Być może - coś tam kiedyś wspominałem o tej powieści
Aczkolwiek za wybitną jej nigdy nie uważałem
Czyta się oczywiście wyśmienicie, wciąga niemiłosiernie i jak mało która nie nudziła mnie ani przez moment, mimo że niemal cały czas przebywamy w towarzystwie tylko dwóch bohaterów. Wybitny to dla mnie jest "Krwawy południk", z tym że ta powieść McCarthyego napisana jest akurat niesamowicie nieprzystępnym językiem więc polecić ją można głównie zagorzałym fanom autora, których dodatkowo nie odstrasza duża dawka przemocy w sztuce.
Ale żeby nie było off-topu. Jakoś ostatnio znużyło mnie kino poważne i wziąłem się za coś lżejszego, i tym sposobem rzuciłem się na kino klasy B
Na pierwszy rzut poszła najnowsza produkcja Ricka Jacobsona, nosząca jakże wymowny tytuł
"Bitch Slap".
Fabułą wygląda jak pisana na kolanie, na parę godzin przed przystąpieniem do realizacji zdjęć. Są wybuchy, strzelaniny, ostre naparzanie się na pięści i bardziej oryginalne narzędzia, rzucanie mięsem i trzy gorące główne bohaterki, które spotykają się na pustyni, aby odzyskać jakieś - z początku - nieokreślone przedmioty. Aktorsko film nie poraża (są ciekawostki typu aktorzy znani z "Xeny" i "Herkulesa"
), ale to bardzo dobrze. Zakończenie też nie jest specjalnie zaskakujące, ale to też bardzo dobrze - nie o to tu chodzi. Są za to niskich lotów bon moty, szurnięte babki i wielka rozpierducha na koniec. I to się właśnie liczy. Wybitny film klasy B. Polecam