Rozpocząłem pracę w hipermarkecie jako "agent ochrony" (po naszemu cieć). I zdarzyło mi się tam kilka wkurzających sytuacji (walka z bezdomnymi) jak i śmiesznych.
Do jednych z moich zadań należy oklejanie towarów, jeśli ktoś chce wejść na sklep z towarem, a nie ma paragonu. W związku z powyższym podchodzi do mnie klientka (dojrzała, ale całkiem, całkiem
) i mówi:
- "Dzień dobry. Właśnie kupiłam sobie piersi. Mógłby Pan je okleić?"
Oczywiście chodziło o piersi z kurczaka, ale tekst mnie bardzo rozbawił
Inną sytuację miałem wczoraj. Poszedłem sprawdzić kible, czy bezdomni się tam nie kręcą. Wchodzę po cichutku do męskiej toalety i słyszę głos dobiegający z kabiny nr 2:
- "Yh... Ja pierd*lę... ku*w@ mać..."
Hehe, ładunek był za ciężki, czy papier życia się skończył?