Z takimi trollingami to na kwejka.
BirdmanHistoria aktora, który mimo upływających lat nie potrafi się pozbyć etykietki superbohatera, żyjąc w cieniu granej przez siebie postaci. Wyreżyserowanie sztuki na Broadwayu ma być szansą na wyrwanie się z pętli skojarzeń.
Same plusy: całkiem miłe poprowadzenie akcji, świetne kompozycja i zdjęcia "bez cięć", muzyka (te perkusje), i podwójne zakończenie - pierwsze, do przewidzenia w ciągu seansu, i drugie, otwarte na szerookie interpretacje.
Mimo nominacji do Oscara, dobry film.
To było parę dni temu, a dzisiaj:
Gone GirlZaczyna się jak w CSI - znika żona, mąż coś ma za uszami, ale coś nie gra. A następnie w połowie filmu, cytując Dakanna, "ogromny ch*j pie*dolnął mnie w twarz z prędkością światła". Co ciekawe (to chyba dobrze w thrillerze?), nie ostatni, choć ten pierwszy był zdecydowanie najsilniejszy w odbiorze.
Pokaz tego, że opinia publiczna jest ważniejsza niż dowody. Wydali u nas książkę, na której oparty był scenariusz?