Pijawol: nie chodzi mi o to, że nie rozumiem MEtro 2034
Bardziej chodzi mi o to, że autor próbuje z opowiadania, które bardziej kojarzy się z akcją, zrobić dramat obyczajowy. Jak dla mnie z marnym skutkiem, bo w ten sposób mamy mrukliwego Huntera, który bez ładu i składu pała żądzą mordu, a innym razem byle co powoduje że jest potulny jak baranek (można to było na pewno przedstawić lepiej, skoro to takie ważne dla fabuły), durnego i tępego Homera, którego percepcja rzeczywistości zbliża się do człowieka naćpanego twardymi prochami (książka, przesłanie, książka, bohater, przesłanie, KSIĄŻKA!!!) i Saszę, która sama nie wie czego chce i jest dziecinna jak gimnazjaliści. No i jeszcze [piiip] irytujący Leonid, którego kłamstwa stawały się już po prostu nudne i głupie im dalej się je czytało
Po prostu nie podszedł mi styl pisania Głuchowskiego (czy jak on dokładnie miał, fani - wybaczcie).
Co do Kriss i "Jarhead" - nawet nie wiedziałem, że jest książka
Do filmu zbieram się od dawna, ale nigdzie nie mogę go dostać
Słyszałem że naprawdę świetny, zwłaszcza że różni się od filmów "pseudo-wojennych".
A co do książki jaką teraz dorwałem - swego czasu czytałem trzecią część cyklu "Cienie Pojętnych" Tchaikovsky'ego i nawet w miarę mi przypasowała, mimo że (poza czytaniem od trzeciego tomu, hee...) realia świata musiałem traktować z przymrużeniem oka (humanoidalne owady...? Litości...
). Teraz dorwałem się do czwartej części i dziś najpewniej zacznę czytać.