przez marcel w 12 Maj 2011, 22:37
À propos niepasteryzowanych: Żywe mi nie smakowało, Kasztyk - zależy od dnia i jego pory. Bywa że wchodzi jak woda. Łomży zaś nie mogę jakoś znaleźć. Kontaktów z innymi przedstawicielami piw niepasteryzowanych sobie nie przypominam.
Przepadam za Strongami Dwusłodowymi, ale te w ilościach nieprzekraczających dwóch. Z rzadszych piw, wszystkie z Korebia, szczególnie Miodowe - cud!, jednak jeśli idzie o wypicie większej ilości pienistego trunku, to najzwyklejsze, popularne wytwory typu Kasztelan, produkowany wcale niedaleko od mojej mieściny, czy na przykład Okocimy. Zasmakowała mi też pucha Dębowego Mocnego, na które ktoś wyżej narzekał.
W zimie, gdy w perspektywie było dłuższe przebywanie na mrozie, brałem ze sobą piersiówkę z jakąkolwiek czystą i od kiedy się ociepliło unikam wszystkiego, co ma więcej niż 15%. Tu mogę rzucić ciekawostkę - miałem nieprzyjemność zetknąć się z litewską Ozone. Smakowała, uwaga, warzywami!
Chroń mnie Panie od Żołądkowej Gorzkiej. Z kolorków - Jack Daniels. Próbowałem i inne whiskacze, i tylko łagodny, acz zdecydowany, basowy smak No. 7 wpisał się w moje gusta. Warto zaznaczyć, że mocne alkohole zwykłem pijać w czystej postaci i bez popijania, a to ze względów ideologicznych.
Z winami kontakt mam bardzo sporadyczny, więc trudno mi wymienić nawet jedną nazwę dobrego ich przedstawiciela, wspomnieć mogę jedynie popularnego w pewnych kręgach Komandosa Strong, berbeluchę tyleż kultową co paskudną, całe szczęście będącą już reliktem przeszłości.
Cóż jeszcze... Samoróbki. Ostatnim odkryciem - gin produkcji znajomego zainteresowanego tematem. Alkohol ciężki, mile mknący przez przełyk, za to tworzący nieprzyjemny ciężar w żołądku. Smak ciekawy ze względu na raczej nietypową dla ginu nutę pomarańczy.
Wody pijam dużo dziennie - nawet nie dlatego, że tak zdrowo - ot, pić mi się chce. Herbata - Lipton, a jeśli w grę wchodzi ekonomia i pustka w portfelu - Saga. Dawniej zapijałem się kawą przeróżnych marek, byle sypaną, a nie rozpuszczalną lurą. Obecnie kawa bardzo rzadko, jeśli już to przeróżne pedalskie cappuccino za horrendalne, kawiarniane ceny. Czekolada na gorąco, zagęszczona śmietaną i ze szczyptą cynamonu. Więcej grzechów już nie pamiętam.
>>> Wenn ist das Nunstück git und Slotermeyer? Ja! ... Beiherhund das Oder die Flipperwaldt gersput. <<< ~
Ernest Scribbler
-
Za ten post marcel otrzymał następujące punkty reputacji:
- Lucjusz.