Obecnie z powodu obowiązków, czyli sesji, zaliczeń i generalnie dużej ilości nauki, poza książką "Drugi Brzeg" "pochłoniętą" w całości w czasie weekendu majowego (jak dla mnie ciekawa i godna polecenia) w tym roku jeszcze nic nie przeczytałem. Ale moje ostatnie wakacje były zaczytane - szukałem, kupowałem i wypożyczałem jak szalony książki Braci Strugackich. Był to nie tylko "Piknik na Skraju Drogi", a np. "Trudno być Bogiem" poruszająca problem ingerencji w obcy totalitaryzm (do momentu przeczytania jej przeczytania odpowiedź na to pytanie było dla mnie oczywiste - po tej lekturze zacząłem się nad tym, wydawało się prostym problemem, poważnie zastanawiać), "Poniedziałek zaczyna się w sobotę", czyli satyra na radzieckie instytuty - człowiek był w nich tak zapracowany, że dla niego poniedziałek zaczynał się już w sobotę
, "Za miliard lat do końca świata". Dla mnie absolutną perełką jest, w opinii niektórych pachnąca komunistyczną propagandą, książka
"W krainie purpurowych obłoków"
(debiut Braci Strugackich - pierwsze polskie wydanie Iskry [1961 rok] dumnie leży u mnie na półce
). Według mnie ta literatura jest interesująca, ponieważ zmuszała mnie do refleksji nad aspektami życia , które na pierwszy rzut oka są oczywiste. Dodatkowo pomimo swojego wieku wciąż jest aktualna, a dodam, że przeczytałem 6 książek i 5 opowiadań chociaż nie były one łatwe do zrozumienia (pomimo faktu, że wiele z nich miało nie więcej niż 130 stron).
W liceum jedyną lekturę, która mile wspominam i co dziwne nie czytałem do niej jako do jedynej streszczenia - genialna książka Dostojewskiego "Zbrodnia i Kara", jak ją otwierałem to "chłonąłem" minimum 80-90 stron podczas jednej "czytelniczej sesji". Z nielekturowych natomiast "Ołowiany Świt" oraz "Ślepa Plama" (chociaż ukraińskie wstawki Kostika mnie irytowały, bo trzeba było się domyślać, o czym on gada
).