Dziś w nocy przeszedłem dwójkę, a teraz zainstalowałem Brotherhood. Pierwsze wrażenia z Bractwa - jest trudniej, ale poza tym zmiany raczej kosmetyczne. No i to beznadziejne tłumaczenie, grałem może z osiemdziesiąt minut i już wyłapałem kilka kwiatków w dialogach. Nie wiem, czy wystarczy mi samozaparcia, by spędzić kolejne -naście czy -dziesiąt godzin z Eziem. Taki sprawny kochanek, a Katarzyny Sforzy jakoś rozebrać nie dał rady, poszła, biedaczka, do łóżka w bieliźnie. Altair, to był dopiero gość...
Jeśli chodzi o AC2, Matko Boska, CO ZA ZAKOŃCZENIE!
Zaś osadzenie akcji ostatniej (czy aby na pewno?) części w Ameryce to, jak dla mnie, pomysł wyjątkowo nietrafiony. Chu*owizna, za przeproszeniem. Jak słusznie zauważyła @runa: asasyni zamiast po domach i wieżach będą teraz skakać jak małpy, po drzewach. Indiańce cholerne. Porażka.