Przede wszystkim uważam CS za słabą grę przez pole siłowe NPC, wkur*iało mnie to we wszystkich częściach, nieraz nawet nie mogłem typa dźgnąć w łeb bo pole siłowe mnie ograniczało, jeszcze lepiej jak jakiś stalker się zatrzyma w wąskim przejściu, i zacznie się dopytywać czego chcemy zamiast ruszyć dupę przed siebie.
Po drugie, przyjazne NPC nie widzą gracza podczas walki, chyba więcej razy zginąłem przez ogień " przyjacielski" w plecy niż przez to że wrogowie do mnie naparzają. Dobijają mnie też sytuacje gdy taki oto sojusznik nas wypycha zza osłony...
Wojna frakcji to też jakaś porażka, bo cwaniaki najchętniej by tylko przejmowały punkty gdzie już odwaliliśmy całą robote
. Lub też nie przychodzą wcale.
Przeludnienie też jest nieco dobijające gdy wszędzie można kogoś spotkać, no ale w końcu ktoś musi walczyć w tych wojnach frakcji...
No i na koniec, o NPC potrafią granatami rzucać przez niesamowity dystans za osłony na naszą pozycje co do milimetra, także granacik ląduje prosto pod moimi nogami, przecież to jakaś parodia...
I dlatego uważam CS za słaba gre, fabuła jakoś ujdzie.