Ofiarowanie Tarkowskiego.
Oglądałem stalkera kiedyś a wczoraj ofiarowanie.
Ofiarowania nie oglądałem do końca (ale nie widziałem tylko pierwszych 5 minut i ostatnich 2-5 minut- więc w najgorszym razie odpadło mi 10 minut i to tych najmniej istotnych).
Film moim zdaniem wart oglądnięcia. Za ciekawe uważam u Tarkowskiego to że te filmy jako takie są... nudne. Pomyślcie, zróbcie sobie ogólne streszczenie Ofiarowania lub Stalkera. I co? Nudy. Chodzą/siedzą w domu, gadają i nic się nie dzieje.
Przy czym Tarkowski był naprawdę utalentowanym reżyserem. Na tym opierają się jego filmy. Dialogi pełne filozoficznych przemyśleń nad naturą człowieka, sensem istnienia. Sceny które- nic się nie dzieje- a trzymają do końca w napięciu. I w Stalkerze i w Ofiarowaniu. Pełno przenośni. Wskazałbym tutaj choćby na opowieść Alexandra o ogrodzie. O dążeniu do marzeń. Do marzeń- które okazują się zaprzeczeniem tego czego pragnęliśmy (trochę trudno mi to "ubrać w słowa") Pełno niedomówień. Kim była ta "czarownica"? Była nią rzeczywiście? Czy może Alexander zwariował?
Swoją drogą film został strasznie skrzywdzony przez kościół i wikipedię:
http://pl.wikipedia.org/wiki/OfiarowanieFilm dostał tragicznie spłycony dla mnie. Zapomniano o odrzuceniu istnienia prawdy ( na przykładzie karalucha okrążającego talerz), zapomniano o koncepcji wiecznego powrotu, kiedy Wiktor (tak w filmie mówili, na wikipedii nie ma o żadnym Wiktorze a o Otto) stwierdza że ludzie po śmierci mają kolejne życie, nie pamiętając nic z poprzedniego a które przeżywają tak samo. I wiele więcej można wskazać. Zasadniczo dla mnie w filmie Ofiarowanie więcej agnostycyzmu...
I zapomniano że są tam poruszane i dziesiątki innych kwestii.
Autor filmu Tarkowski rzeczywiście był wierzący- jednakże bazując na tym filmie odnoszę wrażenie że był on wierzącym na swój sposób. Nie wierzył w ustanowione dogmaty a szukał-całe życie szukał prawdy o sensie istnienia człowieka, o istnieniu jakiejś siły wyższej.
Taka moja opinia.