He, he.
Pewnie nie uwierzysz, ale chciałem dokładnie przytoczyć tą samą definicję, żeby udowodnić, że Mass Effect nie jest w żaden sposób grą "epicką" w moim rozumieniu tego określenia. Ale uznałem, że odbierzesz to za wymądrzanie się...
Epicki to może był Daggerfall, gdzie w grze dzięki rozmowom, książkom itp. można było poznać całą historię, mitologię i religię wykreowanego w grze wirtualnego świata. Nie bez znaczenia było to, że CAŁY ten świat można było zwiedzić. Nie grałem w ME [powód wiadomy], ale z tego co mi wiadomo to liniowa gra akcji z elementami RPG. Nie potrafię sobie w związku z tym wyobrazić specjalną "rozległość tematu". Dobrze opowiedzianą opowieść owszem. Ale żeby epicką?
Co druga gra komputerowa wyczerpuje przytoczone przez Ciebie znamiona "poematu heroicznego", więc to żaden argument. Strielok też jest takim bohaterem w przełomowym momencie dziejów... I wszyscy boahetrowie gier cRPG. Bezimienny ratuje Myrtanę, Avatar ratuję Brittanię et cetera, cetera...
Oczywiście użyłem świadomie tłumaczenia obiegowego angielskiego określenia "epic fail"
Realkriss napisał(a):jesteś tu jedyną inteligentną osoba i wszystkie rozumy pozjadałeś.
A tam wszystkie... Wiesz jak smakował rozum zdzicha?
Ok. a tak na serio: podoba Ci się gra? Ok. Uważasz ją za "epicką"? Ok. Twoja wola i Twoja ocena. Mam prawo mieć odmienne zdanie? Mam prawo nazwać przeciętnie zrealizowany trailer z banalnym i wtórnym designem pojazdów kosmicznych i robaczkiem przebijającym się przez żelbeton i próbującego ugryźć pancerz robota bojowego, zdolnego wytrzymać wejście w atmosferę planety, za delikatnie mówiąc mało interesujący?
Chyba niema powodu, żebyśmy się kłócili. Jak kiedyś w końcu odpalę ME to dopiero zobaczysz jak się potrafię pastwić nad grą
Każda gra jest wyjątkowa.