Moje sny można podzielić na dwie kategorie.
a) Sny normalne.
b) Sny dziwne, niepokące i nienormalne (dominują w okolicach Nowiu i Pełni, cholera wie dlaczego).
Tych ostatnich najczęściej nie pamiętam... i najczęściej dobrze xD Dzisiaj, cholera, zapamiętałem
Bo akurat jest po nowiu.
Zaczyna się w jakimś mieście, gdzie mieszkam z rodzicami (o ile się kapnąlem, jest to mieszkanie tymczasowe, w sensie że wyjechaliśmy na weekend na nurkowanie i tam nocowaliśmy). Byłem w pokoju, nagle coś błysnęło i znalazłem się na ulicy (odnoszę wrażenie, że sen w tym momencie uległ przewinięciu do przodu). Nie wiedziałem o co chodziło i co tam robię, więc wróciłem do tegoż mieszkania. Tutaj zobaczyłem, że rodzice mają gości i znowu było przewinięcie. Grałem w karty z tymiż ludźmi (pamiętam jednego faceta, jakąś dziewczynę... ludzi było jeszcze minimum dwóch, ale nie pamiętam kim byli). Nagle zobaczyłem jakiś napis na karcie do gry (konkretnie któryś pik, ale nie pamiętam jaki, 9 chyba). Nie pamiętam co było, ale zacząłem wyrywać pozostałym karty (też nie wiedzieć czemu piki tylko), mając przeczucie, że jeśli któryś z nich przeczyta napis, stanie się coś strasznego. Nie wiem co, ale pamiętam że widziałem w oddali coś co na nas patrzyło i za każdym razem gdy to widziałem (we śnie) miałem atak paniki. Nie wiem jak to wyglądało, ale wiem że toto nie było człowiekiem... i wiem, że jakbym na to wpadł w realu, dałbym nogę aż się kurzyło
Potem znowu było przewinięcie. Tym razem była noc, a ja z tym facetem i dziewczyną oglądałem jakiś program w TV. Siedzieliśmy na kanapie, reszta, o ile rozumiem, spała w innym pomieszczeniu. Z początku było normalnie, potem coś przerwało program i zaczęło się robić dziwnie. Pokazywało jakiegoś kolesia (nie pamiętam jak wyglądał), który biegł, a właściwie chyba przed czymś uciekał, chociaż tego nie jestem pewien. Teren był górzysty, wyglądało to jakby to w górach jakichś było. W pewnej chwili zobaczyłem za nim, jak jakieś zwierzęta przed czymś uciekają, chociaż również nie wiem przed czym, ale wydaje mi się że uciekały w panice tak głębokiej, że wpadły prosto w przepaść. Uciekający to chyba zobaczył i zaczął uciekać jeszcze szybciej, ale w pewnej chwili skręcił ścieżką i zobaczył to coś, co widziałem gdy graliśmy w karty. Próbował od tego uciec, ale jak odskoczył ze ścieżki, zaczął się zsuwać po zboczu i w końcu spadł. Nim to zrobił, poruszył jakiś głaz, który zaczął staczać się za nim. Średnio ostre zbocze w pewnej chwili zmieniło się w pionowe i koleś spadł, wrzeszcząc w niebogłosy (najbardziej realistyczny wrzask jaki od dawna słyszałem, przynajmniej biorąc pod uwagę gry i filmy jakie oglądam). Spadł z prawie czterdziestu metrów i trzasnął o ziemię... a sekundę później ten głaz na niego spadł i go zmiażdżył.W tym momencie kamera się zmieniła i zobaczyłem to "Coś"... ale w tym momencie się obudziłem i nie wiem jak wyglądało.
Może to i lepiej.