Ocaleni

Twórczość nie związana z uniwersum gry S.T.A.L.K.E.R.

Moderator: Realkriss

Ocaleni

Postprzez Dziki w 11 Cze 2010, 01:00

Jest to moje pierwsze opowiadanie w realiach książki Metro 2033 tak więc proszę o wyrozumiałość ;) po za tym uważam że przyda się jakieś małe urozmaicenie po wszystkich stalkerowskich opowiadaniach. Dzięki i życzę miłej lektury.




Prolog



- Andriej zwariowałeś wiesz, że to ich teren. – Szeptał jeden z stalkerów stąpając z wolna po twardej podłodze nie wielkiego betonowego tunelu w metrze, który prawdopodobnie zbudowano dla techników czy im podobnym. Na ścianach klaustrofobicznego tunelu można było dostrzec dobrze widoczne w świetle latarek ślady po pazurach, a gdzie nie gdzie buty stalkerów mogły napotkać po obgryzane małe szczurze kostki. Już sam odgłos siedmiu par okutych w stal butów wydawał się tutaj być o wiele bardziej hałaśliwy i natarczywy. Generalnie rzecz biorąc stalkerów jak dotąd niebadanym tunelem poruszało się siedmiu, z czego każdy z nich miał na sobie charakterystyczny czarno-szary kombinezon z wszytą kamizelką kuloodporną. Na głowach spoczywały im baniaste hełmu wojsk byłej Federacji Rosyjskiej, która to zniknęła z map świata w kilka godzin…, ale teraz, tutaj nie miało to większego znaczenia. Do tego do samych hełmów mieli dokręcone noktowizory, które w każdym z normalnych mieszkańców metra wywoływały zachwyt. Jednakże prawdziwy szacunek budziły ich karabiny, pięciu z nich posiadało wojskowe AK-74 z celownikami laserowymi oraz granatnikami, kolejny idący jako drugi w kolejce w swych granitowych rękach dzierżył sporej wielkości PKM, którego pociski aż zdawały się prosić o jakąś walkę. Ostatni idący na samym końcu posiadał charakterystyczny snajperski karabin specnazu VSS Vintorez. Ta kolumna na każdej stacji wywoływała szacunek oraz podziw, nie na co dzień w moskiewskim metrze można było zobaczyć coś tak imponującego. Nagle stalker idący z przodu, czyli Andriej stanął jak wryty i przykucnął dając tym samym znak ręką by pozostali uczynili to samo.

Zza szyby porysowanej, i delikatnie zaparowanej maski gazowej widział przed sobą jedynie nieskończoną ciemność nie wielkiego tunelu, po którego bokach ciągnęły się sporej wielkości kable. Wpatrywał się on przed siebie z takim naciskiem jakby wierzył iż coś zaraz wyłoni się z cieni by ich zaatakować. Nie chciał tego przyznać, lecz na jego czole oraz całym ciele perlił się pot. Sam nie był w to wstanie uwierzyć. Zawsze wychodząc na powierzchnię potrafił zachować się niczym robot, był wtedy opanowany jak na dobrego dowódcę przystało. Teraz jednak oglądając zakurzony i niekończący się tunel, w którym ledwie się mieścili czuł się nie swojo, zupełnie jakby zamknięto go w jakiejś klatce, którą otacza pogłębiająca się wroga człowiekowi ciemność.
Odetchnął, po czym wciągnął powietrze głęboko w płuca i dostrzegł jakiś dziwny przedmiot pod swoim butem. Odsunął nogę i dostrzegł jakąś kartę taką, jaką mają zwykle pracownicy ochrony czy innych służb. Zaciekawienie wzięło górę i stalker delikatnie ujął przedmiot w ciężką i dużą rękawicę. Na karcie dało się dojrzeć tylko i tak nie wyraźne zdjęcie wyraźne starego człowieka z nie wielkim zarostem, oraz imię i nazwisko : Radmił Makarov.
- Co jest Andriej ? Rusz się. – Ponaglił go stojący z tyłu człowiek trzymający PKM.
- Igor to ja mówię, kiedy ruszamy a kiedy nie jasne ? – Andriej zerknął na niego nieprzyjaznym wzrokiem tym samym uderzając w jego oczy latarką, którą przymocowano do boku hełmu. Tamten burknął jeszcze i odwrócił wzrok. Dowódca jednakże znów chcąc spojrzeć na kartę spojrzał w ziejącą przed nim ciemność. Dalej gdzie promień latarki już nie docierał dostrzegł on czerwona małe ślepia, które w tym momencie przewiercały go wzrokiem, zaś z samej czerni zdawałoby się zaczęły wypełzać cienie układające się w upiorne ręce. Andriej znieruchomiał a jego oczy zrobiły się dwa razy większe. Nigdy nie widział czegoś podobnego nawet na powierzchni gdzie podobno było jeszcze gorzej niż tutaj. Wycelował karabinem w tamto miejsce a za sobą znów usłyszał jakiś głos.

- No co jest do jasnej cholery ?! – Głos był cienki i piskliwy i na pewno należał do ich mechanika, Vladimira Rozewicza. Andriej nie czekając odwrócił wzrok i rzekł do pozostałych nieco załamanym głosem, na co w towarzystwie podkomendnych nie powinien sobie w ogóle pozwolić.
- Tam, tam coś jest ! – Chciał krzyknąć, ale przecież nawet przez maskę mogło go usłyszeć coś jeszcze, coś o wiele gorszego.
- Co ty bredzisz tam nic nie ma. – Odparł stanowczo Igor i ręką wskazał na ciemność przed nimi. Dowódca zamarł. Oczy i wydłużające się cienie zniknęły, zupełnie jak w jakimś koszmarze, zło pojawia się i znika. A może to on miał zwidy ? Co diabła co te tunele z nim robiły ? Andriej z poważnego i surowego przywódcy oddziału zaczynał zamieniać się w potulne i przestraszone ciele. Czuł jak oddycha nie miarowo, a w gardle pojawił mu się znany uścisk, który go dopadał tam na górze, ale tylko w sytuacjach ekstremalnych. On… on będzie musiał ruszyć teraz przed siebie…

Jeszcze raz spróbował sprowadzić siebie do pionu i zaczął przestawiać nogi przed siebie przy okazji przez przypadek potrącając jakąś starą puszkę po piwie. Im bliżej był tego miejsca tym bardziej jego myśli kazały mu uciekać w przeciwną stronę. Ciemność zdawała się teraz opierać świetle latarki i dosłownie go obejmować, a może to tylko twór jego wybujałej teraz wyobraźni. Przestawiając stopę za stopą nie mógł uwierzyć w to co dzieje się z jego ciałem. On doświadczony stalker , trząsł się teraz jak osika a pocił zupełnie jakby przebiegł dobre kilka kilometrów w pełnym ekwipunku. Idąc przed siebie dostrzegł jak po jednej stronie betonowej ściany kable nagle zapadają się i prowadzą prosto do nie wielkiej dziurze w podłodze zaś te po jego lewej stronie dalej biegły na przód tam gdzie miał być ich cel. Pierwszy raz czuł w tunelach taki strach, teraz zaczynał rozumieć kupców, którzy modlili się nim w ogóle opuścili jakąś stację, jemu zawsze wydawało się to kompletnie głupie i pozbawione sensu. Maszerując tak w końcu jego światło latarki padło na stalowe drzwi w kształcie elipsy, które otwierane były zwykłym już przestarzałym zaworem. Na środku był nie wielki wizjer, jednakże przez zapaskudzoną szybę z jednej i drugiej strony nie byli w stanie nic dojrzeć. Dopiero teraz skołatane nerwy Andrieja odpuściły i zniknęły, a przynajmniej na razie. Dowódca zdawał sobie sprawę, że przeszli raptem sześćdziesiąt metrów, które dla niego były całą wiecznością, nawet do teraz jeszcze odczuwał jak jego ciało opada z zdenerwowania.

- Orłowski , Golan do drzwi ! – Rzekł niespodziewanie Andriej wskazując na dwóch nie wysokich ludzi odzianych w takie same kombinezony co pozostali. Tak Daniła Orłowski był jego dobrym przyjacielem i zaraz sanitariuszem w ich grupie, jeśli tak to można było nazwać. No przynajmniej wiedział jak zszyć ranę i ją zdezynfekować a to już coś jak na te standardy. Drugi Daniel Golan był ich świeżo upieczonym nabytkiem, tak właściwie to przyprowadził go Igor bez zgody Dowódcy, ale im więcej ludzi tym lepiej.
W tym czasie owa dwójka sprawnie wymijając Andrieja jak by był trędowatym dotarli do drzwi. Obydwoje chwycili z jednej strony za zawór i zaczęli kręcić. Świst i zgrzyt były po prostu nie do zniesienia i na pewno niosły się w całej okolicy alarmując wszystko co mogło tutaj być, lecz nie mieli wyboru to była właśnie ich droga. Nie trwało długo aż drzwi z takim samym hałasem ustąpiły i rozwarły się ukazując im jakieś pomieszczenie. Całe szczęście że ta dwójka szybko się z tym uporała.
Dowódca westchnął i przestąpił próg pierwszy. Otóż pomieszczenie było zbudowane z betonowego sufitu oraz ścian, lecz podłogę wyłożono drewnem, pod którym w świetle już niestety słabnącej latarki można było dostrzec ciemno-brązową ziemię. W lewym rogi stało drewniane biurko, które uległo woli czasu i całe spróchniało. Na nim zaś wyłożone były liczne papierzyska oraz przewrócony kubek z zdjęciem kremlu. Kreml….. nie , nie miał nawet ochoty o tym myśleć. Już nawet zwykłe pieprzone zdjęcie nie mogło wróżyć nic dobrego, tak więc szybko odwrócił wzrok by przenieść je do drugiego kąta. Tam z kolei wyłożono kilka materacy zabrudzone teraz zaschłą krwią , błotem oraz kurzem. Po za tym jedyną rzeczą wartą uwagi były schody, które widniały w prawej ścianie i biegły prosto wysoko w górę.

- Jesteśmy blisko, gęby na kłódkę oni mogą tu być… - Rzekł Andriej a pozostali podali to do tyłu. Dowódca zamknął na chwilę oczy i po skrzypiących deskach, na których również zobaczył zaschłą posokę i ślady pazurów , ruszył w stronę schodów. Niespodziewanie pod ścianą jego wzrok wyłapał zabrudzoną na czerwono szmacianą lalkę oraz kolorowe zdjęcie rodzinne. Ten widok chwycił go za gardło a jego myśli znów objął strach. Kim byli ci ludzie ? Ukrywali się przed wojną, która przyszła do nich w innej postaci niż się tego spodziewali ? Wojna dopada każdego, pod każdym wyglądem , pomyślał Andriej i nie mając odwagi by pochwycić zdjęcie postawił nogę na pierwszy stopniu i po chwili już podążał na górę. Znów na ścianach pojawiły się liczniejsze niż przedtem kable, których kolory przesłaniał gruby kurz oraz pajęczyny. Schody były proste, ale i bardzo małe przez co wspinaczka była długa i nudna, chociaż on ciągle miał przed sobą obraz owej szmacianej lalki. Na zewnątrz widział puste mieszkania, bary gdzie ludzie powinno popijać piwo i wódkę z przyjaciółmi , parki gdzie powinni siedzieć i biegać z psami , kina gdzie powinni oglądać filmy , a teraz nic zupełna cisza lecz mimo tego widoku nigdy nie dopadła go taka niepewność i zaduma jak po tym gdy zszedł do tych tuneli. Było to właściwie pierwsze zadanie stalkerów w metrze.

- Andriej stój coś słychać ! – Szepnął z tyłu Vladimir piskliwym głosem, który był teraz tak bardzo charakterystyczny. Dowódca musiał przerwać swój tok myślowy by móc wsłuchać się w odgłosy niesione przez wijące się wszędzie tunele. Dopiero teraz do jego uszu dotarł słaby krzyk, który dochodził z góry. Zmroził on krew w żyłach wszystkim stalkerom , ponieważ niewątpliwie należał do człowieka. Gdy ucichł dało się słyszeć jeszcze jakieś dźwięki, które brzmiały jak rozmowa. Oni ? Już tutaj ? To ich teren , ale żeby tak wcześnie…
- Idziemy cicho , sprawdźcie broń. Jeśli nas nie zauważą idziemy dalej. – Oświadczył zdecydowanym tonem Andriej, co zdziwiło jego samego. Czyżby odzyskiwał pewność siebie ? A może metro oddało mu ją na chwilę by mógł się nią cieszyć ten jeden ostatni raz.
Ostatnio edytowany przez Dziki, 02 Lip 2010, 22:13, edytowano w sumie 1 raz
Привет от папы Путина! - Napis na hełmie żołnierza Rosyjskiego gdzieś w Gruzji.

"Sztuką nie jest mówić o wartościach i człowieczeństwie. Sztuką jest się samemu do tego stosować."
Awatar użytkownika
Dziki
Opowiadacz

Posty: 134
Dołączenie: 19 Lut 2010, 00:47
Ostatnio był: 23 Paź 2014, 10:49
Frakcja: Wojskowi Stalkerzy
Ulubiona broń: Vintar BC
Kozaki: 69

Reklamy Google

Re: Ocaleni

Postprzez Darkon w 11 Cze 2010, 17:35

No, no, no... Zaskoczyłeś mnie tym opowiadankiem w stylu Metra 2033, ale i tak jest równie genialne jak pozostałe. Po prostu chce się czytać dalej. Świetnie umiesz budować napięcie i opisywać świat obojętnie czy to metro czy to Zonę. Podoba mi się ta wstawka o Kremlu :D. nie mogę się doczekać kontynuacji której niecierpliwie wyglądam.
Uśmiechnij się! Jesteś w ukrytej snajperce!
"Bycie w Wolności to twoja Powinność" - Grave

Image
Awatar użytkownika
Darkon
Stalker

Posty: 84
Dołączenie: 25 Mar 2010, 22:45
Ostatnio był: 03 Mar 2015, 12:45
Miejscowość: To tu, to tam...
Frakcja: Wolność
Ulubiona broń: Sniper Rifle SVDm2
Kozaki: 10

Re: Ocaleni

Postprzez Dziki w 02 Lip 2010, 18:27

*

Po przejściu kolejnych kilku kroków gdy to krzyk przerodził się w wołanie o pomoc , Andriej nie był w stanie oszukiwać samego siebie. Strach , paraliżujący strach zupełnie wtedy gdy pierwszy raz wyszedł na górę i zobaczył Bibliotekarzy. Szedł powoli po betonowych schodach aż na ścianie dostrzegł jakiś wyraz namalowany białą farbą oraz dziwny trój-ramienny znak którego stosowali faszyści. To ich teren , ich świat to oni mają tu władze , i walczą o dominację jeszcze zacieklej i bardziej bestialsko niż jakikolwiek znany mu potwór. W pewnym momencie krzyk nasilił się i był przerywany czyimś innym głosem bardzo donośnym o ostrym tonie. Dowódca spojrzał na swój karabin i zgasił latarkę gdy to schody się skończyły a kolejny nieco szerszy i bardziej uporządkowany korytarz zaczęły oświetlać czerwone światła awaryjne. Teraz już na każdej ścianie dało się zobaczyć owy znak oraz orły z wyraźnie namalowaną swastyką.

- Kompletne poj*by….- Stwierdził cicho Igor idąc za nim miarowym i praktycznie nie słyszalnym krokiem mimo swych okutych w stal butów. Andriej nie zwrócił na niego większej uwagi i dalej poruszał się naprzód. Jego oddech znów stał się niespokojny gdy krzyki były coraz to bliżej i tak raniły jego poczucie moralności. Chciał zatkać uszy ale wtedy dałby oznakę własnej słabości. Cholera niech on przestanie… mówił do siebie w myślach idąc przez korytarz odciskając w kurzu swoje ślady. Co jakiś czas zamykał oczy i szeptał sam do siebie „nie słuchaj idź dalej , idź dalej”. Musiał je jednak otworzyć gdy przed nimi w lewej ścianie pojawiły się stare zardzewiałe stalowe kraty przez które przedzierał się słaby snop światła. Co gorsza to właśnie stamtąd docierały te nieludzkie wrzaski. Andrzej odwrócił się i złapał się na tym iż głos ugrzązł mu w gardle. Ludzie patrzyli na niego pytającym wzrokiem oczekując co teraz powie… lecz on nie był w stanie….po prostu nie mógł. Jako stalker rzadko walczył z ludźmi to i nie był w stanie zrozumieć jak oni mogą wyrządzać tak wielkie zło komuś innemu w imię zasranej ideologii.

- Ej szefie ! – Szepnął cicho Igor i szarpnął go za ramię. Tak ten facet doskonale wiedział co trapi dowódcę ale starał się tego nie okazywać. Spojrzał jeszcze na niego , lecz przez zarysowane szybki maski przeciwgazowej nie wiele można było dostrzec. Andriej potaknął i palcem wskazał dwóch ludzi. Pierwszym był „Młot” , co dziwne nigdy nikomu nie zdradził swojego imienia i nazwiska. Zawsze kazał nazywać siebie Młotem ale nikt nie wiedział dlaczego. Chodziły za to plotki jakoby był sierotą których rodziców zabili właśnie faszyści. Mimo to był sprawnym szturmowcem w oddziale i za pomocą swojego AK-74 doskonale potrafił zadbać o bezpieczeństwo reszty. Drugim człowiekiem był Tolan Urobickji , kolejny szturmowiec posiadając z sobą cały bagaż problemów związanych z alkoholem i wszelkimi rzeczami które mogły się palić. Jeśli Andriej potrzebował wielkiego wybuchu czy efektów specjalnych ten psychol był to w stanie zagwarantować.

- Wy macie obsadzić dwie strony kraty , reszta czeka. – Rzekł nieco bardziej spokojnym głosem dowódca i odsapnął gdy dwóch mężczyzn minęło go i cichcem ustawiło się po obu stronach gotując swoją broń do działania. Gdy już byli gotowi po prostu zamarli i wyglądali niczym kamienne gargulce które mogą w mgnieniu oka poruszyć się i zabić swoją ofiarę jednym silnym ciosem. Po części było to prawdą.
Andriej zmarszczył jeszcze brwi i podszedł do Tolana który zrobił mu miejsce tak by dowódca miał czyste pole widzenia. Źrenice Andrieja zrobiły się dwa razy większe gdyż to co ujrzał przechodziło wszelkie ludzkie pojęcie.
Czterech typów ubranych w czarne płaszcze z kamizelkami kuloodpornymi i dzierżąc w rękach stalowe rurki stali nad dwoma już i tak zmaltretowanymi więźniami. Jednakże to właśnie więźniowie przykuli jego największą uwagę. Jeden klęczał plując krwią przez zaczernione usta prosto na buty oprawców. Widoczne siniaki na jego niezwykle bladej skórze zupełnie zmieniły jego oblicze podobnie jak bardzo napuchnięte oko. Drugi zwijał się przy ścianie niczym ryba wyrzucona na brzeg. Biedak trzymał się za jedno oko a przez jego zmasakrowane palce dało się dostrzec powoli i miarowo wydobywającą się krew , nie wspominając już o wyglądzie jego twarzy. W tymże momencie jeden z owych katów wystąpił z szeregu i odstawił rurkę na ziemi wyciągając z kabury potężny i robiący niesamowite wrażenie rewolwer , z tego co skojarzył dowódca był to Colt Magnum.
Faszysta przyklęknął przy więźniu i stukając lufą broni o jego skroń począł mówić niezwykle niewinnym głosem.

- Posłuchaj mnie uważnie. Pytam ostatni raz , po co tu przylazłeś i dla kogo pracujesz ? – Patrzył na niego powagą i brakiem jakiegokolwiek współczucia. Gdy więzień krztusząc się nie odpowiadał oprawca uśmiechnął się jedynie i wstając wycelował prosto w czoło okaleczonego człowieka i z tym samym podłym uśmiechem nacisnął spust. Pocisk przebił czaszkę i uderzył w betonową podłogę niedaleko za więźniem. Połowa głowy tego nieszczęśnika zamieniła się po prostu w krwawią miazgę a on sam ciągle jednym okiem patrząc na świat poleciał do tyłu brudząc krwią sporą część podłogi. Z kolei faszyści zawtórowali mu śmiechem i oszczerstwami. Główny sprawca tej egzekucji z obrzydzeniem pochwycił daną mu szmatkę i po kolei wytarł broń oraz swój płaszcz.
Andriej miał ciągle w myślach moment w którym broń wypaliła i dokończyła okropnego dzieła. Broń nie wybiera celu , broń zabija a więc ten skó*wiel musi zginąć. Dowódca miał wrażenie iż ta scena wywołała w nim na tyle wielki przypływ adrenaliny jakiego nigdy wcześniej nie doznał. Przyłożył swojego AK do ramienia i wycelował nie w głównego kata w stojącego obok niego blondyna i bez jakiegokolwiek zastanowienia pociągnął za spust. W ślad za nim poszła pozostała dwójka i w tymże momencie byli jak jedna niezwykła i upiorna orkiestra której instrumentami była broń. Wokół wytworzyła się na tyle wielka chmura pyłu i kurzu iż nie mogli dostrzec czy na dobrą sprawę trafili. Był jednak pewien iż jego instrument wyrzucił z siebie wszystkie możliwe nuty.

- Przerwać ogień , przerwać ogień ! Igor rozwal te kraty ! – Krzyknął Andriej i ustąpił miejsca silniejszemu podkomendnemu. Ogromny facet odstawił swojego PKM-a i ustawił się naprzeciw kraty. Splunął na bok i poruszył głową tak by kilka kręgów z charakterystycznym chrzęstem wskoczyła na swoje miejsce. Tuż po tym z wrzaskiem celując butem po prostu rozwalił pierwszą starą kratę a potem drugą robiąc tym samym idealne przejście dla jednej osoby. Młot bez słowa ruszył pierwszy i wchodząc do pokoju wykładanego niegdyś zielonymi kafelkami począł osłaniać pozostałych kolegów.
Andriej wchodząc natychmiast zbliżył się do miejsca gdzie powinien leżeć trup jego celu. Nadal pewnie trzymał w rękach swój karabin i sunąc niczym duch wśród pyłu zobaczył leżącego blondyna z wielkim grymasem zdziwienia na twarzy. Ślady po kulach były niezwykle liczne i zamieniły ubranie oraz same ciało w coś co ledwo mogło przypominać tors człowieka. Drugie ciało wyglądało podobnie lecz trzecie posiadało kilka naprawdę wielkich wyrw w plecach…. Tola.
- Tolan idioto ! Nie mamy używać pocisków Dum-dum , powtarzam ci to po raz setny i ostatni. Następnym razem sam ciebie rozwalę. – Andriej nie oszczędzał swego głosu ochrzaniając wyluzowanego pirotechnika. Ten pokiwał na koniec i odparł jedynie swoim zachrypniętym niskim głosem wskazując na martwych faszystów lufą swojego karabinu.

- Tym gn*jom to się należało ! Trzeba było ich powiesić za jaja ! – Po tych słowach odwrócił się i odszedł kilka kroków znikając w już opadającym pyle. Całe szczęście iż mieli element zaskoczenia bo gdyby nie to ktoś z jego drużyny mógłby zginąć , albo i on sam. Teraz zdał sobie sprawę jak wielkie ryzyko podejmował otwierając ogień. Adrenalina nagle opadła a zawroty głowy i zdenerwowanie wróciły. Andriej znów czuł się nieswojo stojąc po środku masakry jakiej dokonali. Czuł jak niezdarnie cofając się pod ścianę jego buty dotykają starej zniszczonej gazety i trącają brązowy kubek z logo jakiejś przed wojennej firmy przewozowej.
- Szefie ! – Mówił ktoś nieco dalej przed nim , i sądząc po głosie był to Vladimir. Tego gościa nie sposób było pomylić z nikim innym. – Ten jeden żyje !
Dowódca doskonale wiedział który przeżył. Widocznie chłopcy również chcieli go oszczędzić. Andriej nie patrząc tym razem pod nogi by nie dostrzec zdjęcia w gazecie które przedstawiało otwarcie nowego dworca w jakimś mieście ruszył przed siebie nie pewnym krokiem. Nigdy nie lubił patrzeć na stare zdjęcia , zawsze przypominały mu o tym co stracili wiele lat temu i czego pewnie nigdy więcej nie ujrzą.
Idąc tak dojrzał w końcu rannego faszystę w kominiarce z trzema otworami który zastrzelił biednego jeńca. Leżał trzymając się za nogę z której zadziwiająco szybko uciekała krew. W około zgromadziła się za to cała drużyna stalkerów którzy spoglądali na nazistę , pewnie czekali na dowódcę by ten zajął się owym człowiekiem. Szczerze mówiąc Andriej miał wielką ochotę by zatłuc go na śmierć. Lecz pewnie i to byłoby zbyt łagodną karą dla niego. Kat od razu zrozumiał iż zbliżający się stalker jest dowódcą tak więc gdy znalazł się blisko opluł jego spodnie i odwrócił głowę. Andriej nie przejął się tym zbytnio i zamarł na chwilę.
Czy ci ludzie aż tak głęboko wierzą w tą swoją ideologię by poddać się torturom ?

- Dlaczego ich wykończyliście kim byli ? – Zadał pytanie bez ogródek czekając aż jeniec odpowie. Tamten jedynie prychnął i milczał dalej. Dowódca zazgrzytał zębami i zacisnął pięść lecz spytał ponownie lecz tym razem ponownie spotkał się z milczącą odmową.
- Czy ty myślisz iż wydam wam wszystko co gromadzi nasza rzesza ? Kretynie nic ci nie powiem możesz mnie zabić ale nic ci nie powiem ! No dalej ! Strzelaj ! – Wykrztusił z siebie faszysta próbując się szarpać na boki , lecz przez ranną nogę nie wychodziło mu to zbyt dobrze. Andriej pokiwał głową z dezaprobatą. Oni naprawdę głęboko wierzyli w to co im wpojono. Nie rozumiał motywu ich działań ani tego człowieka który nawet ranny był w stanie oddać się ślepo swojej ideologii. Powoli również co gorsza zaczynał odczuwać ohydny zapach krwi której w tym pomieszczeniu na pewno nie brakowało.

- Sprawdźcie ciała tych jeńców. Może mają coś przy sobie. – Wydał rozkaz i odsunął się od faszysty który ani myślał z nimi współ pracować. Gdy tylko się odwrócił Saszka Kolenow ich specjalista od kiepskich dowcipów z całej siły przywalił stałą kolbą swojego karabinu w głowę nazisty. Ten nawet nie mruknął a jedynie po uderzeniu osunął się na podłogę. Na takie śmieci nie warto nawet marnować naboi. Andriej sam uklęknął przy więźniu który w swojej agonii łapał się za krwawiący pusty oczodół. Nie wyglądało to przyjemnie a wręcz obrzydliwie i odpychająco , lecz musieli go przeszukać. Dowódca włożył rękę do kieszeni wewnątrz kurki i palcami natrafił na jakiś zgięty lub złożony przedmiot. Nieco zdziwiony tym iż faszyści go nie znaleźli wyciągnął go i wprawnym ruchem rozłożył.
Było to zdjęcie na którym stał człowiek wewnątrz jakiegoś budynku , był łysy podobnie jak dziecko stojące w poszarpanych łachmanach koło niego. Na pewno był to budynek na zewnątrz co można było poznać po rozklekotanym samochodzie porzuconym przy ścianie. Andriej mimowolnie uśmiechnął się widząc śmiejącego się chłopca i dumnego ojca obejmującego swoją pociechę. Nagle jego serce prawie że stanęło gdy jego oko wychwyciło datę na kolorowym zdjęciu która była zapisana w lewym dolnym rogu.
10.06.2032……..
Ostatnio edytowany przez Dziki, 03 Lip 2010, 15:23, edytowano w sumie 1 raz
Привет от папы Путина! - Napis na hełmie żołnierza Rosyjskiego gdzieś w Gruzji.

"Sztuką nie jest mówić o wartościach i człowieczeństwie. Sztuką jest się samemu do tego stosować."
Awatar użytkownika
Dziki
Opowiadacz

Posty: 134
Dołączenie: 19 Lut 2010, 00:47
Ostatnio był: 23 Paź 2014, 10:49
Frakcja: Wojskowi Stalkerzy
Ulubiona broń: Vintar BC
Kozaki: 69

Re: Ocaleni

Postprzez _Naznaczony_ w 03 Lip 2010, 09:54

Nieźle,może by wydać zbiór najlepszych opowiadań z tego forum,byłaby ciekawa lektura.
_Naznaczony_
Jam jest weteran z Czarnobyla

Za ten post _Naznaczony_ otrzymał następujące punkty reputacji:
Positive Darkon.
Awatar użytkownika
_Naznaczony_
Stalker

Posty: 51
Dołączenie: 21 Lut 2010, 15:50
Ostatnio był: 20 Lip 2010, 21:26
Frakcja: Wolność
Ulubiona broń: Vintar BC
Kozaki: 1

Re: Ocaleni

Postprzez Ścierwnik Barbridge w 07 Lip 2010, 12:05

Nic oryginalnego nie przychodzi mi do głowy... TO JEST SUPER. Naprawdę masz moje uznanie. Jako że czytałem Metro 2033 jak i grałem w jego egranizację mogę stwierdzić jest KLIMAT :E
Pij, znając miarę!
Miara - starorosyjska jednostka objętości. 1 miara = ok. 26,24 litra.
97% ludzi nie widziało wódki Kozak, jeśli należysz do tych 3% pij ją dalej.
:

[*] Umieść tą świeczkę w swoim podpisie na znak protestu przeciw karczowaniu puszczy Tupolewami.
Awatar użytkownika
Ścierwnik Barbridge
Kot

Posty: 22
Dołączenie: 22 Paź 2009, 15:15
Ostatnio był: 08 Cze 2013, 15:51
Miejscowość: Tea who you yeah bunny
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Fast-shooting Akm 74/2
Kozaki: 2

Re: Ocaleni

Postprzez Dziki w 08 Gru 2010, 02:30

Mocno zainspirowany czytaniem najnowszej części metra wznawiam to opowiadanie bo zdecydowanie muszę wszystko teraz przelać na papier :E mam nadzieje że nie odbiega aż tak mocno od części poprzedniej i nadal utrzymuje ten sam klimat. Jeśli coś wam się nie podoba lub chcecie by coś zostało zmienione, śmiało wstawiajcie swoje rady i wypowiedzi. No mam nadzieje że wam się spodoba kontynuacja więc mogę już tylko życzyć miłego czytania na zimowy wieczór :wink:



Rozdział I Oaza




- Patrz ! Jak ty mi to do k*rwy nędzy wytłumaczysz ?! - Krzyknął Andriej rzucają jedną teczkę z dokumentami na zabrudzony zaschniętą kawą stalowy stół. Wiedział że zwracanie się takim tonem do dowódcy jest niezwykle ryzykowne ale w tym momencie upłynęły z niego wszystkie emocje. Nawet ledwo trzymająca się przy suficie żarówka delikatnie zakołysała się na boki tym samym jeszcze bardziej potęgując nastrój niezadowolenia jaki panował w tym pomieszczeniu. Człowiek z nie wielką siwą brodą i łysiną na głowie zerknął sceptycznym wzrokiem na teczkę i podniósł ją swymi kościstymi starymi jak świat rękoma. Był to niegdysiejszy Generał. Roman Illijcz, służący wiernie federacji rosyjskiej. Teraz to on w Polis zajmował się głównie odprawianiem stalkerów i nadrzędnymi sprawami militarnymi. Nim jeszcze w ogóle wyjął cokolwiek z owego przedmiotu otrzepał swój staruteńki brązowy mundur i poprawił krawat przy zielonej koszuli. Szybko odkaszlnął i pociągnął za pierwszą z brzegu wystającą kartę. W tym czasie Andriej miał nieco czasu by przypatrzeć się pomieszczeniu w którym dane mu było się znajdować.

Oprócz wyżej wymienionego biurka zawalonego wieloma plikami dokumentów , sprawozdań i akt znajdowała się tutaj również meblościanka zaraz za stalowym biurkiem Romana. Na niej rzecz jasna oprócz kolejnych astronomicznych ilości papierów mniej lub bardziej ważnych , widniały przeżółkłe zdjęcia oprawione w ramki które znaleźli stalkerzy specjalnie dla swojego dowódcy. Były to głównie zdjęcia pokazujące jego za młodu gdy służył w armii. Niemal na każdym był ubrany w mundur, lecz jedno zdjęcie wyjątkowo się wyróżniało. Otóż rzeczywiście znajdował się tam Generał w wieku mniej więcej lat czterdziestu. Co ciekawe jednak obejmował on jakąś kobietę uśmiechającą się w stronę aparatu. Również tło było bardzo fascynujące , z tyłu piętrzyła się zieleń lasu a między drzewami można było dostrzec długi drewniany budynek. Najprawdopodobniej był to jakiś hotel. W tym momencie Andrieja zalała nieprzyjemna fala wspomnień. Był człowiekiem który jako jeden z wielu pamiętał jeszcze czasy dawnej świetności o spokoju, gdy nikt nie podejrzewał co przyniesie jutro. Stalker odetchnął powoli i postanowił skupić się na aktualnym problemie, i tak wystarczająco dużo razy śnił o tym co zostawił za sobą, za swymi plecami stąpając w dół w czeluście ich własnego piekła.

Nagle generał chwycił za staromodną niebieską chustkę która znajdowała się w kieszeni jego spodni. Zaraz po tym przetarł nią swą spoconą z nerwów twarz i spojrzał niezwykle poważnym wzrokiem na swego człowieka. Andriej nigdy jeszcze nie widział go w takim stanie, wiedział że to co znaleźli zrobi na nim wrażenie ale nie że aż tak gigantyczne. Dowódca powoli zasiadł na skórzanym i obrotowym krześle przy okazji składając dokumenty z powrotem na biurko. Szybko skrzyżował dłonie na blacie. Generał zadziwiająco długo zbierał się w sobie mimo tak wysokiego stopnia i jeszcze większego doświadczenia, co wpędziło Stalkera w zakłopotanie. Ba mało tego zaczynał nawet z każdą przedłużającą się sekundą odczuwać nieprzyjemny dreszcz na swych plecach.
- Zdajesz sobie sprawę co właśnie znalazłeś ? - Spytał Roman leciwym ale zdecydowanym głosem pełnym uporu ale i zmęczenia ciężarem własnego wieku. Andriej na moment się zawahał ale po chwili od razu odpowiedział.
- Tak jest pa...

- Oszczędźcie sobie, to nie czas na oficjały. - Przerwał mu generał gestem ręki i nieco podniesionym głosem. - Nie jestem naukowcem, nawet nie skończyłem studiów ale nie trzeba być geniuszem by domyślić się co właśnie wpadło w nasze ręce. Jeśli to wszystko jest prawdziwe to znaczy że … że ktoś tam na górze jest, żyje w skrajnych warunkach ale na litość boską żyje ! Mam zaznaczone na tej „ich” mapie kilka punktów – Andriej od razu zrozumiał wyraźny nacisk na słowo „ich”. Generał z marszu traktował tych ludzi podejrzanie i z sporą ilością rezerwy. W sumie nie miał się czemu dziwić, ludzie którzy tam na górze przeżyli musieli posiadać kilka swoich brudnych sekretów które pozwoliły im przetrwać w koszmarze szerzącym się nad całą Rosją. Ilijcz w tym czasie sprawnie jak na swój sędziwy wiek dobył z teczki mapę i nieco kaszląc wyłożył składaną mapę turystyczną Moskwy na biurko. Od razu wskazał palcem na wielkie skupisko fabryk i magazynów na końcu miasta, gdzie zakreślone było największe czerwone kółko przez jakiś tani flamaster. - Tu. Zdaje mi się że tutaj mają … swoją stolicę , bazę , legowisko zwał jak zwał, ale to nie wszystko. - Po tych słowach Generał przesunął po mapie dłonią i zatrzymał się w okolicy kremla gdzie ktoś czarnym pisakiem narysował koronę.

- Z całym szacunkiem panie Generale ale to niemożliwe. Wszyscy wiemy że kreml jest...
- Grobem dla każdego kto odważy się tam chociażby spojrzeć. Wiem, ale pomyśl może właśnie tak przeżyli. Może opracowali jakiś system odganiający, psycho coś tam czy inne cholerstwo. Nie mam bladego pojęcia ale to coś na pewno musi oznaczać. Zabierzcie to do naczelnego specjalisty Lebiediewa może on coś powie wam więcej na ten temat.
- To strata czasu nikt nawet nie zbliżył się do kremla a ci którzy tam weszli nigdy więcej nie wrócili.
- Może zostali tam z nimi ? - Generał szybko odparł nieco dociekliwym głosem i pełnym euforii. W sumie stalker mu się nie dziwił, on najlepiej wiedział co stracili tego pamiętnego dnia gdy płomienie strawiły wszystko co kochali. I znów wspomnienia niczym zdjęcia z pięknej wycieczki zaczęły się przelewać przez umysł Andrieja. Tak mieszkanie na Kozuchowskiej, ciepła herbata, świeże powietrze wlatujące do jego pokoju nad rankiem gdy mama otwierała mu okno podczas gdy on jeszcze spał...
- Halo ! Zbudźcie się ! - Ilijcz szybko postawił go do pionu a stalker spiął się zupełnie tak jakby właśnie ktoś rzucił komendę „baczność”.
- Tak jestem Generale, ale po prostu nie mogę w to uwierzyć. Może to jakaś sztuczka, podstęp by nas wywieźć w pole i narzucić wątpliwości ?

- Do tej pory nie wierzyliśmy że coś rozumnego jeszcze jest tam na górze. A teraz ? A teraz zastanawiamy się czy ci ludzie jeszcze żyją. Ty masz przy sobie dowody na to że ktoś tam jest i to zresztą nie byle jakie. - Roman nagle powstał odsuwając krzesło do tyłu tak iż omalże nie uderzyło z impetem o meblościankę. Następnie podał rękę Andriejowi i z powagą na twarzy rzekł.
- Wiele dla nas zrobiliście, nie wiem jak wam to wynagrodzę. Spocznijcie i póki co idźcie przywitać się z rodziną. Diana już o was wypytywała.
- Była tutaj ?! Kiedy ? - Rzekł zdziwiony stalker mocno wybałuszając oczy i przy okazji ściskając rękę Generała. Ten odpowiedział jedynie uśmiechem i wskazał mu głową drzwi.
- Kiedy byliście na Puszkińskiej.

- Odmeldowuje się. - Odpowiedział jedynie Andriej i gdy już cofnął się od krok do tyłu zasalutował po czym obrócił się na pięcie i ruszył w kierunku drzwi. Pamiętał dobrze jak mówił żonie by się o niego nie martwiła, przestrzegał ją by nie chodziła niepotrzebnie do dowództwa i nie wypytywała o niego. Będzie musiał z nią poważnie o tym porozmawiać. Rozmyślając tak nie zauważył nawet aż wyszedł z skromnego biura Generała i znalazł się w długim betonowym korytarzu konserwacyjnym. Sprawnie skręcił w lewo i ruszył w kierunku centrum stacji. Co chwila mijał jakiś młodszych od siebie ludzi niosących depesze lub rozkazy dla każdej z komórek odpowiadającej za inną z części Polis. Nawet przeszedł koło kilku drzwi prowadzących do kolejnych pomieszczeń wysokiej rangi oficerów. Co należy zaznaczyć to to iż sam tunel był naprawdę przednio oświetlony, z sufitu zwisało mnóstwo żarówek które co jakiś czas były zmieniane, na zadbanych ścianach widniały średniej jakości plakaty zachęcające do wstąpienia a to do działu wojskowego a to do kasty braminów i całej masy innych poszczególnych mniejszych lub większych organizacji jakie wytworzyły się w centrum metra. Raz nawet dane mu było zauważyć oficjalną długą korkowaną tablicę z ogłoszeniami przy której zawsze zbierała się masa ludzi. Ostatnimi czasy coraz mniej pojawiało się na niej zawiadomień bo i coraz mniej było pracy. Powoli rezygnowano z ciągłych poszukiwań tej całej „księgi”, już nawet połowa mieszkańców twierdziła iż te poszukiwania pochłaniają jedynie kolejne cenne ludzkie istnienia i należałoby zająć się czymś co pomogło by im w odzyskaniu upragnionego domu. Mieli dosyć dzikiej fantazji jaką snuli przed nimi uczeni, chcieli wreszcie poczuć prawdziwe namacalne dowody. Między innymi dlatego coraz większe ilości stalkerów były wydzielane do zadań tutaj na dole. Już nawet od tygodnia ci z góry nie wysłali nikogo do wielkiej Biblioteki co było dla każdego z Polis ogromnym zaskoczeniem. Dzięki temu centrum powoli zaczynała przejmować władza wojskowa odsuwająca uczonych a w cień. Andriej również podzielał ten pogląd, sam uważał iż należy skupić swe siły na jednoczeniu metra i znajdywania coraz to lepszych możliwości życia tutaj na dole a zarazem coraz to nowych pomysłów by począć osiedlać to co niegdyś stracili.

W tymże momencie jego tok myślowy przerwał moment w którym to okutymi ciężkimi buciorami potknął się o kilka naziemnych kabli i o mało nie wpadłby na strażnika pilnującego wejścia do działu do spraw operacji stalkerów. Owym strażnikiem był Jegorji Dublewicz, przyjaciel Tolana członka jego oddziału. Był to rezolutny młody chłopak w wieku 27 lat, który z swoim darem mówienia mógłby zostać nawet uczonym. Lecz jak sam twierdził wolał w dłoni dzierżyć karabin i dbać o wolność i suwerenność Polis, słowem zawalczy na starość.
- A i kogóż nam to tutaj przywiało ! - Rzekł Jegorji śmiejąc się wesoło i przy okazji odstawiając herbatę z grzybów na drewniany stołek do kawy który stał tuż przy zakratowanym wejściu do centrum. Stalker szybko otrzepał się i spojrzał nieco niezadowolonym wzrokiem na strażnika odzianego w całkiem porządną kamizelkę i stary rosyjski, oliwkowy hełm. Od razu z przyzwyczajenia zwrócił uwagę na jego uzbrojenie którym był zwykły Makarov PM znajdujący się w skórzanej nieco już startej kaburze.

- Nie gadaj tyle tylko otwieraj, zmęczony jestem. - Odparł jedynie Andriej ziewając. Powoli jego ciało rzeczywiście zaczęła obejmować senność przypominająca o tym co w ostatnim czasie zrobił. Przecież tuż po powrocie do Polis od razu ruszył do Generała by własnoręcznie zdać mu raport z całej przeprowadzonej akcji i wręczyć do rąk własnych to co tam znaleźli. Jegorji w tym czasie jedynie wzruszył ramionami i drapiąc się po dwu dniowym zaroście dał znać drugiemu strażnikowi by ten otworzył kratę a następnie ciężkie stalowe drzwi. Nie trwało to długo tak więc Andriej mógł po chwili sprawnie ruszyć dalej. Zresztą już po kilku krokach zalała go prawdziwa fala światła. Była na tyle wielka iż od razu musiał zasłonić oczy.

Otóż teraz przed nim znajdowało się samo centrum słynnego Polis. Światła migotały tutaj w każdym możliwym miejscu , ludzie pałętali się po stacji w celu znanym jedynie sobie, żołnierze uważnie patrolowali perony i z nieufnością spoglądali na każdego nowo przybyłego. To co zawsze jednakże tak fascynowało stalkera to długie pociągi metra stojące przy peronach, do dzisiaj czekające na swych kolejnych podróżnych. Ci jednakże nie nadchodzili a same wagony w wyblakłych kolorach zmieniono w przejścia lub mieszkania. Jedynymi pasażerami tego metra były wspomnienia sięgające wielu lat wstecz do dziś brutalnie odbijające się na rzeczywistości. Wtenczas gdy oczy Andrieja już przyzwyczaiły się do niezwykłego blasku mógł ruszyć dalej. Wzdychając jedynie począł przeciskać się przez tłumy ludzi do najbliższego pociągu nieznanej mu linii. Po drodze mijał wiele schludnych targowisk przy strzelistych kolumnach ciągnących się niezwykle wysoko w górę gdzie wieńczyły one popękane i od dawne niekonserwowane sklepienie w biszkoptowym kolorze. Oferowano tutaj głównie jedzenie i środki codziennego użytku ale gdyby wejść nieco głębiej w tej części centrum można by znaleźć handlarzy sprzedających całkiem spory asortyment broni. Mimo iż brzmi to niewiarygodnie nawet takie miejsce jak Polis nie było miejscem wolnym od przestępstw czy zbrodni. Tutejsi mieszkańcy z bronią w ręku mogli zawsze czuć się bezpieczniej i bronić swoich bliskich przed ewentualną napaścią. Ni z owego skręcając stalker ruszył w prawo i od pociągu zaczęło go dzielić jedynie kilka metrów. Tutaj sufit nieco opadł i był nieco niższy a co za tym idzie targowiska już zniknęły podobnie jak tłumy ludzi. Tutaj zamiast kramów pojawiło się kilka namiotów a nawet kilku strażników odzianych w nieco cięższe kombinezony. Wydawać się mogło nawet iż nawet Andrieja postrzegali jako potencjalnego przestępce. Tak zdecydowanie ta część była jedną z najpilniej strzeżonych dzielnic całego Polis. W końcu trzeba było dbać o własnych stalkerów których tutaj traktowano jak oczka w głowie. Zresztą ich przywileje miarowo zwiększały się wraz z coraz większą władzą wojska.

Metr przed wejściem do jednego z wagonów Andriej przystanął i rozejrzał się jak to niemal zawsze czynił przed wejściem. Dookoła cały czas był ten sam niezmienny widok. Ciężkie zielone wojskowe namioty, zapach świeżego jedzenia, odgłosy rozmów o wszystkim i o niczym. Tak zdecydowanie to była dla niego swego rodzaju mała oaza spokoju. Biorąc głęboki oddech zszedł z kafelkowanej i czystej podłogi by przestąpić próg wagonu tym samym odsuwając grubą oliwkową połę która miała pełnić rolę drzwi. W środku jak się okazało było całkiem przytulnie. Wszystkie krzesła czy fotele zostały wyrwane za wyjątkiem trzech krzeseł przed którym w środku ustawiono drewniany stołek na którym teraz znajdowała się miska z jakimś gulaszem. Nawet podłoga wagonu wyścielona była dywanami czy różnymi innymi materiałami jakie on własnoręcznie sprowadził z góry tutaj do swego własnego skromnego domu. Jakby tego było mało posiadał tutaj nawet kilka własnych żarówek co rzeczywiście można było nazwać sporym luksusem. Dodatkowo widok ten urozmaicały nie wielkie szafki czy walające się po podłodze stare dziecinne zabawki które niegdyś zapewne były bardziej kolorowe. Okna również zasłoniętą kolejnymi połami dając ludziom w środku nieco prywatności i spokoju. Jednakże Andriej nie przejmował się żadną z tych rzeczy. Tak naprawdę cały czas spoglądał na dziecko w krótkich jasnych włosach, siedzące właśnie na jednym z krzeseł przy stoliku aktualnie bawiące się na talerzu kilkoma plastikowymi żołnierzykami. Stalker uśmiechnął się i pokiwał głową a w tym momencie chłopczyk odziany w pasiastą bluzkę i krótkie niebieskie spodenki z nieukrywaną radością zeskoczył z krzesła i od razu podbiegł do niego rzucając się w objęcia Andrieja.

- Tatuś ! - Krzyczał niezwykle uradowany ściskając swego Ojca który cieszył się tą chwilą jak tylko mógł. Zawsze dawała mu ono moment wyciszenia, całkowitego skupienia i iskierkę nadziei która tak bardzo była mu potrzebna do pracy jaką wykonywał.
- Tato a przyniosłeś mi coś ? - Spytał od razu ośmioletni chłopiec nadal znajdując się w objęciach Andrieja. Ten zaśmiał się jedynie cicho i postawił dziecko z powrotem na ziemię.
- Nie bądź taki szybki Kornił. Jeśli mama powie że byłeś grzeczny to coś dostaniesz. - Odpowiedział jedynie tajemniczo zdejmując ciężki plecak z siebie i stawiając go przy szafce na sztućce. - I nie myśl nawet by dobierać się do plecaka. - Przestrzegł go cały czas się uśmiechając po czym ruszył do następnego przedziału wagonu również ukrytego za zielonym materiałem. Po drodze jedynie pogłaskał swego syna tym samym wywołując burzę na jego włosach.
Привет от папы Путина! - Napis na hełmie żołnierza Rosyjskiego gdzieś w Gruzji.

"Sztuką nie jest mówić o wartościach i człowieczeństwie. Sztuką jest się samemu do tego stosować."
Awatar użytkownika
Dziki
Opowiadacz

Posty: 134
Dołączenie: 19 Lut 2010, 00:47
Ostatnio był: 23 Paź 2014, 10:49
Frakcja: Wojskowi Stalkerzy
Ulubiona broń: Vintar BC
Kozaki: 69

Re: Ocaleni

Postprzez MacAron w 08 Gru 2010, 13:36

Bardzo ciekawe, trzymające klimat książki opowiadanie. Wyraziści bohaterowie, opisy niewymagające komentarza :D . Z minusów to dosłownie kilka powtórzeń i gdzieniegdzie dał bym przecinki. Z merytorycznych uwag - nic.

Poza tym bardzo podoba mi się Twoja koncepcja Kremla. Jestem bardzo ciekaw jak to rozwiniesz :wink:

Pozdrawiam i z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy historii :)
"Moskwiczanie wiedzą o podziemiach w metrze, którym niby codziennie jeżdżą, jakieś trzydzieści procent prawdy. Niepozorne drzwiczki (...) to wejście do bunkra obrony przeciwrakietowej, który zajmuje dodatkowe 10 tysięcy metrów pod ziemią." - Dmitry Glukhovsky Image
Awatar użytkownika
MacAron
Stalker

Posty: 91
Dołączenie: 20 Lis 2010, 17:47
Ostatnio był: 31 Paź 2014, 23:26
Miejscowość: stacja "Biegowa"; Moskwa :)
Frakcja: Wojsko
Ulubiona broń: Akm 74/2U Special
Kozaki: 22


Powróć do Zero z Zony

Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 7 gości