przez kubax84 w 25 Lut 2015, 21:28
Parę tygodni temu zdarzyła mi się żenująca wpadka, tym bardziej bolesna, że była tylko i wyłącznie moją zasługą.
Był to ostatni dzień przed końcem semestru. Nauczyciele srali sprawdzianami jak się patrzy, w samym ostatnim tygodniu miałem ich jakieś pięć, czy sześć, plus oczywiście pytania i kartkówki a do tego projekt szkolny. Tego pamiętnego ostatniego dnia miałem zapowiedziane dwa sprawdziany i kartkówkę, z czego jeden był z mego najbardziej znienawidzonego angielskiego. Poprzedniego dnia doszedłem do wniosku, że nie da się przygotować solidnie do wszystkich prac, tak więc inteligentnie olałem właśnie ten najtrudniejszy przedmiot. Następnego dnia rano, tuż przed owym sprawdzianem kolega powiedział mi, że połowa sprawdzianu składać się będzie z słówek z podręcznika, oraz pokazał mi świetną aplikację na smartfona - słownik polsko - angielski.
W czasie pisania bałem się wyciągnięcia telefonu, ale pod koniec lekcji byłem tak zdesperowany, że odpaliłem tę cholerną aplikację. Wpisałem wiec po cichu pierwsze trudne słówko, a tu nagle jak nie ryknie z głośnika tłumaczenie! Cała klasa w śmiech, ja zepsułem sobie opinię u jednej z najmilszych nauczycielek w szkole, przez cały dzień (dobrze, że ostatni) koledzy i koleżanki mieli ze mnie zasłużony polew, a ja chyba nigdy się tak nie wstydziłem... Od razu skasowałem aplikację, oraz postanowiłem nigdy więcej nie ściągać!
-
Za ten post kubax84 otrzymał następujące punkty reputacji:
- Nieznajomy X.