Przepraszam że tak długo zwlekałem ale nawiązało się wiele komplikacji. Dla wytrwałych czytelników dziękuje za cierpliwość a nowym życzę jedynie miłego czytania
*
Całkowita ciemność nadal spowijała całą czarnobylską strefę zamkniętą. Jedynie co jakiś czas ciszę rozdzierały przeróżne odgłosy dochodzące z oddali. Raz mógł być to krzyk a drugi okazywał się być hukiem wystrzału , zakradło się nawet przerażające wycie i ujadanie którego Fidia nie wiedzieć czemu niezwykle szczególnie się bał. Strach wzmagało również poczucie tego dokąd właśnie zmierza. Ośrodek rzeczywiście wyglądał teraz jeszcze gorzej. Tam gdzie powinny być szyby były jedynie resztki tłuczonego szkła i wyraźne ślady po dawnej strzelaninie. Chłopak nie miał wątpliwości co do tego ile to miejsce już przeżyło. Co gorsza nie mogli mieć włączonych latarek , nie miał zamiaru pytać się dlaczego ponieważ mogłoby być to jego ostatnie pytanie w życiu. Oddychał ciężko i od czasu do czasu spoglądał za siebie stukając palcami po swoim AK. Między drzewami mógł również dostrzec wyraźny zarys księżyca którego czasami przesłaniały sunące się po niebie ciężkie czarne chmury. Im bliżej byli samego wejścia do sporego instytutu tym bardziej odczuwalny był zapach śmierci , którego nie potrafił do końca zdefiniować. Do tego dołączały jeszcze okropne kontury drzew które teraz gdzieniegdzie przypominały potwory czekające na ich moment nie uwagi. Tak atmosfera tutaj była zdecydowanie ciężka i przytłaczająca.
W pewnym momencie cała grupa przystanęła. Borys jedynie na moment zapalił latarkę i skierował ją w prawą stronę. Jak się okazało stało tutaj kilka starych i mocno skorodowanych ciężarówek , które były niemalże identyczne jak ta którą minęli niedaleko bunkra naukowców , z tą różnicą iż tutaj każda nich miała na swojej pace kilka beczek oraz starannie zapieczętowanych skrzyń. W szoferkach można było dostrzec różne rzeczy jak plastikowe kubki , gazety , zwinięte koce oraz śmieci. W jednej nawet stojącej przy jeszcze większym wzniesieni na którą zleciało sporej wielkości drzewo w oknie można było dostrzec zwłoki jakiegoś mężczyzny. Były w zaawansowanym stanie rozkładu , chociaż Fidia dałby głowę iż te puste czarne oczodoły wpatrywały się dokładnie w niego. Cóż pewnie nie był odosobniony w swoim przekonaniu. Gdy tylko Antonov spróbował podejść bliżej skupiska wozów jego licznik Geigera dosłownie zwariował. Cokolwiek wiozły te ciężarówki nie mogło to być nic dobrego. Fidia jeszcze raz obrzucił pojazdy wzrokiem i natychmiast wrócił do obserwowania terenu. Wiedział że za chwilę przejdą przez bramę i znajdą się w miejscu z którego wracali tylko szczęśliwcy. Do tego gdzieś niedaleko rozległ się krzyk. Był pełen rozpaczy zupełnie jakby ktoś mówił „Pomocy !” , kilka strzałów , kolejny wrzask i znów nastała głucha cisza którą niczym noże cięły odgłosy kroków całej grupy. Młody stalker nigdy nie był w stanie przyzwyczaić się do takich zjawisk chociaż weterani ku jego zdziwieniu nawet się z tego śmiali debatując niekiedy nad tym co dorwało owego nieszczęśnika w oddali.
Minęła niezwykle długo ciągnąca się minuta aż grupa stanęła przed całkowicie otwartą bramą którą blokowały jedynie worki z piaskiem. Chłopak zdecydowanie nie spodziewał się takiego widoku. Otóż dokładnie przed nimi leżało mnóstwo ciał. Wszystkie były porozrywane i poranione w niezwykle brutalny i bestialski sposób. To na pewno nie mogło być dzieło człowieka. Fidia zaczynał się zastanawiać czy aby na pewno dobrze zrobił ruszając z nimi. Były to głównie ciała stalkerów , kotów , zawodowców , tropicieli i wielu innych. Czasami widziało się również zmaltretowane trupy żołnierzy które były wyraźnie świeższe od pozostałych. Jak obstawiał musieli prawdopodobnie być do wojacy którzy mieli wykonać czystkę mutantów na tym terenie. Z tego co zauważył akcja nie potoczyła się raczej tak jak mogli się tego spodziewać. Całkowita cisza , jak któryś się odezwie osobiście go zastrzelę. - Uprzedził mówiąc szeptem przewodnik. Chłopak aż za dobrze wiedział że nie żartuje. W tymże momencie również Borys jako pierwszy przeszedł przez bramę.
Wszyscy przechodzili po kolei , ostatni był właśnie Fidia. Nerwowo rozglądał się w każdą możliwą stronę. Z szczególną uwagą skupiał się na oknach doszukując się tam postaci dybiących na jego życie. Jak się okazało ośrodek był rzeczywiście ogromny. Zaraz po jego lewej stronie stał mocno zniszczony i zdewastowany betonowy budynek pokryty dziurawym dachem z zwykłej tandetnej blachy. Przez nie wielkie okna mógł ledwo dostrzec zarysy wozów i jak podejrzewał cysterny. Było to prawdopodobnie miejsce w którym towary z ciężarówek były wyładowywane i transportowane do głównego budynku znajdującego się niecałe sto metrów przed nimi. Jego rozmiar był imponujący ponieważ ciągnął się niezwykle daleko , mimo iż znajdowały się tam głównie pomieszczenia biurowe. Jak pamiętał wszystkie laboratoria i ośrodki znajdowały się w podziemiach do których oni dzięki Bogu nie będą musieli stępować. Po prawej z kolei zostały usytuowane głównie kontenery oraz wszelkie inne rzeczy takie jak skrzynki czy beczki , z czego większość z nich miała na sobie zdecydowanie przegnitą i wysłużoną siatkę maskującą. W oddali nawet gdzieś na końcu owego kompleksu majaczyły sylwetki sporych dźwigów samochodowych które za pewne miały pomagać w wyładowywaniu lub ładowaniu wszelkiego sprzętu z powrotem na wozy.
Fidia wiedział mimo wszystko że gdzieś tutaj pośród tego wyludnionego miejsca czai się śmierć w najbardziej dosłownym tego słowa znaczeniu. Szli bardzo powoli i każdy z nich rozglądał się na boki , od głównego budynku dzieliło ich już może tylko zaledwie trzydzieści metrów. Chłopak widział w mniejszych odnogach głównej betonowej drogi postacie patrzące się wprost na nich i wydające przy tym bulgotliwe i okropne dźwięki. Nie miał wątpliwości kim były te żałosne w swej istocie już wraki ludzi. Nagle jednakże tuż przed bramą na nie wielki plac tuż obok głównego budynku grupa przystanęła. Borys zakaszlał i szepnął coś po cichu do Antonova który to zapalił latarkę pod swoim karabinem i skierował jej snop światła prosto na owe wejście.
Ku ich zdziwieniu i Fidi którego w tym momencie zamurowało przed nimi tuż przy ciele kolejnego Ukraińskiego żołnierza klęczała dość spora zgarbiona postać. Miała skórę czarną niczym słoma z obrzydliwymi włosami rosnącymi rzadko na całym ciele. Zdobiły go jeszcze gdzieniegdzie czarno szare plamy z wieloma krostami z których wyciekała odpychająca ropa. Lecz największy lęk budziły ręce stwora. Były one chude i długie zakończone trzema sporymi palcami z ogromnymi zakrwawionymi pazurami. Mało tego z brzucha mutanta wyrastały kolejne również czarne ramiona tyle że tym razem ludzkie które wydobywały z truchła mięso. Za ich pomocą monstrum wkładało do paszczy to co zdołało wydobyć z rozerwanego ciała ofiary. Co ciekawe mutant był pozbawiony dolnej części szczęki przez co jego język bezwładnie zwisał tuż przy gardle , a jedzenie było połykane w całości.
- Zgaś to k*rwa mać ! - Warknął niezwykle cicho As cudem otrząsając się z swoistego stanu. Antonov szybko drżącymi dłońmi wyłączył latarkę i zakrył dłonią usta by nie zrobić czegoś głupiego albo nie krzyknąć. Fidia zaczynał rozumieć iż znaleźli się w nie lada tarapatach i muszę teraz zdecydowanie przyśpieszyć tempa.
- Wszyscy wali tam na trzy. Raz , dwa , TRZY ! - Krzyknął przewodnik i jako pierwszy wypalił porządną
serię z swego AK w kierunku miejsca gdzie miał znajdować się mutant. Wszyscy poszli za jego śladem i nie wahali się wystrzelać całych magazynków. Łuski przez dobre kilkanaście sekund spadały z łoskotem i brzęczeniem na ziemię , a pociski niczym roje os przecinały powietrze godząc ciemność przed nimi. Chłopak również nie żałował i wkrótce po ucichnięciu strzałów szybko wyrzucił pusty magazynek i począł nieco pokracznie rozpinać ładownicę z kolejnym magazynkiem do swojego AK 74. Gdy strzelał ogarniało go dziwne uczucie furii i nienawiści , aż tak bardzo pragnął śmierci tego stwora. Lecz przecież nie jest on winien temu czym się stał ? Nie to nie czas na rozważania moralne , dobry wróg do martwy wróg rzekł w myślach i skupił się na oglądaniu miejsca do którego strzelali. Z początku nie było widać zupełnie nic aż do momentu w którym to znów światło latarki padło w bramę. Jak się okazało ciało żołnierza wyglądało jeszcze gorzej niż przedtem ponieważ pociski głównie kalibru 7.62 zrobiły z truchła najprawdziwsze sito. Nie to było jednak najgorsze. Otóż tam gdzie powinien leżeć martwy mutant nie było nic , zupełnie nic a jedynie kłębiąca się przy ziemi czarna mgiełka. Księżyc w tym momencie wychylił się całkowicie zza chmur przez co wszystko w strefie stało się nieco bardziej widoczne.
- Gdzie to jest ?! - Warknął rozzłoszczony Gruzin i wyszedł przed grupę by zaraz zbliżyć się do trupa żołnierza. Odwrócił się w końcu do nich i jedynie wzruszył ramionami. Lecz Fidia dostrzegł wtenczas iż za plecami Gruzina bardzo szybko zgromadziła się czarna mgiełka. Jeszcze szybciej zaczęła przybierać kształty aż ku zaskoczeniu wszystkich zmaterializowało się w potwora. Każdy prócz Gruzina stał z rozdziawioną gębą , mało tego nikt nie był się w stanie w ogóle poruszyć. Chłopak nigdy w życiu o czymś takim nie słyszał toteż mimo tego co właśnie ujrzał nie mógł po prostu uwierzyć.Co ?! Zesrałem się czy jak ?! - Pytał rozzłoszczony Gruzin patrząc na grupę i będąc nieświadomym tego co znajdowało się za nim. Potwór był nie wiele większy od niego , lecz długie ręce zakończone ostrymi pazurami robiły już okropne wrażenie. Mutant niespodziewanie wydał z siebie bulgot pomieszany z charczeniem i jedną ręką dosłownie przebił pancerz i ciało Gruzina. Krew szybko obryzgała podłoże i buty stalkerów wraz z kawałkami pancerza. Ranny stalker nie wydał z siebie nawet jednego dźwięku , jedynie jego twarz wyrażała zdziwienie i szok. Chłopak szybko rozczytał jej wyraz. Gruzin nie chciał umierać , nie w taki sposób nie w bólach i męczarniach.
Potwór w tym czasie nagle rozpłynął się w ową czarną mgiełkę a bezwładny stalker po prostu spadł na pobliskie stare opony , szukając wzrokiem ratunku u swoich towarzyszy. W tej chwili byli dla niego prawdziwymi wybawcami którzy byli tak blisko a zarazem tak daleko.
- To Cień ! Cholera myślałem że to zwykła gadanina ! - Mówił zlękniony Borys.
- Jaka znowu gadanina ?! Wiedziałeś o tym ?! - W tym momencie głos zabrał równie przerażony co każdy z nich Fidia. Przewodnik nie odpowiedział a jedynie począł bredzić.
Ruszajmy za nim to coś z... - As zaczął mówić jednakże ponownie mutant wyjawił się z ciemności i tym razem chwycił pazurami nieszczęśnika i z zawrotną prędkością zniknął wraz z nim w ciemnościach. Gdy Antonov od razu skierował tam latarkę , nie dostrzegli nic innego prócz jednej skorodowanej niebieskiej beczki i poruszającej się na wietrze starej bardzo mocno zniszczonej gazety. Nikolai jako jedyny zachował w miarę trzeźwy umysł i podchodząc do Borysa wyrwał z jego ręki PDA. Chłopak ledwo otrząsnął się po pierwszym ataku mutanta a co dopiero drugim. Wiedział
już przynajmniej jak błyskawicznie działa to monstrum.
- Nie możemy dłużej zwlekać ! Jazda ! - Krzyknął Nikolai i popędził prosto przez bramę. Antonov i Fidia nie mieli zamiaru tu dłużej zostawać więc ruszyli za nim , a mamroczącego do siebie Przewodnika zostawili pośród ciemności z jedną ledwo działającą latarką. Chłopak odczuwał niesamowity uścisk w gardle. Ledwo był w stanie oddychać jednakże w tym całym wielkim szaleństwie popędzał go niesamowity wręcz strach. Po kilku sekundach biegu skręcili w nie wielką uliczkę i ruszyli prosto. Musieli przejść jeszcze jedynie przez piętrowy budynek biurowy , niestety Fidia o tym nie wiedział ponieważ PDA dzierżył w tej chwili Nikolai. Po drodze usłyszeli jedynie wrzask albo być może nawet paniczny śmiech przypominający głos Borysa , który w tej chwili wydawał się być głosem zwierzęcia podstawionego przed ścianą i otoczonym przez myśliwych. Mutant działał mechanicznie i bez chwili wytchnienia , po zamordowaniu ofiary zaraz starał się dopaść kolejną. Zabójca idealny rzekł w myślach Chłopak i przez to nie zauważył wystającego z betonowej drogi brązowawego od rdzy pręta. Odczuł jedynie niesamowity ból w kostce i natychmiast poleciał jak długi przed siebie boleśnie uderzając szczęką o podłoże. Jego karabin spadł nieco dalej.
Przez chwilę był całkowicie otumaniony więc nie zauważył nawet iż jego towarzysze po prostu go porzucili i pobiegli dalej. Jednakże po chwili daleko za sobą po odzyskaniu zmysłów znów usłyszał charakterystyczne gardłowe rzężenie i bulgot. Chciał wstać lecz póki co kostka po bliskim kontakcie z prętem nie pozwalała mu na to. Leżał teraz na gołej drodze będąc idealnym nieruchomym celem dla nocnego mordercy. Domyślił się również bardzo szybko dlaczego tamta dwójka go pozostawiła. Podczas gdy mutant będzie zajęty Fidią tamci będą mogli już wyjść z całego kompleksu. Nie miał się jednak czemu dziwić , zona w tak ekstremalnych sytuacjach budziła w każdym człowieku zasadę która obejmowała cały jego tok myślowy. PRZETRWAĆ to słowo nabierało tutaj zupełnie nowego znaczenia.
Właśnie dzięki temu dostrzegł coś co mogło mu teraz uratować życie. Otóż niecałe kilka metrów od niego leżały równo ustawione na sobie palety przy których znajdował się jeszcze nie działający wózek widłowy. To właśnie pod owymi paletami było wystarczająco dużo miejsca by mógł się tam schować. Nie myśląc dalej zbyt wiele począł się turlać w tamtą stronę podczas gdy odpychające odgłosy i kroki były coraz bliżej. Nie miał nawet czasu wziąć swojego karabinu lecz nawet z nim nie dawał sobie większych szans na przeżycie starcia z tym potworem. W końcu jednak znalazł się w swej upragnionej kryjówce. Kolejne sekundy zleciały bardzo szybko a mutanta nigdzie nie było. Jedynie przez chwilę zrobiło się strasznie ciemno , ale jedynie przez moment. Fidia podejrzewał cóż to takiego mogło być ale nie miał jeszcze zamiaru opuszczać swojej jak na razie bezpiecznej kryjówki. Sprawdziły się jego obawy i wkrótce do jego uszu doszły kolejne przeszywające całe jego ciało krzyki dwójki ludzi rozrywanych w tej chwili przez wygłodniałą i zdziczałą bestię. Lecz to dzięki ich śmierci będzie mógł ruszyć dalej , teraz mutant zajmie się jedzeniem. Nie przeczuwał nigdy wcześniej iż tak będzie się żarliwie cieszyć z czyjejś śmierci....
Привет от папы Путина! - Napis na hełmie żołnierza Rosyjskiego gdzieś w Gruzji.
"Sztuką nie jest mówić o wartościach i człowieczeństwie. Sztuką jest się samemu do tego stosować."