Jakkolwiek do książek Meesha mam stosunek ambiwalentny, to akurat doczepki o "zrzynki tytułu" nie do końca rozumiem (to bodajże druga po Drugim Brzegu). Tytuł dobry, zgrabny, a Michał nie musiał na upartego znać tej książki. Gdyby nie mój ojciec, bibliofil jeśli o sf chodzi, to nigdy bym (do teraz) o niej nie usłyszał, a tak gdzieś kiedyś się tytuł przewinął. A nawet jeśli... to tylko tytuł. Gorzej by było, gdyby się okazało, że bezpardonowo zerżnął całą treść, nie?
Natomiast co do fragmentu, to czytało mi się go całkiem przyjemnie. Może trochę mało akcji, ale i fragment krótki
W przeciwieństwie do FZ, tutaj mam odwrotne odczucia co do okładki i ilustracji. Stalkery miały okładki do dupy a ilustracje dobre, to o tyle tutaj okładka mi się podoba, a ilustracje... nie. Chociaż te w Wędrowyczu były ok.
Zobaczę recenzje, ale jak będę przy kasie to pewnie kupię. Lubię I WŚ i w sumie myślałem o czymś podobnym, choć w mniejszym formacie jak na początek.
Słuchałem sobie wywiadów Meesha m.in. w Czwórce i stwierdzam, że teorie jakoby ludzie zapomnieli o I WŚ bo nic się na niej nie działo i była bezsensownie krwawa i jednostajna, dlatego zastąpili pamięć o niej wspomnieniami z II WŚ za bardzo mocno karkołomną. Delikatnie mówiąc, bo zakładam, że intencje mogły być inne.