przez paintball_0 w 01 Sty 2015, 12:40
Hobbit: bitwa pięciu armii.
Już na zajawkach miałem złe przeczucia. Nie pokazali żadnych ciekawych filmów. Tylko reklamy kawy, samochodów, pepsi, coli i widziany już milion razy trailer do nowych Gwiezdnych Wojen. Na którym tylko się uśmiałem, bo w głowie miałem te wszystkie gify i memy z internetu. Oczywiście były też trailery innych filmów, ale nic ciekawego.
Co do samego filmu. Gdyby to była telewizyjna produkcja HBO, byłbym zachwycony. Ale to był film za grube miliony, przy którym pracowały setki jak nie tysiące ludzi. Wszystko było słabe i w żaden sposób nie przystawało do LotRa. Cała trylogia Hobbita to jakaś herezja. Dobrych scen to było może 3. Sceny walki były albo słabe i nudne, albo za długie i przekombinowane. Legolas odstawiał takie goowno, że byście nie uwierzyli. Wisienką na torcie była zaś śmierć smoka. Nie dość że zginął za szybko, to jeszcze w kompletnie kretyński sposób. Sala kinowa była pełna chichotu przy tej scenie. Z kolei podczas bitwy pięciu armii jedynym myślącym dowódcą był ORK! Każda inna armia zachowywała się jak banda idiotów, nie mieli strategii, nie mieli taktyki. Elfy leciały do bitwy z mieczami zamiast siać z łuków, krasnoludy nie trzymały formacji, a pospolite ruszenie ludzi z Miasta na Jeziorze chooj wie po co pchało się na pierwszą linię. Oczywiście zostało zmasakrowane. Dziwię się, że ktokolwiek z ludzi przeżył ten film.
Za mało było wątku pierścienia. Na końcu filmu widać było, że jego moc zaczyna mieć poważny wpływ na Bilba, ale zostało to dodane jakby na siłę. Film nie naświetla tej sprawy, olewa pierścień. Rozumiem, że w książce pierścień był tylko narzędziem a nie głównym bohaterem, ale przecież film miał być prequelem filmowego Władcy Pierścieni, a nie książkowego. Tak więc dlaczego nie było więcej pierścienia i mniej smęcenia?
Bitwa pięciu armii dostaje ode mnie 3/10. Jest zdecydowanie poniżej przeciętnej pod każdym względem. Nawet technicznym. Efekty specjalne nie robiły wrażenia, choreografia walk była przekombinowana, plan bitwy był w cały świat, niepotrzebnie ingerowano w fabułę książki i praktycznie za każdym razem ingerencja okazywałą się tylko wszystko psuć.