przez Szpagin w 04 Wrz 2012, 18:25
Wiem, że moje teorie są dziwne, ale na tym forum czytałem już głupsze rzeczy, więc co mi tam.
Zacznijmy od tego, że Lost Alpha jest modem, na który czekają chyba wszyscy fani Stalkera (no, może z wyjątkiem Sovieta). Wszyscy podziwiają ogrom pracy, jaki ekipa hobbystycznie wkłada w odtworzenie w jak najwierniejszym kształcie gry, na którą czekali przez lata. Trudno, by modem nie interesowało się samo GSC, co zresztą Dez0wave potwierdziło.
I dochodzimy do grudnia 2011 - rozpad GSC, przyszłość marki Stalker stoi pod znakiem zapytania. Gdy ekipa, która stworzyła stalkerską trylogię stała się Vostokiem, Siergiej Grigorowicz, właściciel praw do marki Stalker, rozpoczął poszukiwania studia, które byłoby w stanie stworzyć kontynuację.
To były pewne informacje. Teraz zaczną się moje przypuszczenia, fantazje i pobożne życzenia.
Bardzo możliwe, że Siergiej przypomniał sobie o grupie modderów, od paru lat dłubiących przy LA. Będąc pod wrażeniem ich pracy, postawił im swego rodzaju wyzwanie: jeśli Lost Alpha odniesie sukces, Dez0wave (czy też raczej: niektórzy ludzie z grupy) zostanie zatrudnione do prac przy drugiej części. Dostaliby większy budżet, profesjonalne narzędzia, zawodowcy zajęliby się dźwiękiem, głosami itd.
To wyjaśniałoby, dlaczego LA z moda stało się samodzielną grą: jako wsparcie i sposób na dotarcie do większej ilości ludzi, GSC (którego wbrew temu, co mówią niektórzy, wcale nie zamknięto, lecz nie prowadzi żadnych prac), jako właściciele X-Ray Engine, udzielili Dez0wave zgody na niekomercyjne wykorzystanie silnika.
Również ostatnie przełożenie daty premiery ma sens, w końcu od jakości finalnego produktu zależy dalsza przyszłość studia (lub też raczej: niektórych jego członków, ekipa składa się z ludzi wielu narodowości, pracujących zdalnie). Jako twórcy moda mają taki komfort, że nie obowiązują ich deadline'y - wydadzą moda, jak będzie gotowy, a nie w narzuconym przez dystrybutora terminie. Wolą stworzyć produkt kompletny, który zachwyci świat, niż szybko dokończyć grę, która okaże się zabugowanym gniotem. Choć na pewno nie będą już przekładali premiery w nieskończoność - team, który pracuje wieki nad swoim produktem, jakoś nie budzi zaufania.