Dalej proszę was o opinie , bardzo pomogą mi w tworzeniu dalszego opowiadania i udoskonalania go z każdym nowym rozdziałem. Tak więc co mi pozostaje innego jak znów życzyć wam miłego czytania
*
Czuł teraz w włosach powiew świeżego jesiennego powietrza i delektował się każdym jego smagnięciem. Tutaj nie wielu mogło sobie pozwolić na chociażby taką zwykłą chwilę spokoju. Siedząc tak teraz na schodach prowadzących do głównego wejścia ratusza a obecnej bazy wolnych stalkerów jadł jeszcze najzwyklejszą w świecie kanapkę z szynką i pomidorem. Owe cudowne jak na stan obecny składniki zakupił tutaj od razu na miejscu , podobnie zresztą jak nowy podręczny i nieco wygodniejszy plecak wojsk Niemieckich. Spoglądał w przestrzeń która też rozciągała się przed nim przy tym cały czas zagryzając swój posiłek. Otóż dokładnie naprzeciwko zabunkrowanego Ratusza znajdowała się ulica z kilkoma wrakami nieco droższych marek samochodów. Jak przeczuwał musiały być to zapewne wozy ważnych osobistości w mieście lub też urzędników. Jednakże to wszystko co pozostało z ich dawnego władczego blasku , dziś w tym miejscu byli nikim podobnie jak Fidia , Skała czy masa innych stalkerów. Wszyscy równi wobec zony , to brzmi nieco jak jakieś hasło czerwonych , rzekł w myślach nieco żartobliwym tonem i obserwował dalej. Po bokach rozciągały się bogato zdobione jak na tamten okres kamienice z nie wielkimi ogródkami przed wejściem do środka. Gdzieniegdzie rosły nawet drzewa teraz z spokojem kołyszące się na wietrze i ignorujące wszelkie pyłki radioaktywne które wraz z sobą przynosił. Niektóre dachówki zaczynały w tej chwili nawet odbijać pierwsze promienie słoneczne wznoszącej się nad horyzontem i samymi budowlami kulą. Był to widok iście niesamowity ale i zarazem przygnębiający. Wszędzie panowała śmiertelna cisza , a obserwator który skupił się na owym obrazie nieco dłużej od razu zaczynał dostrzegać pewne subtelne szczegóły. Na siedzeniach samochodów walały się liczne walizki i teczki , które zresztą nawiedziły już ulicę wraz z licznymi gazetami propagandowymi. Mało tego specyficzny nastrój tego miejsca które teraz również okrywała jeszcze poranna mgła , potęgowały maski przeciwgazowe walające się dosłownie a każdym kącie. Ludzie w szalonej ucieczce nie dbali już nawet o ich zakładanie , z pewnością nie wiedzieli jakie są tego konsekwencje.
Wiatr w tymże momencie znów zawiał nieco mocniej i pobudził go do jeszcze bardziej intensywnego myślenia. Po zjedzeniu kanapki rozsiadł się nieco wygodniej i począł jedną ręką bawić się kawałkiem ściany jednego z tutejszych budynków. Był na tyle mały iż łatwo można było go pomylić z zwykłym białym kamykiem. Jednakże nie oto się teraz rozchodziło. Fidia zaczynał mieć wątpliwości dotyczące całej jego wyprawy. Przecież teraz mógł zostać tutaj na jakiś czas , kto wie może zarobić skoro już znalazł się w Limańsku a potem wrócić na Bagna. Gdyby nawet uzbierał większą sumą może nawet wydostałby się z zony ? Lecz z drugiej strony wiedział co stanie się jeśli Lew dostarczy wojskowym materiały Czystego Nieba. Ich badania weźmie szlag a ponadto rządowi będą mieli dane każdego z członków organizacji. To oznaczałoby całkowitą inwigilację i szantażem wobec nich. Naukowców zapewne wcielili by do siebie a resztę osadzili w więzieniach. Chłopak nie miał zamiaru tak skończyć , w końcu Lew w tej przeklętej walizce miał jeszcze i jego dane. Może nie były zbyt ważne ale dla niego to już oznaczałoby całkowitą katastrofę i wiecznie ukrywanie się przed organem prawnym. Zacisnął zęby i zebrał się szybko w duchu. Jak on mógł tak w ogóle pomyśleć ?! By zdradzić swoich i co tak po prostu uciec na tym etapie ? Nie , nie mógł tego zrobić. Myśląc tak jednakże nie zauważył nawet gdy kilka srok przeleciało nad jego głową w stronę zwłok stalkera zamordowanego wczorajszej nocy sto metrów od bazy. Nie mógł o tym wiedzieć , przecież niczego nie widział. Dla niego był to teraz tylko zwykły denerwujący szum. Nagle za swoimi plecami usłyszał zgrzyt a następnie metaliczny trzask. Nieco ospale odwrócił głowę i spojrzał za siebie.
Oprócz głównych drzwi wejściowych dostrzegł również człowieka. Był to niezbyt wysoki mężczyzna o ciemno brązowych włosach. Na twarzy miał jeszcze kilku dniowy zarost ale mimo to jego usta wykrzywiały się w serdecznym uśmiechu. Na plecach miał przewieszony nie wielki wojskowy plecak podróżny bodajże nawet Polski. Na sobie miał zwykły i prosty kombinezon „Świt” z tą różnicą iż gdzieniegdzie można było dostrzec łaty w kamuflażu rosyjskim KZS. Przy swoim pasie posiadał również nieco zszarpaną skórzaną kaburę z której groźnie widniała rączka pistoletu M9. Ów osobnik posiadał jeszcze karabin izraelskiej produkcji Gail. W tymże momencie ta persona zrobiła kilka kroków do przodu i wyciągnęła w jego kierunku prawą dłoń na której przewiązano mocno zabrudzony bandaż.
- To ty jesteś Fidia ? - Spytał wesołym głosem , zupełnie tak jakby zaraz miał opowiedzieć jakiś przedni żart.
- Tak to ja. Oleg jak mniemam ? - Chłopak od razu sprytnie odpowiedział pytaniem na pytanie , nieco nie ufnym głosem.
- Dokładnie. To jak ? Gotowy czy chcesz coś jeszcze zrobić ? - Spytał stalker po chwili jeszcze nieco kaszląc. Widocznie i jemu nie sprzyjał wrogi klimat Ukraińskiej jesieni. Chyba wszyscy już tylko wyczekiwali nadchodzącego śniegu i okropnej błotnistej pluchy.
- Możemy już ruszać. Masz opracowaną drogę ? - Chłopak wolał wiedzieć na czym stoi i gdzie teraz idzie , takie informacje musi przecież znać niemalże obowiązkowo.
- Więc tak. - Zaczął poklepując go po plecach by wstał a następnie ruszył przed siebie wyjmując typowe dla każdego człowieka w Zonie PDA. Wstukał na nim krótkie hasło i natychmiast włączył mapę satelitarną. - Przejdziemy w Limańsku koło tej sporej budowy , tylko trzeba uważać w tamtej dzielnicy widziano nawet kilku monoliciarzy. Ok , dalej ruszymy tędy... - Mówiąc to cały czas przesuwał palcem po ekranie a Fidia uważnie śledził jego tor aż wreszcie niemal go zamurowało. - Na koniec przejdziemy przez szpital i jesteśmy już w Janowie. -
Kończąc swój wywód zadowolony z siebie od razu schował PDA do nie wielkiej torby doczepionej do lekkiej kamizelki z jednym wkładem kuloodpornym. Po tym uśmiechnął się do kompana i poprawił swoją okrągłą czarną czapkę.
- Czy ty jesteś normalny ? - Spytał Fidia idąc krok w krok za towarzyszem. - Nie słyszałeś co mówili o szpitalu ? Rzadko kto kiedy stamtąd wracał , a jeśli już kończył jako bezmózga skorupa. Wybacz ja nie mam najmniejszego zamiaru tak skończyć. - Głos chłopaka miał uwypuklać jego dość wielkie w tym momencie i sprzeciw na co stalker zareagował z wielką stanowczością.
- A znasz lepszą drogę ?! Nie ma innej , po ostatnich emisjach wszystkie ścieżki szlag trafił a przewodnicy żądają kosmicznych cen za normalne przeprowadzenie. Co o tym też nie wiedziałeś hmm ? - Spytał szorstko , chociaż brzmiało to raczej jak stwierdzenie aniżeli pytanie. Fidia jedynie spuścił głowę i ponaglił ich tak aby przyśpieszyli kroku. Jeśli mieli to zrobić on chce żeby to stało się jak najszybciej.
Tak więc szli żwawym krokiem niecałe dziesięć minut tą samą szeroką i długą ulicą aż w końcu musieli skręcić w jedną z mniejszych uliczek. Tutaj z kolei walało się jeszcze więcej śmieci niż na ich poprzedniej drodze. Praktycznie w każdym miejscu stał przewrócony kosz na śmieci czy stosy tekturowych pudeł pozbawionych już zawartości. Jakby tego wszystkiego było mało po drodze natknęli się nawet na spalony wrak jakiegoś samochodu. To wszystko strasznie opóźniło ich marsz , a czasu nie mieli przecież za wiele. Chłopak bardzo nie chciał by w takim miejscu zastała ich noc to zapewne równałoby się ich rychłej śmierci. Lecz dzięki Bogu w końcu wyszli z tego długiego śmietniska i wkroczyli na spory betonowy plac. Na samym placu stały dwie nie działające już koparki , które od pamiętnego roku już na zawsze zastygły w swych makabrycznych pozach. Znajdowało się tu również inny sprzęt budowlany jak chociażby nie wielkie betoniarki czy kilka ciężarówek na których pakach widniał piasek lub długie stalowe pręty. Oleg wkroczył jako pierwszy i powoli począł go prowadzić przez to wymarłe miejsce. Po drodze minęli jeszcze trzy przyczepy dla robotników jakie często stosowano na budowach , lecz woleli tam nie zaglądać ponieważ wystarczająco skutecznie odstraszył ich szalejący licznik Geigera , tykający za każdym razem gdy próbowali się do nich zbliżyć. Wiatr znów zawiał a kilka liści opadło z drzew i wraz z jego podmuchem uleciało w powietrze by dalej lecieć w nieznane. Może chociaż im się poszczęści , może chociaż one wyjdą z tego piekła , rzekł do siebie w duszy Fidia i rozbudzony klepnięciem towarzysza ruszył dalej. Jednakże
Jednakże ponadto wszystko górował niezwykle wielki nie dokończony betonowy szkielet jakiegoś budynku. Nie wiedzieli czym miało być to miejsce , może szkołą ? A może kolejnym blokiem mieszkaniowym ? Tego za pewne już nigdy nie będzie im dane się dowiedzieć. Nie zmieniało to jednak że w blasku wschodzącego słońca wcale nie prezentował się lepiej. Nadal Fidia miał dziwne wrażenie iż owa budowla spogląda na nich karcącym wzrokiem , tak jak ojciec patrzy na złe dziecko. Zupełnie tak jakby to miejsce za wszelką cenę nie chciało by ta dwójka nie przeszłą dalej. Chłopak już wiele nasłuchał się od naukowców na temat zony i wszelkich innych spekulacji. Twierdzili że strefa to jeden wielki organizm z własną świadomością i żyjący własnymi nienależnymi torami. Sam wolał by to okazało się zwykłym bajdurzeniem.
- Dobra wchodzimy , patrz na licznik. Będę prowadził więc się nie oddalaj jasne ? - Oleg nawet nie poczekał na jego odpowiedź jedynie ruszył dalej uważnie zerkając na swój miernik który od czasu do czasu wskazywał coraz to większe promieniowanie , na szczęście nie było na tyle wielkie by musieli założyć swe maski przeciwgazowe.
- Co robiłeś przed wejściem do zony ? - Zagadnął w końcu Fidia uważnie pilnując ich pleców. Wolał poznać nieco człowieka z którym będzie miał jeszcze spędzić przynajmniej kilka godzin. Tamten westchnął i nieco niemrawym głosem począł mówić.
- Byłem strażakiem w Mińsku , wiesz miałem rodzinę , dom. Praca była niezgorsza a z pieniędzy dało się jakoś wyżyć , lecz mieliśmy w zespole kapusia. Wiesz o co chodzi co ? Nie ? Koleś był wtyką KGB. Nie wierzysz co ?
Nie za bardzo , po co mieliby infiltrować strażaków ? - Spytał nieco zdziwiony Chłopak dalej uważnie stąpając po twardym podłożu swoimi wzmocnionymi wojskowymi butami. Był młodym człowiekiem który przecież nie znał komunistycznych realiów. Dla niego zawsze to była jakaś durna fikcja z gazet , a teraz miał niepowtarzalną okazję porozmawiać z kimś to takie piekło przechodził codziennie i stało się jego nudną rutyną.
- Sam nie wiem. - Stalker wzruszył ramionami i nagle skręcił do jakiegoś rozwalonego przejścia. - W każdym razie pewnego dnia w jednej z szkół wybuchł pożar. Wiesz niby standardowa akcja , ale to nie był zwykły pożar. To wyglądało tak jakby ktoś uszkodził system gazowy i go zdetonował. Przyjechaliśmy na miejsce jako pierwsi i od razu zabraliśmy się do pracy. Ja miałem wejść do środka z tym kapusiem Żorą i odszukać rannych. Generalnie wszyscy wiedzieli że cholernie się nawzajem nie cierpimy a ten dupek regularnie psuł mi reputację. W środku było tragicznie , przez dłuższy czas nie mogliśmy nikogo znaleźć , aż nagle Żora omylnie oparł się o balustradę na schodach i.... spadł na dół. Domyślasz się zapewne że nie wiele z niego zostało. Po pożarze władza wszczęła śledztwo a już dobrze wiedziałem kogo obwinią za śmierć tego łachudry. Chcieli zrobić z niego bohatera no ale potrzebowali czarnego charakteru.. - Z każdym słowem Oleg zaczynał coraz bardziej się denerwować i wściekać co było bardzo dobrze widoczne po jego wyrazie twarzy. - Uciekłem zanim KGB wpadło do mojego domu , nie wiem co zrobili z moim synem i żoną. Musiałem wyjechać z kraju jak najszybciej bo jak się okazało oskarżyli mnie o morderstwo agenta rządu. Nie pytaj nawet jak przedarłem się przez granicę do Ukrainy. Miałem przy sobie tylko trochę pieniędzy i nie wiele więcej nadziei. Wtedy spotkałem w jednym z barów pewnego gościa nazywał się Siergiei ale wolał by mówiono na niego „Żwawy”. Wraz z nim udałem się do zony , wiesz na początku było ciężko ale w końcu jakoś wszystko się wyprostowało. Niestety ostro się z nim pożarłem i nie mamy kontaktu od dłuższego czasu , słyszałem nawet iż zajął się handlem. Tak skurczybyk zawsze miał smykałkę do interesów.
Fidia z kolei szedł za nim i jak zahipnotyzowany słuchał tej niewiarygodnej wprost opowieści. Nie wierzył w to co właśnie usłyszał , wszystko wydawało się takie realne i prawdziwe. KGB , zdrada , ucieczka wszystko wyglądało jak sceny wycięte z jakiegoś dramatycznego filmu akcji z Amerykańskim aktorem. A jednak nie , oto ten zwykły stalker o imieniu Oleg przeszedł przez coś co inni uważali tylko za czystą fikcję filmów i książek sensacyjnych. Dla chłopaka w tej chwili to ten człowiek był jednym z największych bohaterów.
- A co z twoją rodziną ? - Spytał w końcu , chociaż zdawał sobie sprawę iż to może być dla niego bardzo delikatny temat.
- Nic. Nie mam z nimi kontaktu zupełnie , nawet nie wiem czy żyją. KGB … oni się nie patyczkują … pewnie ich potraktowali jako zdrajców narodu … zdrajców narodu... - Oleg w tym momencie zamilkł i bez słowa ruszył dalej przed siebie po chwili wychodząc z wielkiego szkieletu na jedną z ostatnich ulic w tym całym mieście. Fidia nie miał już najmniejszego zamiaru prowadzić tej rozmowy dalej , dobrze wiedział iż teraz jego kompan potrzebował chwili dla siebie.
Привет от папы Путина! - Napis na hełmie żołnierza Rosyjskiego gdzieś w Gruzji.
"Sztuką nie jest mówić o wartościach i człowieczeństwie. Sztuką jest się samemu do tego stosować."