Ja pier*olę, ta gra to synonim niedorzeczności. Posrane automatyczne zapisy, rodem z najgorszych konsolowych gniotów pokroju Xena- Wojownicza Księżniczka
podku*wiłem jakiegoś rycerzyka w srebrnej zbroi niczym z mithrilu z srObliviona, z którym gadamy na początku gry po pokonania tego grubego demona z wielkim młotem. Nie wiem nawet jak się zwie ten fircyk, bo gra nie raczy takich informacji podawać, no bo po co. Tak czy siak, klepnąłem go parę razy z ciekawości mieczykiem to w końcu zaczął mnie naparzać. Okazało się, że kolo jest wyjątkowo wredny i szkoda było się kopać z koniem, to myślę załaduję wcześniejszy zapis. I co? Zonk. Gra się zapisała już po tym jak go sprowokowałem do walki i dupa zbita - trza zacząć od nowa. Dobrze, że to początek gry, więc niewiele straciłem, ale taki save zawsze może się zrobić w bardziej nieszczęśliwym miejscu. No i co za przytrzymany kitajec wymyślił jeden save, który się nadpisuje, na całą grę?
No nic, gram dalej. Więcej razy spadam w przepaść niż mnie leją, bo postać robi jakieś przedziwne uniki, nawet gdy jej nie każę, ale mniejsza o to. Inteligencja tej strasznej hołoty jest fatalna. Zgraja szkieletów próbuje jak oszalała rzucać we mnie bombami, w sytuacjach gdy i tak jakiś obiekt je blokuje - wygląda to komicznie. Niejednokrotnie zawieszają się w jakimś miejscu i tłuką mnie przez ścianę, oczywiście bez skutku, itp. A jak się wskoczy w grupkę paru wrogów to jakiś oszołom znowu rzuca w tłumie tymi pseudo granatami, nie bacząc na swoich sprzymierzeńców, bo w sumie i tak nic im złego nie robią. Oczywiście jak ja w nich rzucam taką bombą zebraną z ich truchła to jest git. No ale wróg ma oczywiście zablokowany
friendly fire Eeeeh...
Wracając do automatycznych zapisów. Jak ja tego ku*estwa nie lubię. Lejesz hordy zbugowanych szkieletów, żeby przy końcu spotkać przerośniętego rycerza w ogromnej zbroi, który gdy zaczniesz uciekać, pędzi za tobą niczym jakiś demoniczny Usain Bolt. Rach ciach i cię nie ma... i znowu to samo od nowa
No i jeszcze ta kamera irytująca chyba nawet bardziej niż w spapranym po całości Spintires. Bez blokowania widoku na przeciwniku szkoda atakować nawet, bo szansa trafienia jest taka sama jak w Morrowindzie na pierwszym levelu
To nawet w Wiedźmina się tak wujowo padem nie grało
No i te fantastyczne głosy postaci... W syntezatorze mowy Ivona jest więcej emocji
Ale dość pie*dolenia. Takie pytania mam. Jaką klasę postaci i jaki dar najlepiej wybrać w tej komicznej grze? Widziałem, że jest tam do wyboru jakiś uniwersalny klucz czy coś takiego. Przydatne to to? Spotkałem już mnóstwo zamkniętych drzwi i się zastanawiam czy da się je otworzyć jakoś tym kluczem, czy trzeba mieć specjalne 'otwieracze'? Może chociaż z eksploracji świata będzie jakaś satysfakcja
-------------Nie było pytania. Wywaliłem to japońskie gówno w piździec i nie zamierzam do niego wracać w najbliższym tysiącleciu. Obijanie non stop tych samych mord, żeby zdobyć trochę exp, albo po prostu dlatego że w grze nie ma normalnego zapisywania, kompletnie mnie nie kręci. Będę się chciał poirytować to se czougi odpalę
Na to coś nie mam czasu, bo latanie w koło Macieju po tej samej mapce, może mi zająć więcej czasu niż przejście wszystkich wiedźminów i TESów razem wziętych
Poza tym gra jest zbugowana, brzydka, nudna, a postacie gadają jakby dopiero co wstały z łóżka. Zero klimatu jak dla mnie. No i to co napisałem wyżej plus jeszcze parę irytujących elementów. Żegnam się z tą nader słabą grą. Sorry caleb, ale nie wiem co Ty w tym takiego niesamowitego widzisz