Właśnie wróciłem z próby mojego zespołu. Jestem padnięty, spocony i głodny, ale cholernie się cieszę. Od ponad 2 miesięcy nie grałem na bębnach, więc móc sobie 'popukać' a jeszcze z kumplami z kapeli to w ogóle miazga.
A, napomknę tylko, że próbę zrobiliśmy, bo udało nam się trafić jako support... kapeli DEZERTER! Kto z punkiem za pan brat, to wie, jaka to rozkosz dla młodego zespołu zagrać z kimś takiego formatu
Poza tym, fajnie się dzieje w kwestii mojej literatury. Co po niektórzy wiedzą, a reszta niech żyje w błogiej nieświadomości
Może nie ma się czym chwalić (jeszcze), ale że wziąłem się za to, za co wziąłem daje sporo radości.
No i że pojawiła się (przypadkiem) taka jedna osóbka, która daje mi troszeczkę-troszeczkę radości. W sumie, to tak radosny (bo do szczęścia jednakowoż trochę brakuje) nie byłem od końcówki sierpnia. Więc to, że wreszcie coś jest ": )" zamiast ": (" to też swego rodzaju powód do radości.