera Team".
-Łaaaał, mam rozumieć, że to do odstraszania zombiaków? - zapytał jeden z siedzących przy ognisku na co reszta odpowiedziała śmiechem - nie no, sorry ale lepiej tego nie zakładajcie bo głupio wyglądają.
Władzio trochę rozczarowany schował koszulki do plecaka po czym zapytał:
-A wy idziecie w stronę baru?
-No zamierzamy w końcu stąd się ruszyć
-To może jeszcze dziś
-Przestań! - przerwał mu Józek
-Spoko, razem będzie raźniej. Ja jestem Włodek a ten kmiot z boku to Józek.
-Miło nam. Ja jestem Mirek.
-Swoja drogą to gdzie my jesteśmy? To wciąż stary Kordon?
-No granica, za tą bramą jest już tak zwane Wysypisko - w tym momencie stalker wskazał palcem na starą bramę - trochę tam niebezpiecznie
-Razem na pewno damy radę - zauważył Władzio kiedy to z drzwi pobliskiego budynku wybiegł jakiś kot z odbezpieczoną strzelbą i przerażeniem na twarzy
-Chłopcy! - krzyknął - dresiarze będą szturmować granicę!!!
Ostatnio edytowany przez
Elektryk, 11 Sie 2008, 15:14, edytowano w sumie 1 raz