przez Dovchenko w 20 Sie 2011, 16:17
Kolejna seria dowcipów ode mnie.
***
Biegnie sobie zając przez las, nagle wypadł na polankę. Na polance stoi łoś. Zając zachodzi go od tyły, przygląda się.
- Wspaniałe!!!
Zając staje przed łosiem.
- Niemożliwe!!!
Znów zachodzi łosia od tyłu.
- Wspaniałe!!!
Staje z przodu.
- Niemożliwe!!!
Łoś w końcu się zdenerwował i mówi do zająca.
- Zając, co ty?! Co jest wspaniałe, a co niemożliwe?
- Takie jaja i takie rogi!?
***
(J)ezus poszedł na pole golfowe. Towarzyszy mu św. (P)iotr. Jezus ustawił sobie piłeczkę, przygotował się, wyciąga z torby kij 13.
(P) - 13 jest za ciężki, weź 10.
(J) - Tiger Woods wziąłby 13.
Jezus uderza piłeczkę, która leci gdzieś w krzaki. Jezus ustawia następną piłeczkę, bierze kij 12.
(P) - 12 jest za ciężki, weź 10.
(J) - Tiger Woods wziąłby 12.
Jezus uderza piłeczkę, która znów leci gdzieś w krzaki. Jezus ustawia trzecią już piłeczkę, bierze kij 11.
(P) - 11 za ciężki, weź 10
(J) - Tiger Woods wziąłby 11.
Jezus odbija piłeczkę, która wpada do jeziora. Jezus rzuca kij i idzie szukać piłeczki. Chodzi po wodzie, szuka i szuka. Do św. Piotra podchodzi (W)łaściciel pola golfowego, wskazuje na Jezusa i pyta.
(W) - Za kogo on się ma, za Jezusa?!
(P) - Nie, za Tigera Woodsa!!!
***
(J)ezus i św. (P)iotr wypłynęli na morze łodzią. Po jakimś czasie Jezus wychodzi z łodzi i zaczyna spacerować po powierzchni wody.
(P) - Och, jak ja bym chciał też tak chodzić po wodzie, jak ty.
(J) - No to chodź.
Św. Piotr stawia nogę na powierzchni wody, stawia drugą i wpada do wody. Po chwili się wynurzył.
(J) - Po palach debilu, po palach!!!
***
Syberia, Centrum Sterowania Radziecką Bronią Rakietową. Sprzątaczka robi generalne porządki. Miotełką zmiata kurz z panelu sterowania i przez przypadek nacisnęła taki duży, czerwony przyciski. Po chwili do sali wbiegł oficer.
- Paszła!!!
- Czto? Ja?
- Niet, Kalifornia.
***
Kolej Transsyberyjska. Jadą już trzy tygodnie, aż się nagle zatrzymali. Stoją tak jeden dzień, drugi, trzeci, czwarty... W końcu z ostatniego wagonu wychodzi pasażer i idzie sprawdzić co się stało. Brnie przez śnieg, przedziera się. Po jakimś czasie doszedł. Pyta się maszynisty.
- Czemu nie jedziemy?
- Parowoz mieniajem.
- Na czto?
- Na wodku.
***
Kogóż to z nas tonący nie wiózł wrak, któż z nas zaprzeczyć może - że ułomny?
Kogóż nie łudził oślepiony ptak, kogóż w bezludzie nie wiódł pies bezdomny?
A przecież wciąż przyciąga strefa ogrodzona, i ogrodzona nie bez celu chcemy wierzyć;
To nie my w Zonie - to nam odebrana Zona,nam ją niepewnym, ale własnym krokiem mierzyć
Póki nadziei gorycz wreszcie nie pokona.
-
Za ten post Dovchenko otrzymał następujące punkty reputacji:
- Dżuz.