Witajcie ponownie! Najpierw wytłumaczę moją dłuższą nieobecność. Nie było mnie w domu... wiecie, sprawy wakacyjne-wypadało gdzieś wyjechać i odpocząć. Co do tego żołnierza w Agropromie, to z pewnością chciał prędzej czy później zabić Szramę, więc nie ukrywał swoich planów. A oto niespodzianka: na wyjeździe napisałem następny rozdział, czyli mam już gotowe dwa wyczekiwane przez was rozdziały. Napiszcie, czy jest już poprawa i sugerujcie, w których momentach mogłem się bardziej rozpisać, a z pewnością to dopracuje. Ostrzegam, że te dwa rozdziały odbywają się głównie tylko w Barze, ale nie powinny nudzić. Życzę miłego czytania
Czy wojskowy w Agropromie mówił prawdę? Kogo jeszcze pozna bohater? Odpowiedź w poniższych rozdziałach. VII. Ucieczka- Auuu! – krzyknął Lis – Pokrzywy!
- Kiedy szliśmy do Agropromu, jakoś nie narzekałeś – powiedział Szrama.
- Zapytam z ciekawości, Czy któryś z was był już w Barze? – zapytał Tasak.
- Ja byłem – odpowiedział Szrama.
- Jak się tam znalazłeś? W końcu nie jesteś zbyt bogatym stalkerem.
- Kiedyś wędrowałem do centrum Zony i co lepsze, udało mi się.
- Możesz bez zmyślania – zadrwił Tasak.
- Mówisz jak każdy, komu to mówię.
- Dobra, dobra… załóżmy, że Ci wierzę.
- Pogadamy o tym, kiedy będzie czas. Teraz musimy zasuwać do Baru – powiedział Szrama, wychodząc z ogromnych krzaków.
Byli już na Wysypisku. Niebo powoli zaczęło się rozjaśniać. Wiał silny wiatr, który nieustannie poruszał krzakami i konarami drzew. Dzień nie zapowiadał się deszczowy… pierwszy raz od kilku dni. Wszystko wydawało się normalne, lecz panowała tam niesamowita cisza. Jakby wszystko wymarło. Kiedy przeszli kawałek na wschód, zobaczyli spory oddział samotników. Najbardziej zaskakujące było to, że na jego czele, szedł Pietrucha. Wszyscy byli obładowani bagażem, jakby się przeprowadzali.
Szrama, gdy tylko rozpoznał Pietruchę, podbiegł do oddziału:
- Pietrucha! Co tu się dzieje?! Czyżbyś przenosił obóz?! – zapytał.
- Nie inaczej… to dość skomplikowana sytuacja. Gdzie teraz zmierzasz? – powiedział Pietrucha.
- Nadal poszukuję Wilka. Teraz idę z kumplami do Baru „ Sto Radów”.
- Świetnie! Tak się składa, że my też idziemy na północ. Chodźcie z nami… wszystko opowiem Ci po drodze.
Lis i Tasak szybko wmieszali się w towarzystwo, a Szrama z Pietruchą prowadzili oddział i rozmawiali niezbyt głośno.
- A więc, czemu opuściliście Kordon? – zaczął Szrama.
- Słuchaj – rozpoczął Pietrucha. – Wszystko zaczęło się dwa dni temu, kiedy kilku wojskowych przyszło do wioski i nakazało na następny dzień złożyć broń
i wynieść się z Zony. Ale stalkerzy, jak stalkerzy… stanowczo odmówili
i w ogóle przyjęli to jako żart. Następnego ranka na drogę w Kordonie wjechał wojskowy konwój z wozami pancernymi itp. Ponad to, śmigłowce zaczęły patrolować wszystko wokół. Wtedy poszliśmy po rozum do głowy i przekonaliśmy , że nie ma żartów. Szybko zwinęliśmy pakunki i zwialiśmy z Kordonu. Żołnierze strzelali bez ostrzeżenia… i zginęła część naszych. Kilka patroli stalkerów krążyło po okolicy, spotkaliśmy tylko jeden… martwy. Jakiś samotnik, który szedł z Doliny Mroku, powiedział mi, że armia zajęła już Bagna i teraz mordują bandytów w Dolinie Mroku. Myślę, że wojsko nie ugnie się nawet przed Powinnością. Ogólnie mówiąc, wszyscy stalkerzy mają poważny problem. Zaczął się ogromny konflikt zbrojny. Martwię się o chłopaków… mówiłem, że znam nowe, dobre lokum na obóz, a prawda jest taka, że kompletnie nie wiem co robić.
- Rozumiem – odpowiedział przejęty Szrama.
Wszystko, co mówił żołnierz w Agropromie było prawdą. Wojsko naprawdę chce zniszczyć stalkerów. Teraz losy wszystkich stalkerów zależą od najpotężniejszych frakcji. Jeśli oni nie obronią Zony przed tym szturmem, to kto? Sytuacja była fatalna.
Resztę drogi, stalkerzy przebyli w milczeniu. Każdy miał zrozpaczony wyraz twarzy. Nareszcie dotarli do posterunku na północy Wysypiska. Od czasu, kiedy Szrama przechodził tędy samotnie, posterunek nieco się zmienił. Oprócz betonowych bloków, cały obóz był otoczony zasiekami, ponadto postawiono kilka nowych namiotów. Zatrzymało ich kilku stalkerów z Powinności, którzy dawali po sobie poznać zmartwienie. Zapewne nurtowały ich myśli, podobne do myśli samotników. Nie przyjęli oddziału Pietruchy zbyt przyjaźnie. Wszyscy musieli zrzucić się do przepustki. W sumie zebrali 15 000 rubli. Dopiero wtedy, strażnicy zdecydowali się ich przepuścić, ale cóż, w końcu trwała wojna i nie mogli ryzykować, że wpuszczą szpiega z wojska. Po przekroczeniu granicy terenu Powinności, samotnicy mogli się wyluzować- czuli się bezpiecznie. Jednak nikt nie miał odwagi myśleć, co przyniosą następne dni. W środku nocy, stalkerzy dotarli do fabryki Rostok, czyli starego kompleksu, gdzie był Bar i siedziba Powinności. Wzdłuż drogi wisiało mnóstwo ciał stalkerów i żołnierzy. Na asfalcie leżały rozszarpane przez mutanty zwłoki. Kilkanaście metrów od wejścia zrobiono nasyp z ziemi i złomu, aby lepiej chronić się przed mutantami, które nabijały się na pręty wbite w nasyp. Tym razem wartujący stalkerzy przyjęli ich bez żadnych problemów, nawet zaproponowali im przyłączenie się do Powinności. Gdy stalkerzy wchodzili do środka, zobaczyli małe magazyny porośnięte mchem i innymi roślinami. Na jednym z budynków, wyrósł nawet winogron, który był stanowczo niezjadliwy. Na głównym placu – centrum fabryki, oddział samotników rozbił się. Część z nich postanowiła przyłączyć się do Powinności i walczyć z wojskiem, nieliczna grupka nowicjuszy została z Pietruchą, a reszta zdecydowała się dbać o siebie i uciekać z linii frontu.
- Szrama – zawołał Tasak Szramę - Przemyślałem całą sprawę i postanowiłem zostać tutaj… nie obraź się, ale będę pomagać jako najemnik. Teraz przyszedł czas zjednoczenia stalkerów. Wszystkie frakcje powinny się połączyć i podjąć walkę ze wspólnym wrogiem. Powodzenia w dalszej podróży… opiekuj się Lisem, to jeszcze młody chłopak.
- Rozumiem, dobrze postanowiłeś. Pomagaj innym i ratuj Zonę. Ja, jak najszybciej idę poszukać informacji o Wilku. Żegnaj! – odparł wyrozumiały Szrama.
Po pożegnaniu, Tasak poszedł pomagać przy wydawaniu broni nowym członkom Powinności. Szrama z Lisem poszli do Baru „Sto Radów”, aby nieco odpocząć po tym, co było i przed tym, co będzie.
Stalkerzy wpisali się na listę gości i weszli do środka. Całe pomieszczenie było wyłożone drewnem. Stoliki były zrobione z beczek, na których leżały palety wyłożone gazetami. Zamiast lamp naściennych, sufit był oświetlony lampkami świątecznymi, dodatkowo bar przyzdobiono wypchanymi głowami mutantów. Mimo ogromnych ilości ludzi przybywających do Rostoku, można było bez problemu znaleźć miejsce do siedzenia, bowiem w całym Barze było zaledwie 20 osób.
- Co chcesz? – zapytał Szrama stojąc przy ladzie.
- Kup mi coś do picia i jakąś przekąskę – odpowiedział Lis.
- Co podać? – zapytał Barman.
- Poproszę „ Kanapkową Wieżę” i dwa piwa z sokiem – odparł Szrama spoglądając na cennik.
- To będzie kosztować 53 ruble.
- Proszę.
Szrama i Lis zasiedli do stolika. Po paru minutach kelner podał zamówienie. Stalkerzy zaczęli kosztować „Kanapkowej Wieży”, popijając słodkim piwem. Po dłuższej chwili delektowania się potrawą, przeszli do rozmowy:
- Więc jaki mamy plan na jutro? – zapytał Lis.
- Szukamy informacji o Wilku i idziemy za nim… właśnie, informacje… ej, kolego! Podejdź no tu! – Szrama zawołał jakiegoś samotnika.
- Słucham – odparł stalker.
- Wiesz coś o stalkerze zwanym Wilkiem?
- Nie, jestem tu nowy, ale mój kumpel może coś wiedzieć… kręci się po okolicy od tygodnia.
- To przyprowadź go tutaj.
Po chwili przyszedł do Szramy pewien stalker ubrany w kombinezon SEVA – kombinezon naukowców, którego używają na badaniach w terenie.
- Mój kolega mówił, że mnie potrzebujecie, to prawda? – zapytał.
- Tak. Szukamy pewnego samotnika o ksywce Wilk… wiesz coś o nim?
- Chyba… tak! Kojarzę go. Parę dni temu poszedł nad Jantar… spotkałem go po drodze z Dziczy. Jeśli chcecie go spotkać, radzę zaczekać tutaj, bo mówił, że zanim pójdzie dalej w głąb Zony, zajrzy jeszcze tutaj.
- Wielkie dzięki.
- Dobra, teraz zapłata!
- Zapomnij, trzeba było najpierw wziąć, potem mówić – wyśmiał go Szrama.
- Przypominam, że jestem tutaj bardzo wpływowy. Dawaj 300 rubli, bo inaczej jeszcze dziś będziesz wąchał kwiatki od spodu!
- Okej! okej!… spokojnie, masz te 300 rubli.
- No, teraz jesteśmy kwita! Żegnam stalkerzy! – powiedział nieznany i odszedł.
- To na czym stanęliśmy? – zapytał Szrama Lisa.
- Na informacjach, które już mamy.
- Aha. Zatem zostajemy tutaj i czekamy na Wilka.
- Podoba mi się ten plan… jutro rozejrzę się na targowisku za jakimś lepszym sprzętem. Ale co będziemy robić, gdy już znajdziemy Wilka?
- Teraz musimy dobrze odpocząć, zasłużyliśmy sobie, a co będzie dalej… przekonamy się.
VIII. W poczekaniu na WilkaMinęły 4 dni od przybycia do Rostoku. Szrama kupił na targu automatyczny karabin snajperski Wintar BC, używany, ale w bardzo dobrym stanie. Lis kupił w przecenie nowiutki M4 z akcesoriami. Do obydwu karabinów, amunicja była bardzo droga, ale najważniejsze jest bezpieczeństwo, a nie sprawy finansowe. Stalkerzy wynajęli na parę dni wspólny pokój. Powinność i inne grupy stalkerów utrzymywały linię frontu, lecz zaczął kończyć się arsenał i zasoby Powinności. Na polu walki poległo już ponad 50 stalkerów, a wojsko nadal nie zmniejszało oporu. Wszyscy najbardziej obawiali się ataku z powietrza, przed którym stalkerzy praktycznie nie byli w stanie się obronić. W walce zaczęli brać udział najemnicy, nie wynajęci, lecz z własnej woli. Mimo tego całego chaosu w Zonie, Lis i Szrama nadal żyli spokojnym, stalkerskim życiem. Rozmawiali przy ogniskach, opowiadali sobie kawały, każdy dzień kończyli gorzałką, a każdy poranek zaczynali kacem. Tego czwartego dnia byli już pewni spotkania z Wilkiem, więc bez przerwy, na zmianę pilnowali wejścia do Dziczy.
- I jak? Przechodził ktoś? – zapytał Lis Szramę, gdy wchodził na wartę.
- Mm…mm – pokiwał głową Szrama – Idę trochę połazić po Rostoku. Kupić Ci coś?
- Nie, dzięki. Napiszę Ci na PDA, gdyby ktoś przyszedł. A co do rozrywki… kup jakąś popitkę na wieczór.
- Dobra. To na razie – pożegnał się Szrama i udał się na główny plac.
Szrama kupił kiełbasę na kolację, zajrzał do miejscowego monopolowego i zrobił „skromne” zakupy. Przy okazji dokupił do swojego Wintara powiększony magazynek i celownik optyczny z noktowizją. Kiedy wyszedł z targu, minęły już dwie godziny, od kiedy zszedł z warty. Następnie poszedł do swojego pokoju, odłożył zakupy i zajął się „ sprzątaniem” swojego PDA. Po trzydziestu minutach przeglądania nowych reklam, jakie dostał na PDA, otrzymał wiadomość od Lisa:
Ten Wilk coś nie przychodzi:( Wydaje mi się, że to nie ma sensu
Robi się ciemno i zimno. Postoję jeszcze chwilę i wracam do pokoju. Na razie ;D
Szrama był zawiedziony. Zaczynał dopuszczać się myśli, że Wilkowi coś się stało i już nie wróci. Po dziesięciu minutach, do pokoju wszedł zadowolony Lis.
- Zgadnij, co sobie kupiłem – powiedział dumnie Lis.
- Eee…garnek bez dna? – wyśmiał go Szrama.
- Byłeś blisko. Kupiłem kostkę Rubika – rzekł z nutą dumy.
- Ta? Ciekawe, czy chociaż raz ją złożysz.
- Przekonamy się.
- Stawiam 100 rubli, że nie.
- Okej. Masz, poprzekręcaj… ułożę szybciej, niż myślisz.
- Dobrze – powiedział Szrama przestawiając kostkę we wszystkie strony.
- To co? Pijemy? – zaproponował Lis.
- A jak! Otwieraj whisky!
Szrama zaczął majsterkować przy swojej broni, w której miał wymienić celownik, a Lis zaczął głowić się nad nową zabawką. Wszystko to, odbywało się przy butelce whisky. Stalkerzy siedzieli w milczeniu, aż ktoś zapukał do drzwi.
Szrama wstał i otworzył drzwi.
- Siemano. Słyszałem pogłoski, że idziecie na północ. Jestem sam, więc chcę się przyłączyć do was. Mogę? – powiedział nieznajomy samotnik, ubrany w „Świt”
- Zaraz, zaraz. Ktoś ty? – zapytał zdziwiony Szrama.
- Jestem Czacha. Przyszedłem tu dwa dni temu. Sam przedarłem się przez pola bitwy. Mam zamiar znaleźć na północy wielką żyłę artefaktów, a sam tam nie pójdę, więc chcę się do was przyłączyć. To jak będzie?
- Wybacz, ale my się w ogóle nie znamy. Sorry, jestem sceptyczny.
- Człowieku, zaufaj mi! Wątpię, żebyście dali radę dojść do centrum we dwójkę. Na pewno nie będziesz żałował, jeśli mnie weźmiesz.
- No… dobra, ale najpierw lepiej się poznajmy. Wejdź na chwilę i pogadaj z nami.
- Super. Teraz mówcie coś o sobie.
- Ja mogę pierwszy – zaproponował Lis – mam 28 lat i jestem w Zonie od niedawna. Trzymam się Szramy i chcę mu pomóc przy odkrywaniu Zony, zyskując przy tym sławę wśród stalkerów i może jakiś zarobek.
- A ja – zaczął Szrama – ja jestem z Kijowa i mam 32 lata. Nie jestem tu Bóg wie ile, ale trochę już minęło. Chcę tu zarobić na życie poza Zoną i zrobić coś dobrego. Reszta to już moja sprawa.
- Fajnie – powiedział Czacha – jak już wspominałem, chcę znaleźć na północy źródło dochodu. Mam 34 lata. Na pewno ciekawi was, jakie mam wyposażenie. Tak jak widać, mam „Świt” i Thundera… zerknijcie na niego – powiedział Czacha, wyciągając z plecaka broń.
- Łoł… to szturmowy Thunder! Karabin sił specjalnych. Jest przystosowany do naboi przeciwpancernych i ma wbudowany granatnik. Słynie z dużej siły obalającej, która niestety pogarsza celność i z wygodnej obsługi – zachwycił się Lis.
- Zgadza się – potwierdził Czacha.
- Skąd wziąłeś kasę na to cudo? – zapytał z ciekawością Szrama.
- Skąd? Obrobiłem obrabiaczy…czyli bandytów, którzy zatłukli paru weteranów, wpędzając ich do swojej pułapki. Ja tylko ich rozstrzelałem, gdy wracali z łupem i zgarnąłem trochę szmalu.
- To Ci się poszczęściło! – krzyknął Szrama i zaczął polewać już kończące się whisky.
Szrama wypił około 10 kieliszków. W trakcie śpiewali jakieś piosenki ludowe. Słyszeli za ścianą stalkerów, którzy bawili się podobnie jak oni. Jeden nieznajomy przyszedł do ich pokoju i chciał z jego kumplami śpiewać wraz z Szramą i Lisem. Po paru godzinach wspólnej zabawy Czacha poszedł do swojego pokoju, obijając się o ściany. Lis ułożył jedną ściankę w kostce Rubika i zasnął z wytężania umysłu. Szrama szukał śrubki od suwaka na akcesoria, która spadła mu na podłogę, a co było dalej… już nie pamiętał.
Podobało się Komentuj