Z alkoholi to jak się planuje posiedzieć i pogadać przy ognisku to dobrze wchodzi piwo żywiec i Łomże: niepasteryzowana i miodowa. Tak na rozmowę no 2-3 starczą. A jak się chce w "polowych" warunkach wypić w celu nasycenia się %%%% to niema to jak barmańska cytrynowa
. Bardzo tania (około 7-8zł) i mało procent, więc wchodzi luzem bez popitki i z gwinta. Nie trzeba zbędnych sprzętów jak kieliszki i stół. Siadasz koło ognicha i siup jak w stalkerze.
A teraz podam wam ciekawy patent jak wnieść i spożyć alkohol w miejscu lub sytuacji w których się nie powinno tego robić. Dowiedziałem się o tym od sąsiada który siedział w pudle. Świetna sprawa na szkolne wycieczki
. No więc do rzeczy: potrzebujemy spirytusu, strzykawki z igłą i pomarańczy. Bierzemy w strzykawę spirytus i wstrzykujemy w pomarańcze. Igła musi być jak najcieńsza i trzeba to robić powoli. Jak się to zrobi umiejętnie to w dużą pomarańcz wejdzie nawet 100ml spirytusu (dlatego trzeba spiryt-na wódę mało, ale na spirytus to już coś). Budowa skórki powstrzymuje parowanie więc w chłodzie wytrzyma kilka dni. Po kilku godzinach wszystko fajnie się "przegryzie" i będzie smakowe
. Jak nadejdzie czas to normalnie obierasz i jesz. Jest tylko trochę bardziej "soczyste" i o dziwo nie śmierdzi. Po obraniu może trochę, ale zapach owocu zagłuszy zapach spirytu i razem będą pachnieć jak stary pomarańcz. Na wycieczkach nikt się nie czepia o owoce i można spokojnie brać. Nie zapomnę biwaku, na który z kumplem z klasy wzięliśmy po pół plecaka pomarańczy i obdzieliliśmy pół klasy za drobną opłatą
.