Wielkie sranie na prawicę, Kościół i tych, którzy nie chcą skrobać. Temat był pewnym sensie już na forum poruszany, chociaż w nieco innym kontekście, chodziło o tę nieszczęsną deklarację, która dla mnie tylko zwiększa chaos informacyjny.
Powinna być ogólnodostępna lista tych, którzy aborcję wykonują, ale też ścisłe regulacje. Jest
chaos w niemal wszystkich prawnych frontach. Choć należałoby też pamiętać o tym, że prawo nigdy nie dostosuje się do każdego przypadku zaistniałego w rzeczywistości. W przypadku takich... ku*wa, jak nazwać płód ludzki, który prawie nie ma mózgu (jeśli wierzyć opisowi)? Człowiekiem? Teoretycznie powinno się tak nazwać, bo gdyby było zdrowe nie zostałoby dętką rowerową ani chmielową szyszką, tylko pełnoprawnym członkiem społeczeństwa (no, abstrahując od równych i równiejszych). Ale nigdy nim nie będzie. Tu nie ma dobrego rozwiązania.
Ja rozumiem taką matkę, która urodzi "coś", a która chce poddać się aborcji. Lub taką, której grozi śmierć, jeśli nie zabije własnego dzieciaka, bo trzeba to nazwać po imieniu - nie usuwa się piłki z brzucha, tylko człowieka, niezależnie od stanu rozwoju. Moja matka pracowała w przedszkolu z oddziałami integracyjnymi, jak to ładnie w urzędniczej nomenklaturze nazwano. W rzeczywistości były to osoby, w przypadku których nie ma prawie żadnych perspektyw, jeśli chodzi o ogół. Jestem w stanie sobie wyobrazić, ile męki i cierpienia może kosztować wychowanie takiego dziecka. Najprawdopodobniej - nigdy nie ujrzy się wnuków. A co dopiero w przypadku kompletnie zdeformowanego płodu. Nie chodzi o to, by abortować dziecko z zespołem Downa, ale tak skrajne przypadki... No nie osądzałbym takiej baby. Dla mnie w przeważającej większości przypadków cel uświęca środki. Natomiast w przypadku gwałtu - niech rodzi, choćby to była jedenastolatka. Tego co się stało, nie cofnie, a prawdopodobnie szkody wynikłe z usunięcia dziecka przewyższą ewentualne "korzyści", o ile o takich można mówić w tym przypadku. No i absolutny zakaz aborcji na życzenie "bo tak", kiedy dziecko jest zdrowe. Chciało się ruchać jak króliki, to trzeba było wcześniej myśleć - i tu chyba nikt co do tego nie ma wątpliwości.
Boga nie ma co tu mieszać - wygodny "argument" dla gimboateuszy, a coś takiego się tam pojawiło.
A nie wdając się w ocenę Chazana, rozumiem tłumaczenie "Gdybym odesłał do placówki, która wykonuje aborcję, z faktycznie skierowaniem do aborcji - brałbym udział w procedurze aborcyjnej, której nie akceptuję". Przemówił do mnie argument Żelaznej Logiki:
- Chcę go zabić! Pomożesz mi?
- Nie! Nie rób tego!
- Dobra, zrobię to sama. Powiedz mi gdzie jest pistolet.
- Druga szuflada w kredensie.
O obowiązku wskazywania zastępczego aborcjonisty przez lekarza.
PS Na Sadisticu jest zbyt wysokie stężenie biedy umysłowej.
PSS Nie wierzę w Twój podpis Wolandzie.