djcycu napisał(a):Pokrzywka czy dwie w ręce nijak się mają do roju... Jak bym w niego wlazł to wierz mi że trafił bym do psychiatryka bo mózg ze stresu i paniki zaczął by fikać koziołki.Jednej pokrzywki się nie boję tak tragicznie ale jak lezę przez chaszcze pełne tego dziadostwa to nie dam rady iść bez stresu. Zazdroszczę tym co umieją...
djcycu napisał(a):lukebuka napisał(a):mam lepszy pomysł:
1.zasiej, bądź wyhoduj całe pole pokrzyw,
2.skombinuj coś łatwopalnego,
3.polej substancją swoje kochane roślinki,
4.wrzuć zapałkę,
5.patrz zadowolony, jak "zielone kurewstwo" znika w płomieniach, buhahaha!!!
6.W celu polepszenia efektu upiecz w tym ogniu kiełbaski
Jakbym mógł, to bym tak z jakimś klaunem zrobił
Bardzo śmieszne... Ja się poważnie pytam o prawdziwą terapię czy by mi pomogła i bym przestał się tego bać. Ileż można?! Miałem nadzieję że się przestanę tego obawiać jak dorosnę a tu człowiekowi latka lecą i dalej boi się jak królik. Są ludzie którzy twierdzą że się niczego nie boją ale każdy coś w sobie ma co wcześniej czy później wychodzi.
djcycu napisał(a):Wywary się też robi coś a'la dziurawiec i to piłem... Oczywiście pływająca w dzbanku pokrzywa mnie zniechęcała ale nalałem do szklanki, posłodziłem bo to w sumie gorzkie no i wodniste było. Co jak co pokrzywa robi we mnie odruch cofający Widzę, czuję i się boję ale przejdę... Gorzej w tym że jak jest ścieżka około metra przez pokrzywy to już idę jak na szpilkach a jak już pokrzywska mnie smyrają po nogach (oczywiście w ubraniu!) to jest tragedia... Kiedyś się bawiliśmy w taką pierdołę... Ubraliśmy się w kombinezon spawalniczy i zapieprzaliśmy po tym zielsku... Niby nie parzyło ale jak mnie w akcji widzieli to srali ze śmiechu bo szedłem jak bocian i przeklinałem co dwie roślinki powtarzając że na drugi taki numer się nie odważę! Głupie... Nie parzy, nie boli a człowiek panikuje jak królik w obliczu wilka.
A co do barszczu sosnowskiego to... Kuźwa to to parzy?! Ja kiedyś z kuzynem przez krzaczory łaziłem i żeśmy w tym brodzili! Ani znaku na nas nie było tylko takie podrapania po tym no i jak pot oblewał to szczypało. Nic poza tym. Te kwiatki z tego dziadostwa nawet urywałem bo się fajnie za to łapało. Dzięki że powiedziałeś o tym lecz mnie to draństwo nigdy nie poparzyło jeszcze. Na domiar złego powiem że jak spotkałem się z rojem pokrzyw to się przedzierałem właśnie przez barszcz
PS: Już teraz wiem dlaczego dziadek nie puszczał lata temu krowy w te roślinki... Gdyby zjadła to pewnie było by źle.
PS2: A może to nie było to? Nie wiem ale bardzo podobne i też duże.
lektors napisał(a):We mnie strach wzbudzają mosty - pamiętam kiedyś jak byłem mały to bawiłem się samochodzikiem przy przy barierce i w pewnym momencie wpadł do wody. Do dziś pamiętam ten moment. Po dziś dzień kiedy patrzę w lustro wody to zaczyna mi się w głowie kręcić.
kapucha napisał(a):Ot pokrzywy nie wzbudzają we mnie żadnego strachu, ale inna roślina wywołuje u mnie niepokój. Barszcz Sosnowskiego. Pokrzywy przy tym kur*wstwie to przyjemne maskotki To gówno nie parzy jak pokrzywa... Otrzesz się o liście, a nawet tego nie zauważysz. Po kilkunastu minutach dopiero zaczną wyłazić burchle. Sama roślina parzy mocno, ale pod wpływem promieni słonecznych oparzenia stają się kilka razy poważniejsze. Jak ktoś nie wie co to za roślina, to może radośnie biegać sobie w tych zasranych krzakach nieświadomy zagrożenia. I nagle okazuje się, że ma całe nogi oparzone, ale jeszcze o tym nie wie, dopiero za chwile zaczną pojawiać się pęcherze. Jeszcze jedno: ta roślina powoduje poparzenia II - III stopnia i może zabić
Przy pokrzywach jest ten komfort, że jak się poparzysz, to od razu czujesz i wiesz co się dzieje. Kończy się na niewielkim oparzeniu bo od razu można wyczuć i zabrać rękę, a toksyczność jest mała. Barszczem można poparzyć się rozlegle i bardziej dotkliwie, bo roślina "nie działa od razu" tylko po pewnym czasie. Szczerze współczuje ludziom, którzy mieszkają blisko większych skupisk tego gówna. U mnie na szczęście rośnie tego bardzo mało.
djcycu napisał(a):A co do barszczu sosnowskiego to... Kuźwa to to parzy?! Ja kiedyś z kuzynem przez krzaczory łaziłem i żeśmy w tym brodzili! Ani znaku na nas nie było tylko takie podrapania po tym no i jak pot oblewał to szczypało. Nic poza tym. Te kwiatki z tego dziadostwa nawet urywałem bo się fajnie za to łapało. Dzięki że powiedziałeś o tym lecz mnie to draństwo nigdy nie poparzyło jeszcze. Na domiar złego powiem że jak spotkałem się z rojem pokrzyw to się przedzierałem właśnie przez barszcz
PS: Już teraz wiem dlaczego dziadek nie puszczał lata temu krowy w te roślinki... Gdyby zjadła to pewnie było by źle.
kapucha napisał(a):djcycu napisał(a):A co do barszczu sosnowskiego to... Kuźwa to to parzy?! Ja kiedyś z kuzynem przez krzaczory łaziłem i żeśmy w tym brodzili! Ani znaku na nas nie było tylko takie podrapania po tym no i jak pot oblewał to szczypało. Nic poza tym. Te kwiatki z tego dziadostwa nawet urywałem bo się fajnie za to łapało. Dzięki że powiedziałeś o tym lecz mnie to draństwo nigdy nie poparzyło jeszcze. Na domiar złego powiem że jak spotkałem się z rojem pokrzyw to się przedzierałem właśnie przez barszcz
PS: Już teraz wiem dlaczego dziadek nie puszczał lata temu krowy w te roślinki... Gdyby zjadła to pewnie było by źle.
Parzy jak szatan. Pewnie łaziłeś w podobnych roślinach a nie barszczu, bo jednak boisz się pokrzyw, a nie tego dziadostwa. Ale toksyny zwiększają moc od promieni słonecznych, więc zjedzenie tego będzie mniej szkodliwe niż poparzenie przez skórę.
Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 4 gości