Potępieni

Kontynuowane na bieżąco.

Moderator: Realkriss

Re: Potępieni

Postprzez zdzicho w 04 Lut 2022, 12:46

może być, ale opisy walki trochę zbyt brutalne jak dla mnie :P
czekam na kolejny rozdział
Awatar użytkownika
zdzicho
Modder

Posty: 567
Dołączenie: 19 Cze 2009, 20:02
Ostatnio był: 03 Wrz 2024, 02:40
Frakcja: Wolność
Ulubiona broń: Sniper Rifle SVDm2
Kozaki: 500

Reklamy Google

Re: Potępieni

Postprzez Srebrna Gwiazda w 07 Lut 2022, 01:40

-13-
Od tego momentu będę zaznaczać fragmenty cytowanych wierszy, tak, żeby odróżnić je od autorskiej poezji.
Gawron prowadził auto przez starą drogę wylaną asfaltem, który zdążył popękać przez kilkadziesiąt lat od awarii elektrowni. Stalkerzy dyskutowali o ostatnich emisjach. Auto podskakiwało na dziurach i mniejszych trampolinach. Jezdnia wiła się przez budynki, w których stacjonowała wolność, łąki, aż ukazały się doliny i zbocza pokryte śniegową czapą. Mutanty zwabione hałasem wywołanym przez silnik wojskowej terenówki popędziły w kierunku owego pojazdu.
-Wiecie co, lubię zimę – zaczął Gawron, odrywając na chwilę rękę od kierownicy, jakby przygotowując się do długiego monologu.
-O Zono radioaktywno, znowu się zaczyna – jęknął Obieżyświat, który zerwał kawał blachy przykrywający od tyłu kabinę kierowcy. Dzięki temu miał widok na przyjaciół.
-Gawronku, już o tym dyskutowaliśmy. Każdy Potępiony czeka na zimę, to fakt niepodważalny – odpowiedział Kadłub.
-Ojej, jacy wy jesteście nudni i pragmatyczni. Nie chodzi mi o fakt, że nie trzeba aż tak bardzo unikać wzroku stalkerów. W zimowym życiu chodzi o to, że… - nie dane było mu skończyć.
-Chłopaki, ślepe psy się dobierają do naszej karocy – poinformował przyjaciół Obieżyświat. Niski stalker ściągnął z pleców swojego wintara i rozpoczął ostrzał. Kilka celnych trafów odstraszyło resztę psów, które rozbiegły się po wzniesieniach, podnosząc kłęby siwego dymu znad ziemi.
-No i z bani – Obieżyświat usadowił się z powrotem na pace, kładąc ciepłą jeszcze broń na kolanach.
-Silentium, powiedz mi wreszcie, jak ty zmutowałeś? Pytam o to wszystkich, czysta ciekawość. Nie dam ci spokoju, dopóki mi nie powiesz – mężczyzna odwrócił się w stronę cichego stalker. Silentium uniósł ku górze oczy.
-Już o tym mówiłem. Zaskoczyła mnie emisja w kordonie– Silentium odparł spokojnie.
-Tak, tak, może zadałem niewłaściwe pytanie. Wiesz, może i jestem ślepy, ale widzę na kilometr, że służyłeś w wojsku – Obieżyświat oparł dłoń o szczękę, okrytą zadziornym uśmiechem.
-Rodzina nie wita rzeźnika pytaniem, jak było w pracy – odgryzł się stalker.
-Nie zaskarbiasz sobie pozytywnej opinii takimi odzywkami, wiesz Silentium? – Obieżyświat nie odpuszczał.
-Daj mu spokój, będzie chciał to powie. Czas to najlepsze lekarstwo na wszelkie rany – przewodnik strofował stalker. Obieżyświat mruczał coś pod nosem, ale przestał przesłuchiwać małomównego stalkera. Silentium patrzył mu przez chwilę w oczy, po czym odwrócił się w kierunku pozostałych.
-Gołąbeczki, rozchmurzcie się, widzę przygodę przed nami – Gawron odezwał się donośnym głosem. Pojazd z wyjącą skrzynią biegów zmierzał w stronę kordonu. W odległości czterdziestu metrów zauważalna było zbiegowisko. Czarne mundury po jednej stronie drogi, zielone mundury naprzeciwko, a po środku drobna postać w nieokreślonym ubiorze.
Auto podjechało do groźnie krzyczącego na siebie tłumu.
-Na pewno wysłaliście tego dzieciaka, żeby nas śledził! – ogolony na jeża stalker w czarno-czerwonym mundurze wrzeszczał, zaciekle prowadząc polemikę z jaskrawo ubarwioną opozycją po drugiej stronie drogi.
-Pierwszy raz widzę chłopaka, masz coś z głową, a to nam zarzuca się halucynacje – równie rozwścieczony oponent w zielonym mundurze próbował załagodzić sytuację. Wtem terenówka zatrzymała się na asfalcie kilka metrów przed skulonym ze strachu chłopakiem, który niechcący wpadł w dość poważne kłopoty. Cztery postacie zeskoczyły z auta i stanęły obok siebie przed chłopakiem.
-A wy tu czego? Jazda stąd, bo powystrzelam wszystkich! Przeklęte mutanty! – krzyczący wcześniej ambasador powinnościowców tym razem zwrócił się w stronę bladych stalkerów.
-Andriej, jak ci nie wstyd. Już nie pamiętasz jak razem z nami modliłeś się za Miszę? – cicho powiedział jeden z powinnościowców.
-Utkaj, nie przerywaj mi, jak mówię – przedstawiciel grupy uciszył towarzysza.
-Nie wiem co tu się dokładnie dzieje, ale widzę, że ten żółtodziób sprawia wam problem. Może go po prostu zgarniemy? Pojedzie z nami, a wy zapomnicie o sytuacji – zagadnął ogolonego krzykacza Kadłub.
-Dobrze, niech wam będzie. Bierzcie to ścierwo do diabła – krasny na twarzy stalker wyburczał wściekle.
-Chodź młody – Kadłub zwrócił się do drobnego chłopaka. Przestraszony chłopak szybko wskoczył z drżącymi kolanami na pakę. Gawron docisnął pedał, terenówka z łopoczącym brezentem wystrzeliła z miejsca.
-Jak się tam znalazłeś, młody? – Kadłub nie odwracając się rzucił pytanie tonem nieznoszącym sprzeciwu.
Przez chwilę w powietrzu wisiała niezręczna cisza. W końcu bardzo młody stalker zdobył się na odpowiedź:
-Uciekałem przed nibypsem. Udało mi się go ustrzelić, ale wpadłem na nich. Te typy zaczęły się na mnie rzucać. Otoczyli mnie, a potem przyszli ci drudzy w zielonych mundurach i i i… - chłopak dukał z nerwów – i zaczęli mnie oskarżać, sam nie wiem o co dokładnie chodziło. Dziękuję wam, nie wiem, czy by mnie nie wzięli za jeńca albo po prostu zabili – nerwowym głosem zakończył opowieść.
-Ach, konflikty wolności z powinnością, no tak. Dzień jak co dzień – podsumował Kadłub, mówiąc bardziej do siebie niż do rozmówcy.
-W zasadzie to dlaczego oni się aż tak nie znoszą? Jestem w Strefie od jakiegoś miesiąca i wiem, że jest sprzeczność interesów, ale musiał się zadziać jakiś znaczący incydent – stalker spytał nieśmiało, spoglądając na białe twarze poznaczone szaro-czarnymi cieniami.
-Posłuchaj pewnej historii młody – zaczął Obieżyświat wyraźnie zadowolony z roli gawędziarza.
-Dawno dawno temu, kiedy dopiero formowały się frakcje było ugrupowanie podobne do wolności. Kierowało nim dwóch braci. Starszy z nich, poważny i rozsądny człowiek nie miał o dziwo zbyt dużego poważania wśród stalkerów przynależnych do frakcji. Młodszy z braci był za to cieszył się szacunkiem stalkerów. Bracia starali się jak mogli działać na korzyść klanu. Niestety wysiłki starszego brata nie zostały docenione. Starszy w złości pewnej nocy zamordował swego młodszego brata. Rankiem stalkerzy zaniepokojeni pytali się starszego o los młodszego przywódcy. Jeden bystry stalker zauważył krwawe plamy na kamizelce starszego brata. Tak wydało się okrutne morderstwo. Stalkerzy przegnali starszego brata, który od tego momentu głosił idee przeciwne do tych, które obecnie opisują wesołków z wolności – Obieżyświat, gestykulując żywo opowiadał przypowieść.
-Co? – Gawron odezwał się z miną wykrzywioną zdziwieniem – Co ty bredzisz stary? Na pewno czegoś nie brałeś?
-To stara parabola ignorancie, powinieneś był ją znać – pogardliwie odpowiedział Obieżyświat.
-Młody, tutaj wysiadasz, a ty Gawron zatrzymaj auto – Kadłub wydał polecenia, przerywając nową kłótnię. Pojazd stanął w wiosce stalkerów. Chłopak zeskoczył z paki i pomachał swoim wybawcom na pożegnanie.
-Jeszcze się spotkamy, dobrej zony! – młody krzyknął, wciąż machając. Potępieni odwzajemnili gest. Terenówka warcząc, jechała na Wielkie Bagna.

Nie bój się człowieku, gdy czarne ściany okryją światy.
Wiele wieków minie, zanim oni odejdą w zaświaty.
Dnia nie ujrzysz takiego już, więc pamiątki swe zniszcz.
Wraz z jutrzenki krzykiem, podnieś karabiny i wyłoń się z bezpiecznych zgliszcz.
Dzieci Zony, dzieci Zony idzie śmierć.
Z kosą o czerwonym ostrzu wykutym w błyskawicy idzie śmierć.
Dzieci Zony na próbę wystawione po raz wtóry
Rzucają między sobą jabłko niezgody po raz który,
Może je obrócić w popioły.
Dzieci Zony, dzieci Zony idzie śmierć.
Zza drutu kolczastego w mundury zielone odziana śmierć.
Dzieci Zony, dzieci Zony łączcie się.
Martwym przecież Zona niepotrzebna.
Żywym przecież Zona nieużyteczna.
Dzieci Zony, dzieci Zony łączcie się.



Tekst wierszowany na koniec fragmentu został napisany przeze mnie.

Jak wam się podoba? :kozak:
https://www.wattpad.com/user/SwampBreaker <--- moje pisadła
https://www.instagram.com/swamp.breaker/?hl=pl <---- moje bazgroły

Bagnołamacz nie znosi kłamców i nibyolbrzymów. Mieszka w bazie czystego nieba w mieście Łodzi.

Za ten post Srebrna Gwiazda otrzymał następujące punkty reputacji:
Positive zdzicho.
Srebrna Gwiazda
Opowiadacz

Posty: 23
Dołączenie: 19 Gru 2018, 20:59
Ostatnio była: 20 Lis 2022, 14:34
Miejscowość: Wielkie Bagna
Frakcja: Czyste Niebo
Ulubiona broń: TRs 301
Kozaki: 12

Re: Potępieni

Postprzez zdzicho w 07 Lut 2022, 19:15

w porównaniu do wcześniejszych rozdziałów większa jakość, jeśli chodzi o akcję, opisy, dialogi, przynajmniej ja odniosłem takie wrażenie. widać że się starałaś; po przeczytaniu tego poczułem, że jednak warto wkładać więcej wysiłku i uwagi w to co się robi, bo ja nieraz robię rzeczy byle jak, aby zrobić i mieć z głowy :P
żeby za bardzo nie słodzić, to trochę grammar nazi :caleb: : "przewodnik strofował stalker", powinno być "strofował stalkera"
"zauważalna było zbiegowisko"
"Młodszy z braci był za to cieszył się szacunkiem stalkerów."
takie drobne błędy, jak pisze się w pośpiechu, są nie do uniknięcia, ale dużo lepiej jest napisać rozdział, ale z małymi błędami, niż nie napisać go w ogóle. najważniejsza jest treść, i wg. mnie jest całkiem dobra.
nawet ten wiersz na końcu nie jest aż taki zły, umiesz w poezje xD nawet rymy są :caleb:
w wierszu chyba jest spoiler, że ci w zielonych mundurach zabiją jednego albo kilku potępionych :P
nawet czułem pewnego rodzaju przyjemność, jak siedziałem sobie wygodnie i czytałem ten rozdział... chyba że czuję się przyjemnie od tego, że wreszcie mogę sobie dziś odpocząć, i siedzę po sytej kolacji xD ale nie no, przyjemnie się to czytało, szczególnie mając w pamięci poprzednie rozdziały, takie poczucie "no, ciekawe co tym razem będzie" :P
Awatar użytkownika
zdzicho
Modder

Posty: 567
Dołączenie: 19 Cze 2009, 20:02
Ostatnio był: 03 Wrz 2024, 02:40
Frakcja: Wolność
Ulubiona broń: Sniper Rifle SVDm2
Kozaki: 500

Re: Potępieni

Postprzez Srebrna Gwiazda w 10 Lut 2022, 23:00

-14-
-Marnujesz amunicję – stwierdził Cień –To tylko snork, tyle naboi można wywalić z pm-ki, ale nie z karabinu.
-Tak, marnuję amunicję na ratowanie twojej skóry – stalkerka ucięła rozmowę. Nie znosiła zbędnej krytyki. Dłońmi starła z twarzy zasychającą powoli krew. Uklękła na jedno kolano, wzięła w garść trochę śniegu i domyła pozostałości. Po krótkiej toalecie naciągnęła czarno-srebrną arafatkę na głowę. W oczy rzucało się, że tkanina została ręcznie zszyta tak, że po założeniu widoczne były tylko oczy.
-Co tak stoisz? Chodź, tu nic nie ma – zbierając z ziemi zgubioną w walce broń zwróciła się do najemnika.
-Może mnie oszukujesz – mężczyzna zmrużył oczy, wyczekując reakcji. Musiał czegoś więcej się dowiedzieć o najemniczce.
Dziewczyna przybrała podejrzliwą minę. Przestąpiła kilka kroków i stanęła przed najemnikiem. Zimne oczy próbowały doszukać się jakichś znaków na twarzy najemnika. W końcu przerwała niezręczną ciszę:
-Nawet jeśli, jakie ma to teraz znaczenie? – odpowiedziała pytaniem. Najemnik nic nie odrzekł.
-No właśnie – już miała ruszyć w dalszą drogę, gdy rozbrzmiał męski głos.
-Uważaj jak skaczesz, następnym razem jatka może się nie skończyć zwycięstwem – najemnik odparował dystyngowanym głosem i ruszył przed siebie – Prowadź, ja nie znam bagien.
Chmura z wyrazem złości i skonfundowania przyśpieszyła kroku, wychodząc na prowadzenie. W głowie kłębiły się myśli:
-W co dupek pogrywa? Za bardzo rozluźniłam atmosferę i ot co mam. Muszę bardziej uważać na to, o czym go informuję.
Nagle dziewczynę znowu ogarnęło to dziwne uczucie. Coś kazało jej iść w kierunku spalonego gospodarstwa. Fala zamroczyła ją na chwilę, boleśnie przewiercając głowę. Nie przypominała sobie czy na bagnach spotkała kiedyś kontrolera. Zresztą to coś innego. Kontroler łapie mózg, nie pozwalając mu się wydostać z morderczego uścisku. Stalkerka krążyła pomiędzy radioaktywnymi akwenami. Z łatwością odnajdywała ścieżkę w trzcinach. Cień ostrożnie stawiał kroki po grząskiej glebie, starając się nie tracić tempa. Dla najemnika zalane pola wyglądały tak samo, a jednocześnie skrywały wiele pułapek. Zauważył, że anomalie występują tutaj w większych skupieniach. Zastanawiał się, w jaki sposób czystoniebowcy się nie gubili w tym miejscu przeklętym przez Boga. Nareszcie na horyzoncie pojawiły się budynki okalane przez morze traw. Najemniczka znowu przyspieszyła kroku. Nie myśląc o ewentualnych konsekwencjach wbiegła do najbliższej budowli. Cień szedł wolno, jednocześnie zapamiętując, jaką ścieżkę obrała kobieta.
-Wariatka, kto tak chodzi po Strefie? – Cień mówił do siebie zirytowany.
Chmura stanęła w drzwiach. Skupiła wzrok na błękitnym świetle emanującym z przedmiotu pośrodku pomieszczenia. Niebieska fala fotonów całkowicie pochłonęła jej uwagę. Jakby znajdując się w alternatywnej rzeczywistości, stąpała w spowolnionym tempie. Usiadła na kolanach i podniosła przedmiot. Przypominał artefakt, ale nie mógł nim być. Nagle umysł ogarnęły wspomnienia.
Jej pierwsza poważna misja powierzona przez Lebiediewa. Chmura poruszała się w labiryncie prypeckich bloków. Wtedy zobaczyła to. Podobno major Diegtiariow się do niego dostał przez pole psioniczne. Posąg monolitu w Prypeci, dzięki któremu rzekomo mogli porozumiewać się monoliciarze. Kiedy zobaczyła stos różnych materiałów poczuła przeszywającą siłę.
Już wiedziała, co trzyma w dłoniach. Zeszło z niej napięcie, które po chwili wróciło. Dlaczego wytwór fanatyków z serca zony wywiera na nią taki wpływ? Jeśli na nią, to innych Potępionych pewnie też. Gula podeszła do gardła, zrobiło się jej gorąco. Tak wiele jeszcze nie wiedziała o mutacji. Odłożyła świecącą kulę na ziemię. Jej wzrok przykuły jasne choć brudne szmaty. Wstała z ziemi i przestąpiła kilka kroków. Podniosła podarty materiał, otrzepała go lekko z błota. Niebieskie, białe i czarne ciapki pokrywały materiał. Stary mundur czystego nieba wciąż miał naszywki. Dziewczyna zamrugała powiekami. Impulsywnie wyciągnęła nóż i zaczęła wycinać patki z pozostałości rękawów. Zdjęła plecak i przetrząsała jego zawartość w poszukiwaniu zestawu do szycia. Kiedy go znalazła, otworzyła pudełko i już miała nawlekać nitkę na igłę, kiedy uderzyła ją myśl rozsądku, a może strachu.
-Co ty u diabła wyprawiasz? – spytała samą siebie. Patrzyła z rozszerzonymi oczami to na naszywki, to przed siebie. Jednak nie zmieniła decyzji. Zabrała się do starannego przyszywania. Po wszystkim schowała drobiazgi do plecaka. Herb umarłej frakcji pod symbolem najemników na przedramieniu granatowego munduru wyglądał co najmniej dziwnie.
-Chwila moment, gdzie się podział Cień? – niczym zimny kubeł wody na głowę spadła jej myśl o najemniku. Wybiegła z pomieszczenia. Ujrzała cztery sylwetki o bladych twarzach otaczające wysokiego najemnika. Ściągnęła karabin. Z przyspieszonym biciem serca podbiegła do ludzi.
-Nie do wiary! Co przygnało cię na bagna Chmurka? – Kadłub z niemałym zdziwieniem powitał dziewczynę.
-Mateczka Zona wytycza różne ścieżki – Chmura odpowiedziała enigmatycznie staremu przyjacielowi. Zerknęła na towarzyszy Kadłuba. Zobaczyła Obieżyświata, jakiegoś stalkera, którego nie znała i… Gawrona.
-Jaka wielka szkoda, że znowu się spotykamy – z pogardą w oczach zwróciła się do Gawrona.
-Niekoniecznie, miło patrzeć jak się staczasz – odparł stalker.
-Nie chcę wam przerywać, ale gonią nas sprawy – pomiędzy zwadzonych wtrącił się Cień.
-Właśnie, skoro już mówimy o różnych sprawach. Dlaczego nosisz naszywki różnych frakcji? – Obieżyświat wskazał palcem haft na mundurze kobiety. Mężczyźni spojrzeli się ciekawie. Cień czuł coraz większą konsternację. W zasadzie od momentu, w którym poznał stalkerkę ten stan bycia stał się dla niego całkiem normalny.
-Jestem ekscentrykiem, więc muszę się zachowywać jak je*nięty cudak – znowu postawiła zagadkową odpowiedź z nieustępliwym miną, zupełnie niepasującą zupełnie do sytuacji.
-Dobra, nie chcesz to nie mów – Kadłub tonem rodzica uciął niezręczną rozmowę.
-Mam lepsze pytanie, czy ściągnęło cię na bagna wołanie? – Kadłub spytał rzeczowo – Warto wiedzieć, czy nie mam już schizofrenii. Dziewczyna przez chwilę nic nie odpowiadała, kątem oka spoglądając na Cienia, który zmarszczył brwi.
-Tak – po tej informacji rozejrzała się po twarzach zebranych – To część posągu monolitu w Prypeci na przyciąga. Jest w tamtym budynku – stalkerka wypluwała z siebie ciężkie słowa, wskazała budynek, w którym leżała kula koloru południowego nieboskłonu. Stalkerzy ruszyli do chaty. Chmura wryła biercy w ziemię, ale Cień popchnął ją do przodu. Spojrzała w jego obojętną, burzową twarz, ale nie otrzymała żadnej odpowiedzi. Pomaszerowała za czwórką Potępionych. Cień zamykał pochód.
Stalkerzy chwilę debatowali nad znalezioną kulą.
-Monoliciarze tu byli – wyszeptał Kadłub, bardziej do siebie niż do towarzyszy.
-A co jeśli nie? – rzuciła nieznaczącym głosem najemniczka.
-Co masz na myśli? – Obieżyświat spytał zdziwiony.
-Wojsko – pojawiła się odpowiedź – Oni czegoś szukają – Cień kątem oka rzucił surowe spojrzenie w stronę dziewczyny.
-Ale to bez sensu - zaprotestował Kadłub – Wojskowi nie wzięliby takiego przedmiotu, to pewne.
-Nie sądzę, zresztą nie wiem. To nie mój problem – dziewczyna odwróciła wzrok.
-Cień, idziemy, nic tu po nas. Natomiast wam dobrze radzę nie brać tego ze sobą – Chmura już prawie wychodziła z pomieszczenia, rzucając na odchodne do stalkerów.
-Gdzie lecisz? To sprawa ogółu, musimy rozpracować tę kulę! – Kadłub krzyknął do wychodzącej.
-Daruj sobie. I tak na nic by się nie przydała – Gawron położył rękę na ramieniu przyjaciela.
-Ja nie jestem pewien, czy chcę roztrząsać sprawę tej kuli – Obieżyświat zakłopotany zwrócił się do stalkerów. Silentium i Cień milczeli, wyczekując rozwoju sytuacji.
-Co jest z wami ludzie? Nie widzicie, że mamy poważny problem? – Kadłub zdenerwowany wyszedł na środek chaty – A ty Silentium? Ciebie to też dotyczy – mężczyzna utrzymywał pokłady nadziei w cichym stalkerze.
-To nie nasza sprawa. Poza tym nie uważam, że dobrym pomysłem jest pokazywanie, że coś się pojawiło na bagnach – Silentium po chwili skonstruował wypowiedź, która do reszty rozwścieczyła Kadłuba.
-To wy tak?! Dobrze, niech tak będzie. Nic tu się nie zadziało, zupełnie nic. Wiecie co? –Kadłub zaczął mówić do trójki przyjaciół.
-Niech was zona pochłonie. Mam was dość, idę przed siebie, a wy sobie radźcie – Kadłub wypadł z chałupy. Wszyscy zgromadzeni patrzyli po sobie zaniepokojeni i zmieszani.
Podążyli za Kadłubem. Ten próbował odpalić terenówkę, którą dotarli tu Potępieni. Rozlegały się przekleństwa rzucane przez mężczyznę. Po paru próbach kopnął oponę pojazdu i ruszył przed siebie. Wtem rozległy się strzały. Niebo rozdarł przeraźliwy, nieznośny hałas. Śmigłowiec bojowy przeleciał nad placem oddając strzały w stronę zaskoczonego Kadłuba. Mężczyzna upadł na ziemię. Polała się krew. Stalkerzy skryli się w budynku, z którego dopiero co wyszli. Wszyscy mieli napięte twarze poza Silentium, który wydawał się mieć wszystko pod kontrolą. Odczekali parę minut, zanim upewnili się, że śmigłowiec odleciał. Z przygotowaną bronią podbiegli do leżącego, który stracił przytomność. Chmura sprawdziła puls rannego.
-Żyje, miał szczęście. Mutacja go ocaliła – z ulgą oznajmiła stalkerom.
-Może jednak się zajmiemy sprawą kuli? – dodała po chwili ze spuszczoną głową.
-Poinformuję resztę, ale ty idź do diabła. Zajmij się swoimi interesami – chłodno odparł Gawron, który uklęknął przy przyjacielu, odpychając dziewczynę. Ta wstała i stała, zaciskając pięści. Odwróciła twarz.
-Trzymajcie się, my musimy iść – Cień zwrócił się do Potępionych. Skinął głową na Chmurę, zawieszając na niej spojrzenie pełne złości.
Stalkerzy się rozstali, kierowali się do starego kościoła.


Jak się wam podoba kolejny fragment?
Ostatnio edytowany przez Srebrna Gwiazda, 17 Lut 2022, 16:25, edytowano w sumie 1 raz
https://www.wattpad.com/user/SwampBreaker <--- moje pisadła
https://www.instagram.com/swamp.breaker/?hl=pl <---- moje bazgroły

Bagnołamacz nie znosi kłamców i nibyolbrzymów. Mieszka w bazie czystego nieba w mieście Łodzi.

Za ten post Srebrna Gwiazda otrzymał następujące punkty reputacji:
Positive zdzicho.
Srebrna Gwiazda
Opowiadacz

Posty: 23
Dołączenie: 19 Gru 2018, 20:59
Ostatnio była: 20 Lis 2022, 14:34
Miejscowość: Wielkie Bagna
Frakcja: Czyste Niebo
Ulubiona broń: TRs 301
Kozaki: 12

Re: Potępieni

Postprzez zdzicho w 11 Lut 2022, 06:48

szybko piszesz kolejne rozdziały; tym razem prawie wcale błędów, aby jeden zauważyłem, ale nie będę go przytaczał, bo i tak nie edytujesz żeby poprawić :P a to tylko brak jednej literki w jednym wyrazie, także nic znaczącego.
zastanawiałem się, ile czasu może zabrać przyszycie takiej naszywki na rękaw, no i jak jej potępieni koledzy przyszli, to pewnie by ich usłyszała z daleka i przerwała szycie, żeby sprawdzić kto to.
dużo opisów stanów emocjonalnych postaci, ale to w sumie dobrze, to daje więcej danych dla wyobraźni, żeby sobie lepiej wyobraziła sytuacje przedstawiane w opowiadaniu.
może być ten rozdział.
może ktoś inny się wypowie prócz mnie? :caleb:
Awatar użytkownika
zdzicho
Modder

Posty: 567
Dołączenie: 19 Cze 2009, 20:02
Ostatnio był: 03 Wrz 2024, 02:40
Frakcja: Wolność
Ulubiona broń: Sniper Rifle SVDm2
Kozaki: 500

Re: Potępieni

Postprzez KoweK w 11 Lut 2022, 11:01

zdzicho napisał(a):może ktoś inny się wypowie prócz mnie? :caleb:


Mam dokładnie takie samo zdanie.

Pomogłem? Daj :kozak:
"kowunio jest stalkerem ubranym w sweter ochronny "wschód słońca" szukającym artefaktów w zonie szczecińskiej
legenda głosi, że zdołał ominąć korki i dostać się do centrum - żyły złota"

Wheeljack

Za ten post KoweK otrzymał następujące punkty reputacji:
Positive Mruk, zdzicho,
Negative JE Józio Biden.
Awatar użytkownika
KoweK
Główny Administrator

Posty: 5670
Dołączenie: 10 Cze 2005, 14:49
Ostatnio był: 30 Paź 2024, 17:18
Frakcja: Bandyci
Ulubiona broń: Vintar BC
Kozaki: 1475

Re: Potępieni

Postprzez Srebrna Gwiazda w 27 Lut 2022, 00:52

-15-
-Co ty robisz? – najemnik zastąpił dziewczynie drogę i spytał surowo. Ta spojrzała mu się w twarz, po czym przestąpiła krok, chcąc wyminąć przeszkodę.
-Nigdzie nie idziesz – mężczyzna złapał za ładownice i przytrzymał stalkerkę w miejscu.
-Tak? – znowu rzuciła nienawistne spojrzenie. Oderwała rękę najemnika i popchnęła go na ziemię. Stalker natychmiast się podniósł.
-Zachowujesz się niepoważnie dziewczyno. Nie panujesz nad sobą – Cień powiedział poważnym głosem.
-To po prostu daj mi spokój, zostaw mnie! Nie potrzebuję psa, który będzie mnie pilnował. Dam znać jak znajdę dokumenty – już miała maszerować dalej, ale arafatka zsunęła się jej z twarzy.
-Nie, nie zostawię cię, a to dlatego, że po prostu sobie nie poradzisz sama. Prędzej wysadzisz to przeklęte miejsce w powietrze wraz z sobą samą – Cień niezrażony kontynuował polemikę.
-Dotąd jakoś sobie radziłam sama – Chmura odparowała.
-Tak sobie radziłaś jak teraz? Gówno a nie radziłaś. Nie potrafisz porzucić czegoś, czego już nie ma i nie wróci. Dlatego ja muszę dopilnować, żeby nie wkopać nas oboje w większe problemy.
Stalkerka odwróciła się. Twarz okryta zmęczeniem wyrażała bezsilność i niechęć. Zbliżyła się do najemnika i przerwała ciszę.
-Posłuchaj mnie, to wszystko nie jest takie proste. Agresja i nierozwaga są wpisane w naturę mojej mutacji. Nie panuję nad tym tak, jak bym chciała – kobieta mieliła słowa na języku, przygryzając wargi. Wbiła wzrok w ziemię.
-Pozwól sobie pomóc – Cień ściszył głos. Położył dłoń na ramieniu Chmury, czekał.
-Dobrze, niech tak będzie. Chodźmy już, dokumenty się same nie znajdą – odsunęła się i rozejrzała po okolicy. Po chwili wybrała kierunek. Na odchodne Cień poklepał najemniczkę po plecach, ta zamrugała szybko oczami w zdziwieniu, ale nic nie odpowiedziała. Oboje z muterkami w dłoniach kontynuowali marsz.
Stary kościół otaczały malutkie, radioaktywne akweny porośnięte trzciną i tatarakiem. Zza bramy wyłaniały się niszczejące nagrobki. Trochę dalej na niewprawnie skleconych krzyżach z desek powieszono maski przeciwgazowe. Ktoś pochował stalkerów. Niech im zona lekką będzie. Chmura zwolniła, złapała za karabin, obserwowała uważnie wejście do cerkwi. Cień podążał śladami stalkerki, która w międzyczasie poprawiła arafatkę na głowie. Przeszli przez próg. Przez rozpadające się ściany wiał wiatr. Po dawnej podłodze zostały wyrwy pomiędzy deskami zalane szlamowatą wodą. Świątynia wydawała się być opuszczona. Wtem rozległ się dźwięk butów na skrzypiącej, zdezelowanej podłodze. Za długimi cieniami skrywały się dwie sylwetki średniego wzrostu o nieprzyjaznych rysach twarzy. Na ramionach jaśniały brudne, żółte naszywki wolnych stalkerów.
-Opuśćcie broń, żadnych podejrzanych ruchów – brodaty stalker wycelował strzelbę w kierunku Chmury. Jego towarzysz świdrował oczami najemników.
-Dobrze, ale wy też – Chmura stanęła i zacisnęła ręce na swoim karabinie. Stalker ze strzelbą kiwnął głową przyjacielowi. Odłożył broń na ziemię. Pozostała trójka postąpiła tak samo.
-Czego najemnicy szukają na bagnach? – bardziej rozgadany stalker znowu zwrócił się ostrym głosem.
-Różne sprawy, nie szukamy bójki – Cień włączył się do rozmowy i stanął obok Chmury. Stalker cofnął się lekko do tyłu, gdy wyjątkowo wysoki najemnik podszedł bliżej.
-A wy co tu robicie? – Cień spytał, zachowując pozory obojętności.
-Sprawy, sprawunki, zaraz stąd znikamy. Wam również radzę – mężczyzna ściągnął usta, w oczach kryła się jakaś niepewność.
Cień nie podniósł jeszcze swojego trs301. Przeszedł obok stalkerów, którzy obrócili się gwałtownie, prawie zrywając się do ataku. Najemnik podniósł wieko starej skrzyni. Nagle właściciel strzelby podniósł broń z podłogi w ułamku sekundy i już miał nacisnąć spust, gdy Chmura skoczyła na stalkera, przewracając go na ziemię. Jego towarzysz złapał Cienia za szyję w morderczym uścisku. Najemnik padł na kolana, pochylił się do tyłu i oderwał całą swoją siłą kościste palce od gardła. Niedoszły zabójca padł na ziemię. Błoto oblało obecnych w cerkwi. Facet ze strzelbą niedługo się bronił. Chmura skutecznie utrzymała go przy ziemi. Drugi stalker, gdy podnosił się z kałuży oberwał butem w twarz od Cienia. Zakrył twarz dłońmi, krzyknął w konwulsji. Najemnik, nie zastanawiając się otworzył skrzynię. W środku był plastikowy folder z kartką papieru. Złapał teczkę, w kilku susach podniósł swoją broń i pobiegł w stronę wejścia do kościoła. Dziewczyna puściła mężczyznę i zrobiła to, co najemnik. Stalkerzy już zaczynali się zbierać do pogoni, wykrzykując przekleństwa. Chmura wyprzedziła Cienia, zdając się na swój zmysł wyczuwania bezpiecznych ścieżek. Blisko nich rozległy się strzały. Najemnik złapał dziewczynę za ramię i pociągnął na ziemię. Kucnął w bagiennej roślinności, spojrzał przez lunetę przymocowaną do karabinku. Oddał kilka strzałów. Odczekał chwilę w gotowości, ale zapadła cisza. Wstał i zmrużył oczy, obserwując szuwary, nic jednak się już nie zdarzyło.
-Skąd wiedziałeś, że coś ukryli? – Chmura spytała, przerywając napięcie.
-Nie wiedziałem. Wiem za to, jak poznać, kiedy człowiek nie zachowuje się naturalnie –Cień odrzekł, wyciągając dokument pośpiesznie schowany w ładownicy na udzie.
-Reszta informacji o prototypie znajduje się w archiwum w obozowisku czystego nieba… - Cień przeczytał zapisek z pożółkłego arkusza papieru. Chmura wyrwała dokument z rąk najemnika i przyjrzała się z otwartymi szeroko oczami.
-Tylko tyle? – spytała bardziej siebie niż najemnika z rozczarowaniem w głosie. Przesunęła wzrok na wykres z nieopisanymi osiami. Zmarszczyła brwi.
-Zaraz, ja kojarzę te papiery – powiedziała, wciąż studiując stronę.
-Co to jest? – Cień spytał zaciekawiony.
-Pracowałam, znaczy, kiedyś tworzyłam taki… projekt naukowy. Pracowałam nad urządzeniem, które umożliwiłoby kontrolowanie emisji oraz energii w czasie emisji. Ostatecznie nie skończyłam nad tym pracować, ponieważ… ponieważ frakcja została rozwiązana – dziewczyna nerwowo miętosiła kartkę w dłoniach.
-Skojarzyłam ten wykres, ale nie kojarzę strony jako części moich dokumentów. To nie była już moja praca.
-Lebiediew coś przed tobą ukrywał? – Cień spytał, zastanawiając się nad tym, co usłyszał.
-Najwyraźniej. Jak widać – dziewczyna powoli cedziła słowa w napięciu.
-Hm – najemnik mruknął i wyjął arkusz z rąk kobiety.
-Wyślę wiadomość do Paszczenko, muszę mu składać jakieś raporty zanim wyśle za nami cały swój oddział żołnierzy dla dyscypliny – najemnik oznajmił, wyciągając PDA.
-Nie! – dziewczyna złapała najemnika za rękę. Ten uniósł brwi w zdziwieniu oraz irytacji.
-Nie możesz, nie wiem do czego wykorzysta tę informację – Chmura totalnie rozemocjonowana zaczęła się wykłócać.
-Nie interesują mnie twoje pobudki i humorki. Pamiętaj, po co tu jesteś – najemnik pochylił się i ściszonym głosem odpowiedział przy twarzy okrytej arafatką. Zapanowała na chwilę niezręczna cisza.
-Zapytam też, czy śmigłowiec to jego sprawka – poinformował sucho, odrzucając rękę dziewczyny z impetem.
Chmura odsunęła się, zacisnęła pięści. W oczach płonął znowu ogień żalu i złości.

Wracam! :)
https://www.wattpad.com/user/SwampBreaker <--- moje pisadła
https://www.instagram.com/swamp.breaker/?hl=pl <---- moje bazgroły

Bagnołamacz nie znosi kłamców i nibyolbrzymów. Mieszka w bazie czystego nieba w mieście Łodzi.

Za ten post Srebrna Gwiazda otrzymał następujące punkty reputacji:
Positive zdzicho.
Srebrna Gwiazda
Opowiadacz

Posty: 23
Dołączenie: 19 Gru 2018, 20:59
Ostatnio była: 20 Lis 2022, 14:34
Miejscowość: Wielkie Bagna
Frakcja: Czyste Niebo
Ulubiona broń: TRs 301
Kozaki: 12

Re: Potępieni

Postprzez zdzicho w 28 Lut 2022, 07:20

kurła, wreszcie nowy rozdział, spędzało mi sen z powiek myślenie, co będzie się działo dalej xD
weź w następnym rozdziale napisz coś w rodzaju, że nagle w bagiennych szuwarach coś zaszeleściło, było słychać tupanie i charczenie, i ku zaskoczeniu Chmury i Cienia powietrze przed nimi zafalowało, i zdjęła kamuflaż pijawka, szybko zdjęli z pleców karabiny ale pijawka była szybsza - macnęła macką Cienia po szyi, Chmura oddała krótką serię, ale pijawka uciekła.
Szybko zaczęła opatrywać obficie krwawiącą ranę na szyi Cienia, enzymy mackowe pijawki zapobiegały krzepnięciu krwi. Bandaż ciągle robił się coraz bardziej czerwony, ale musieli iść dalej. Nagle ujrzeli przed sobą coś błyszczącego - nie mogli uwierzyć własnym oczom, był to artefakt dusza! Cień wsadził se go do kieszeni, i rana zniknęła jak ręką odjął. Chmura powiedziała w nagłym przypływie chciwości, żalu i złości:
-ej, to nie twój chabar! Musimy podzielić się łupem!
Cień powiedział że ok, jak wrócą z misji to sprzeda go, i podzielą się pieniędzmi, 60% dla niego, 40% dla niej. Chmura z irytacją wychrypiała:
-ja zobaczyłam pierwsza artefakt, 55% dla mnie, 45% dla ciebie :sidor:
na co Cień odparł:
-ale ja mam żonę i dzieci! Bez mojego wsparcia finansowego umrą z głodu :(
Chmura na to:
-uj mnie to boli, 55% dla mnie.
Idąc tak i kłócąc się, nie dostrzegli zbliżającego się zagrożenia: z bagna przed nimi wyłonił się wąż rzeczny, i owinął się wokół Chmury! Cień nie mógł oddać strzału aby i jej nie zranić, wyjął nóż i dziubnął węża. Ten wydał burczące donośne "uuuu!" i uciekł. Chmura była ranna, mówi:
-dawaj dusze, nie ma czasu na wyjaśnienia!
Cień na to:
-nie
Rzucili się na siebie i zaczęli przewracać w błocie, usiłując odebrać sobie cenny artefakt. Zaczęli się męczyć i dyszeć, ale żadne nie dawało za wygraną. W końcu Chmura kopnęła Cienia w jaja, i wygrała, ot i historyja.

Przepraszam, nie mogłem się powstrzymać, chciałem ograniczyć się do jednego zdania, ale niespodziewanie odnalazłem w sobie poetę :E
dobra, przejmuje ten temat, teraz to moje opowiadanie :caleb:

Za ten post zdzicho otrzymał następujące punkty reputacji:
Positive KOSHI.
Awatar użytkownika
zdzicho
Modder

Posty: 567
Dołączenie: 19 Cze 2009, 20:02
Ostatnio był: 03 Wrz 2024, 02:40
Frakcja: Wolność
Ulubiona broń: Sniper Rifle SVDm2
Kozaki: 500

Re: Potępieni

Postprzez Srebrna Gwiazda w 10 Mar 2022, 16:34

Cześć!
Dzisiaj przychodzę tylko z krótką informacją. Ze względu na zbliżającą się maturę nie pojawi się za dużo nowych treści. Fanfika nie zawieszam w każdym razie.
https://www.wattpad.com/user/SwampBreaker <--- moje pisadła
https://www.instagram.com/swamp.breaker/?hl=pl <---- moje bazgroły

Bagnołamacz nie znosi kłamców i nibyolbrzymów. Mieszka w bazie czystego nieba w mieście Łodzi.
Srebrna Gwiazda
Opowiadacz

Posty: 23
Dołączenie: 19 Gru 2018, 20:59
Ostatnio była: 20 Lis 2022, 14:34
Miejscowość: Wielkie Bagna
Frakcja: Czyste Niebo
Ulubiona broń: TRs 301
Kozaki: 12

Re: Potępieni

Postprzez KOSHI w 13 Mar 2022, 12:23

Nie przejmuj siem. Zdzicho skończy opowiadanie na miękko. Czekam na morderczy atak płetwonurków stalkerów z jataganami na podłygo wynża baginnego i mogę umierać. :u3:
Image
Awatar użytkownika
KOSHI
Opowiadacz

Posty: 1325
Dołączenie: 16 Paź 2010, 13:13
Ostatnio był: 26 Paź 2024, 02:31
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Vintar BC
Kozaki: 649

Re: Potępieni

Postprzez zdzicho w 28 Mar 2022, 22:57

Kontynuacja alternatywna za zgodą oryginalnego autora(bez obaw, @Srebrna Gwiazda będzie też dalej pisać xD )
pisałem na szybko, wręcz na kolanie, śpiący i zmęczony, ale nie proszę o wyrozumiałość :D powinienem poprawić następnego dnia i dopiero zapostować, ale uznałem że zapostuję w surowej formie. Starałem się pisać na poważnie, bez jajec, niestety :P z góry ostrzegam, że to grafomania.

Cień złożył raport do Paszczenki, w którym poinformował go o odnalezieniu dokumentów, i pytał o dalsze polecenia.
Chmura powiedziała do niego z zawodem, i nutą złości w głosie:
-Nie sądziłam, że będziesz bezrefleksyjnie wykonywał otrzymane rozkazy, jak trep, a nie stalker. Myślałam, że jesteś inny.
-Nie mogę pozwolić sobie na konflikt z wojskiem, jeśli mam przeżyć. Twoje mutacje dają ci większą odporność na fizyczne obrażenia, ale ja jestem zwykłym śmiertelnikiem. - Cień ku własnemu zaskoczeniu, zaczął się usprawiedliwiać.
-Nie rozumiesz, jak ogromny potencjał mają informacje zawarte w tych dokumentach... Spróbuj na chwilę nie myśleć tylko o swoim życiu, pomyśl o tym, do czego mogłoby dojść, jeżeli dzięki tym dokumentom naukowcy stworzyliby urządzenie do kontrolowania emisji; w jaki sposób by je wykorzystali? - Chmura rzuciła przelotne spojrzenie w kierunku Cienia.
W tym momencie z nieba na policzek Cienia spadła kropla deszczu. Po chwili kolejna, i kolejna, niebo zasnute było szarymi chmurami, wzmógł się wiatr.(najgorszy jest wiater - przyp. tłum.)
-Paskudna pogoda... Zanosi się na deszcz; lepiej znajdźmy jakieś schronienie. - powiedział Cień.
-W porządku. - Chmura zmarszczyła brwi, zagryzła wargę.
-Spróbujmy iść w kierunku tamtego wzniesienia, rozglądaj się dookoła za jakąś kryjówką; idź przodem.
Deszcz zaczął się wzmagać. Przemieszczali się szybko, jak na warunki panujące w Zonie, dzięki dodatkowym zmysłom Chmury, które pozwalały jej omijać anomalie bez detektora. Urządzenie Cienia co chwilę trzeszczało, informując o promieniowaniu i polach anomalii, ale szedł krok w krok za Chmurą. Po około kwadransie marszu, już dość przemoknięci, zobaczyli przed sobą sporą poziomą dziurę w ziemi, na ok. metr wysokości, prowadzącą w głąb wzmiesienia.
-Cholerny deszcz! Wchodzimy do tej jamy? - z kwaśną miną zapytał Cień.
-Raczej nie mamy wielkiego wyboru... Wygląda bezpiecznie. - Odrzekła Chmura, zaglądając badawczo z latarką wgłąb.
Chmura szła przodem na czworaka, Cień kilka kroków za nią. Tunel okazał się być głęboki. Po kilku metrach sufit zaczął się podnosić, tak, że mogli już swobodnie wyprostować się na nogach. Korytarz również zaczął być bardziej obszerny, na ok. 2 metry szerokości. Czuć było zatęchłe powietrze, ale nie było tam deszczu, ani wiatru.(a najgorszy jest wiater - przyp. tłum.)
-Wygląda jak dobre schronienie na nocleg, ale powinniśmy upewnić się, czy jesteśmy tu sami - Powiedziała Chmura.
-Masz rację; ostrożności nigdy nie za wiele, zobaczmy, gdzie prowadzi dalej ten korytarz. Miej broń w pogotowiu. - Cień zdjął swój karabin przewieszony przez ramię, odbezpieczył, i trzymał w obu rękach. Chmura poszła w jego ślady, ostrożnym krokiem ruszyli dalej. Głębiej ściany korytarza były wykute w skale.
-To wygląda jak stara, opuszczona kopalnia. - Powiedział Cień
-Ciekawe, co tutaj wydobywano, i czy wydobycie prowadzono przed, czy po pierwszej katastrofie reaktora. - W zamyśleniu odrzekła Chmura.
Doszli do szybu prowadzącego 3 metry pionowo w dół. Chmura pierwsza poczuła słodkawy, mdły zapach w powietrzu.
-Błe... Czujesz? Niedaleko musi być jakaś padlina. - z wyrazem obrzydzenia na twarzy powiedziała Chmura.
-Zaczekaj, wyjmę linę z plecaka, spróbujmy zejść w dół tym szybem.
Cień rozwinął linę, i przywiązał do zardzewiałego, metalowego haka wystającego z kamiennej ściany. Zaczął schodzić po linie w dół, opierając się butami o ścianę, Chmura celowała karabinem w jego stronę, w razie jeśli ktoś, lub coś rzuciłoby się na niego z ciemności. Cień zszedł na dół.
-W porządku, czysto, możesz zejść. - ściszonym głosem powiedział Cień.
Chmura zsunęła się po linie. Korytarz szedł w dwie strony. Oboje mieli zapalone latarki.
-Chodźmy najpierw do przodu, a później sprawdzimy, gdzie prowadzi korytarz za nami. - zasugerował Cień.
Chmura w milczeniu skinęła głową. Na tej głębokości nie mieli już zasięgu w PDA. Po kilku minutach marszu zaczął przed nimi majaczyć jakiś ludzki kształt, leżący na ziemi. Stanęli w miejscu, przyglądali się z oddali. Trup. Podeszli do niego ostrożnie; był w dość zaawansowanym stadium rozkładu, po barwach na kombinezonie poznali, że jest to były członek Powinności. Mdły zapach był trudny do zniesienia, ale stopniowo do niego przywykli, i przestali zwracać na niego uwagę. Chmura obejrzała go, przewróciła na bok, ale nie mogła określić, co było przyczyną zgonu. Nie było rzadnych obrażeń zewnętrznych. Z wyrazu twarzy niewiele można było wyczytać, brakowało oczu, gdzieniegdzie wystawały kości policzkowe, tkankę prawdopodobnie zjadły jakieś jaskiniowe gryzonie. Przeszukała jego kieszenie, prócz paczki bandaży, dwóch magazynków do karabinu, granatu i leków popromiennych, znalazła jego PDA. Włączyła - nadal działało, nie posiadało blokady dostępu. Ostatnia wiadomość datowana była 23 dni wstecz. Poszukała nowszych wiadomości. 35 dni wstecz:
wysłane - "Paszka, zostałeś przydzielony do jutrzejszego rutynowego patrolu ze mną i Wowikiem, spotykamy się 7:00 przed bramą bazy, nie zapomnij zabrać ze sobą prowiantu i amunicji."
odebrane - "Przyjąłem, nie chlaj znowu całego wieczoru, Daniła, musimy być wypoczęci. Do jutra."
-A więc ten tutaj nazywał się Daniła... - odrywając wzrok od PDA powiedziała Chmura.
24 dni wstecz:
wysłane - "Słuchaj, Paszka, tak sobie pomyślałem... Co byś powiedział na wspólne polowanie na mutanty ze mną, Wowikiem i Dimą? Ostatnio i tak niewiele się dzieje, przydałoby nam się trochę treningu i rozrywki."
odebrane - "Dobry pomysł, złożę do Woronina wniosek o oficjalną zgodę. Dam znać później."
Dziennik Daniły:
Polowanie idzie nam dobrze, do wieczora ustrzeliliśmy 3 czarnobylce i 4 kabany, jesteśmy daleko od bazy, więc postanowiliśmy przenocować przy ognisku, i wrócić nazajutrz. Ustaliliśmy nocne warty.
Nagranie audio:
"-szlag, nagle w nocy zewsząd usłyszeliśmy wycie i ujadanie, prosto na nasze obozowisko biegł spęd mutantów, całe stado. Zapanował chaos. Wowik był na warcie, po usłyszeniu pierwszej serii z karabinu adrenalina postawiła nas błyskawicznie na nogi. Włączyliśmy latarki. Drżącymi rękami próbowałem odbezpieczyć karabin, wreszcie opanowałem nerwy i zobaczyłem sytuację: Wowik leżał przygwożdżony do ziemi przez wielkiego czarnobylca, zasłaniał rękami twarz i gardło, mutant szarpał rękawy kombinezonu. Rzuciłem się do przodu i uderzyłem go kolbą swojego karabinu, spadł z Wowika, wtedy puściłem mu z zaskoczenia serię z przyłożenia prosto w łeb. Szybko podałem Wowikowi rękę i dźwignąłem go z ziemi; Paszka leżał bez ruchu kilka kroków od nas, z rękami rozrzuconymi na boki jak szmaciana lalka. Wstrząśnięci, zaczęliśmy przedzierać się w jego kierunku. Miał rozszarpaną szyję, nie oddychał. Dima wrzeszczał przekleństwa, strzelał na oślep. Mutantów przybywało coraz więcej. W pewnym momencie Wowik, uskakując przed kabanem, wpadł w trampolinę. Na samo wspomnienie tego widoku dostaję obłędu... Coś we mnie pękło, zacząłem gnać przed siebie ile sił w nogach, znalazłem jakieś wejście do jaskini, przeczekam tu trochę, zanim zbiorę się do kupy. Nadal jestem w szoku. Jak mogło do tego wszystkiego dojść? Straciłem trzech moich kumpli. Przeklęte mutanty... Przeklęta Zona... Niech to wszystko szlag... "
-Taak... Tylko dlaczego Daniła nie wyszedł z tąd po wszystkim, żeby wrócić do bazy? W jaki sposób tutaj zginął? - głośno myślał Cień.
-Nie mam pojęcia... W każdym razie uważam, że powinniśmy wrócić po linie na górę, rozpalić ognisko niedaleko wyjścia, wysuszyć się przy ogniu i coś zjeść. Żaden mutant nie powinien być w stanie wspiąć się 3 metry po pionowej ścianie, jeśli zwiniemy linę. - zasugerowała Chmura.
-Tak, powinniśmy tak zrobić; przy okazji przy wyjściu, gdy odzyskam zasięg w PDA, sprawdzę czy przyszła odpowiedź od Paszczenki.
Chmura spochmurniała.
Wspięli się na górę, skierowali się do wyjścia z kopalni, Chmura zebrała trochę walającego się chrustu i liści, po kilku próbach rozpaliła ogień. Na zewnątrz była czarna noc, wiał wiatr, ale deszcz już nie padał. Zebrała nieco mokrych gałęzi, odarła je z mokrej kory i dorzuciła do ogniska, część ułożyła na kupkę, żeby było co dokładać do ognia, jak zacznie przygasać. Cień wyjął konserwy, wodę, rozłożył śpiwór. Usiedli przy ognisku, ale w sporej odległości od siebie, zachowywali wobec siebie dystans i rezerwę, ich plany były ze sobą sprzeczne. Ale czy aby na pewno?
-Czeka nas długa droga, powinniśmy odnowić zapasy jedzenia, wody, leków i amunicji. - ogrzewając się przy ognisku powiedziała Chmura.
-Tak, tylko gdzie w okolicy znaleźlibyśmy najbliższego handlarza? - zapytał Cień.
-Znam pewne miejsce... - z wachaniem w głosie odpowiedziała Chmura.
Zawiał podmuch wiatru, płonień załopotał na wietrze... (najgorszy jest wiater - przyp. tłum.)

Za ten post zdzicho otrzymał następujące punkty reputacji:
Positive Srebrna Gwiazda.
Awatar użytkownika
zdzicho
Modder

Posty: 567
Dołączenie: 19 Cze 2009, 20:02
Ostatnio był: 03 Wrz 2024, 02:40
Frakcja: Wolność
Ulubiona broń: Sniper Rifle SVDm2
Kozaki: 500

Re: Potępieni

Postprzez zdzicho w 02 Kwi 2022, 13:18

A co mi tam, napiszę coś dalej :caleb:

Chmura i Cień odpoczywali przy ognisku, po trudach dnia, Cień jadł tuszonkę z konserwy, zagryzał chlebem i popijał wodą, Chmura nic nie jadła.
-Nie jesteś głodna? - zapytał Cień.
-Nie, my potępieni czerpiemy energię z innych źródeł, niż pokarm.
-Aha... Brzmi tajemniczo... Wspominałaś coś o tym, że znasz w okolicy handlarza, u którego moglibyśmy odnowić zapasy. - Powiedział Cień.
-To nie do końca handlarz... Na północno-zachodnim krańcu bagien, żyje w dużej ziemiance niejaki Doktor, powinien mieć zapasy jedzenia, którymi mógłby się z tobą podzielić, ale raczej nie ma amunicji... Jednak jeśli będziemy obchodzili naokoło stada mutantów, i unikali starć z bandytami, to nie powinniśmy mieć problemów z amunicją.
-W takim razie powinniśmy złożyć wizytę temu Doktorowi.
Nagle zapiszczało PDA Cienia. Sięgnął do kieszeni i włączył ekran swojego komputerka.
-Wiadomość od Paszczenki. - powiedział Cień, nie odrywając wzroku od ekranu PDA.
-Co napisał? - zapytała Chmura matowym głosem.
-Daje nam 5 dni na powrót i przekazanie mu dokumentów, jeśli nie stawimy się w tym czasie, wyśle za nami oddział żołnierzy.
-Nie spodziewałam się niczego innego...
-W takim razie mamy dość czasu, żeby pójść do tego Doktora, przy okazji może natkniemy się na jakieś artefakty, dodatkowej kasy nigdy za wiele.
-W porządku... Prześpij się trochę, ja będę czuwać, i tak bym nie zasnęła. - powiedziała zmęczonym głosem Chmura.
Cień wstał, oddalił się nieco za potrzebą, po chwili wrócił, i wsunął się do śpiwora. Zasnął dość szybko, był mocno wyczerpany. Chmura dorzuciła kilka patyków do przygasającego ogniska, płomienie co jakiś czas oświetlały twarz Cienia, przyglądała mu się w zadumie. Powietrze po deszczu było świeże, wiatr się uspokoił. W oddali było słychać pomruki mutantów, które prawdopodobnie wyszły na nocny żer.
Nagle Cień otworzył szeroko oczy, poderwał się na nogi, i rzucił na Chmurę, przeskoczył nad ogniskiem, i chwycił ją oburącz za gardło, mocno zaciskając dłonie.
-Co się z tobą dzieje?! - z trudem zawołała Chmura.
Cień nic nie odpowiedział, w jego oczach widać było obłęd. Chmura uderzyła go z całej siły ręką w głowę, rozluźnił nieco uchwyt na szyi, odepchnęła go, upadł na ziemię. Nagle do niej dotarło: kontroler. Poderwała z ziemi karabin i pobiegła do opuszczonej kopalni, zostawiając za sobą Cienia. Lina leżała nadal obok szybu prowadzącego w dół, szybko przywiązała ją do haka na ścianie, i zsunęła się na dół, w mrok. Słyszała kroki Cienia gdzieś na zewnątrz. Jej mutacje dawały jej dużą odporność na psi-fale, ale i tak obraz zaczął jej się rozmazywać przed oczyma. Ruszyła korytarzem, gdzie leżały zwłoki powinnościowca. Ominęła je, i szła dalej. Wtem w głębi korytarza usłyszała odgłosy szurania, zwolniła kroku, zwiększyła uważność. Włączyła latarkę. Na granicy światła i mroku ujrzała zarys jakiejś postaci.
-Tatiana?! - zawołała zaskoczona Chmura.
-Chmura? Skąd ty się tu wzięłaś? Tak dawno się nie widzieliśmy!
Postać nagle zamajaczyła, umysł Chmury stawiał opór zwidom, które tworzył kontroler. Zobaczyła szkaradny łeb, o grubym karku, i ciało owinięte w szmaty. Poderwała karabin, ułożyła się do strzału, oddała krótką serię. Z takiej odległości nie miała problemu z oddaniem celnych strzałów: w głowie kontrolera powstały 4 błębokie dziury, znieruchomiał, opadł na ziemię, obraz przed oczami Chmury przestał falować. Zawróciła szybko, wspięła się z powrotem po linie, wyszła na zewnątrz. Cień leżał na ziemi, próbował wstać, trzymał się dłonią za głowę, zaciskał powieki.
-Co się ze mną stało? - zapytał Cień.
-Rzuciłeś się na mnie, próbowałeś mnie udusić; w kopalni chował się kontroler, przejął cię, ale już nie żyje, zabiłam go. - powiedziała Chmura.
-Szlag... łeb mi pęka. - zgrzytając zębami powiedział Cień.
-Nie powinniśmy byli nocować w nieznanych miejscach.
-A jakie mieliśmy wyjście?! - odparł Cień.
Usiedli z powrotem przy dogasającym ognisku, stopniowo się uspokajając. Mijał czas, stopniowo zaczęło świtać, nie było widać słońca, niebo zasnute było szarymi chmurami. Chmura i Cień powoli zaczynali przygotowywać się do dalszej drogi.
-Całe szczęście, że zorienrowałaś się, że przejął mnie kontroler, gdyby nie to, boję się pomyśleć, co byś mi zrobiła... dziękuję. - wydusił z siebie Cień.
-Nie ma sprawy, tkwimy w tym razem, musimy sobie nazwajem pomagać, w pojedynkę mamy mniejsze szanse. - powiedziała Chmura.
Zaczął padać drobny śnieg. Oboje narzucili kaptury na głowę. Dokończyli się pakować.
-No dobrze, czas w drogę, prowadź do Doktora.
-Chodź, tylko trzymaj się blisko mnie, w tej części bagien jest bardzo dużo anomalii. - z przestrogą w głosie powiedziała Chmura.
Śnieg padał coraz gęściej, zrobiło się chłodno.
-Szlag, zimno mi.
-No to ruszaj się, a nie wleczesz się noga za nogą. - ponagliła Cienia Chmura.
-Napiłbym się gorzałki na rozgrzewkę.
-Lepiej nie, nie wiadomo, jakie niebezpieczeństwa na nas czekają, trzeba zachować czujność. - powiedziała Chmura, rozglądając się na boki.

Dość krótko, ale nie miałem za bardzo weny... lepsze to, niż nic :caleb:

Za ten post zdzicho otrzymał następujące punkty reputacji:
Positive Mruk.
Awatar użytkownika
zdzicho
Modder

Posty: 567
Dołączenie: 19 Cze 2009, 20:02
Ostatnio był: 03 Wrz 2024, 02:40
Frakcja: Wolność
Ulubiona broń: Sniper Rifle SVDm2
Kozaki: 500

PoprzedniaNastępna

Powróć do O-powieści w odcinkach

Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 3 gości