Konflikty zbrojne różnią się na całym świecie. Wszystko ma na to wpływ, od podstawowych wartości jak obywatelstwo, religia, panujący system moralny kończąc na ukształtowaniu terenu itp. To się tak wydaje, że wszędzie chodzi o to samo, ale każdy konflikt XX i XXI wieku jest zupełnie inny od siebie. Może i owszem, wszędzie i zazwyczaj zaczyna się od wszechobecnej polityki (bo o to w wojnach się przecież rozchodzi), ale reszta to już inna bajka.
Wietnam: rozdarty kraj, górale (silne charaktery i straszny upór), odmienna religia, azjatycka pokrętność
Afganistan: rozdarty kraj, górale, skrajnie odmienna religia, beznadziejna gospodarka opierająca się min. na nielegalnych hodowlach opium
Irak: religia, ropa naftowa i też rozdarty kraj
Somalia/Etiopia itp: miks kulturowo-religijno-plemienny, bieda, diamenty, piractwo, ludzkie zdziczenie, dzieci żołnierze
I tak by można w nieskończoność - ale po co to przytaczam?
Ukraina - właśnie co z Ukrainą?
Kraj post sowiecki, rozdarty i chwiejny, bez silnego fundamentu historycznego/kulturowego - jedni uważają, że to "pełnowartościowy" kraj, inni nie. Dużo mniejszości etnicznych uzurpujących sobie prawa do danych terenów.
Kolejny czynnik - zamieszanie w wojnę bojowników, często pochodzenie bałkańskiego oraz z korzeniami muzułmańskimi. W tym znany batalion Wostok który praktycznie przybywa teraz w Ukrainie - ci sami co walczyli w Gruzji piorą się teraz z Ukraińcami.
To jest generalnie ważny punkt - dlaczego?
Nie ma groźniejszych, lepiej wyszkolonych terrorystów i lepiej sprawdzonych w boju niż tych z Czeczenii, Gruzji i całego tamtejszego kotła. To są ludzie po służbie wojskowej, posiadają jako takie wykształcenie (czego często brakuje bojownikom w krajach arabskich), nie jeden z nich służył w "Specnazie", posiadają bogate doświadczenie w prowadzeniu wojny dywersyjnej z silniejszym militarnie przeciwnikiem.
To co mieliśmy we Francji niedawno, czy też jakieś spontaniczne wysadzanie metra czy też busów w Londynie. Czy nawet 11 Września to jest małe piwo - owszem za jednym razem ginie masa ludzi, ale są to akty po pierwsze rzadkie, po drugie idzie je opanować i zmniejszyć ryzyko kolejnych.
Najgroźniejszy zawsze będzie wyszkolony człowiek z bronią przykłady:
Biesłan, Dubrowka:
Mówi się o nieudolności wojsk rosyjskich, o złym planowaniu, o utracie kontroli nad sytuacją a nawet o rywalizacji między Oficerami poszczególnych jednostek biorących udział w tych operacjach.
Wiadomo we wszystkim tkwi ziarno prawdy, ale i u nas w Europie i na zachodzi nigdy nikt nie miał do czynienia z taką sytuacją. Żaden GROM, SEALs, SAS nie siedział w aż takim wielkim gównie jak wtedy Służby Federalne w Rosji.
Owszem były sytuacje znane z historii jak fenomenalna akcja SAS w ambasadzie w Londynie ale tam zarówno wyszkolenie jak i liczebność terrorystów była mizerna w porównaniu z tymi akcjami na terenie FR.
Naprawdę, niech mi ktoś powie prosto w twarz, że po zerwaniu negocjacji szło to zrobić lepiej (ok w Dubrowce można było szybko zrobić detox ofiarom - to faktycznie zje*ali po całości, ale chodzi mi o samą akcję odbicia).
Siedzieć na tonie trotylu, za ścianą są dzikusy dla których życie dzieci to nic, są uzbrojeni w DOBRĄ broń, są wyszkoleni i są doświadczeni a przede wszystkim zdesperowani bo wiedzą, że nie przeżyją.
Takiej sytuacji nie idzie opanować bez radykalnych kroków i szybkich decyzji.
Zarówno FSB, MWD jak i OMON załatwiły sprawę jak należy gdyż to nie była "akcja antyterrorystyczna", to była wręcz wojna pozycyjna z ponad 100 terrorystów na małym zamkniętym terenie pełnym zakładników i różnych niebezpiecznych materiałów.
Polecam poczytać książki ze wspomnieniami żołnierzy. Nikt tam nie przepełnia się dumą za kraj jak Chris Kyle w swoim "Celu Snajpera" (swoją drogą wchodzi do kin) - żołnierze FSB, a właściwie snajperzy wspominają jak w kompletnym chaosie musieli decydować kogo pierwszego postrzelić, jak jeden z nich widział dziewczynkę wśród kanonady uchwyconą przez terrorystę trzymającego granat...
To samo panuje teraz u naszych sąsiadów.
Obie strony biegają w tych samych mundurach, używają podobnej broni, wszędzie panuje chaos, w konflikt mieszają się różne ugrupowania dolewające oliwy do ognia i podżegając obie strony do skrajnej agresji. Po obu stronach dochodzi do ostrzału cywilów, tortur jeńców i innych okropieństw.
Do puki Ukraina się nie ugnie to wilk będzie stał przed tym kurnikiem i czekał w nieskończoność aż zdechną z głodu.
To wszystko było już przerabiane, tak jak pisałem Gruzja, I i II Czeczenia, bałkański kocioł gówna itd.
Eskalacja tego wszystkiego może jeszcze namieszać w historii bo jest to sytuacja skrajnie niestabilna.
Mimo dużo mniejszego potencjału militarnego wojska Ukraińskich nie należy zapominać o jednej ważnej rzeczy:
Tutaj nie walczy żołnierz vs partyzant, to duży konflikt armia vs armia. Do tego Ukraina nie daje tutaj dupy jak dawała Gruzja i realnie się opiera.Mieliśmy u sąsiadów majdan a teraz mamy regularną wojnę która z dnia na dzień coraz bardziej wymyka się z kontroli i powoli rośnie w siłę i zasięg.
Glaeken ta dyskusja nie ma sensu, bo sprowadza się do tego, czy ktoś w coś i komuś wierzy lub nie.
Tak samo nie ma sensu bo obie strony wysrały kupę gówna a teraz się w nim tarzają bez większego werdyktu.
A propaganda propagandą, u nas w TV do każdego komentarza pokazują te same materiały wideo, w szczególności upodobali sobie grupkę czeczeńskich bojowników (prawdopodobnie Wostok albo protoplaści) chodzących po polu z kałachami.
Ja mam podejście takie: nie słucham tego całego pie*dolenia - oglądam tylko zdjęcia i nagrania a wnioski wyciągam sam. Obrazu ze wschodu mówią o wiele więcej niż paplanina z ust jednej czy drugiej stron. Liveleak, YT, Militaryphotos itd. to teraz kopalnia wiedzy.
Na koniec powiem Wam jeszcze, że mam momenty, że czuję taki zew i patrzę na sprzęt w rogu pokoju, aż ręka zaciska się na rękojeści noża. Chce się tam jechać, z bronią, z aparatem, z piórem. Zobaczyć ten jubel tak blisko Nas. Ciągnie mnie strasznie, w zasadzie trzyma mnie na miejscu tylko moja narzeczona.
Ciekawostka ode mnie: Miedzy lipcem a listopadem pracowałem w Poznańskim SpecShopie - odwiedziło mnie z kilkunastu Ukraińców przez ten czas z jednymi dogadywałem się łamanym Rosyjskim z domieszką Polskiego, inni ładnie gadali po Angielsku - ale wszyscy chcieli jednego. Wydawali za jednym razem po 5/6 tyś zł(!) na sprzęt. Profesjonalne kamizelki, hełmy Team Wendy, noktowizory Youkon'a, noże Ka-Bar'a oporządzenie Condora. Z wyglądu zwykłe chłopy a za jednym razem kupowali tyle sprzętu co ja przez ostatnie 2 lata ledwo co dałem rade nazbierać.
Niektórzy nawet mówili, że to wszystko na wszelki wypadek tylko, by rodzinę chronić w razie W, inni byli małomówni i chłodni. Zawsze mnie zastanawiało co potem z nimi będzie, po której stronie staną, czy użyją czegoś co kupili.
W całej tej pracy był to najdziwniejszy epizod, wyposażałem i doradzałem sprzęt ludziom z Ukrainy.