"Giwera Team" - moje pierwsze opowiadanie

Powyżej 5000 znaków.

Moderator: Realkriss

"Giwera Team" - moje pierwsze opowiadanie

Postprzez Elektryk w 10 Sie 2008, 12:08

Chciałbym wam zaprezentować moje pierwsze opowiadanie. Z zamysłu miało ono śmieszyć ale jak wyjdzie to zobaczymy. Rozdziały są ktrótkie ale bedzie ich dużo i będą się szybko pojawiać.

Rozdział I - początek

Szare niebo rozciągało się nad całą Zoną. Nie było jeszcze południa a wszystkim chciał się spać. Wszystkim oprócz pewnej dwójki która czuwała przy ognisku pod pomostem w Kordonie czy gdzieś w pobliżu nie rozegra się bitwa by jako pierwsi mogli zbierać łupy...z ciał.
-Józek, mówię ci. Sidorowicz już nie kupi od nas amunicji. Po tym jak ostatnio wypełniłeś łuski piaskiem i dokleiłeś kule z ciał to ledwo żeśmy uciekli z tej piwnicy.
-Skąd miałem wiedzieć, że będzie je brał do ręki. No ale chyba się nie obraził - parsknął Józek
-Zresztą wiesz co Władziu. Jak to my zaczniemy rządzić tą Zoną to już nie będziemy musieli zbierać amunicje po pobojowiskach - Władzio się zastanowił i wstał
-Tylko kiedy to nastąpi? A co jeśli nie będzie tej skrytki - powiedział do wcinającego kiełbasę Józka
-A ty gdzie idziesz - spytał Józek - nie wychylaj się bo tu niedaleko wojsko się czai.
-Spokojna twoja pusta, idę się wylać do krzaczków - uspokojał Władek i poszedł tam gdzie zamierzył. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie wyskoczył z krzaków jak oparzony po 5 sekundach.
-Józeeek, bierz bagaż i uciekajmy z tąd!!!
-Co jest? Psy?
-Nie! Gorzej! Tam jest ta...no...Elektro. Zobaczysz jak ci walnie zaraz ka-me-ha-me-ha
-Co niby mi walnie?
-No nigdy nie oglądałeś japońskich bajek?
-Nie. Ja tylko Misia Koralgola - szepnął Józek i zaczął obchodzić krzaki dookoła.
-Czego tam szukasz? Śmierci?
-Nie, Blasku księżyca idioto.
-Teraz ja cię nie czaje.
-Trzeba nie był dawać PDA w zastaw za wódę- powiedział Józek po czym po chwili ciszy dodał - To nie jest Elektro patafianie tylko Trampolina. I to pusta. Po gówno pozbyłeś się tego PDA. Teraz nie masz ani PDA ani Kozaków które przechlałeś
-Odpieprz się. Bo zaraz zrobimy tu sparing.
-No dawaj!
-Wygrany bierze schowek ok?
-A przegrany?
-Lepszą miejscówkę w piekle.
-A to na bronie? Myślałem, że na ręce...
-O boże, co za landryna
-Odwal się. Co robimy? Idziemy do piwniczego? Czy siedzimy dalej pod tym mostem.
-Chodź bo zaraz tu wparzy jakaś świecąca się świnia - odszczeknął Władzio - daleko nie mamy. Trzeba spieniężyć te znaleziska z ostatniej bitwy.
-A potem?
-Potem szturmujemy Zonę!
Image
Awatar użytkownika
Elektryk
Tropiciel

Posty: 250
Dołączenie: 21 Lut 2008, 14:50
Ostatnio był: 06 Lis 2014, 18:05
Miejscowość: Ravenholm
Frakcja: Wolność
Ulubiona broń: Akm 74/2U
Kozaki: 2

Reklamy Google

Postprzez Elektryk w 10 Sie 2008, 14:31

Rozdział II - wioska

-To zaś wy? Coznowu chcecie mi opchnąć? - krzyknął znad laptopa Sidorowicz - wynoście mi się z tąd! Natychmiast!
-Ale prezesie! Teraz czysty towar. Dopiero co znaleziony - teatralnym głosem powiedział Władzio. Sidorowicz spokojnie wziął jedną paczkę amunicji od Władka i wysypał zawartość na rękę.
-No dobra może być ile tego macie?
-15 paczek.
-Skąd taka zdobycz? Powinność napadliście?
-No nie. Niedawno była wojenka w pobliskich budynkach. Dużo amunicji poszło sięm kochać ale to co zostało wyzbieraliśmy i tu o to przynosimy.
-Co? O wy mendy dwie. Odkupuje amunicję którą sprzedałem. Dobra macie tu - Sidorowicz rzucił na ladę pokaźnych rozmiarów rulon rubelków. Władzio wziął to bez gadania.W końcu nie warto targować się z wielkim i słynnym Sidorowiczem po ostatniej wpadce. Razem z Józkiem wyszli na zewnątrz. Sidorowicz zamknął za nimi drzwi swoim guziczkiem. Na dworze było wietrznie. Ale jak to w Zonie. Pochmurnie, wietrznie, koty miauczą, ptaszki podszczekują. Nasza dwójka zeszła razem do wioski. Nic ciekawego tam się nie działo. Józko skomentował to krótko:
-This place is deeeeead.
-Dobra, cicho,udawajmy ziomów - poprosił Władzio. Usiedli razem obok ogniska.
-O nowi! - zauważył jakiś kot
-To tak widać? Swoją drogą nie tacy nowi. Siedzimy tu już dwa tygodnie.
-Tylko cały czas szwendacie się po wschodniej części Kordonu.
-No tak wyszło - uciął Józek. Zapadła cisza którą przerwał inny kot wyciągając gitarę. Rozległy się nawet całkiem ładne dźwięki. W tym czasie ktoś zapytał się Józka i Władzia co oni tu właściwie szukają. Odezwał się Józek:
-Ano szukamy, tego no...kuzyna. Tak! Kuzyna. Babcia mu umarła i musi po spadek przyjechać.
-Ciężko będzie wam go sprowadzić do Wielkiej krainy.
-Spokojna głowa. To już nasz problem. Powiedzcie lepiej jak dojść doterytorium Powinności.
-To proste główną drogą na północ - dołączył do rozmowy jeszcze jeden kot. Rozległ się śmiech. Stalker kontynuował:
-Ale jak chcecie dziś zdążyć to lepiej już idźcie - Józek i Władzio kiwnęli do siebie głowami, wstali, pożegnali się i poszli na północ.
-Jak będziemy już tu żądzić to będzie trzeba postawić w tym miejscu jakieś centrum turystyczne, no nie? - rozpoczął rozmowę Władzio
-No, ale teraz zamknij się patafianie bo nas widać z każdej strony - uciął rozmowę Józek
Image
Awatar użytkownika
Elektryk
Tropiciel

Posty: 250
Dołączenie: 21 Lut 2008, 14:50
Ostatnio był: 06 Lis 2014, 18:05
Miejscowość: Ravenholm
Frakcja: Wolność
Ulubiona broń: Akm 74/2U
Kozaki: 2

Postprzez Scurko w 10 Sie 2008, 15:46

Ciekawie napisane Elektryk :wink:. Widać z lekkim luzem tez można pisać ciekawe opowiadania. Pisz kolejne.... najlepiej o podróży do Baru :D

Pozdrowienia
Awatar użytkownika
Scurko
Tropiciel

Posty: 292
Dołączenie: 03 Lip 2007, 20:16
Ostatnio był: 16 Kwi 2022, 18:56
Miejscowość: Dębowiec k.Cieszyna
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Vintar BC
Kozaki: 3

Postprzez Elektryk w 10 Sie 2008, 18:09

Rozdział III - przeprawa

Niebo zaczęło się rozchmurzać. Gdzieniegdzie można było już zobaczyć czyste niebo. Józko i Władzio śmiało przemierzali Kordon główną drogą. Jak na dłoni widoczne już było wzniesienie przedzielające tą część Zony na pół. Droga prowadziła pod mostem który łączył dwie części tego wzniesienia. Na górze było widać poprzewracane wagony. Musiało się tam kiedyś stać coś strasznego.
-Patrz, ktoś stoi pod mostem - powrócił do rozmowy Józek - spokojnie, ja będę mówić jakby coś
-Jakby co? - zapytał Władzio któremu zaczęły drgać usta.
-Nie wiem ale o ogień chyba nie będą prosić. Jak dobrze widzę to są to wojskowi
-Czyś ty oszalał? Z wojskowymi chcesz gadać? Chcesz aby poćwiczyli na tobie headshoty?
-O czym ty bredzisz?
-Jesteś ciemny. Nigdy nie grałeś w gry komputerowe?
-Tylko w planszowe. A teraz stul dziubka bo i tak nas już widzą.
-Ooo Stalkerzy! Chcecie pewnie przejść - odezwał się wojskowy w czerwonym berecie - niestety nie mogę was przepuścić
-A może byśmy się tak dogadali. - zaproponował Józek - taki mały datek na nasze ukraińskie wojsko
-Nie próbuj być śmieszny panie Stalker. 5 tysiecy albo zawracacie - wojskowy w tym momencie odbezpieczył broń
-Eeee no ale...ten tego...nie mamy tyle i czy możemy wrócić za chwilę? - Józek czuł jak zaczyna mu szybciej krew krążyć kiedy to Władzio szepnął mu do ucha:
-Kocham cię...nie zostawiaj mnie...
-No ale skąd takie szczury wezmą tyle kasy co? - dopytywał się wojskowy.
-No mamy skrytkę. Schowaną tam - Józek wskazał w kierunku południowo-wschodnim
-No to szybko. Zaraz was tu widzę -Józko odwrócił się na pięcie, Władziowi zajęło trochę za nim jego mózg zaczął kontaktować się z nogami. Szli już razem w stronę pobliskich krzaków gdy to nagle usłyszeli serię z kałacha za plecami.
-Padnij - krzyknął Józko i rzucił się na ziemie pociągając Władka za szmaty.
-Hahahaha, szybciej koty!!! To Zona a nie ganeczek u babci!
-Szybciej, uciekamy! - krzyknął Józek i chwycił leżącego półprzytomnie w trawie Władka. Biegli zgarbieni w stronę najbliższego pagórka po wschodniej stronie Kordonu. Licznik Geigera co chwilę dawał sygnały o anomaliach. Nie zatrzymywali się jednak aż nie schowali się przed szalonym wojskowym. Padli zmęczeni na ziemię. Leżeli tak dobre parę minut. Władzio odezwał się pierwszy. Widocznie jego mózg wreszcie przeanalizował to co zaszło:
-Ty pało! Miało być "totaly secury"
-W ch*** cię robiłem
-Oż ty wszoku! Jakbym tylko wiedział gdzie jest ten kamyk to być cię zatłukł.
-Ano widzisz. To jest taka moja polisa. Dzięki temu sam mam "total secury".
-Swoją drogą to teraz co? Wracamy?
-Chyba ci żółć na mózg padła. Obejdziemy most dookoła. Patrz - Józek wskazał na dobrze widoczną z tej strony wschodnią cześć wzniesienia - Tam jest płot do góry. Ale może całkiem na prawo być przejście.
-To po co by wojskowi by torowali przejście skoro tam miało by być droga za free?
-Właściwie racja ale zawsze warto sprawdzić.
Kilka minut później Józko z Władkiem zmierzali ku wschodniej granicy Kordonu. Zachowywali pełną ostrożność by nikt ich nie zobaczył. No może z wyjątkiem momentu jak Władka zaczęły gonić muchy. Nie licząc jednak tego wydarzenia to dotarli dość szybko do najbardziej wysuniętej na wschód części wzniesienia. Tam jednocześnie spotkało ich miłe zaskoczenie jak i rozżalenie.
-No patrz Władziu. Masz przejście.
-No wow! Tylko powiedz tym anomaliom dookoła aby na chwilę poszły na piwo do Sidorowicza
-Bardzo śmieszne. Mniejsza o to. Idziesz na drugą stronę.
-Dlaczego ja pierwszy?
-No bo Władziu ja mam w plecaku konserwy i nie wiadomo jak te anomalie wpływają na mięso. A jak ty przejdziesz to będzie już wiadomo! Przyczynisz się do poznania Zony a może nawet uda mi się oddać ciebie do badań naukowcom.
-Głaskaj Niemca po kasku! Ja nigdzie nie idę! A co będzie jak nie będę mógł mieć synka potem?
-Będzie o jednego wariata mniej na świecie.
-Bardzo śmieszne
-No ale idź już...proszę cię...
-No dobra...ech.
Po chwili Władek stał już obok wzgórza gotowy do biegu. Długo jednak nie mógł się zdecydować.
-To jak biegniesz w końcu?-zapytał go Józek
-Eeee...no dobra. Ruszam. Przebiegnę i będzie. Rachuciachu i już
-BIEGNIESZ?
-Eeee...TAK! - krzyknął i ruszył przez anomalie na drugą stronę wzniesieniaz okrzykiem na ustach - THIS IS SPA... - potykając się przy okazji na szynach i lądując po drugiej stronie Kordonu - RTAAAAA!!!
-Nie wnikam jak on jest porąbany.
-Jestem Józiu! Szybko przechodź. Coś źle się czuje. Trza mi Kozaka z twego plecaka.
Józek przebieg torowisko bez problemu. Od razu zdjął plecak i wyciągnął ostatnią wódkę.
-To ostatnia? - spytał przerażony Władzio widząc jak Józek przykleja się do butelki
-Umhm - odpowiedział Józek ciągnąc z gwinta
-Dawaj!
-Goń się! - w tym momencie Władzio wyciągnął swojego Makaronowa
-Dawaj
-Przecież nie zabijesz rodzonego brata! Co się wygłupiasz?
-To zobacz - w tym momencie Władek chciał odbezpieczyć broń jednak nie dosięgnął już zatrzasku. Poczuł tylko jak pada na ziemię a broń wbija mu się pomiędzy żebra
Przez zachmurzone niebo zaczęło prześwitywać słońce.
Ostatnio edytowany przez Elektryk, 10 Sie 2008, 18:48, edytowano w sumie 1 raz
Image
Awatar użytkownika
Elektryk
Tropiciel

Posty: 250
Dołączenie: 21 Lut 2008, 14:50
Ostatnio był: 06 Lis 2014, 18:05
Miejscowość: Ravenholm
Frakcja: Wolność
Ulubiona broń: Akm 74/2U
Kozaki: 2

Postprzez Scurko w 10 Sie 2008, 18:39

Kolejne dobre czytadełko. Mógłbyś tam, bodajże 2 błędy poprawić i gitara :D
Czekam na kolejne

Pozdrowienia
Awatar użytkownika
Scurko
Tropiciel

Posty: 292
Dołączenie: 03 Lip 2007, 20:16
Ostatnio był: 16 Kwi 2022, 18:56
Miejscowość: Dębowiec k.Cieszyna
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Vintar BC
Kozaki: 3

Postprzez transpacyfic w 10 Sie 2008, 21:59

I wpuść tu pacanów do zony ....


Fajowy tekst ! "Głaskaj Niemca po kasku" było świetne ! ;]

Pozdrawiam
ICOM SB 5310 | C2D T5500| 2GB RAM 667MHz | 8400M G GPU: 520Mhz, Mem: 710Mhz, Drivers 169.04| BT, WIFI, i takie tam ;]

Dolina mroku, pomoc żołnierzom "Powinności", Akaban i Makarow do pomocy. Kombinezon Stalkera. Czy powinienem bać się X18 ?
transpacyfic
Kot

Posty: 8
Dołączenie: 02 Lis 2007, 11:45
Ostatnio był: 17 Sie 2008, 14:39
Kozaki: 0

Postprzez Elektryk w 11 Sie 2008, 13:46

Rozdział IV - granica

Władek poczuł pod sobą coś miękkiego. Nie była to goła ziemia. Otworzył oczy. Niebo było czerwone. Z trudem przechylił głowę w lewo. Leżał na kocu a dookoła niego były porozrzucane strzykawki. Zobaczył także swego brata który patrzał na niego
-Widzę, że już ci się polepszyło - zapytał Józek. Władek szybkim ruchem zerwał się się z ziemi i rozejrzał się. Był w jakimś obozie. Ognisko, czołg, piętrowy budynek,szlaban, jakieś koty i ten zdrajca pośrodku. Chciało mu się krzyczeć. Zdołał tylko wyszeptać:
-Pieprz się fajo - po tych słowach natychmiast ustały wszystkie rozmowy przy ognisku.
-Przestań, bardzo mi przykro za to co się stało ale ty też nie jesteś bez winy. Chciałeś mnie zabić
-Kto zaczął! Ja tylko walczyłem o przetrwanie - zapadła grobowa cisza. Przerwało je przeraźliwie beknięcie jakiegoś kota.
-Pozdrowienia od tasiemca - dodał inny. Józek nie zwrócił na to uwagi. Wstał i podbiegł do Władka.
-Stary, sorki ale sam byłem zestresowanym. Myślałem, że nic ci nie będzie.
-Ja...ja byłem potrzebny ci tylko abyś mógł dostać te pieprzone przepustki. A teraz chcesz się mnie pozbyć. Ty je...
-Czekaj - przerwał mu Józek - czy przeniósł bym cię tu gdybyś mi był obojętny. Sam ryzykowałem życiem. Tu czai się gromada bestii. Dobrze, że ta granica jest pod panowaniem neutralnych. Jak szedłem tu pod przykryciem nocy to prawie dopadły mnie te psy. Na szczęście tutejsi nam pomogli. Mając ciebie na plecach nie miałem szans aby dosięgnąć broni i ...
-Oj nie przeginaj druta! - krzyknął Władek i odwrócił się w stronę siedzących przy ognisku szukając w nich potwierdzenia swoich racji. Oni jednak patrzeli na niego z wyrzutem. Część kiwała głowami na znak, że Józek nie kłamie
-A więc to prawda? - zapytał ich Władek po czym otrzymał od grubego Stalkera znak głową, żeby lepiej się pogodzić.
-Władzio - odezwał się Józek - naprawdę cię przepraszam. Też byłem zestresowany.
-A powiesz mi w końcu gdzie to jest? - Józek spojrzał na kotów nastawiających uszy.
-No dobra ale jak będziemy sami - odpowiedział po czym nastawił pięść do "żółwika" na znak pojednania.
-No przecież nie mogę być ograniczony jak konto Gościa w Windowsie - powiedział Władzio jednocześnie stukając pięścią pięść brata.
-To znowu coś związanego z grami komputerowymi?
-No coś w tym guście - z uśmiechem odparł Władzio po czym razem z Józkiem usiedli obok ogniska.
-No fajne z was bratki! Tak ładnie się godzicie - rozpoczął nieudolnie rozmowę jakiś Stalker.
-No tak nas wychowano - odburknął Józko po czym wyciągnął z plecaka 2 puszki mielonki dla siebie i brata.
-A gdzie was niesie. Wy też zmierzacie do baru - zapytał inny stalker.
-No coś w tym sensie, mamy ten tego...wiadomość dla barmana od Sidorowicza - rzekł Władek przyglądając się smalcu w puszce z mielonką.
-Taaa jasne. Bo nie mógłby mu przekazać tego przez radio. Widać, że tworzycie jakąś drużynę która szuka przygód.
-No tworzymy drużynę, mamy nawet nazwę. Nazywamy się...
-Stul dziub - przerwał mu Józek - nie ma żadnej nazwy chłopcy
-Jest! Nazywamy się Giwera Team i zrobiłem nawet koszulki z naszymi zdjęciami. Super nie? - Po tych słowach Józek zakrztusił się mielonką
-Nawet ich nie wyciągaj! - wysapał Józek przez zamknięte zęby. Było już za późno. Władzio zdążył już wyjąć z plecaka dwa jaskrawozielone T-shirty z namalowanymi na piersi flintami, dwoma twarzami niepodobnymi do nikogo oraz białym napisem "Giwera Team".
-Łaaaał, mam rozumieć, że to do odstraszania zombiaków? - zapytał jeden z siedzących przy ognisku na co reszta odpowiedziała śmiechem - nie no, sorry ale lepiej tego nie zakładajcie bo głupio wyglądają.
Władzio trochę rozczarowany schował koszulki do plecaka po czym zapytał:
-A wy idziecie w stronę baru?
-No zamierzamy w końcu stąd się ruszyć
-To może jeszcze dziś
-Przestań! - przerwał mu Józek
-Spoko, razem będzie raźniej. Ja jestem Włodek a ten kmiot z boku to Józek.
-Miło nam. Ja jestem Mirek.
-Swoja drogą to gdzie my jesteśmy? To wciąż stary Kordon?
-No granica, za tą bramą jest już tak zwane Wysypisko - w tym momencie stalker wskazał palcem na starą bramę - trochę tam niebezpiecznie
-Razem na pewno damy radę - zauważył Władzio kiedy to z drzwi pobliskiego budynku wybiegł jakiś kot z odbezpieczoną strzelbą i przerażeniem na twarzy
-Chłopcy! - krzyknął - dresiarze będą szturmować granicę!!!
Ostatnio edytowany przez Elektryk, 11 Sie 2008, 15:14, edytowano w sumie 1 raz
Image
Awatar użytkownika
Elektryk
Tropiciel

Posty: 250
Dołączenie: 21 Lut 2008, 14:50
Ostatnio był: 06 Lis 2014, 18:05
Miejscowość: Ravenholm
Frakcja: Wolność
Ulubiona broń: Akm 74/2U
Kozaki: 2

Postprzez Scurko w 11 Sie 2008, 15:04

Aaaaaaa... szykuje się fajna akcja :wink: Czekam na kolejną część. Od tej mielonki zgłodniałem.

Pozdrowienia
Awatar użytkownika
Scurko
Tropiciel

Posty: 292
Dołączenie: 03 Lip 2007, 20:16
Ostatnio był: 16 Kwi 2022, 18:56
Miejscowość: Dębowiec k.Cieszyna
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Vintar BC
Kozaki: 3

Postprzez CLEAR SKYline w 11 Sie 2008, 16:13

Też muszę zrobić sobie taką koszulkę. Będę robił przypał na mieście :D
ImageImage
11% graczy uważa że najważniejsza jest grywalność, jeśli należysz do tych 89% dla których ważniejsza jest grafika to p...l się.
Awatar użytkownika
CLEAR SKYline
Łowca

Posty: 464
Dołączenie: 13 Lis 2007, 21:07
Ostatnio był: 29 Sty 2013, 15:25
Miejscowość: 3OHA -> БAP -> APEHA
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Black Kite
Kozaki: 1

Postprzez Elektryk w 11 Sie 2008, 19:49

Rozdział V - nowe tereny

Nie minęła minuta jak wszyscy byli gotowi. Skupieni oczekiwali kolejnej fali bandytów. Widocznie znowu puściła bariera od strony zachodu. Teraz nie było już jednak czasu nad tym się zastanawiać. Wszyscy w milczeniu czekali na kolejną bitwę o obronę Kordonu. Wszyscy? No prawie. Ciche zawodzenie wiatru o drzewa przerwała kłótnia dwóch stalkerów
-Jak to sprzedałeś całą amunicję???
-Co ty znowu od mnie chcesz? Sam Józek mówiłeś: "Sprzedaj co znaleźliśmy". No to sprzedałem!
-Ale miałeś kapucho zostawić ze trzy paczki na bitwę. Ja mam tylko jeden nabój w strzelbie. A jak tam twój Makarov?
-Po ostatnim świniaku zostały mi tylko 3 kule. Zawsze coś...no nie?
-Idą! Słychać ich!- krzyknął jakiś stalker stojący obok okna. Do kordonu można było dojść aktualnie tylko przechodząc przez budynek z dwoma wyjściami. Stara brama była zamknięta. Bardziej doświadczeni stalkerzy czekali przy oknach budynku. Koty kuliły się to albo za pobliskim ogrodzeniem albo co odważniejsi za stojącym nie daleko bramy wozem opancerzonym co już dawno nie widział benzyny. Z kolei bracia Józek i Władek schowani za stojącą poza ogrodzeniem ciężarówką przeszukiwali plecaki w poszukiwaniu naboi. Mówiąc krótko wszyscy byli na swoich pozycjach. Nagle w ciszy która opanowała obóz dało się słyszeć ciche stuknięcie metalu o tynk a następnie o drewnianą podłogę.
-Granat! Wszyscy padnij - krzyknął stalker stojący przy oknie znajdującym się na przeciw miejsca skąd mieli wychodzić bandyci. Stojący przy oknach natychmiastowo odskoczyli. Niestety nie wszystkim to się udało. Akurat jeden z kotów próbował szczęścia i skradał się przez drzwi. Siła uderzenia wyrzuciła go z budynku z taką siłą, że ten przeleciał nad ogrodzeniem placówki i spadł na innego stalkera. Z daleka obserwowali to Władek i Józek.
-Mam pomysł - szepnął Józek a na twarzy Władka pojawił się dziwny grymas
-Co, chcesz się wystrzelić poza Zonę?
-Nie ale można by tą bramę otworzyć i przemknąć obok walczących bandytów
Tym czasem w budynku rozgrzmiały strzały. W ruch poszły kałachy, Obokany, Vipery oraz różnego rodzaju pistolety. Z pobliskich drzew zerwało się stado wron. Pociski odbijały się od ścian i krat w oknach dodając dodatkowe obrażenia. Co chwilę ktoś padał martwy. Ogromna większość poległych jednak należała za życia do bandytów. Neutralnym było łatwiej gdyż mogli strzelać przez 3 okna a bandyci musieli wychodzić zza rogu. Dodatkowo najmniej doświadczeni stalkerzy osłaniali swych kolegów gdy ci przeładowywali. Bandyci z kolei działali mniej zorganizowanie. Wynik bitwy był rozstrzygnięty, przynajmniej tak to wyglądało.
-Ciągnij mocno!
-No ciągnę. Ta wajcha za cholerę nie puści. Józek. Ja chce żyć!
-Tylko mi się nie oświadczaj znowu! - krzykną siłujący się z blokadą bramy Józek. Tuż po tych słowach brama zgrzytnęła i z piskiem się otwarła. W ferworze walki nikt nie zobaczył uciekających z pola bitwy braci.
-Szybko biegnij! - szepnął Józek Władkowi po czym zaczęli biec drogą prowadzącą w dalszej części przez las. Na ich szczęście wejście do posterunku granicznego od strony Wysypiska było z boku budynku tak, ze stłoczeni w przejściu bandyci nie mogli zobaczyć uciekinierów. Ci po długim biegu w końcu dotarli do kolejnej bramy z czerwoną gwiazdą.
Ta na szczęście była otwarta. W milczeniu wkroczyli na nowe terytorium. Wysypisko było inne niż Kordon. Drzewa rosnące przy drodze były smukłe i bardzo wysokie. Wszędzie wznosiły się strome pagórki z porozrzucanym na nich złomem. W oddali było widzieć jeszcze inne drzewa. Te jednak były jakieś dziwne. Miały siną korę i nienaturalnie powyginane gałęzie bez liści. Problem był jednak inny.
-No to co mądralo? W lewo czy w prawo - odezwał się Władek patrząc na rozgałęziającą się drogę.
-No problemo. Mam tu takie cuś co się przyda - odpowiedział Józek i wyciągnął z plecaka lornetkę.
-Skąd ty to masz? Myślałem, że oddałeś swoją jako fant po przegranej bójce w Kordonie!
-To jest twoja. Wziąłem ci jak spałeś - odpowiedział po czym przyłożył sobie lornetkę do oczu
-Menda!
-Cicho. Ta droga na lewo prowadzi do jakiegoś parkingu strzeżonego dla vipów.
-No to w prawo: marsz!
-Może zaczekasz inwalido umysłowy? Tam są tacy sami bandyci jak ci co atakowali granicę.
-No jedwabiście. I co teraz? Może obejdziemy ten parking dookoła?
-I ci jaja spłyną na beton od promieniowania. Przejdziemy po cichu obok tych bandytów. Oni sobie tam gadają wśród jakiś betonowych bloków. Na drodze jest czysto
-Wracaj do pokeballa! Ja tu zostaje!
-To powodzenia z trzema nabojami - odrzekł Józko, schował lornetkę do plecaka, wyciągnął strzelbę z ostatnim nabojem i ruszył stawiając cicho kroki.
-Wiesz co? Idę z tobą. Człowiek to czasami takie głupoooty gada...

-----------------------------------------------------------
PS: Także pozdrawiam wszystkich czytających
Ostatnio edytowany przez Elektryk, 12 Sie 2008, 15:28, edytowano w sumie 1 raz
Image
Awatar użytkownika
Elektryk
Tropiciel

Posty: 250
Dołączenie: 21 Lut 2008, 14:50
Ostatnio był: 06 Lis 2014, 18:05
Miejscowość: Ravenholm
Frakcja: Wolność
Ulubiona broń: Akm 74/2U
Kozaki: 2

Postprzez Elektryk w 12 Sie 2008, 14:14

Rozdział VI - Zajezdnia

Nad Zoną zaczęły się gromadzić ciemne chmury. Dosłownie. W oddali było widać już błyski piorunów. W tym czasie nasza dwójka powoli poruszała się drogą na północ. Na szczęście dla nich bandyci z pobliskiego obozowiska byli czymś zajęci
-Jeszcze trochę, byle do tego przystanku - szeptał pod nosem Józek stawiając cicho kroki. Rzeczywiście, przy drodze stał stary przystanek autobusowy. Po drugiej stronie drogi stał z kolei inny budynek. Wyglądał przerażająco. Była to jakaś stara hala zbudowana z czerwonej cegły. Oczywiście jak to w Zonie bez okien. Nie to było jednak najbardziej przerażające. O halę oparty był żuraw czyli rodzaj podnośnika do przenoszenia ciężkich rzeczy. Żuraw ten wbił się w dach powodując wielką dziurę w budynku. Na braciach spowodowało to wielkie wrażenie. Takie, że musieli popełnić jakiś błąd
-Jołki połki! - krzyknął jakiś przepity głos z obozowiska bandytów. Dresiarze musieli zauważyć przechodzącego Józka i Władka. Sekundę później rozległa się seria z kałasznikowa.
-Sprintem do ruin - krzyknął Józek i pociągnął Władka za sobą. Biegli w deszczu kul. Słychać było dookoła jak naboje uderzają to w asfaltową drogę, to w pnie drzew.
-Aaaaaaa! Dostałeem pod nerką - zakrzyczał Władek. Biegł jednak dzielnie dalej. Do ruin było coraz bliżej. Bandycie nie mogli już dosięgnąć uciekających. Stalkerzy siedzący na przystanku z zaciekawieniem oglądali cała sytuację. Tym czasem bracia weszli na teren hali. Tuż za wejściem Władek padł na plecy.
-Józiu, czy ja umieram?
-Daj, zobaczę tą ranę.
-Widzę już tunel. Taki jasny...jaki on piękny!
-To dziura w dachu
-Acha...wiesz, ty wszystko potrafić zepsuć
-Ale z ciebie tampon. Tylko ci kurtkę porwało
-Co? Gdzie? Nie może być! - wykrzyczał jednym tchem Władek po czym usiadł i przyjrzał się swojej kurtce na wysokości biodra. Nie znalazł tam krwi tylko puch wystający spod porwanej kurtki. Po chwili dodał- no to wtopa...
-No, ale przynajmniej mi się nie oświadczyłeś
-Będziesz mi to wypominał do końca życia?
-No pewnie, że tak - odpowiedział z uśmiechem na twarzy Józek po czym wstał i się rozejrzał. Władek także powoli zebrał się z ziemi. Dopiero w tym momencie zrozumieli gdzie tak naprawdę są. Była to stara zajezdnia kolejowa. Wśród wagonów i gruzu leżały ciała zamordowanych stalkerów. Byli to neutralni nie potrafiący odepchnąć ataku bandytów którzy następnie zaatakowali granice z Kordonem.
-Uciekajmy stąd, burza idzie - powiedział pośpiesznie Józek i skierował się do wyjścia
-Chyba mam problem - zatrzymał go Władek. Józek rozpoznał to drżenie w głosie Władka. Obrócił się na pięcie jednocześnie wyciągając strzelbę zza pazuchy. Po drugiej stronie budynku stał zmutowany dzik. Przyglądał im się. Widocznie przybył na posiłek z martwych stalkerów. Na Józku nie zrobiło to wrażenia. Wycelował, zatrzymał oddech, nacisnął spust. Usłyszał jednak tylko głuchy trzask
-Jak? Przecież mam jeszcze jeden nabój!
-Może masz go źle włożonego - wysapał Władek podbiegając do Józka. W tym momencie dzik zaczął szusować w ich kierunku. Józek pośpiesznie otwarł swoją strzelbę. Do kurków obokana wkradł się brud.
-Wyczyszczę ci - powiedział Władek i niezdarnie wymiótł brud paluchem. Józek nie czekając zamknął dubeltówkę
-Aaaaaa!!! Mój palec idioto! - wykrzyczał Władek któremu broń przyskrzynił palec a w dodatku wciąż trzymała go za rękaw od kurtki. Józek nie zwracał na to uwagi tylko przyłożył sobie strzelbę do oka razem z ręką Władka. Dzik był już 10 metrów przed nimi. Józek oddał strzał w ostatniej chwili. Dzik padł.
-Oddawaj mi mój rękaw mapecie!!!
-Masz - odpowiedział Józek i otwarł strzelbę. Władek wyciągnął rękaw a następnie spojrzał na dzika leżącego na betonie.
-Może kopytka weźmiemy?
-Nie rób wiochy, wyłazimy stąd. Bar blisko.
Wyszli na zewnątrz. Burza była już tuż, tuż.
-Co wyście tam robili chłopcy? Co to był za strzał? - zapytał jakiś stalker siedzący na przystanku. Było tam ich razem trzech. Wszyscy doświadczeni.
-Dzika spotkaliśmy - odparł Józek
-Pewnie przyszedł na ucztę z stalkerów. Czekamy na wsparcie. Sami tam nie pójdziemy bronić granic.
-No pewnie - burknął Władek po czym zapytał - a wy tu czekacie na autobus?
-Nooo - odpowiedział jeden z stalkerów po dłuższej ciszy.
-Nie pojedzie. W Zonie nie ma prądu. Siderowicz się wkurzył bo akurat bił rekord w Pacmanie na komputerze
-Serio, to zaraz się zbieramy i idziemy pieszo.
-No a my idziemy już - urwał Józek i poszedł w kierunku baru
-Na razie - dodał Władek
-Na...razie - odpowiedział któryś z stalkerów
Józek i Władek przez chwilę szli w ciszy. W końcu ten pierwszy się odezwał.
-Tu ten dowcip z autobusem na prąd nie działa, wiesz?
-Dlaczego
-Bo tu autobusy NIGDY nie jeżdżą ty byczy zwisie
Ostatnio edytowany przez Elektryk 12 Sie 2008, 15:34, edytowano w sumie 3 razy
Image
Awatar użytkownika
Elektryk
Tropiciel

Posty: 250
Dołączenie: 21 Lut 2008, 14:50
Ostatnio był: 06 Lis 2014, 18:05
Miejscowość: Ravenholm
Frakcja: Wolność
Ulubiona broń: Akm 74/2U
Kozaki: 2

Postprzez Scurko w 12 Sie 2008, 15:18

Kolejne dwie części zabawnej historii Józka i Władka... coraz lepsze :D . Mógłbyś kilka błędów poprawić i wszystko spoko będzie.

Pozdrowienia
Awatar użytkownika
Scurko
Tropiciel

Posty: 292
Dołączenie: 03 Lip 2007, 20:16
Ostatnio był: 16 Kwi 2022, 18:56
Miejscowość: Dębowiec k.Cieszyna
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Vintar BC
Kozaki: 3

Następna

Powróć do Teksty zamknięte długie

Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 13 gości