Problem jak problem. Taki sam jak i inne tutaj typu niezdany test albo ból gardła. Zresztą, nie wiem, czemu to komentujesz, jak masz wyje*ane na forum i interesuje cię tylko SB - to tak na marginesie. Następnym razem napiszę, że boli mnie, że Spice Girls się rozpadło, bo czarna jadła za dużo czekoladek, to może to będzie w twoich normach, co tu wolno pisać.
Tyle, jeśli chodzi o śmieszkowanie. Prawda leży natomiast dużo dalej, niż jakiś tam bzdurny problem kawałka ciasta. Mieszkam w mieście, które kiedyś (początek lat 90) liczyło 260tys. mieszkańców. Teraz liczy z 220, a realnie to może i 180, bo wszyscy młodzi i ogarnięci stąd już dawno spie*dolili, bo miasto umiera, bo się komuś nie chciało przy transformacji powalczyć o województwo, tylko dano się wciągnąć w Śląsk, z którym Czewa ma wuja wspólnego. Całą forsę się tam tera pompuje, a miasto dostaje ochłapy i efekt tego taki, że hutę już rozje*ali, w mieście nie ma porządnego aqua parku, ani się nie da zamówić głupiej pizzy w weekend, jak mieszkasz dalej od centrum. Nie ma porządnego kina (są całe 2) ani lokalu, gdzie się nie dostaje w ryj albo buja z 16, a całe życie weekendowe sprowadza się do kursowania naje*anych pomiędzy Donkim a aleją frytek. Mamy za to jedną galerię, którą jakimś cudem zbudowali i milion kościołów oraz supermarketów oraz luksus tego, że żeby robić w branży i non stop nie smarować w łapę, to muszę zapie*dalać właśnie na Śląsk. To mnie właśnie wku*wia, a jakiś tam placek to tylko wierzchołek góry lodowej całego tego syfu, co się z miastem dzieje.
I tak przy okazji, bo Pangia kiedyś płakał na to swoje Ferencowo, a mam tam okazję czasem zajrzeć - w porównanie do Czewki to 170tys. Rzeszów idzie jak burza. Wystarczyć pojechać po mieście i zobaczyć co się buduje i zajrzeć na Rejtana, czy strefę i dalej już nie ma co nawet komentować co się u mnie dzieje, bo się de facto nic nie dzieje. Marazm jak jasny ch*j...