Prywatyzacja nie jest wymysłem polskich polityków. Cała Europa się w ostatnich dziesięcioleciach sprywatyzowała. W takiej Anglii sprywatyzowano chyba dosłownie wszystko. Co zresztą skończyło się np. tragicznym wypadkiem kolejowym pod Londynem parę lat temu, gdy firma która kupiła "tory" w ramach "oszczędności" ich nie remontowała.
Po co się prywatyzuje? Pomijając opowieści o lepszym zarządzaniu w firmie prywatnej w porównaniu do państwowej, które oczywiście w większości wypadków są prawdą, to wynika to z rozdęcia budżetów wydatkami, głównie socjalnymi.
Praktycznie wszystkie państwa na zachodzie od dziesięcioleci mają budżety "na minusie" czyli deficyt, który jest łatany zaciąganiem pożyczek (obligacje) ze spłatą odroczoną za kilka lat i prywatyzacją majątku państwowego. Złośliwie bym dodał, że obecny kryzys takich państw jak Włochy czy Hiszpania wynika z tego, że już nie mają co "sprywatyzować"
Innymi słowy przez ostanie lata politycy przyzwyczaili wyborców do rozdętej opieki społecznej, zasiłków, wsparcia itp. np. we Francji artyści dostawali pensje od państwa poza sezonem teatralnym/kulturalnym albo jak nie mieli zleceń na swoje "dzieła". O zasiłkach dla bezrobotnych czy emigrantów nie wspominając. Te wydatki były opłacane w sposób opisany jak wyżej. W czasach hossy to jakoś funkcjonowało bo wzrastał PKB powstrzymując zadłużenie państwa na jakimś akceptowalnym poziomie. Jak przyszedł kryzys to wszystko się sypło....
W Polsce ten scenariusz był realizowany w ograniczonym zakresie, ale też był. Nasza specyfika polegała na tym, że świadczenia socjalne i rentowe były zawsze na bardzo niskim poziomie za to w spadku po komunizmie mieliśmy na "utrzymywaniu" pracowników nierentownych molochów przemysłu ciężkiego: stoczniowców, hutników, górników, którzy stanowili na tyle liczącą się siłę, że restrukturyzacja tych działów była rozciągnięta na lata przez kolejne rządy. I na utrzymywanie tych zakładów a potem na odprawy dla nadwyżek zatrudnienia szły pieniądze z prywatyzacji tego co dało się sprzedać.
No i tutaj wracamy do podstaw ekonomii: MUSIMY mieć pieniądze bo górnicy, hutnicy, wyborcy itp. Za co dostaniemy pieniądze? Za upadłą firmę, której nikt nie chce kupić, czy za firmę, która przynosi dochody?
Do tego mieliśmy jeszcze takie "odlotowe" pomysły jak renacjonalizacja stoczni (rząd Millera), które kilka lat po prywatyzacji jakoś sobie dawały radę, ale potem się spektakularnie wyłożyły. W pakowaliśmy w nie miliardy ( między innymi z prywatyzacji) a i tak ponownie padły.
Całe to moje gadanie opisuje tylko mechanizm prywatyzacji. Nie widzę jednak sensu mieszania prywatyzacji z dyskusją o UE; jej upadkowi czy rezygnacji z członkowstwa.