przez Towarzysz Lenin w 12 Lis 2007, 21:40
Towarzysz Lenin przechadzał się akurat po 107 pietrze X-12. Widocznie czegoś szukał. Gdy zajrzał do opuszczonego sektora, założył stojący nieopodal kombinezon i wszedł do środka, uruchamiając stary, radziecki noktowizor I generacji. Coraz głębiej zapuszczał się w laboratorium. Dawno był tu szefem. Oddał zarząd komu innemu, sam jednak zajął sobie jedno pięterko. Tylko Towarzysz od jakiegoś czasu miał problem. Na swoje urodziny zaprosił jedynie znajomego kontrolera. Jak wszyscy wiemy, kontrolerzy mają najmocniejsze łby we wszechświecie. No i wygulał zdziadziałemu rewolucjoniście całe zapasy Kozaczka! Towarzysz szukał tylko sekretnego przejścia do znajdującej się gdzieś w X-12 legendarnej gorzelni. W niej powstał pewien artefakt silniejszy nawet od Monolitu! Flaszka Niedopitka, dobrodziejstwo ludzkości, dar Zony. 40%, czysta. O świeżym zapachu destylatu ze zbóż ukraińskich pól. Lenin dodawał także odrobinę magicznego składnika, sproszkowanej ręki burera. Towarzysz bardzo żałował że już wyginęły. Uwielbiał biegać za nimi ze swoim sierpem, dobijać je młotem. Na szczęście we Flaszce Niedopitce kawałek ręki burera wtopiony był w denko, przez co wódka w owej butelce nigdy się nie kończyła. Wielki radziecki przywódca stanął nagle na czymś mokrym. Wystraszył się już że wlazł w gówno lub galaretę, będącą pozostałością po imprezie z Monolitianami. Po tym gospodarz 107 piętra X-12 nigdy więcej ich już nie zaprosił. Ale przełamał strach, i wyciągnął dłoń w stronę cieczy, po czym przysunął ją do nosa. To była wóda! Pachnąca słodkim aromatem pól Ukrainy i słodką krwią burera! Ale zaraz pomyślał "skąd tu tyle tego? Czy ktoś odkręcił Flaszkę? Szedł dalej, aż zobaczył światło. Wszedł w drzwi i znalazł się w małej piwniczce. Siedział przed nim grubas obżerający się jakimś mięsem. Towarzysz zobaczył koło niego dwie butelki "Kozaka". Chwycił je cicho i wrócił do ciemnego korytarza. Ciekawe kto to był? - pomyślał. Idąc następną godzinę, wiedziony zwiększającą się ilością pachnącej cieczy, zbyt jednak skażonej by ją pić, napotkał rodenta, obgryzającego jakiś szklany przedmiot.
Przegonił zwierzątko, a sam podniósł święcącą, mokrą butelczynę. Ze zdziwieniem odkrył, że źródło światła wydaję się być znajome, a mimo że zawartość wypływa ze szczelinki zrobionej przez rodenta, to wcale się ona nie opróżnia! Znalazł swój legendarny artefakt. Wiedział że konsumpcja na miejscu jest zbyt niebezpieczna, schował butelkę do plecaka i pognał w kierunku swojego apartamentu, z uciechą, że od miesiąca wreszcie napije się czegoś mocnego. Żeby wreszcie urżnąć się w trzy odbyty i mieć gdzieś komunikaty administracji o testach czy innych poronionych pomysłach. Wreszcie doszedł. Odpalił telewizor kropelkowo-meduzowy i i włączył TV Trwam (odkąd niejaki Striełok wyłączył mózgozwęglacz strasznie źle odbierało) wiedział że trafi na pornole. Nie mylił się. Stwierdził że nie warto tracić tyle czasu na chwile przyjemności, więc oddał się konsumpcji markowego alkoholu. Coś jednak nie daje mu spokoju. RogueTrooper pewnie znowu testuje nowe bronie na hodowli pijawek należącej do jednej z niewielu kobiet w X-12, stalkerki. Że go te zmodyfikowane pijay nie przerażają. Gdy Lenin zobaczył ze z daleka podczas pierwszych odwiedzin spadł ze stołka, i zachlapał się "kozakiem", co było niesłychaną stratą dla całej ludzkości. Starając się o tym nie myśleć, zamknął się w apartamencie i pociągnął zdrowo z Flaszki. "Kurde, znów będę pływał przez miesiąc", zdążył pomyśleć nim alkohol zaczął działać...