No, tak, przyznaję, że masz rację w tym, że bywały to mało subtelne konwersacje.
Ale jak ktoś jest wierny i stały w uczuciach, jak moja Kate Shepard, to tylko z Garrusem prowadziła "tę grę".
Aaaa, finalne sceny romansu, gdy Garrus przychodzi do mojej Shepard i opiera głowę o jej czoło, toż to jedna z najromantyczniejszych scen w moim życiu! Tzn., mojej Shepard of kors.
Ale, jeśli faktycznie przenieść to do życia codziennego, może byłoby fajnie, gdyby podchodząc do mężczyzny, którym się jest zainteresowaną i pytało o godzinę, a on na to miałby do wyboru: "16.30, podobasz mi się", albo "16.30, jesteś za wysoka"
Zgroza, powiadasz... akurat.