Przed Zoną nie uciekniesz... - postapokalipsa według Pigwy

Kontynuowane na bieżąco.

Moderator: Realkriss

Jak Ci się podobało, Czytelniku?

Podobało Mi się, pisz dalej
3
100%
Całkiem fajne
0
Brak głosów
Może być
0
Brak głosów
Musisz popracować
0
Brak głosów
Dno
0
Brak głosów
 
Razem głosów : 3

Przed Zoną nie uciekniesz... - postapokalipsa według Pigwy

Postprzez Pigwa w 28 Wrz 2014, 12:24

Witam,
chciałbym zaprezentować moją "tfurczość" literacką na łamach tej strony. Mam nadzieję że się spodoba. ;)


PROLOG

W 1986 roku w na Ukrainie w Czarnobylu nastąpiła awaria elektrowni atomowej. Eksplodował reaktor nr 4.
Pięć lat później, w 1991 roku, pozostała część elektrowni została pożarta przez płomienie w niewyjaśnionych okolicznościach. Pozostałe trzy reaktory, w wyniku nadmiernej temperatury wybuchły, zatruwając powietrze na kolejnych kilkaset lat.
Radioaktywny pył objął w swoje posiadanie całą Ukrainę, Białoruś, połowę Polski i południowo-zachodnią część Rosji.
Skażone tereny zostały odcięte od reszty świata za pomocą betonowego płotu długości ponad 3 tysięcy kilometrów, a także kordonem wojska. Jednak mimo tych wszystkich zabezpieczeń, do Zony cały czas przenikali ludzie...

ROZDZIAŁ 1

Zona, Polska, Gdańsk, 17 września 1995 roku

Było zimno. Snajper siedzący na wieży kościelnej od trzech godzin, pociągnął łyk herbaty z termosu. „Cholera, wystygła” pomyślał ze złością.
Odstawił termos i spojrzał przez potężną lornetę polową o powiększeniu x15. Zobaczył ulicę zawaloną najrozmaitszymi rupieciami, wrakami samochodów i porywanymi przez wiatr śmieciami. Przesunął nieco okular w prawo i dostrzegł swój cel. Największy znany dotychczas w Zonie mutant, pijawka, stała i niemrawo poruszała mackami okalającymi mordę. Snajper wiedział, że ta ociężałość to tylko pozory: zaatakowana pijawka poruszała się błyskawicznie i w ciągu kilku sekund była wstanie pokonać dystans stu metrów. Niczym najlepszy sprinter olimpijski.
Snajper błyskawicznie przeniósł się na stanowisko strzeleckie. Jego karabin , wyśmienity Barett kalibru 12,7 mm, był gotowy na starcie z potworem. Strzelec wyregulował ostatecznie celownik, wziął poprawkę na wiatr i nacisnął spust.
Karabin szarpnął pomimo dwójnogu. Ciężki pocisk poleciał chyżo i wbił się w szeroką klatkę piersiową pijawki. Mutant zaryczał, co było słyszalne nawet w odległości dwustu metrów, po czym zachwiał się i upadł na kolana. Snajper nie dał powoli dokończyć potworowi żywota. Celując w łeb, ponownie nacisnął spust. Pocisk był pozbawiony płaszcza ochronnego, toteż ohydna morda pijawki rozerwała się na mnóstwo kawałków mięsa, które obryzgały bruk dookoła. Ogromne cielsko zwaliło się na bruk, drgając konwulsyjnie.
Strzelec złożył dwójnóg, schował lornetę do pokrowca, i zarzuciwszy karabin na plecy zszedł na dół wieży. Tam ostrożnie wyjrzał zza rogu, i stwierdziwszy że nic podejrzanego nie widać, ruszył w drogę powrotną do bazy. Po drodze podszedł do niedawno zabitego wroga. Z racji, iż strzelił potworowi w łeb, nie miał jak zabrać dowodu wypełnienia zadania. Pochylił się i wyciągnął z pokrowca przy pasie nóż. Ciężki, wykonany ze stali nierdzewnej, z drewnianą rękojeścią budził respekt. Snajper odciął fragment skóry pijawki po czym wstał. I zamarł. Przed nim stał pies. I to nie jakiś tam byle ślepak. Potężne bydlę, z wielkimi pazurami i równie wielka paszczą wypełnioną ostrymi zębami.
Strzelec mocniej złapał nóż, który oprócz karabinu był jego jedyną bronią. Gdy musiał strzelać ze snajperki nie brał ze sobą swojego M-4. Uważał to za zbędne obciążenie. Teraz bardzo żałował tej decyzji.
Pies stał nieruchomo, węsząc zapach człowieka. Pogromca mutantów nie odważył się drgnąć. Spoglądał na przemian na psa i niedaleką bramę kamienicy. Zastanawiał się czy udałoby mu się tam dobiec.
Nagle mutant spojrzał się na niego, spiął tylne łapy, po czym skoczył do przodu z niebywałą szybkością. Strzelcowi wystarczyło tylko czasu by bardziej wystawić do przodu nóż. Poczuł napierający na niego ciężar. Niczego więcej nie poczuł , ponieważ uderzył głową o bruk i stracił przytomność.

Za ten post Pigwa otrzymał następujące punkty reputacji:
Positive Imienny.
Pigwa
Kot

Posty: 15
Dołączenie: 27 Wrz 2014, 10:37
Ostatnio był: 16 Lut 2018, 20:00
Frakcja: Wojskowi Stalkerzy
Ulubiona broń: SGI 5k
Kozaki: 6

Reklamy Google

Re: Przed Zoną nie uciekniesz... - postapokalipsa według Pi

Postprzez Gizbarus w 28 Wrz 2014, 13:23

Hm. Długie to to nie jest... Rozmiarowo mniej więcej jak moje shorty, przy czym one były zamkniętą linią fabularną. No, ale bierzmy się za ocenę.

Poza naturalną wadą w postaci zbyt krótkiego tekstu, muszę uchylić nieco kapelusza, bo nie rzuciły mi się do oczu żadne byki, braki w przecinkach czy nielogiczności. Opisy są nieco... płytkie? Minimalnie bardziej mógłbyś się skupić na budowaniu za ich pomocą klimatu.Widzę też, że próbujesz stworzyć swoją własną wizję Zony - dobrze. Musisz tylko uważać, żeby nie przesadzić.

Co do tekstu ogólnie - jakoś Barretty w Zonie średnio do mnie przemawiają (poza Stalowym Potworem, ale to moje lore, więc ja mogę :suchar: :P ), ale ładnie uratowałeś to faktem pozostawienia praktycznie całego ekwipunku w innym miejscu, żeby nie przeciążać bohatera. Zalążek fabularny również jakoś nie robi szału - ciężko nawet nazwać to fabułą póki co.

Jednak muszę szczerze przyznać, że ma to jakiś tam potencjał. Na pewno jest lepsze od większości opowiadań, które ostatnio pojawiały się na forum.
A czy TY już przeczytałeś i oceniłeś moją twórczość?
"Samotność w Zonie" - nadal kontynuowana.
"Dawno temu w Zonie" - tylko dla weteranów forum.
"Za późno" - czerwona część cyklu "Kolory Zony"
"Akurat o czasie" - biała część cyklu "Kolory Zony"
"Za wcześnie" - niebieska część cyklu "Kolory Zony"
"Pęknięte Zwierciadło" - mini-cykl o Zonie w wersji noir
Awatar użytkownika
Gizbarus
Opowiadacz

Posty: 2895
Dołączenie: 18 Paź 2011, 16:44
Ostatnio był: 27 Sie 2024, 20:51
Miejscowość: Zadupie Mniejsze Wybudowania Kolonia II
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Sniper Rifle SVDm2
Kozaki: 854

Re: Przed Zoną nie uciekniesz... - postapokalipsa według Pi

Postprzez Pigwa w 28 Wrz 2014, 13:59

Dziękuję bardzo za opinię. Chciałbym jednak zwrócić uwagę na fakt, iż nie jest to koniec. Mam nadzieję, że następne części będą lepsze.
Pigwa
Kot

Posty: 15
Dołączenie: 27 Wrz 2014, 10:37
Ostatnio był: 16 Lut 2018, 20:00
Frakcja: Wojskowi Stalkerzy
Ulubiona broń: SGI 5k
Kozaki: 6

Re: Przed Zoną nie uciekniesz... - postapokalipsa według Pi

Postprzez Pigwa w 01 Paź 2014, 23:21

Dalszy ciąg moich wypocin. Mam nadzieję, że się spodoba. :)


ROZDZIAŁ 2

Gdańsk, Baza stalkerów „Nadzieja”

Ciemność. Szarość, przechodząca w ostrą biel, a następnie mdłą żółć. Człowiek leżący na łóżku rozgląda się dookoła. Nie poznaje pomieszczenia, w którym się znajduję. W pokoju panuje półmrok. Pod przeciwległą ścianą stoi drugie łóżko, obecnie puste. Obok przeszklone szafki, wypełnione buteleczkami i opakowaniami w różnych kolorach. Prze uchylone drzwi wpada mdłe światło słabej żarówki, najwyżej trzydziesto watowej.
Nagle słyszy głosy dobiegające zza drzwi. Do pokoju wchodzi dwóch ludzi w białych ubraniach. Mówią coś, lecz pacjent nie jest w stanie ich słyszeć. W uszach brzmi mu irytujące brzęczenie, przywodzące na myśl komara. Pacjent wysila mózg, nie do końca jeszcze rozbudzony i zaczyna słuchać.
- Jak się czujesz? - pada pytanie.
Chory próbuje odpowiedzieć, lecz z jego ust wydobywa się tylko kaszel i rzężenie.
- Chyba jeszcze nie czas – odzywa się druga postać.
Nagły błysk olśnienia pojawia się w głowie pacjenta. Przecież to Tomasz Krystowiak, jego kumpel z wypraw po artefakty. A ten drugi, stojący bliżej to nikt inny jak Matijas Grewczyn, dowódca.
Dwaj mężczyźni zauważają błysk zrozumienia w oczach mężczyzny leżącego na łóżku. Odzywa się Tomasz:
- Poznałeś nas? - chory energicznie kiwa głową.
To dobrze. Cudem cię wyciągnęliśmy spod tego psa. Masz ogromne szczęście. Matijas cię poskładał, jak umiał najlepiej. Za kilka dni powinieneś dojść do siebie.
Chory kiwa głową. Tomasz odwraca się i wychodzi. Grewczyn patrzy przez chwilę na leżącą na łóżku postać. Po chwili również odwraca się i wychodzi, na odchodnym rzucając tylko: „Jakbyś czegoś potrzebował, to wołaj” i wyszedł. Pacjent leży na łóżku gapi się w sufit tak długo, aż zapada w sen.

* * *
Kilka dni później

Tłuszcz skapnął na gorące drwa ogniska i z sykiem wyparował. Siedzieli w piątkę wokół rusztu, a ognisko rzucało cienie na ściany i ich twarze. Piecząca się na ogniu zmutowana świnia wydawała się gotowa. Podobno jedzenie mięsa zmutowanych zwierząt było bardzo szkodliwe, ale załoga bazy „Nadzieja” praktykowała jedzenie mutantów od bardzo długiego czasu i, poza kilkoma przypadkami biegunki, nie odnotowała żadnych strat na zdrowiu.
Gdy wszyscy już się najedli, wyjęto flaszkę wódki i każdy się napił. Następnie głos zabrał Matijas Grewczyn, oficjalnie dowódca.
Jak wszyscy wiedzą, niedaleko naszej obecnej bazy znajdował się posterunek wojskowy. Teraz już go nie ma, bo załoga zginęła. Jednak zapasy, broń, amunicja, żywność, leki, ba, nawet granatniki i ogromne ilości paliwa nadal tam są. Zapytacie zapewne, czemu jeszcze nas tam nie było. Otóż, od razu po opuszczeniu bazy, gniazdo uwiły tam sobie snorki. Z racji, że jest nas tylko pięciu, nie mogliśmy tam pójść, z oczywistych powodów. Jednak teraz mamy szansę! - zrobił efektowna pauzę – Dowiedziałem się, że stalkerzy z bazy „Błyskawica” również chcą się tam dostać. W prosty sposób możemy zdobyć dobra wystarczające na kilka miesięcy. Jedyny warunek jest taki, że dzielimy się po połowię łupami, jednak nie stracimy za wiele – tamci chcą głównie paliwo, którego my nie potrzebujemy. Co wy na to?
Popatrzył po twarzach. Znał ich wszystkich. Wiedział, że go nie zawiodą. Po kolei wszyscy skinęli głowami.
- No to wypijmy za pomyślna współpracę. I wypili.

* * *

Następnego dnia obie grupy spotkały się pod Zbrojownią. Stalkerzy z grupy Grewczyna byli zaskoczeni widząc kolegów z drugiej bazy. Tamci mieli kiepską broń w postaci dwururek, obrzynów i pistoletu maszynowego, bardzo zresztą porysowanego i zardzewiałego. Ich ubiory tez nie wyglądały najlepiej: zwykłe kurtki moro w różnych kamuflażach, przeważała Bundeswehra. Do tego adidasy lub buty zimowe za kostkę. Przy nich grupa z bazy „Nadzieja” prezentowała się niczym wojsko na paradzie. Gumowane kombinezony, wojskowe trepy, zadbane automaty z akcesoriami, osprzęt z górnej półki.
Obie grupy przywitały się, po czym ruszyły w stronę posterunku. Od Zbrojowni poszli Piwną. Była to przygnębiająca wędrówka; wszędzie walały się śmieci, kawałki betonu, cegieł i tym podobnego śmiecia. Mijając skrzyżowanie minęli dwa spalone samochody, z nagimi szkieletami na resztkach siedzeń. Skręcili w uliczkę poprzeczną do Piwnej i jednocześnie wzmogli czujność. Wchodzili bowiem na teren zajęty przez drugie najgroźniejsze mutanty w Zonie: snorki. Kiedyś stalkerzy lub wojskowi, dziś pokryte wrzodami i strupami oraz zaschłą posoką i wnętrznościami ofiar, niezwykle zwinne i potrafiące bardzo daleko skakać.
Stakerzy ubezpieczali się wzajemnie, celując po oknach i dachach domów wokół. Reagowali podniesieniem broni na każdy, najmniejszy nawet szelest.
W końcu wyszli na Długą, która przedstawiała sobą widok jeszcze gorszy niż Piwna. Wszędzie walały się trupy, najczęściej obdarte z mięsa do kości, choć niektóre miały resztki ścięgien i tkanki na wysuszonych ciałach.
Doszli do budynku poczty, łatwo rozpoznawalnego, ponieważ ustawiono przed nim barykadę z worków. Za workami czaił się ciemny otwór wejścia. Stalkerzy, gdy oglądali fortyfikację, usłyszeli za sobą wrzask, który zbiegł się z okrzykiem tylnej straży.
W jednej sekundzie rozpętało się piekło. Plunęły ołowiem cztery lufy, rozrywając atakującego snorka na kawałki. Robert Wiarus kątem oka spostrzegł następne stwory, skaczące z dachów.
Do środka!!! - wydarł się i wszyscy ruszyli biegiem ku wejściu, ostrzeliwując się. Wpadli do środka i zamknęli drzwi. Usłyszeli trzy potężne uderzenia, gdy atakujące snorki zderzyły się z przeszkodą.
Stalkerzy błyskawicznie zapalili latarki i zlustrowali otoczenie. Znajdowali się w obszernej sali, która kiedyś zapewne kipiała życiem. Teraz pozostały tylko szkielety żołnierzy i długa lada ciągnąca się wokół sali. Grupa rozdzieliła się na dwie części. Grewczyn z załogą na prawo, ci z „Błyskawicy” na lewo.
Doszli do schodów, po czym ostrożnie weszli na półpiętro. Po stwierdzeniu że nic nie widać, poszli dalej. Weszli do pierwszego pomieszczenia. Trafili w dziesiątkę. To była zbrojownia. Trzy WKM'y kalibru 12,7 mm, NSW leżały pod ścianami razem z amunicją. Na półkach spoczywały dobra wystarczające do uzbrojenia małej armii. Czego tam nie było: karabiny maszynowe, snajperskie, automaty, pistolety, granatniki przeciwpancerne i rewolwerowe. I do wszystkiego mnóstwo amunicji. Stalkerom zaświeciły się oczy na widok takiego bogactwa. Chwila dekoncentracji wystarczyła. Snork runął na plecy Tomaszowi, obalając go na ziemię. Wzniósł łapę do ciosu, ale nie zdążył zadać rany, zapewne śmiertelnej. Grad kul dosłownie rozniósł potwora na strzępy. Krew zabryzgała ściany, podłogę i klatkę schodową za plecami snorka. Tomasz podniósł się, sprawdził czy nic mu nie jest. Oględziny wypadły pomyślnie i stalkerzy przeszli do następnego pomieszczenia. To była szatnia. Na stojakach wisiały kamizelki kuloodporne w całkiem dobrym stanie. Nagle usłyszeli krzyk i wystrzały. Wybiegli i rzucili się na schody. Wpadając do holu Robert rozróżniał już wystrzały z dubeltówek i suche terkotanie automatu. Przyspieszyli. Gdy wypadli zza rogu, ujrzeli scenę jakby wyciętą z horroru. Wszędzie było pełno krwi. Pokrywała podłogę, ściany, a nawet sufit. Pośrodku korytarza stali dwaj stalkerzy z obrzynami wycelowanymi w oba końce przejścia. Trzeci leżał na ziemi, w powiększającej się kałuży krwi. Nawet z dziesięciu metrów było widać, że nie oddycha. Na widok posiłków ten z wycelowanym w nich obrzynem odetchnął z ulgą. Opuścił broń, po czym spojrzał na rozciągnięte na podłodze ciało kolegi. Westchnął, pochylił się i zwymiotował obficie. Wszyscy patrzyli na niego wyczekująco. W końcu wyprostował się, i otworzył usta by coś powiedzieć. Nie zdążył. Ogromny mutant wychynął z ciemności i jednym uderzeniem szponiastej łapy rozdarł człowieka na pół. Wrzask mroził krew. Podrygujące ciało upadło na podłogę, obficie sikając krwią. Kompan zabitego nie zdążył zareagować. Niewidzialna siła pociągnęła go do tyłu, i wciągnęła w mrok korytarza. Pozostali przy życiu stalkerzy zareagowali jak na weteranów Zony przystało. Jednocześnie zagrało pięć luf, orząc kulami ohydne ciało gigantycznego snorka, wciąż siedzącego nad ciałem. Kule podziurawiły mu łeb i korpus, odrzuciły na ścianę. Pociski przebijały na wylot chude ciało i zagłębiały z chrzęstem w mur. Gdy wyczerpała się amunicja, strzelcy zmienili magazynki i celowali w drgające ciało mutanta. Huk serii odbijał się echem od grubych murów budynku. Stalkerom piszczało w uszach.
- Chyba to już koniec – ni to stwierdził, ni to spytał Michał, najmłodszy członek grupy.
- Pewnie tak – odpowiedział Matijas – idziemy po amunicję i uzbrojenie.
Poszli. Po drodze znaleźli ciała dwóch pozostałych towarzyszy. Były poszarpane pazurami. Doszli do zbrojowni. Zabrali WKM'y, amunicję i tyle dodatkowej broni, że ledwo mogli to wszystko unieść. Następnie przebrali się w kamizelki kuloodporne żołnierzy. Były to wytrzymałe kombinezony M5 Beryl, z ładownicami na magazynki i granaty. Bardzo dobry sprzęt dla stalkera w Zonie.
Wyszli przed budynek. Po upewnieniu się, że nic się nie rusza, ruszyli w stronę bazy w budynku dawnego Domu Prasy. Po drodze widzieli tylko stado psów, żerujące na placu przed Teatrem Wybrzeże. Odryglowali drzwi i znaleźli się w swojej bazie, która od czterech lat zastępowała im domy, które zostawili, by przybyć do Zony.
Zapalili światła, podzielili uzbrojenie i wystawili WKM'y w oknach. Teraz już nic nie mogło im zagrozić.
Światło ogniska padało na twarze ludzi siedzących wokół ogniska. Twarze doświadczonych ludzi, którzy niejedno widzieli i niejedno zrobili. Twarze weteranów, którzy siedzieli w tym zapomnianym przez wszelkie siły wyższe miejscu, by uciec od życia, tam po drugiej stronie kamiennego muru.
- Wypijmy za śmierć naszych kompanów poległych w boju – powiedział Matijas.
Wszyscy przytaknęli. Stuknęli się flaszkami i wypili.

Za ten post Pigwa otrzymał następujące punkty reputacji:
Positive Generał Golonka, Nieznajomy X.
Pigwa
Kot

Posty: 15
Dołączenie: 27 Wrz 2014, 10:37
Ostatnio był: 16 Lut 2018, 20:00
Frakcja: Wojskowi Stalkerzy
Ulubiona broń: SGI 5k
Kozaki: 6


Powróć do O-powieści w odcinkach

Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 6 gości