Opowiadanie "Zejście"

Kontynuowane na bieżąco.

Moderator: Realkriss

Opowiadanie "Zejście"

Postprzez mathus92 w 27 Sie 2007, 20:27

Czytając opowiadania na forum pomyślałem, że też mogę coś skrabnąć. Dzieło sztuki to może nie jest, ale mi się spodobało dlatego postanowiłem zamieścić :P. Tytuł nie jest jeszcze pewny, ale raczej taki zostanie :D. Przyjemnej lektury:

--PART I--

"-Panowie, dostaliśmy nową misję od jajogłowych - z głośnika wydobył się niski, przerywany
przez trzaski głos - Jak już, zapewne wiecie, musimy ich osłaniać podczas podróży do jednej ze stacji badawczych. Żaden z nich nie może zginąć, inaczej nie dostaniemy zapłaty. Czy to jasne?
Zapadła cisza, przerywana tylko nieznacznymi trzaskami. - Doskonale - głos ciągnął dalej - Macie do przebycia długą drogę więc zaopatrzcie się w dużą ilość amunicji, jedzenia i medykamentów. - nastąpiła krótka przerwa, poczym głos ciągnął dalej - Nie znamy dokładnego położenia owej stacji lecz wiemy, że znajduję się ona około 8 kilometrów na południowy-zachód od jeziora Jantar. Wszyscy wiemy, że od jakiegoś czasu mają tam miejsce dziwne wypadki, więc trzymajcie się na baczności. W razie jakichkolwiek kłopotów macie się bezzwłocznie wycofać do najbliższego obozu stalkerów.
Nie będę wam dłużej zawracał głowy. Macie się stawić w miejscu zebrania o godzinie 6:30. Gdzie ono się znajduję jak i wszystkie inne pomocne informacje prześlę wam na PDA. – głos zamilkł na chwilę – Tylko nie schrzańcie tego zadania tak jak to miało miejsce ostatnim razem, bo wrzucę was do najbliższej anomalii! Jasne?! Więc czemu dalej nic nie robicie do cholery?!


Mark jeszcze przez chwile przysłuchiwał się trzaskom wydobywającym się z głośnika jego radia. Wiedział, że zostając najemnikiem będzie miał trudne życie w Zonie, ale dlaczego aż tak? Po chwili spojrzał na swoich przyjaciół. Mięśnie twarzy Sokoła nie poruszyły się w ogóle za to Śpiochowi szczena opadłaby do ziemi gdyby nie kości szczęki.
Trzej mężczyźni siedzieli przy malutkim ognisku, zapadał zmrok, wiatr wył jak opętany. Siedzieli pod sporą skałą osłaniając się przed nieubłaganym wiatrem. Cienie skakały po kamieniach jak szalone. Sokół prawie szeptem powiedział – Jak zwykle wysyłają nas w najniebezpieczniejsze miejsce w Zonie. Czemu nie możemy np. napaść na bazę powinności? Już wolę rozwalać tych spitych obiboków niż te cholerne mutanty. Na nich można przynajmniej coś zarobić.
Mark pospiesznie zjadł bochen chleba, który wcześniej zabrał zabitemu bandycie, po czym zabrał się do pakowania żywności na długą podróż.
Śpioch postanowił przerwać przedłużającą się ciszę – Mam nadzieję, że tym razem dostaniemy lepsze wyposażenie niż ostatnio. W końcu… mamy chronić jajogłowych, nie? – Ostatnie słowa wypowiedział z nutą przerażenia w głosie, pamiętając całe stado pijawek, które napadło na ich obóz podczas ostatniej misji.
Mark posmutniawszy lekko, rzekł - Wiesz dobrze, że broń musimy zdobyć sobie sami, dają ją tylko na misje, za które zgarniają naprawdę wielką kupę szmalu. - po czym kontynuował pakowanie niezbędnych do wyprawy przedmiotów.

Śpioch zasnął jak kamień gdy tylko się położył, lecz dwaj pozostali długo nie mogli zasnąć. Przerywając milczenie Mark odezwał się:
- Sokół, wiesz... Wiem, że chcesz zgarnąć trochę szmalu i wrócić do domu, ale czy naprawdę sądzisz, że już nie będą cię szukać po tym co zrobiłeś?- Mark spojrzał na swego kompana i zaczął grzebać po kieszeniach.
- Cóż Mark, nie wiem, ale mam pewien plan. Nie jest może doskonały, ale nie zamierzam siedzieć po uszy w bagnie zwanym przez wszystkich Zoną wiecznie. Mam dość tych cholernych mutantów. Ale zajmijmy się sprawami bieżącymi. Jak zamierzasz bezpiecznie przeprowadzić tych jajogłowych do tej stacji? Przecież w tamtej części Strefy żyje cholernie dużo pijaw. Nienawidzę tych stworzeń, szczególnie po ostatniej misji.
- Owszem wiem, zastanawiam się nad możliwościami jakie mamy. Nie ma ich zbyt wiele, wiesz Sokół?
- Domyślam się - widząc, że Mark nie przestał grzebać po kieszeniach, Sokół wyciągnął paczkę papierosów i podał Markowi jednego.
- Dzięki... masz ognia? Dzięki... - Wypuszczając dym Mark odezwał się - Strasznie mnie wku*wia to że jako jedyni odwalamy czarną robotę. Inni siedzą w obozie i chleją wódę, opowiadając niesamowite historie jak to ostatnio zabili tysiące mutantów choć od miesiąca nie ruszyli dupska z miejsca.
- Wiem, i podzielam to uczucie.
- Zróbmy coś z tym, co o tym myślisz Sokół?
- Zrobimy, przyrzekam, ale najpierw mamy coś innego na głowie, pamiętasz? - usta Sokoła wygięły się w delikatnym uśmieszku.
- Pamiętam. Wojsko ostatnio czyściło teren w tamtej okolicy… chociaż każdy wie jak oni to robią. Myślę, że to zadanie nie będzie aż takie trudne.
- To się okaże Mark, to się jeszcze okaże...

Gdy Śpioch się przebudził było jeszcze ciemno. Jak zwykle przysnął na warcie. Najpierw pomamrotał coś do siebie, potem szeroko otworzył oczy i spojrzał na towarzyszy. Widząc jak wszyscy śpią uspokoił się. Sokół jak zwykle spał na siedząco, z jego szerokich bojówek wystawał długi nóż, a w ręce dzierżył sfatygowanego ZM LR-300ML z celownikiem optycznym. Mark wydawał się spać jak zabity, ale Śpioch wiedział, że tak nie jest. Lewa ręka Marka schowana była od łokcia pod jego głową. Śpioch doskonale wiedział co się tam kryje, TOZ-34 jakich mało w Zonie. Mark był dobrze zbudowanym mężczyzną odzianym w kamizelkę kuloodporną, identyczną jaką nosił Śpioch. Sokół także ją nosił, ale czasem narzekał, że zbyt mocno krępuje mu ruchy. Sam Śpioch był strasznie chudy i naprawdę lubił spać, stąd jego ksywka. Miał kałasznikowa i nawet całkiem dobrze z niego strzelał. Nigdy jednak nikogo nie zabił, nie licząc kilku przerośniętych mutantów. Wrócił pamięcią do momentu kiedy został wezwany przez Zarządcę na odprawę swojej pierwszej misji. Byli tam też Sokół i Mark. I Johnson… Śpioch westchnął w duchu. Kiedy to było? Jakieś pół roku temu?
Gdy upewnił się, że wszystko jest w porządku, zaczął sprawdzać zapasy. Nagle usłyszał cichy wysoki pisk. Obudził szybko swych towarzyszy po czym chwycił swego kałacha. Po chwili z otaczającego ich lasu dało się usłyszeć szelest trącanych gałęzi i deptanych liści. Dochodził on jakby ze wszystkich stron. Coś zbliżało się do trójki mężczyzn. To coś na pewno nie było człowiekiem. Zbliżało się zbyt szybko…
"


--PART II--

"-kurwa, słyszy mnie ktoś?! - jak zwykle trzaski przerywały niski głos mężczyzny, który jak zwykle był niezadowolony gdzie wy jesteście do cholery?! Jajogłowi już od 10 minut na was czekają! Grożą, że zrezygnują z naszej ochrony i poproszą tych ważniaków z Powinności jeśli się zaraz tam nie zjawicie, więc ruszcie swoje zasrane dupska! Jeśli stracimy tę robotę, to gwarantuję wam, że pospacerujecie sobie po polu minowym! - trzaskanie stało się na tyle głośne, że nie można było już nic usłyszeć.

Trzech najemników ukrywających się w zaroślach wzdrygło się kiedy usłyszeli głos wydobywający się z radia Marka, który szybko je wyłączył. Już nie pierwszy raz ten głos wpakował ich w straszne gówno, ale teraz goniło ich aż kilkanaście pijaw! Stalkerzy szybko się przemieszczali lecz mutanty były o wiele szybsze więc bez trudu mogłyby ich dogonić, gdyby tylko wiedziały gdzie szukać pożywienia, które uciekało im już od niemal 2 godzin. Pierwsze promienie słońca zaczęły rozjaśniać niebo, kiedy sokół powiedział prawie niedosłyszalnym szeptem - I co teraz Mark? Przez niego wiedzą gdzie jesteśmy, musimy szybko stąd spieprzać.
- Masz rację Sokół, - Mark odpowiedział równie cicho - tyle tylko, że nie wiemy gdzie są te sku*wysyny i… - Sokół uciszył go gestem, po czym wskazał na swoje ucho, a następnie w stronę, z której dobiegał cichy szelest deptanych liści. Schowani w krzakach najemnicy przyszykowali broń, byli gotowi walczyć nawet z całym stadem pijaw, byle tylko ujść z życiem. Niektórzy stalkerzy woleliby wpakować sobie kulkę w łeb, niż zginąć okrutną śmiercią z rąk tych potworów. Słońce już na dobre zagościło na horyzoncie, kiedy szelest zdawał się słabnąć aż w końcu ucichł. Mark odsunął lekko gałąź, która zaszeleściła, aby rozejrzeć się po okolicy. Nie zauważył niczego niezwykłego. Już miał się odezwać do swoich towarzyszy, gdy nagle przeleciały mu przed oczami dwie białe kule, przypominające oczy. Najemnik wiedział, że nie było to złudzenie. Zbyt dobrze pamiętał wydarzenia, które miały miejsce podczas ich ostatniej misji. Powoli wyciągnął broń przed siebie i wycelował w miejsce, w którym owe kule się zatrzymały. Już miał nacisnąć spust, lecz usłyszał wysoki, chrapliwy pisk za swoimi plecami. Odwrócił się błyskawicznie i jego oczom ukazało się wysokie, zgarbione stworzenie, przypominające z budowy człowieka, które zamiast otworu gębowego miało macki. Pojawiło się jakby znikąd. Mark bez wahania oddał strzał ze swojego wysłużonego TOZa-34. Kiedy tylko stworzenie osunęło się na ziemię, stalker odwrócił się z niebywałą szybkością i oddał strzał w stronę, gdzie znajdywały się przedtem dwie białe kule. Kolejny mutant padł martwy, lecz wszyscy trzej najemnicy dobrze wiedzieli, że pogorszyli tylko swoją sytuację, gdyż reszta pijawek już dokładnie wie gdzie się znajdują. Mark krzyknął do swoich towarzyszy – Musimy szybko stąd zwiewać, zaraz będzie tu więcej tych sku*wieli. Powinniśmy pójść w tamtą stronę. – mówił to wskazując palcem w stronę starego przewróconego drzewa, które nosiło ślady bytności w pobliżu wielu niebezpiecznych zwierząt. – Sądzę, że po 10 minutach biegu powinniśmy dotrzeć na miejsce spotkania z jajogłowymi.
Pierwszy wybiegł Sokół, tuż za nim Śpioch. Mark raz jeszcze rozejrzał się po okolicy i nie dostrzegając nic podejrzanego ruszył za swoimi towarzyszami.
Rzeczywiście po około 10 minutach ujrzeli stary, opuszczony, drewniany dom, w którym mieli się spotkać z naukowcami. Zanim weszli do środka obejrzeli dokładnie cały teren wokół tej rudery. W końcu Mark stanął przed drzwiami, a jego kompani tuż za jego plecami obserwowali cały teren przed domem. Mark przystawił swojego TOZa do ramienia, po czym lekko popchnął drzwi i wszedł do budynku.
Wewnątrz było czuć fetor zgniłego mięsa. Sokół wraz ze Śpiochem przytargali pod drzwi starą, drewnianą szafę, po czym skutecznie zabarykadowali wejście, a następnie zabrali się do barykadowania okien. Mark przeszukał wszystkie pokoje na parterze, po czym pomógł swoim kompanom. Następnie udali się na pierwsze piętro po wąskich, skrzypiących schodach. Znaleźli się w krótkim korytarzu, który prowadził ich do zamkniętych drzwi. Mark przekręcił klamkę, lecz drzwi nie puściły, najwyraźniej ktoś zamknął je na klucz. Nie zastanawiając się długo, Mark zapukał lekko, po czym czekał. Z pokoju wydobył się niski, świszczący głos – Kim jesteście?
Najemnikami wynajętymi do eskortowania was do stacji badawczej – odpowiedział nerwowo Sokół – Otwórzcie!
Słychać było jak zamek przeskoczył w drzwiach, po czym ktoś je otworzył. Trzem najemnikom ukazała się wysoka, barczysta postać ubrana w ciemnozielony kombinezon SEVA, mierząca w nich z pistoletu.
Co tak długo? – rzucił badacz opuszczając broń.
Mieliśmy mały problem z pijawkami. – odparł już nieco spokojniej Sokół – Te stwory goniły nas po całym lesie.
Rozumiem. – odrzekł naukowiec, wpuszczając najemników do niezbyt obszernego pokoju – No cóż, przygotujmy się więc do przeprawy do stacji. Ruszamy jutro rano.
W owym pokoju było jeszcze dwóch uczonych i jakiś młodzik dzierżący w dłoni dubeltówkę. Wyglądał na lekko roztrzęsionego. Pewnie Zarządca przydzielił go do pomocy jajogłowym w przedarciu się tutaj - pomyślał Mark - później z nim pogadam, teraz już jestem zbyt zmęczony.

Słońce już dawno zaszło za horyzontem, a wiatr wył z całych sił. Najemnik leżał na materacu rozmyślając nad wydarzeniami ostatniego dnia, podczas gdy sokół siedząc na taborecie na małym tarasie obserwował bacznie okolicę, a Śpioch już spał. W końcu i Mark ułożył się do spania…

…zabij! – powiedział niski, chrapliwy głos rozbrzmiewający w głowie Marka, a przed jego oczami przeleciał obraz Sokoła, palącego papierosa.
Nie mogę – odparł przerażony Mark – …to, to mój przyjaciel.
Zabij!!! – odpowiedział głośniej głos.
Nie mogę! – krzyknął Mark. Wydawało mu się, że tajemniczy głos zaraz rozsadzi mu głowę. Przed oczami przeleciały mu makabryczne obrazy. Mark padł nieprzytomny na ziemię…


Kiedy się obudził leżał na swoim materacu. W uszach mu świszczało i czuł, że zaraz zwymiotuje, ale powstrzymał się. Cóż to było do cholery?! – pomyślał, po czym otworzył małą, zieloną butelkę wódki wyciągniętą z plecaka i pociągnął duży łyk – Jeśli to sen to mam coś z głową, ale jeśli nie wole nie wiedzieć co to było…
"


--= CDN =--

Jak widzicie druga część już jest i mam nadzieję, że się wam spodoba. No i oczywiście jeśli ktoś zauważy jakieś błędy to napiszcie. Postaram się jak najszybciej poprawić. Następna część nie wiem kiedy będzie. Narazie zbieram pomysły. Jak wymyśle coś ciekawego zabiorę się do pisania :P. Pozdrawiam,
Mathus92
Ostatnio edytowany przez mathus92 31 Sie 2007, 11:34, edytowano w sumie 4 razy
Awatar użytkownika
mathus92
Stalker

Posty: 118
Dołączenie: 25 Cze 2007, 23:29
Ostatnio był: 14 Sie 2010, 18:17
Miejscowość: Zakopane
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Vintar BC
Kozaki: 0

Reklamy Google

Postprzez Silas w 28 Sie 2007, 17:58

Dobre opowiadanie Mathus a ta końcówka mmm.. trzyma mnie teraz w napięciu.. czekam na ciąg dalszy :wink:
Silas
Tropiciel

Posty: 213
Dołączenie: 17 Sie 2007, 19:15
Ostatnio był: 09 Gru 2023, 00:06
Frakcja: Wolność
Ulubiona broń: RGD-5 Grenade
Kozaki: 1

Postprzez Legion w 28 Sie 2007, 22:20

Dialogi (a większość tekstu to one) są nieco sztywne, nie jest źle, ale na twoim miejscu zawsze kilka razy zastanowiłbym się nad każdą wypowiedzią – czy jest ona naturalna.

Np. takie teksty:
Jak zwykle wysyłają nas w najniebezpieczniejsze miejsce w Zonie.

W końcu… mamy chronić jajogłowych, nie?


Trochę to drętwe - wszyscy rozmówcy doskonale wiedzą gdzie zostali wysłani i kogo mają chronić.

Ale ogólnie nie jest źle, chętnie doczytam dalszą część ;)
Ostatnio edytowany przez Legion, 28 Sie 2007, 23:04, edytowano w sumie 1 raz
Legion me imię, albowiem jest nas wielu.
Awatar użytkownika
Legion
Stalker

Posty: 50
Dołączenie: 05 Sie 2007, 14:50
Ostatnio był: 21 Lis 2007, 23:29
Miejscowość: Krakuf
Kozaki: 0

Postprzez Silas w 28 Sie 2007, 22:34

Ja już niemogę się doczekać drugiej Pisz Fast :!: xD
Silas
Tropiciel

Posty: 213
Dołączenie: 17 Sie 2007, 19:15
Ostatnio był: 09 Gru 2023, 00:06
Frakcja: Wolność
Ulubiona broń: RGD-5 Grenade
Kozaki: 1

Postprzez Amraam w 28 Sie 2007, 23:40

Bardzo fajne. Tylko taka sugestaja do wszystkich autorow nie uwazacie ze apteczki sa troche nie utenycznetzn. zbyt zalatuje grą( jak dla mnie) lepiej uzyc slowa medykamety(jesli chodzi o wiekasz ilosc, ale "podaj mi apteczke jest juz OK:).
Amraam
Kot

Posty: 21
Dołączenie: 10 Lip 2007, 12:31
Ostatnio był: 03 Cze 2011, 20:41
Kozaki: 0

Postprzez mathus92 w 28 Sie 2007, 23:40

Legion dzięki za dobrą radę (w następnej części dokładnie przeanalizuje każdą wypowiedź :D ), ale czy np. jeśli szedłeś do pracy z przekonaniem, że dzisiejszy dzień będzie lekki (uwiniesz się szybko i pójdziesz do domu), nigdy nie okazywało się, że dochodząc do pracy masz w cholere roboty bo kumpel chory i masz wykonać dodatkowo jego pracę, albo szefowi coś odwaliło i dołożył ci jeszcze pare godzinek? To jest właśnie nieprzewidywalność dokładnie tego co nas czeka jutro, pojutrze, albo za rok. Bohaterowie mojego opowiadania faktycznie musieli wiedzieć, że Zona to niebezpieczne miejsce, ale czy przechodząc gre nie zauważyłeś, że pewne miejsca są bardziej niebezpieczne? Co do drugiego cytatu jest to tylko część wypowiedzi. Co do trzeciego akapitu zgodzę się z tobą, że dialogi są nieco sztywne, ale tłumaczę to tym, że to moje pierwsze opowiadanie w klimatach Stalkera ;) .

Druga część będzie najprawdopodobniej jutro rano (musze wprowadzić jeszcze małe poprawki i sprawdzić czy się wszystko trzyma kupy :D ). No i jeszcze mam mały dylemat, bo mam 2 pomysły jak zakończyć całość. Jedno z nich spowoduje, że opowiadanie będzie krótsze i zakończenie będzie bardziej dosłowne, zaś drugie spowoduje, że opowiadanie będzie nieco dłuższe, a zakończenie bardziej zagmatwane i tajemnicze. Ja bardziej trzymam się tego drugiego zakończenia (lubię niedomówienia :D). Pozdrawiam,
Mathus92

EDIT:
Amraam, w moim opowiadaniu nie ma nic o apteczkach, ale domyślam się, że chodziło ci o opowiadania innych. Dzięki za poradę :D .
Awatar użytkownika
mathus92
Stalker

Posty: 118
Dołączenie: 25 Cze 2007, 23:29
Ostatnio był: 14 Sie 2010, 18:17
Miejscowość: Zakopane
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Vintar BC
Kozaki: 0

Postprzez Amraam w 28 Sie 2007, 23:42

Jasne ze drugie:) powodzenia moze treba zaczac zbierac te opwiadania wydac je w jakim tomiku??:)
Amraam
Kot

Posty: 21
Dołączenie: 10 Lip 2007, 12:31
Ostatnio był: 03 Cze 2011, 20:41
Kozaki: 0

Postprzez Michu w 29 Sie 2007, 00:23

Super!,czekam na dalszą część!
Niesamowity klimat utzrymujesz,przyjemnie się czyta :D
Nie lubię książek,ale gdybyś wydał taką i z takim klimatem,czytałbym bez przerwy do konca xD.
Awatar użytkownika
Michu
Very Important Stalker

Posty: 1557
Dołączenie: 10 Lip 2007, 00:34
Ostatnio był: 30 Cze 2024, 22:02
Miejscowość: Jelenia Góra
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: VLA Special Assault Rifle
Kozaki: 131

Postprzez mathus92 w 29 Sie 2007, 12:02

Druga część już jest, edytowałem pierwszego posta. Miłej lektury. Pozdrawiam,
Mathus92
Awatar użytkownika
mathus92
Stalker

Posty: 118
Dołączenie: 25 Cze 2007, 23:29
Ostatnio był: 14 Sie 2010, 18:17
Miejscowość: Zakopane
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Vintar BC
Kozaki: 0

Postprzez donciu w 30 Sie 2007, 17:25

Dajesz rade małolat ;p
Awatar użytkownika
donciu
Tropiciel

Posty: 203
Dołączenie: 22 Lip 2007, 13:21
Ostatnio był: 03 Lut 2013, 13:10
Miejscowość: Świebodzice / ?????????
Frakcja: Wolność
Ulubiona broń: Sniper Rifle SVDm2
Kozaki: 2

Postprzez Legion w 31 Sie 2007, 01:23

Wybaczcie, że tak natrętnie krytykuje ;)
Niestety jestem w stanie znieść wiele, ale powtórzeń nie zniosę, zwłaszcza w takiej ilości.
Szczególnie imię bohatera pojawia się w tekście za często, czasem trzeba by je czymś zastąpić, niekiedy jest po prostu zbędne (np. „Mark wiedział, że nie było to złudzenie.”).
Poza tym powtarzają się: „oczy”, „pijawy”, „stworzenie”, „stronę”, „jajogłowi”, itd.

Od tego momenu zaczynam czepiać się szczegółów ;)

teraz goniło ich aż 16 pijaw!

Policzyli je wszystkie, co do jednej? Raczej było by to trudne zwłaszcza, że te bestie są niewidzialne ;) Proponował bym: „kilkanaście pijaw”

Zamiast otworu gębowego miało macki, przy pomocy których wsysało krew swojej ofiary.

Opis do czego służą macki jest w tej sytuacji zbędny.

mierząca w nich z Deserta.

Zamieniłbym na „pistoletu”, IMO desert brzmi zbyt luzacko, co niezbyt pasuje do wypowiedzi narratora.

rzucił jajogłowy opuszczając broń.

Podobnie jak przy Desercie. „jajogłowy” o ile gdy nazywają ich tak najemnicy jest naturalnie, to jednak w ustach narratora brzmi to gorzej, poza tym dzięki zamianie (na np. naukowiec, badacz, uczony) unikniemy powtarzania tego słowa po raz kolejny w tekście.

odrzekł jajogłowy, wpuszczając najemników do niezbyt obszernego pokoju

W owym pokoju było jeszcze dwóch jajogłowych i jakiś młodzik dzierżący w dłoni dubeltówkę

Pewnie zarządca przydzielił go do pomocy jajogłowym w przedarciu się tutaj

Jak wyżej.

Oczywiście są to tylko moje subiektywne odczucia i można się z nimi nie zgodzić ;)
Legion me imię, albowiem jest nas wielu.
Awatar użytkownika
Legion
Stalker

Posty: 50
Dołączenie: 05 Sie 2007, 14:50
Ostatnio był: 21 Lis 2007, 23:29
Miejscowość: Krakuf
Kozaki: 0

Postprzez mathus92 w 31 Sie 2007, 11:37

Dzięki Legion. Większość błędów poprawiłem, ale i tak zanim zamieszcze trzecią część przeczytam wszystko jeszcze trzy razy. Apropo trzeciej części będzie najprawdopodobniej jutro wieczorkiem. Pozdrawiam,
Mathus92
Awatar użytkownika
mathus92
Stalker

Posty: 118
Dołączenie: 25 Cze 2007, 23:29
Ostatnio był: 14 Sie 2010, 18:17
Miejscowość: Zakopane
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Vintar BC
Kozaki: 0

Następna

Powróć do O-powieści w odcinkach

Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 12 gości