Dziewiąta kompania - właśnie skończyłem oglądać.
Kapkę chaotycznego opisu: można go podzielić na trzy części: białą (króciutka), zieloną i rudą. Brzmi to głupio, ale w uproszczeniu tak jest - akcja każdej z nich zlokalizowana jest w innym rejonie. Syberia jest biała, Uzbekistan (?) zielony, Afganistan rudy. Pierwsza jest najkrótsza - zbiórka. Druga to szkolenie, trzecia to właściwa akcja z pułapkami, strzelaninami, oblężeniem. Sam nie wiem, która lepsza - druga, czy trzecia.
Przez cały czas trudno było mi wyłuskać głównego bohatera. Żołnierze - zwłaszcza młodzi stażem - często zachowują się głupio, trochę "po amerykańsku" - a kiedy wreszcie dorastają, właściwie nic im już po tym. Na plus postacie dowódców - chociaż stereotypowi, to czuć od nich tę hardość.
Ogólnie film mi się podobał, raziła mnie chyba tylko ta głupota co po niektórych żołnierzy. Poza tym - dobry, wart polecenia.
Już wiecie skąd Ścigacz ma awatara