Wiedźminem zachłysnąłem się, kiedy byłem w szkole średniej, ale im dalej, tym bardziej gryzła mnie infantylność większości bohaterów czy całej historii, ogólnie rzecz biorąc - do tego wszystko to przemyślnie ukryte za płaszczykiem "+18", czyli rzucanie mięsem i seks.
Przygody Wędrowycza z kolei ujęły mnie od samego początku, kiedy przeczytałem fragmenty opowiadania w jakimś czasopiśmie o fantastyce
Fakt, potem jakoś zaliczyła równię pochyłą, ale i tak nadal można się nieco uśmiać podczas czytania.
A z nieco innej beczki - czytał już ktoś z was "Wody głębokie jak niebo" Anny Brzezińskiej? Czytałem parę lat temu kilkakrotnie i za każdy razem historia ujmuje mnie jednakowo mocno. Jeśli ktoś miał możliwość, niech podzieli się wrażeniami.
[EDITH PIAF]
Ostatnio, skuszony promocją, kupiłem książkę Stephena Briggsa "Żółw przypomniany". Krótko mówiąc, jest to leksykon świata Dysku. I ogólnie nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie dwie proste sprawy - osoba, która świata Dysku nie zna i się nim nie interesuje, znajdzie tą książkę zupełnie niezrozumiałą. Ot, alfabetycznie wypisane hasła, odnoszące się do postaci, miejsc, świąt, flory, fauny i tak dalej. Z kolei osoba, która już jest zaznajomiona z uniwersum, nie odniesie zbyt wielkiej korzyści z przeczytania wszystkiego. Jedynie około 25% haseł jest uzupełnionych informacjami nieznanymi wcześniej - reszta to dane i opisy bezpośrednio z książek mistrza. Ot, kawałek solidnej roboty, doprawiony malutkim skokiem na kasę i kwestiami wydawniczymi w Polsce.